Rozdział 51
Park Jimin:
Dzień naszego ślubu był naprawdę cudowny, tak samo jak wesele, które trwało do późnych godzin nocnych, a można nawet powiedzieć, że do białego rana. Nie sądziłem, na serio, nie mogłem w to uwierzyć, że ja i Jungkook w końcu jesteśmy małżeństwem i już nic nie ma prawa nas rozdzielić, gdyż na palcach nosiliśmy obrączki, które miały nam do końca życia przypominać o przysięgach, które sobie złożyliśmy.
Uwierzcie albo i nie, ale najbardziej czasochłonne okazało się rozpakowywanie prezentów ślubnych. Na ślubie było dość mało osób, lecz okazało się, iż rodzina Jeongguka, która była rozsiana po całym świecie, dowiedziała się jakim cudem o naszym ślubie i codziennie do naszego domu przychodził listonosz, który przynosił nam różnej wielkości paczki z prezentami i gratulacjami... Moi teściowie stwierdzili, że ta rodzina zawsze była dziwna, bo zdecydowanie bardziej opłacalne było wysłanie koperty z pieniędzmi zamiast babranie się z paczkami i kosztami, lecz jak to ujął mój teść... "Jak się ma pieniądze to warto się nimi popisać", a mama Kookiego tylko na to przytaknęła, dodając "dobrze, że Jimin dowiaduje się o tym po ślubie i już nie może uciec". Chciałem się odezwać, że nie uciekłbym, nawet gdybym dowiedział się o tym przed ślubem, ale kiedy wszyscy się zaśmiali na jej słowa, zrozumiałem, że to był zwykły żart i byłem bliski tego, żeby kolejny raz w życiu zbłaźnić się przed teściami... Na szczęście los mnie oszczędził!
No właśnie... A jeżeli już mowa o błaźnieniu się... Jakoż niedługo po ślubie odbył się sylwester, który świętowaliśmy łącznie z urodzinami Taehyunga, które były dzień przed, urządziliśmy w domu przyjęcie, lecz tym razem było ono bardzo, ale to bardzo ogromne. Wiele ludzi, brak jakichkolwiek zasad, a w tym ja i mój mąż, którzy musieliśmy jakoś ogarniać chaos, który powstał. Nasi przyjaciela niestety byli równie upici co reszta gości, więc nie mogliśmy liczyć na ich pomoc w wyganianiu ludzi po północy. Tym bardziej, że nad ranem mieli wrócić rodzice Jungkookiego! Jak ja bym miał się z takiego czegoś im wytłumaczyć, skoro sam zaproponowałem, że w tym roku to ja się zajmę urządzeniem sylwestra i listą gości! Nie moja wina, że pisząc wiadomość na nowym telefonie Jungkooka, przypadkiem wysłałem ją do wszystkich kontaktów, które posiadał na karcie pamięci! Najgorszy był jednak nie moment, w którym do domu weszli rodzice Jeongguka, ale ten, kiedy nakryłem we własnym łóżku Jina i Namjoona podczas stosunku... Jungkookie, gdy do mnie wtedy dołączył, od razu widząc co się dzieje, zabrał mnie z pokoju i starał się uspokoić, samemu nie wierząc w to co zobaczyliśmy...
No, ale było minęło, prawda!? Wybaczyliśmy tej dwójce, bo to w końcu nasi przyjaciele. Moi teściowie za to wybaczyli mi i Jeonggukiemu, chociaż jak to sami stwierdzili, nie mieli nawet czego wybaczać, ponieważ dzięki temu mieli powód, żeby sobie z nas troszkę pożartować następnego dnia...
Aktualnie jednak już prawie całkowicie zapomniałem o tamtych wydarzeniach. Zajmowałem się prawie cały czas studiami, tak samo jak mój mąż, a wszystkie wolne chwile przeznaczaliśmy dla siebie i najbliższych. Na szczęście już jutro miały rozpocząć się ferie! I... to akurat nie była dla mnie szczęśliwa wiadomość.
- Proszę, przestań. - zatkałem sobie uszy, gdy Somin zaczęła mi opowiadać jakąś erotyczną historyjkę, w której ja i mój ukochany graliśmy główne role... Przyszedłem do niej tylko na kakao, a nie słuchać takich rzeczy! - Jestem zestresowany, a ty mi wcale nie pomagasz!
- No ale wyobraź to sobie! Jestem pewna, że nie raz zerkałeś na krocze swojego męża i zastanawiałeś się jakby to było poczuć go w sobie - stwierdziła z rozbawieniem. - Jak oswoisz się z takimi myślami to będzie ci łatwiej.
- Zaraz sobie stąd pójdę! - uderzyłem czołem o stół, przy którym siedzieliśmy, po czym docisnąłem mocniej dłonie do uszu. - Nie patrzę na krocze Jungkooka, Somin!
- Więc powinieneś zacząć - pomimo zasłoniętych uszu nadal słyszałem jej śmiech. Jak ona mogła ciągle o tym mówić?! - Jimin, no ale powiedz.. Nie chciałbyś, że tak powiem, zapieczętować z nim swojego małżeństwa?
- Może i bym chciał, ale się boję... - opuściłem ręce wzdłuż ciała. - To sprawa moja i Kookiego, So...
- No wiem wiem.. Rozumiem, że się boisz ale uwierz, że naprawdę nie masz czego - poczułem jej dłoń na ramieniu, więc powoli przechyliłem głowę na bok, aby na nią spojrzeć. - Stosunek wypełniony miłością daje wiele przyjemności i szczęścia. A wasz pewnie aż kipiłby miłością.
- Jesteś gejem i masz być na dole? - zapytałem, czując pieczenie na policzkach. - Ponoć pierwszy raz może bardzo boleć...
- Nie jestem gejem, bo nie mam fizycznie nawet takiej możliwości, ale tak, jestem na dole - westchnęła cicho. - U kobiet pierwszy raz też boli! Ale ból szybko znika, gdy robi się to delikatnie.
- Ale u mężczyzn to bardziej skomplikowane, bo nas jeszcze trzeba rozciągnąć, co też ponoć boli. I nie ma gwarancji, że za pierwszym razem przyjdzie przyjemność... - wyznałem jej. - A może... Zdominuje Jungkookiego?
- Jesteś pewny, że chciałbyś go zdominować? - uniosła nieco brew do góry. - I że on ci na to pozwoli? No chyba, że będziecie się zamieniać..
- Porozmawiasz z nim? - zapytałem przy nadziei. - Za chwilę tu przyjdzie! Proszę, So!
- Co? Mam go przekonać żeby był na dole? - otworzyła nieco szerzej oczy ze zdziwienia, po czym odchrząknęła cicho. - Okey, mogę spróbować.. Ale nie gwarantuję ci, że to coś da.
- Dziękuję! - pisnąłem radośnie, machając nogami i zasłaniając sobie czerwone policzki dłońmi. - Na pewno dasz radę go przekonać!
- Zobaczymy.. Nie napalaj się tak, bo jeszcze nic nie wiadomo - pokręciła z rozbawieniem głową.
- To twój najlepszy przyjaciel, jakoś dasz radę go przekonać. - zachichotałem cicho, sięgając po swoje kakao, żeby je dokończyć.
- Widzę, że nagle humor ci się poprawił - stwierdziła z rozbawieniem, a zaraz po tym usłyszeliśmy pukanie do drzwi. - Oho.. Chyba właśnie przyszedł twój kochaś - ciężarna wstała ze swojego miejsca, aby pójść otworzyć.
- Kookie! - pisnąłem szczęśliwy, nie mogąc się powstrzymać, po czym skoczyłem w ramiona męża, oplatając go w pasie nogami. - Tęskniłem... Dwanaście godzin bez ciebie to męczarnie...
- Ja też bardzo tęskniłem, koteczku - oddał mocno mój uścisk i obkręcił się ze mną wokół własnej osi. - Te dwanaście godzin wydawało mi się być całą wiecznością - wyznał, po czym wpił się w moje usta, namiętnie je całując.
Jęknąłem cicho w jego usta, oddając ten nagły pocałunek, po czym objąłem rączkami szyję męża.
- Ekhem... Jestem tu. - przypomniała Somin, zamykając za Jungkookiem drzwi.
- Ouh.. - Ggukie westchnął w moje usta, po chwili się od nich odrywając i odchrząknął cicho. - Wybacz So.. Daj nam chwilkę.. - poprosił, przechodząc ze mną do kuchni i posadził mnie na blacie kuchennym, znów wpijając się zachłannie w moje wargi.
- Ależ ja sobie z wielką chęcią popatrzę. - odparła dziewczyna, która przyszła za nami i ustała centralnie przy nas, dotykając brzuchem mojej nogi.
Jeongguk wydawał się w ogóle nie zwracać na nią uwagi i dalej pieścił moje usta, pogłębiając pocałunek. Poczułem jak jego dłonie delikatnie gładzą moje biodra, przyciągając mnie bliżej niego.
- Kookie... - powstrzymałem go, odrywając swoje usta od tych ukochanego, ponieważ czułem się niezręcznie. On może nie wstydził się Somin, ale ja tak.
- Wybacz - chłopak uśmiechnął się lekko pod nosem i mocno mnie przytulił, przenosząc jedną z dłoni na moją głowę, którą zaczął głaskać. - Kocham cię - wyszeptał tuż przy moim uchu.
- Ja ciebie też. - oddałem jego przytulnie, uśmiechając się szeroko pod nosem.
- Więc... Kiedy jedziecie? - zapytała Somin, siadając przy stole.
- Na początku ferii - oznajmił mój mąż. Cudowne słowo! Ggukie obrócił głowę tak, aby spojrzeć na ciężarną. - A co?
- A bo Jimin chce ci włożyć, a nie chciał pytać. - odpowiedziała, sięgając po miseczkę z cukierkami, która stałą na stole.
- Co? - spytał zaskoczony, patrząc to na nią, to na mnie. - Możesz jaśniej, bo nie wiem czy aby na pewno dobrze zrozumiałem? - spojrzał na Somin, unosząc pytająco brew do góry.
- No Jimin jest seme, rozumiemy się? - spojrzała znacząco na Jungkooka, wkładając sobie do buzi cukierka. Jak ona próbowała to rozegrać?! - On ci wkłada, a ty jęczysz.
- Czekaj, czekaj.. Dlaczego to ty masz mi mówić kto w tym związku jest seme, a kto uke? - mój ukochany zmarszczył brwi i oparł się o blat, krzyżując ręce na piersi.
- Jimin nie chce bólu, ty chcesz seksu. To jedyne rozsądne rozwiązanie. - wymamrotała z pełnymi ustami i wywróciła oczami.
- Powiedziałaś to w taki sposób jakbym tylko ja tego chciał, a Jimin nie - mruknął. - Możesz być spokojna, sami zajmiemy się swoimi sprawami.
- Ekhem... - odchrząknąłem. - Może jednak Somin ma rację?
- To znaczy? - Jeongguk przeniósł teraz swój wzrok na mnie. - Mogę wiedzieć, o co wam obu chodzi? Nie sądzę, że powinniśmy rozmawiać na ten temat we trzech.
- No dziecka stąd nie wyproszę. - mruknęła Somin, a widząc wzrok Jungkooka podniosła się z krzesła, zabierając ze sobą cukierki. - Będę w salonie... - oznajmiła, wychodząc z pomieszczenia.
- Jiminnie.. - chłopak westchnął cicho i ustal tak, aby patrzeć mi w oczy. - Więc? Chciałeś się mnie o coś spytać? - mówił łagodnym głosem, ciągle patrząc mi w oczy.
- Mogę być tym na górze? - zapytałem niepewnie, patrząc ukochanemu w oczy.
- Naprawdę tego właśnie chcesz? - położył dłoń na moim policzku, delikatnie go gładząc.
- Uh... No tak, chyba... Przecież widać, że jestem typem dominującego... - odchrząknąłem, odwracając wzrok.
- Tak, koteczku, bardzo to widać - zaśmiał się cicho i chwycił mój podbródek, tak abym na niego spojrzał. - Kochanie, musisz być pewny takich rzeczy, aby móc je zrobić.. Ja jestem pewny, że chce dać ci jak najwięcej przyjemności gdy dojdzie między nami do zbliżenia. Ale dobrze. Skoro chcesz, to będziemy mogli spróbować.
- P-przecież nie ma w tym nic trudnego. - zacisnąłem swoje usta o siebie. - To tylko mniej bólu...
- Ehh.. Minnie, wydaje mi się, że nie powinniśmy jeszcze tego robić, skoro skupiasz się tylko na tym czy będzie boleć - ucałował mnie delikatnie w czoło. - Mogę na to czekać, tak długo jak będzie trzeba, ponieważ chcę abyś był pewny, że chcesz się ze mną kochać.
- Jungkookie, jesteśmy po ślubie. - jęknąłem, załamany sobą. - Chce z tobą być złącznym na każdy sposób. Boję się bólu i to nie minie, więc nie możemy tego odkładać w nieskończoność. Seme też dobrym nie będę, bo pewnie zanim ciebie zdominuje to sam się wycofam...
- Więc zaufaj mi - cmoknął lekko moje usta. - Dobrze wiesz, że nie skrzywdziłbym cię.. Kocham cię, skarbie i chcę abyś był szczęśliwy podczas naszego zbliżenia.
- Musisz mnie o tym zapewniać codziennie, żeby więcej nie doszło do tej sytuacji, jak ta przed chwilą. - odetchnąłem ciężko.
- Dobrze - kiwnął głową i znów mnie przytulił. - Mogę mówić to codziennie, ponieważ prawdę można powtarzać bez końca.
- Kocham cię. - uśmiechnąłem się lekko pod nosem i wtuliłem mocniej w ukochanego. - Zbieramy się już do domu?
- Możemy, ale może najpierw uświadomimy Somin, że nie musi już zaprzątać sobie głowy naszymi sprawami? - zaproponował, znów biorąc mnie na ręce i pomału ruszył w stronę drzwi.
- Ej! - uniosła się dziewczyna, kiedy zauważyła jak wychodzimy z kuchni. - Gdzie leziecie?!
- My będziemy się już pomału zbierać do domu, tylko mój koteczek chyba powinien ci coś oznajmić - Jeonggukie postawił mnie na ziemi i odwrócił w stronę Somin, kładąc dłonie na moich ramionach.
- Uh... Uhm... - spojrzałem na Jungkooka z niezadowoleniem, po czym odsunąłem się lekko od niego, żeby podejść do Somin. - Uh... Będę tym na dole. Pa! - uciekłem szybko zawstydzony z salonu, zgarniając szybko swoje buty i kurtkę, wybiegając z domu Somin.
----------------
Hejka <3
Jak wam minął dzionek?
Czy myśl o one shocie wam się spodobała?? (wstawiłam na tablicę, że planuję jakiś napisać, a nie wiem czy będziecie czytać:( )
Do następnego, ludziki ^*^
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro