Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 39

Zagryzłem lekko policzek od środka, zastanawiając się co z tym zrobić. Nie miałem ochoty bawić się w podchody i udawanie, ale Jimin wyglądał tak, jakby naprawdę mu na tym zależało...

~***~

Kiedy tylko Taemin wrócił, zaczęliśmy wszyscy jeść, a Jimin opowiedział trochę nieprawdziwą historię naszej „przyjaźni". Pominął wszystkie pocałunki, randki i inne zbliżenia. Wkurzało mnie to niesamowicie, gdyż bardzo się zawsze starałem o względy Jimina... Szczerze mówiąc, wolałem się tym chwalić niż to ukrywać.

- Wrócę najszybciej jak się da... - dobił mnie fakt, że zaraz po kolacji Jimin dostał wiadomość od koleżanki z roku, która obiecała skserować swoje notatki dla mojego narzeczonego, z wykładów, które przegapił, gdy siedział ze mną w szpitalu. Dlaczego dopiero teraz? Wyjechała ponoć na jakiś czas i wróciła dziś po parę rzeczy. Akurat w czasie kiedy my jedliśmy kolację. Najgorsze jest chyba jednak to, że z powodu gościa nie mogłem iść z moim koteczkiem... Bałem się o jego bezpieczeństwo. - Widzimy się za parę minut! - pomachał nam i wręcz wybiegł z domu zostawiając mnie ze swoim kolegą.

- Więc.. Może się czegoś napijemy? - odezwałem się po dłuższej chwili ciszy, patrząc na nieco zakłopotaną twarz Taemina.

- Jasne. - pokiwał z lekkim uśmiechem głową, a ja odwzajemniłem gest i zaprosiłem go do salonu, gdzie z jednej szafki wyciągnąłem kieliszki do wina.

- Wolisz białe czy czerwone wino? - spytałem, zastanawiając się, które z nich otworzyć.

- Białe. - odpowiedział delikatnie zarumieniony na twarzy.

- Osobiście preferuję czerwone, ale okey, niech będzie białe - sięgnąłem po wybrane przez chłopaka wino i już po chwili nalałem nam trochę do kieliszków.

- Jimin czasami jest strasznie zakręcony... - zaśmiał się cicho chłopak, żeby rozluźnić trochę atmosferę.

- Co masz dokładnie na myśli? - spojrzałem na niego zaciekawiony.

- Poznałem go parę dni temu i od tamtego czasu nie ma dnia, żeby nie chodził z głową w chmurach. Myśli o czymś, lecz z nikim nie chce się tym podzielić. - wyznał z uśmiechem.

- Chyba wiem o czym mówisz - uśmiechnąłem się pod nosem. Zapewne Jiminnie rozmyślał ciągle o naszym zbliżającym się ślubie. Chociaż.. Dlaczego miałby nie chcieć dzielić się z innym tak radosną nowiną? - Jimin to najwspanialsza osoba jaką dane było mi poznać.

- Prawda, wspaniały z niego człowiek. - upił łyk wina. - Wiesz... Też straciłem brata... i to całkiem niedawno.

- Oh.. Przykro mi - powiedziałem ze współczuciem w głosie. - To naprawdę straszne stracić bliską osobę..

- Przykra prawda... - westchnął ciężko, nadal się lekko uśmiechając. - Chciałem nawet rzucić studia, kiedy on odszedł... Zawsze razem tańczyliśmy. Trudno mi było odnaleźć się w tańcu, bo każde z nim związane wspomnienie bardzo mnie raniło. Zrozumiałem jednak, że brat będzie dumny ze mnie, gdy będę w życiu kierował się sercem. Kocham taniec, więc nie mogłem zrobić nic innego, jak zmienić nastawienie do wspomnień o moim bracie.

- Dobrze postąpiłeś. Brat na pewno był i nadal jest z ciebie dumny - posłałem mu ciepły uśmiech. - Nieważne co się dzieje, nigdy nie można rezygnować ze swoich marzeń tylko pod wpływem pojedynczego impulsu. Niedługo podziękujesz sam sobie, że się nie poddałeś.

- Już sobie za to dziękuję... - zagryzł lekko swoją wargę, rumieniąc się jeszcze bardziej. - Chciałbyś wyskoczyć jutro na piwo albo kawę? Mam tylko rano wykłady...

- Bardzo bym chciał, jednak wybacz, ale niestety muszę zrezygnować - odpowiedziałem i wziąłem mały łyk wina. - Niedługo powinienem wrócić na wykłady, a mam zaległości, więc muszę wziąć się za naukę. Poza tym mam już plany na jutro.

- Oh... Okay. - pokiwał zdziwiony głową, gdy wypiłem duszkiem kieliszek wina i zaraz nalałem sobie następny. - Innym razem...

- Mhm.. Może innym razem - uśmiechnąłem się lekko. - Tak właściwie, jak poznałeś Jimina? - spytałem z zaciekawieniem i upiłem kolejny spory łyk cieczy.

- Mój przyjaciel jest z nim na roku. Myślał, że nas ze sobą zeswata, ale Jimin ponoć już kogoś ma. - posłał mi lekki uśmiech. - Prawda, czy powiedział to, żeby mnie spławić?

- Cóż.. Nie wiem czy powinienem ci to mówić.. - prychnąłem pod nosem i westchnąłem ciężko. - Ale powiem. Tak, Jimin jest w bardzo poważnym związku.

- Dlatego ma głowę w chmurach. - zachichotał cicho pod nosem. - Miłość robi z człowiekiem cuda.

- Oj, nawet nie wiesz jak wielkie cuda - uśmiechnąłem się lekko. - Prawdziwa miłość potrafi zmienić człowieka na tą najlepsza wersję nas samych.

- Urocze podejście do miłości. - zawstydzony, upił kolejny łyk wina, a ja westchnąłem ciężko nalewając sobie kolejną dawkę alkoholu. - Myślę podobnie.

- Tak? Zabawne. Jesteśmy do siebie bardzo podobni - zauważyłem z rozbawieniem. - Ah.. Ciekawe, o której wróci Jimin - spojrzałem na telefon, aby sprawdzić godzinę.

- Pasujemy do siebie... - uśmiechnął się lekko i przysunął bliżej mnie. - Jakbyśmy byli sobie przeznaczeni... - zaczerwieniony spojrzał w moje oczy i nachylił się, próbując mnie pocałować.

Od razu położyłem dłoń na jego klatce piersiowej, lekko odpychając go od siebie nim zdążył sięgnąć moich ust. - Wybacz, ale ja tak nie uważam - powiedziałem, nieco zdziwiony jego nagłym gestem. - Odnalazłem już przeznaczoną mi osobę.

- Ouh... Nie wiedziałem, wybacz... Jimin mówił, że jesteś wolny i powiedział też, że pasujemy do siebie. - wytłumaczył zawstydzony Taemin, odstawiając kieliszek na stół i zabrał swoją torbę, idąc w kierunku korytarza. - Będę już leciał. Podziękuj Jiminowi za pyszną kolację.

- Jasne.. Przekażę mu - wstałem, aby odprowadzić go do drzwi. - Przepraszam za to nieporozumienie. Jesteś fajnym chłopakiem, więc na pewno znajdziesz kogoś przeznaczonego dla siebie.

- Jasne. - powtórzył po mnie z głową spuszczoną w dół i zapiął ostatnie guziki kurtki, wybiegając z domu, przy okazji mijając w drzwiach Jimina.

-----------------

Ale się porobiło... 

Co teraz z waszymi teoriami, kochani? XD <3333

Kocham was <3333

Do następnego, ludziki ^*^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro