Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Dance with me

Brunet odbił się od lodu, wykorzystując przy tym ząbki swoich czarnych łyżew. Wykonał trzy obroty w powietrzu, ale na jego nieszczęście źle postawił nogę przy lądowaniu i przewrócił się prosto na lód. Upadł na prawy bok, pod wpływem bólu z jego ust wyleciało dość wulgarne słowo. Obrócił się tak, by plecy dotykały porysowanego lodu. Dodatkowo do tego wszystkiego próbował złapać oddech, trenował już co najmniej godzinę nad ciężkim programem który ma zatańczyć na najbliższych zawodach, ale jak dotąd nie potrafił wykonać poprawnie całości.

Ong Seongwu, chłopak mający na koncie dwadzieścia dwa lata z czego osiemnaście spędzonych na lodzie, mógł też pochwalić się ukończenia jednej z lepszych szkół baletowych. Kochał to co robił i mógł jedynie dziękować swoim rodzicom za zapisanie go do szkoły baletowej oraz opłacenie treningów łyżwiarstwa, zdecydowanie to nie był zmarnowany czas w jego życiu. Stał się jednym z najlepszych łyżwiarzy Korei Południowej, na zawodach zazwyczaj stał na podium z uśmiechem trzymając srebrny medal.

No właśnie, srebrny.

Seongwu podczas swojej kariery spotkał mnóstwo ludzi podzielających jego pasje, zwykle rywalizowali po przyjacielsku, ze szczerą radością gratulując zwycięscy. Jednak Ong już jako mały chłopiec spotkał tego dzieciaka. O rok młodszy chłopak obojętnie jakie to były zawody czy rywalizacja, zawsze pokonywał bruneta. Każdy program był przez niego wykonany lepiej, nawet jak ledwo co się wyleczył z kontuzji, osłabiony zajął trzecie miejsce, a Ong wtedy w ogóle nie był w pierwszej dziesiątce, bo akurat nie udała mu się jedna istotna kombinacja. Ponad to przełomowym momentem dla starszego było zrobienie po raz pierwszy potrójnego toeloopa, a tego samego dnia młodszy wykonał poczwórnego, niszcząc tym małą radość bruneta. Gdyby tego nie było dość, chłopak ten był niesamowicie przystojny. Dziewczyny biegały do niego, by pogratulować mu jako pierwsze, przy okazji bezwstydnie próbowały kokietować go. Seongwu nie miał do niego urazy, ani nic podobnego, nie byli dla siebie rywalami, ale przyjaciółmi. Los na drodze małego chłopczyka postawił syna uczącej go baletmistrzyni, Kang Daniela. Właściwie dzięki swojemu przyjacielowi Daniel zaczął jeździć na łyżwach, odkrywając przy tym swój talent. Kilka lat temu przeprowadzili się do Japonii, by trenować po okiem bardziej doświadczonych osób.

Brunet nawet nie zauważył, kiedy nagle pojawiła się czyjaś sylwetka obok, leżała w podobny sposób patrząc na dach lodowiska.

- Ta konstrukcja ma bardzo imponującą niebieską barwę - odezwała się znajomym głosem w jego ojczystym języku, a na twarz Seongwu wpłynął delikatny uśmiech. - Nawet w niektórych miejscach ma odpryski.

- Nie masz ciekawszych rzeczy do roboty? - Spytał podnosząc się do pozycji półleżącej, spojrzał na chłopaka nadal doszukującego się niedoskonałości lodowiska. - Przy okazji przefarbowałbyś się.

- Zostaw mój kolor w spokoju - złapał się za kosmyki różowych włosów, powoli je głaszcząc oraz mówiąc, aby nie słuchały tego człowieka bez gustu.

Ong zaśmiał się krótko na zachowanie chłopaka, podniósł się w końcu na nogi i podał dłoń przyjacielowi, który z obrażoną miną przyjął jego pomoc. Odkąd zaczęli razem trenować, Daniel dla Seongwu stał się kimś szczególnym. Osobą która rozumiała każdy jego upadek, stres połączony z tą dyscypliną sportową, był również osobistym nauczycielem przy wykonywaniu trudniejszych figur oraz jego oparciem w ciężkich sytuacjach. Daniel był szczególnym przyjacielem.

- Nic ci nie jest? - Zadał pytanie oglądając bruneta ze wszystkich stron, na co ten tylko pokręcił głową.

- Wszystko w porządku, wracaj lepiej do ćwiczeń - powiedział i chciał już odjechać, ale jeszcze  wyciągnął w jego stronę rękę, pokazując na niego palcem wskazującym. - Kang Daniel, poćwicz lepiej program krótki. Jeszcze cię pokonam.

Odjechał trochę dalej w akompaniamencie śmiechu przyjaciela, ale jemu nie było do śmiechu. Miał zamiar wygrać, trzymać złoto i usłyszeć gratulacje pierwszego miejsca od samego Daniela.

Niestety, ta sytuacja stała się tradycją od jakiś kilku lat.

***

Zmęczony po całych zawodach usiadł na swoim łóżku w pokoju hotelowym, jego telefon dzwonił bez przerwy, aż w drodze do budynku wyłączył go całkowicie. Miał dość, dzisiejszego dnia nie miał za dobrej kondycji i stanął na najniższym miejscu z najgorszą notą w karierze.
Kiedy już był sam, odczuł jak smutek wraz ze wstydem mieszają się w najgorsze uczucie jakiego doznał. Nawet dostał mocną reprymendę od trenera, który i tak potem zwrócił uwagę na następnego zawodnika na lodzie. Chłopak ukrył twarz w dłoniach, przechylił się przy tym do tyłu, lądując plecami na miękkim materacu.

Najzwyczajniej w świecie się rozpłakał.

- Jisung dzwonił z Korei, martwi się o ciebie. Podobno nie odbierasz tele... - Urwał w połowie zdania na widok swojego przyjaciela. - O mój boże, Seongwu.

Jeszcze jego tu brakowało, przeszło chłopakowi przez głowę. Daniel dzisiaj po raz kolejny stanął na podium ze złotym medalem, co lekko dobiło bruneta. Rozpłakał się jeszcze bardziej, kuląc się na łóżku. Wewnętrznie już prosił by ten dzień się skończył, wszystko jedynie go dobijało potęgując negatywne uczucia.

Daniel ostrożnie podszedł do Seongwu, nie wiedząc zbytnio co robić. Chłopak zwykle śmiał się, mimo swoich przegranych czy nawet kontuzji, podczas której tylko siedział na widowni i kibicował. Ong był osobą która zasługiwała na miano radosnej albo optymistycznej.

Teraz jednak brunet był załamany swoim dzisiejszym występem. Kang po chwili namysłu bez wahania napisał coś w telefonie, a następnie schował ją w tylnej kieszeni spodni i położył się obok przyjaciela.

- Seongwu - zaczął łagodnie. Wyciągnął rękę w jego stronę, żeby pogłaskać ciemne kosmyki włosów, ale zanim to zrobił, poczuł słaby uścisk na nadgarstku. - Seongwu...

- Cicho bądź - chłopak odwrócił się przodem do niego, wycierając wolną dłonią policzki z łez. Daniel poczuł jak na ten widok coś go nieprzyjemnie ściska w środku. Pomyślał przez chwilę, by zrobić coś dziwnego, ale powstrzymał się od tego pomysłu jakimiś niewiadomymi dla siebie siłami.

- Chciałem tylko spytać czy idziesz z całą drużyną do... - nie dokończył, przez prychnięcie starszego.

- Nie przejmuj się mną, idź z nimi. Sejeong się pewnie ucieszy - ostatnie słowa wypowiedział z nieukrywanym jadem w głosie, odwracając się tyłem do przyjaciela.

- Napisałem im, że nie damy rady - powiedział spokojnie, delikatnie objął ciało chłopaka, przysuwając się bliżej.

- Daniel, co ty robisz? - Seongwu poczuł jak jego policzki przybierają lekko czerwonego odcienia.

Chłopak nie odpowiedział, jedynie obrócił starszego w swoją stronę i wtulił w siebie. Poza tym uspokajająco zaczął głaskać go po głowie, czasami powoli przeczesując mu włosy palcami. Na szczęście chłopak przestał płakać, jedynie nieświadomie poddawał się przyjemnemu dotykowi swojego przyjaciela, z każdą minutą coraz bardziej się uspokajał.

Właśnie wtedy Ong Seongwu poczuł po raz pierwszy niepokojąco przyjemne uczucie.

***

Powrót do domu nie był nigdy przyjemny, a Seongwu wiedział to najlepiej. Zawsze wracał do swojego pustego mieszkania, ale tym razem miało to swoje plusy. Po porażce w Pekinie nie miał siły z nikim rozmawiać, właściwie nawet podczas lotu do stolicy siedział z tyłu, koło jakiejś kobiety z grzecznym dzieckiem, które nie było jak każde w filmach i tylko spało przez całą podróż. Daniel w jakikolwiek sposób chciał nawiązać z nim kontakt, ale po sytuacji w hotelu, kiedy obydwoje w końcu zasnęli razem, Ong stał się przygaszony. W momencie kiedy Kang zadawał mu pytania, żartował czy wypowiedział cokolwiek w jego stronę, to jedyną odpowiedzią było przytaknięcie lub pokręcenie głową.

Minął tydzień, a Seongwu coraz więcej ćwiczył. Każdą wolną godzinę spędzał na lodowisku, jakby chciał się udoskonalić, nigdy więcej tak upaść. Nawet po wczorajszym treningu zadzwonił do znajomej osoby z małą prośbą o udostępnienie salki, bo przecież on musiał się poprawić.

Przynajmniej tak się wszystkim wydawało.

Po zawodach podszedł do niego dobrze znany mu Rosjanin. Po wymienieniu wszystkich uprzejmości dostał od niego interesującą propozycję, mężczyzna chciał go trenować. Jakby przemyśleć wszystkie argumenty, trenowanie pod jego okiem wyszłoby mu na dobre. Jednak...  w takim wypadku musiał opuścić Japonię, co wiązało się z opuszczeniem Daniela.

Co do jego przyjaciela, to od pamiętnej nocy, brunet nie mógł przestać o nim myśleć, jak i o przyjemnym uczuciu wewnątrz kiedy chłopak go obejmował. To było dziwne, takich rzeczy nie mógł czuć przy swoim najlepszym przyjacielu. To nie mogło się dziać, chłopak nie przyjmował albo nie chciał przyjmować tego do wiadomości.

Dlatego więc brunet zapełniał sobie czas treningami, aby odgonić niechciane myśli o problemach.

Takim sposobem pewnego wieczoru wszedł przez szklane drzwi jednego z wielu nowoczesnych budynków w okolicy, skierował się najpierw do recepcji, a tam śliczna blondynka po krótkiej wymianie zdań dała mu klucze do salki jak i szatni. W ekspresowym tempie przebrał się w niej, zostawiając plecak w szafce z trzycyfrowym numerem. Następnie z butelką wody udał się do znajomej, drewnianej salki z lustrami rozciągającymi się po całej ścianie. Postawił swoje picie na podłodze, blisko półki z odtwarzaczem oraz głośnikami. Chwilę szukał w tym miejscu małego kabla, ale szybko go znalazł gdzieś schowanego z tyłu. Podłączył do sprzętu elektronicznego swój telefon i puścił jakąś wolną piosenkę do rozgrzewki.

W czasie gdy prawie skończył się rozciągać, do pomieszczenia weszła szczupła Koreanka, ubrana w elegancki, biały płaszcz i wysokie, czarne buty z obcasem. Jej kruczoczarne włosy upięte były w wysokiego koka, a na twarzy można było dostrzec kilka zmarszczek, najwięcej koło podkreślonych eyelinerem oczów.

Przeprowadziła się do Tokio wraz z synem, kiedy ten oznajmił, że opuszcza rodzinny kraj. Na jej szczęście pracę znalazła bardzo łatwo, była przecież jedną ze słynnych baletmistrzyń, ludzie mogli się bić żeby tylko ta kobieta pracowała w ich szkole.

Na widok ćwiczącego chłopaka uśmiechnęła się.

- Seongwu, nie spodziewałam się twojego telefonu - powiedziała, a brunet przerwał swoje ćwiczenia i ukłonił się w jej stronę.

- Chciałbym jedynie podziękować za pomoc jaką pani mi udziela, pani Kang - głos chłopaka nie był radosny jak zawsze, był... neutralny. Nie uszło to jej uwadze, zmierzyła go jeszcze swoim podejrzliwym wzrokiem, którego Ong wydawał się nie widzieć.

- Schudłeś ostatnio - stwierdziła, a następnie usłyszała jak ten sam zwykły głos mówi, że się jej wydaje.

Kobieta powiedziała mu kilka słów, by jeszcze poćwiczył podstawy, a ona tylko się przebierze i zrobi mu prywatną lekcje baletu. Jak powiedziała tak zrobiła, częściowo. Od razu gdy dotarła do szatni, wyjęła telefon z kieszeni płaszcza. Wybrała numer do swojego syna, miała nadzieje, że ten głupi chłopak odbierze telefon. Na właściwie jego szczęście odebrał po trzech sygnałach, na jego ogromne szczęście.

- Ty jesteś ślepy czy urodziłam debila? - Spytała bez żadnego powitania, a zaskoczony chłopak nie odpowiedział. - Wytłumaczysz mi czemu Seongwu nagle do mnie dzwoni z prośbą o dodatkowe lekcje, kiedy cały czas jest moim najlepszym uczniem jakiego w ogóle uczyłam?

- Mamo... - zaczął ostrożnie, próbował jakoś ułożyć logiczne zdanie w głowie, ale nie mógł nic więcej powiedzieć i po prostu siedział cicho.

- Wiedziałam, że to drugie - westchnęła, usiadła na ławce łapiąc się za głowę. - Przyjedź do mojej szkoły za jakieś pół godziny, znajdź wymówkę i zabierz go do domu, ale najpierw nakarm. Tylko nie bądź debilem jak zazwyczaj, Daniel.

Następnie przebrała się i ruszyła do ćwiczącego bruneta. Sama się niepokoiła przyjacielem jej syna, był dla niej jak drugie dziecko. Już sam widok Seongwu ze zmęczonymi oczami, odrobinę chudszego, bez jego wiecznego śmiechu oraz z tą neutralnością w głosie... Widziała występ chłopaka w Pekinie, sama miewała podobne sytuacje podczas swojej kariery baletowej i wie jaki to ból. Jednak wiedziała, że w takich sytuacjach nie wolno się użalać nad sobą, trzeba iść dalej. Ale dla bruneta było już za późno. Zaczęła myśleć, że Seongwu gasł.

Miała również nadzieje, że jej głupi syn pomoże chłopakowi.

***

Tak jak kobieta rozkazała, Daniel znalazł się pod budynkiem po wyznaczonym przez matkę czasie. Wszedł do budynku witając się ze znajomą, siedzącą za ladą, ta jedynie pomachała mu i wróciła do czytania kolorowego magazynu dla dziewczyn. Chłopak szedł w kierunku jednego z wielu innych pomieszczeń tutaj, co chwilę nerwowo poprawiając włosy. Była to jedna z popularniejszych szkół tańca, pracowali tu różni nauczyciele uczących chyba wszystkich stylów. Daniel jako dzieciak w Korei był co najmniej raz na zajęciach z każdego rodzaju tańca, na które oczywiście mógł uczęszczać, znał podstawy większości stylów tańca. Właśnie wtedy jednego zimowego dnia podczas pierwszych lekcji baletu poznał Seongwu, małego dzieciaka robiącego co chwilę piruety z głośnym śmiechem. Kilka dni później malutki brunet zabrał swojego nowo poznanego kolegę na lodowisko, również tego samego dnia Ong nauczył Daniela jeździć na łyżwach. Kang całą swoją karierę zawdzięcza Seongwu, bo to właśnie on wspierał go przed jego pierwszymi ważniejszymi zawodami, podczas których denerwował się bardziej niż powinien, to dzięki niemu stał się popularnym sportowcem z kolekcją złotych medali.

Teraz jednak musiał mu pomóc.

Delikatnie otworzył drzwi od pomieszczenia i spojrzał przez szparę na wnętrze. Ukazała mu się znajoma męska sylwetka wykonująca zgrabny piruet, dalej stała jego matka. Uważnie obserwowała czy chłopak nie popełnia żadnego błędu, jednak jej delikatny uśmiech oraz kiwanie utwierdzały w przekonaniu, że brunet nadal jest najlepszy. Daniel westchnął cicho i w końcu zdecydował się otworzyć szerzej drzwi. Ledwo wszedł na salę, a wzrok osób wewnątrz już był skierowany na niego. Uśmiech kobiety lekko się powiększył, ale natychmiast spoważniała. Natomiast Seongwu patrzył na Daniela niezrozumiałym wzrokiem, nie dało się odgadnąć czy cieszy się na widok przyjaciela, czy jednak wolałby aby go zostawił w spokoju.

- Synu, coś się stało? - Odezwała się jego matka, w jej głosie słychać było lekkie zmartwienie. Wszyscy mogli mówić co chcą o tej kobiecie, ale kiedy trzeba pani Kang jest świetną aktorką.

- Właściwie... to... - nie mógł nic wymyślić na poczekaniu, podczas drogi cały czas w jego głowie był jedynie pewien ciemnowłosy chłopak, ale to mało ważne. Ważniejsze było, że Daniel czuł morderczy wzrok matki na sobie. - Peter i Rooney...

- Co z nimi? - Ong jakby się obudził z transu spojrzał na Daniela z wyraźnym zaniepokojeniem.

- Hyung, musisz ze mną iść, proszę - powiedział upadając na kolana przed chłopakiem.

Kobieta z tyłu miała ochotę się roześmiać z głupoty jej syna, ale zachowała należytą powagę. Kiedy Daniel, by zrobić tą scenę bardziej dramatyczną chwycił się teatralnie za serce, Seongwu oderwał od niego wzrok i niewzruszony tym zachowaniem odwrócił się w kierunku swojej nauczycielki. Ukłonił się grzecznie, dziękując i przepraszając za zajmowanie jej cennego czasu. Następnie wyszedł, mijając bez słowa przyjaciela. Chłopak wstał z podłogi i otrzepał kolana z niewidzialnego kurzu. Odwrócił jeszcze głowę w stronę korytarza w którym zniknął brunet, momentalnie poczuł jakby ktoś wewnątrz niego wbił mu stos igieł w serce. Nie, to nie może długo trwać, radosny Seongwu musi wrócić do żywych.

***

Całą drogę przeszli w ciszy, no może od czasu do czasu Daniel próbował zagadać Seongwu, ale ten na jego pytania tylko dawał krótkie odpowiedzi niezachęcające zbytnio do kontynuowania rozmowy. Jedynie w pewnym momencie niższy brunet spoglądał na wyższego, a dyskretny to on zbytnio nie był.

- Zmieniłeś kolor - stwierdził już bez żadnych skrupułów wpatrując się w przyjaciela.

- Kenta zabrał mnie do fryzjera - powiedział odwracając głowę w kierunku Onga, musiał przyznać, że lekko się zdziwił. Mimo jego niewzruszonej twarzy, oczy chłopaka świeciły, Daniel odebrał to jako małe zainteresowanie tą historią. - Kenta uparł się na blond, mam nadzieje, że nie wyglądam jak debil.

- Cóż, twarzy nie możesz zmienić - Daniel parsknął śmiechem, a na twarz bruneta wstąpił delikatny uśmiech. Wyższy zatrzymał się na środku chodnika i wyciągnął rękę w kierunku przyjaciela.

- Ty...

- Ja.

- Ty żyjesz! - Krzyknął, chciał przytulić przyjaciela, już nawet rozłożył ręce, ale ten zrobił zgrabny unik. Na ich szczęście wieczorem na przedmieściach nie było zbytnio ludzi, a ci co obok przechodzili nie zwrócili na nich uwagi.

- Żyje cały czas, jakbyś nie zauważył - powiedział patrząc na radosnego Daniela, następnie twarz Seongwu przybrała poważny wyraz. - Przepraszam, musiałem pewną rzecz przemyśleć, wybacz jeśli byłem taki... nie żywy.

- A wszyscy się już martwili, że umarłeś. Nic nie jadłeś, tylko ćwiczyłeś bez przerwy - Kang wyciągnął dłoń i rozczochrał nią ciemne kosmyki włosów Onga.

Wtedy Kang Daniel pierwszy raz zauważył delikatny rumieniec na twarzy chłopaka.

***

Weszli do mieszkania, a pierwsze co zrobił Seongwu to rozglądanie się za Peterem oraz Rooney. Zdejmując wyłącznie buty, poszedł do ogromnego salonu. Jak na mieszkanie samemu Daniel miał niesamowity porządek w mieszkaniu, co zawsze dziwiło bruneta. Jeszcze gdy Kang był małym chłopcem to jego pokój wyglądał jakby przeszło przez nie trzykrotnie tornado. Teraz pomalowane na niebiesko ściany wyglądają jakby dopiero wczoraj były odmalowane, sufit był nieskazitelnie biały z wiszącą jasną lampą. W tym pomieszczeniu nie znajdowało się za dużo mebli, jedynie ciemnobrązowy stolik pod telewizor, który i tak był przytwierdzony do ściany, tego samego odcienia mała szafka z boku oraz stolik stojący przed ogromną białą kanapą, a na wielkim o podobnym odcieniu dywanie.

Daniel zdejmował właśnie kurtkę, kiedy z salonu wybiegł Seongwu tuląc do siebie i delikatnie głaszcząc puchatą kulkę. Spojrzawszy na taki widok poczuł przyjemne ciepło wewnątrz, sam siebie zadziwiając uznał, że chciałby taki widok mieć codziennie.

- Peter jest cała, gdzie Rooney? - Spytał z pełną powagą, jego palce delikatnie gładziły główkę kotki, która cicho mruczała.

- Pewnie, gdzieś śpi.

- Ale mówiłeś, że coś się stało...

- Stało się - powiedział patrząc poważnie na bruneta, ten zrobił lekko wystraszoną minę. Po chwili jednak Daniel uśmiechnął się w swój specyficzny sposób - stęskniły się za tobą.

- Głupek, straszyć mnie będzie - Seongwu niechętnie odłożył kotkę na podłogę i zdjął z siebie ciepłą kurtkę, podał ją przyjacielowi, a on powiesił ją na wieszaku obok swojej.

- Masz ochotę na coś do jedzenia? - Zadał pytanie kiedy wchodzili do salonu, brunet jedynie rzucił się na wygodną sofę oraz pokręcił głową z dezaprobatą.

- No debil z tego Daniela, Peter - powiedział do kotki, która już leżała po drugiej stronie wygodnej kanapy. - Jeszcze ma czelność się pytać.

***

Chłopcy leżeli rozłożeni na sofie, oglądając jakiś horror, który swoją drogą nie miał dla nich sensu. Po co ta matka ma zawiązaną twarz? Dlaczego jeden bliźniak mówi wyłącznie do brata i to tamten odpowiada za niego?  Jeszcze ta matka uznaje tylko jednego syna i wyłącznie jego karmi. Nic strasznego się nie za bardzo działo, jedynie niektóre momenty były dla Seongwu obrzydliwe. No i kiedy Daniel zobaczył karaluchy na ekranie, brunet poczuł się niemalże duszony, w najbliższej przyszłości muszą pokonać ten jego strach. Żeby tego było mało, podczas sceny z martwym kotem Kang prawie się rozpłakał.

- Ten film jest głupi - stwierdził Seongwu na napisach końcowych, miał zamiar wstać by wziąć pilota i wyłączyć telewizor.

Kiedy chciał się podnieść, poczuł jak ręka leżącego za nim Daniela oplata jego talię oraz przyciąga go do siebie. Automatycznie policzki bruneta przybrały czerwonego odcienia, ale w ciemności jaka panowała w pokoju był on nie do zauważenia.

- Daniel? - wypowiedział jego imię, powoli odwracając się w jego stronę.

Blondyn intensywnie wpatrywał się w chłopaka. Jego ciemne, czekoladowe oczy bacznie obserwowały twarz bruneta, a na twarzy widniał delikatny uśmiech. Seongwu odczuł jak jego wnętrzności skręcają się pod wpływem tego wzroku, a policzki parzą niemiłosiernie. Daniel nie był nigdy taki w stosunku do niego, raczej tylko go przytulał ewentualnie atakował łaskotkami, ale rzadko coś takiego się działo. Teraz jednak... Seongwu spojrzawszy w oczy przyjaciela zobaczył coś, małą iskierkę której nigdy nie zauważył.

- Seongwu - przez głos blondyna po plecach Onga przebiegł delikatny dreszcz. - Zatańczmy razem.

***

- Myślisz, że to się uda? - Spytał brunet, oglądał już któryś raz kawałek występu swoich znajomych z Francji. Mężczyzna złapał za talię partnerki podnosząc ją i jechał po linii prostej na jednej nodze, obydwoje byli nieruchomo przez równo siedem sekund.

- Może i jestem solistą, ale jazda to jazda - Powiedział pewien siebie zawiązując ciasno prawą łyżwę. Następnie wstał i stanął grzecznie obok przyjaciela patrząc na francuską parę - damy radę.

- Tylko ja cię nie uniosę, a ty... - przerwał w połowie widząc wzrok Daniela na sobie. - No co?

- Nie wątp w moją siłę - po tych słowach wszedł na lód.

Była prawie noc, wszyscy inni łyżwiarze skończyli dzisiejsze treningi, więc dwójka dogadała się z pracownikami lodowiska i za ich zgodą umówili się na nocne ćwiczenia. Taki układ był im na rękę, nie mieli wtedy widowni śledzącej ich każdy ruch.

Minęły dwa dni od propozycji Daniela, a Seongwu sam nie wiedział co go podkusiło by się zgodzić na taki absurdalny pomysł. Tym bardziej wybrać układ z jednego występu dowolnego pary tanecznej, kiedy nigdy się nie występowało z inną osobą, oprócz występów drużynowych, ale tam nie mieli większych interakcji ze sobą. Nie pocieszała go też wizja bycia kobietą w tym występie, przecież jest przystojnym, młodym mężczyzną, nie powinien wykonywać takich damskich ruchów.

- Ty, Romeong! Ile każesz mi czekać? - Kang krzyknął do przyjaciela ze środka lodowiska, zrobił już sobie rozgrzewkę i w międzyczasie przećwiczył kilka skoków. Seongwu w tym czasie cały czas stał opierając się o bandę, myślał nad absurdem sytuacji w jakiej się znalazł z tym blondynem.

- Och, moja Daliet! Już do ciebie idę! - Odkrzyknął, zrobił przy tym dramatyczną pozę upadając na kolano i wyciągając ręce w kierunku przyjaciela.

Następnie stanął na równe nogi oraz nabierając szybkiego tempa podjechał do blondyna z rozłożonymi rękami. W tym czasie Daniel delikatnie odepchnął się lewą nogą, powoli jadąc w jego kierunku. Wyciągnął jeszcze przed siebie ręce, chcąc złapać bruneta w swoje objęcia. Jednak kiedy Seongwu był dostatecznie blisko, jego przyjaciel chwycił go w talii i podniósł nad lód, wykonując przy tym obroty. Ong nie spodziewał się takiego ruchu ze strony chłopaka, więc przez pierwszą chwilę był wyraźnie wystraszony, niemal natychmiast położył dłonie na szerokich barkach blondyna. W duszy modlił się by swoim ciężarem nie przeważyć i nie upaść na lód, chociaż... to był pomysł tego głupka, mógłby pocierpieć za te pomysły.

- Mówiłem żebyś we mnie nie wątpił - powiedział kiedy obroty już się zwolniły, jednak nadal trzymał przyjaciela, wcale nie mając zamiaru go puścić.

- Ja wiedziałem, że ten Romeong i Daliet coś znaczą, ale romantyczna scena na łyżwach - po tych słowach gwizdnął i ukazał swój uśmiech, który swoją drogą został odwzajemniony przez chłopaka. - Jestem pod wrażeniem.

- Jeszcze nie jestem romantyczny.

- Ale i tak masz szerokie ramiona, z pół metra co najmniej.

Daniel zaśmiał się i z ukrytą niechęcią postawił przyjaciela na lód, następnie skupili się na nauce ich wspólnego układu. Przez głowę Seongwu przeszła mała myśl, która nie chciała za bardzo opuścić jego głowy.

Ong Seongwu chciał poznać romantycznego Kang Daniela.

***

Ich treningi trwały, a z racji że sezon się skończył, mieli więcej czasu dla siebie. Trener nie naciskał ich na ćwiczenia własnych programów, taka swoboda była dla nich jak najbardziej na plus. Cała drużyna mogła uznać, że to ich ulubiony czas, większość wtedy wyjeżdżała na swoje upragnione wakacje, w większości wypadków również zasłużone. Jednak w tym czasie pewna dwójka chłopców postanowiła wykorzystać puste lodowisko.

Z każdym dniem treningu Seongwu czuł się dziwnie. Zauważył jak coraz częściej cieszy się z widoku Daniela, jego serce w obecności chłopaka wybijało własną melodię, co było dla samego bruneta nieco stresujące. Ponadto podczas ich wspólnego tańca miejsca które zostały dotknięte przez przyjaciela wręcz płonęły, policzki z uszami coraz częściej przybierały czerwony odcień... Aż pewnego dnia będąc w domu przyjaciela, podczas jednego z nudniejszych filmów kiedy Kang zasnął na jego ramieniu, Ong delikatnie głaszcząc Rooney zrozumiał jedno.

Kang Daniel, jego przyjaciel od dziecka, podoba mu się.

Seongwu odepchnął się prawą nogą od lodu, z gracją wykonywał rękami wyćwiczone ruchy dołączając po chwili do tego dolne kończyny. Idealnie synchronizował się z przyjacielem, wykonywali te same ruchy w rytm muzyki klasycznej, którą obydwoje już znali na pamięć. W pewnym momencie Daniel delikatnie chwycił bruneta za dłoń delikatnie przyciągając w swoją stronę, miał zaraz ją podnieść i obrócić chłopaka, jednak podczas przyciągnięcia, Seongwu potknął się o ząbek łyżwy. Przechylił się w stronę przyjaciela, ten widząc to szybko puścił jego dłoń. Rękami złapał spadającego bruneta, objął ciało chłopaka kładąc prawą dłoń na dolnej części pleców, a lewą na górnej. Przechylił się delikatnie do przodu robiąc lewą nogą krok w  bok,  momentalnie zatrzymując się w miejscu trzymając przyjaciela. Seongwu zdziwiony z mocno bijącym sercem oraz szeroko otwartymi oczami patrzył na Daniela lekko wystraszony, chociaż musiał przyznać, że z tej perspektywy chłopak wyglądał jak książę z jakiejś bajki o księżniczkach.

- Nie masz przypadkiem za dużo doświadczenia, aby się nie potknąć? - Spytał ukazując swój uśmiech, brunet poczuł jak zaczyna się rumienić.

- Ty nie masz przypadkiem dwóch kotów?

- Co to ma wspólnego?

- Nie wiem, zadajesz niewygodne dla mnie pytania - odpowiedział szczerze.

Kang zaśmiał się krótko powoli wstając. Pomógł Seongwu stanąć prosto, a kiedy obydwoje stali już na własnych nogach blisko siebie Daniel położył dłonie na biodrach chłopaka, który na ten gest lekko się spiął i spojrzał pytająco na niego.

- Mogę wiedzieć co robisz?

Młodszy chłopak chwilę się zamyślił patrząc na przyjaciela, jednak po chwili westchnął i puścił Seongwu. Rzucił krótkie ,,nieważne'', po czym ruszył w stronę odtwarzacza leżącego niedaleko by wyłączyć wciąż grającą muzykę.

Ong nie za bardzo wiedział o co chodziło Danielowi, ale niezbyt dobrze się z tym czuł. Miał dziwne uczucie, że blondyn chciał zrobić coś innego, takiego co chłopak powinien robić z dziewczyną, a nie z nim. Na samą myśl czuł większe ciepło na policzkach, ale czy może to być prawda? Może Daniel żywi do niego podobne uczucia? Z jednej strony chciał by to była prawda, z drugiej nie miał pojęcia jakby to miało wyglądać. Przecież są z Korei, a tam bycie w związku z osobą tej samej płci jest nie do pomyślenia. Mogłoby się wszystko dla nich źle skończyć jeśli ktokolwiek stamtąd by się dowiedział, nie chciał żeby kiedyś nie mógł wrócić do domu rodzinnego, ponieważ rodzina wyrzekła się syna.

Jeszcze propozycja Rosjanina. Chciał wyjechać, nawet bardzo, ale nie wiedział jak przekazać to przyjacielowi...

Seongwu szybko pokręcił głową odganiając myśli, przecież nie są w związku, Daniel go nie kochał albo chociażby darzył specjalnym uczuciem i to niemożliwe by polubił trochę bardziej taką osobę jak on, dodatkowo miał zamiar go jeszcze zostawić. Super. Z takimi myślami pojechał w stronę chłopaka z delikatnym uśmiechem, jakby nic się nie stało.

Siedząca na trybunach dziewczyna o czarnych włosach spojrzała swoimi przenikliwymi oczami na postać Seongwu, a następnie przeniosła je na Daniela, który męczył się ze starym odtwarzaczem płyt. Starsza o kołka miesięcy szatynka siedząca obok niej oparła głowę o swoją dłoń, jej twarz niezbyt wyrażała zadowolenie.

- Myślisz, że ile to potrwa? - Spytała młodsza po japońsku nie spuszczając wzroku z dwójki, jej koleżanka jedynie wzruszyła ramionami. - No, odpowiedz.

- Sejeong, to jest bardziej skomplikowane niż się wydaje - powiedziała spokojnie. - Oni nic nie widzą, są ślepi na siebie jak dwa krety.

- Mei, a może by ich tak odrobinę popchać? Wszystko wyszłoby na dobre.

- Zostaw ich, może Myoui porozmawia z Danielem. Chyba bardzo chcesz wygrać ten zakład - stwierdziła i spojrzała na dziewczynę.

- Mina Tzuyu gdy się dowie będzie piękna - powiedziała przytakując, na jej twarzy ukazał się również mały uśmiech. - Przy okazji darmowe jedzenie daje mi motywację by ich zamknąć w jednym pokoju i wypuścić dopiero jak będą oficjalną parą.

Obydwie zachichotały cicho, nie chcąc zostać wykryte przez dwójkę na lodowisku. Miały dużą nadzieję, że dwójka ich kolegów z drużyny będzie mogła wreszcie być szczęśliwa ze sobą...

Chociaż bardziej od ich szczęścia zależało im na darmowym jedzeniu.

***

Seongwu powoli głaskał rudawe futerko Rooney, która znalazła swoje miejsce na jego kolanach. Peter gdzieś uciekła po tym jak zobaczyła Daniela, chłopak chciał ją wyściskać, ale najwyraźniej ona nie była na to zbyt chętna. Brunet zobaczywszy minę przyjaciela w tej sytuacji nie mógł opanować śmiechu, tym bardziej jak zaczął udawać jak to kotka złamała mu serce.

Razem przesunęli w salonie stolik i na środku rozłożyli koce wraz z poduszkami, na przeciwko stworzonego przez nich miejsca leżał podłączony do ładowania laptop. Blondyn poszedł do kuchni zrobić ich dwójce popcorn, a w tym czasie drugi chłopak miał znaleźć jakiś film, jednak jakoś nie miał na to ochoty, cicho mrucząca Rooney była ważniejsza niż film.

- Wybrałeś coś? - Spytał Daniel wchodząc do pokoju z dużą miską, była tak wypełniona, że prażona kukurydza stworzyła średniej wielkości, białą górkę.

- Nie umiem wybrać, czekałem na ciebie.

- Nawet laptopa nie włączyłeś - westchnął zauważając nietknięty sprzęt elektroniczny. Usiadł obok chłopaka stawiając jedzenie między nimi, następnie wziął na kolana czarne urządzenie otwierając klapę.

Kiedy Daniel sprawdzał najbardziej polecane filmy, Seongwu spojrzał na niego kątem oka. Lubił na niego patrzeć, chłopak nie dość że był przystojny, to jeszcze w momencie jak się uśmiechał wyglądał uroczo, zamykał wtedy oczy które śmiały się razem z nim. Oprócz tego Ong ostatnio zauważył inną stronę chłopaka, tą bardziej pociągającą. Daniel stał się ostatnio seksowny w oczach Seongwu, chociażby kiedy podczas treningu małe kropelki potu pojawiły się na jego skroni albo gdy ćwiczył choreografie sam i jego ruchy podczas jednego z programów były bardziej kuszące, na ten widok brunet czuł od razu jak robiło mu się gorąco.

- Mam coś na twarzy?

Ong nawet nie zauważył kiedy blondyn wyczuł jego wzrok na sobie i również na niego spojrzał. Policzki starszego przybrały kolejny raz czerwonego odcienia, a ręka głaszcząca kotkę stanęła w miejscu. Sama Rooney czując jak chłopak przestał się nią zajmować, podniosła się i poszła w znaną tylko sobie stronę.

- Mam pytanie - zaczął brunet, a Daniel przytaknął słuchając uważnie. Zakłopotany lekko podrapał się ręką o tył głowy nie bardzo wiedząc o co spytać. - Jak to się dzieje, że zawsze z tobą przegrywam jak mamy podobne umiejętności? Masz jakiś doping?

- O boże, nie - Kang poczuł jak ma ochotę się roześmiać, jednak powstrzymał się od tego i jedynie  jego kąciki podniosły się do góry, na ten widok żołądek Seongwu zrobił fikołka. - Mam coś co mnie motywuje.

- Przedmiot?

- Osoba - blondyn zamknął na chwilę oczy, a Ong poczuł jak tym razem coś go ściska wewnątrz. - Jak ją widzę chcę mi się uśmiechać. Nigdy nie widziałem piękniejszej osoby, jej jazda jest zawsze jedną z cudowniejszych jakie widziałem, jeszcze każdy uśmiech na jej twarzy motywuje mnie by działać. Będąc na lodzie chce zatańczyć jak najlepiej, bo wiem, że siedzi i mnie obserwuje...

Brunet uśmiechnął się pod nosem, jego przyjaciel się zakochał. Zawsze w wywiadach na podobne pytanie odpowiada, że ma swoje małe słońce które go motywuje. Po tej wypowiedzi mógł stwierdzić jakie ta dziewczyna ma szczęście, Daniel był świetnym chłopakiem, a dla niej zapewne idealnym. Cieszył się z tego małego szczęścia przyjaciela, ale jednak chciał być tą dziewczyną, chciał by to Daniel patrzył na niego z tą motywacją, chciał być tym małym słońcem którego nie opuściłby do końca.

- Jak ma na imię?

- Co?

- Ta dziewczyna, kto to - powiedział spojrzawszy na chłopaka wyczekująco.

Seongwu patrzył wprost w ciemne tęczówki Daniela, czekając na odpowiedź niecierpliwie miął palcami dół swojej koszulki. Przez oczy blondyna przeszedł dziwny błysk, którego brunet nie mógł nie zauważyć.

- Imię tej osoby zaczyna się S.

- Mam zgadywać? - Spytał, a widząc przytaknięcie chwilę się zamyślił. Wtedy w jego głowie pojawiła się pewna osoba, myślał, że nic ich nie łączy, chociaż może jednak... - Sejeong.

- Nie.

- Jak to?

- Z nią się tylko przyjaźnie, nie mamy żadnych głębszych relacji, jeśli o to ci chodzi. Może chcesz nazwisko?

Seongwu przytaknął i w tym momencie Daniel odłożył laptop zaczynając się do niego przysuwać. Brunet przez chwilę nie rozumiał chłopaka, po co z tego robić tajemnicę przed nim? Byli przyjaciółmi od dawna, nie musiał tego ukrywać.
Blondyn nachylił się w stronę chłopaka, a ten poczuł po raz kolejny to dziwne uczucie pojawiające się zawsze kiedy Daniel był blisko. Młodszy chłopak zbliżył usta do ucha starszego i wtedy wypowiedział jedno słowo, przez które Seongwu natychmiast się odsunął. Przez chwilę myślał czy dobrze usłyszał, ale tego nazwiska nie mógł pomylić z nikim innym.

- Żartujesz? - Spytał poważnie, a Daniel westchnął odsuwając się powoli.

- Przepraszam, może to...

Nie dokończył, właściwie to Seongwu mu na to nie pozwolił. Widząc jak chłopak się odsuwa, natychmiast złapał w pięść kołnierzyk jego koszulki i przyciągnął do siebie. Wyciągnął wolną, lewą dłoń by dotknąć policzka chłopaka. Przymknął oczy, a wraz z tym ich wargi się spotkały. Zdziwiony takim obrotem sytuacji na początku nie odwzajemnił pocałunku, po dosłownie dwóch sekundach zamknął oczy i poruszył ustami. Nie przejmując się losem miski z jedzeniem, przewrócił ją zbliżając się do bruneta. Objął go jedną ręką w talii, a dłoń drugiej umiejscowił na tej chłopaka na swoim policzku. Ich wargi ocierały się o siebie, a Seongwu nie mógł w to uwierzyć. To co się działo było wręcz nie do uwierzenia, on i jego najlepszy przyjaciel oraz obiekt westchnień całują się. Wreszcie poczuł ten niesamowity waniliowy smak ust Daniela, który po chwili się od niego oderwał. Musnął jeszcze krótko usta bruneta i oparł ich czoła o siebie dysząc lekko.

- Więc ty tak serio? - Seongwu chciał się upewnić, jednak już miał odpowiedź, ale w momencie gdy Daniel przytaknął, uśmiechnął się szeroko. Powtórzył wcześniejszy gest blondyna, choć Kang przytrzymał go na chwilę dłużej nie chcąc rozdzielać ich ust - też cię lubię.

Film mógł poczekać, rozsypany popcorn też, ważniejsze były dwie osoby leżące przytulone na sofie, od czasu do czasu skradające sobie pocałunki. Dwie kotki leżące niedaleko obok siebie od jakiegoś czasu obserwowały uważnie tą scenę, aż w końcu obie odeszły znaleźć sobie własny kąt i dać nowej parze trochę prywatności.

Ong Seongwu i Kang Daniel nie spodziewali się, że noc spędzona we własnych objęciach stała się jedną z najpiękniejszych jakie w życiu mieli.

***

- Wtedy ona mi powiedziała, że nie ma sensu tego ciągnąć i na dłuższą metę to będzie męczące. Ja głupia jej nie uwierzyłam, ale po zobaczeniu go z inną zerwałam z nim - dziewczyna o ciemnych brązowych włosach zakończyła swoją historię, przejeżdżając pędzelkiem po dolnej wardze.

Malowała Seongwu od dłuższego czasu przed jego pierwszym występem z nowym programem, jego muzyka była dość mroczna, więc jego koleżanka, z którą kiedyś trenował, nie mogła przegapić takiej okazji i zrobić mu najmocniejszy makijaż jaki kiedykolwiek miał. Jego oczy były pokryte dużą ilością czarnego cienia, który rozmazany wyglądał nawet dobrze. Na niego nałożyła srebrny brokat, miał bardziej dopasować się do stroju, który był cały w czarnym odcieniu z przewiązanym materiałowym, białym paskiem w talii, dodatkowo na ciemnym materiale w niektórych miejscach widniały małe, święcące cyrkonie.

- Skończyłaś? - Spytał Ong, a po tych słowach oberwał w tył głowy.

- Nie ruszaj ustami, ja tu tworzę dzieło.

Ariyoshi Risa nie była złą osobą, była jedynie gadatliwa, zabawna no i wściekła gdy ktoś nie szanuje jej pracy. Przejechała jeszcze kilka razy małym pędzelkiem po ustach chłopaka, który grzecznie siedział tyłem do lustra czekając aż skończy. Odsunęła się na chwilę od bruneta i uśmiechnęła się zadowolona.

- Czarna pomadka i trochę metalicznej to dobry pomysł - uznała i odwróciła fotel chłopaka w kierunku lustra.

Seongwu przyjrzał się sobie, jednak dziewczyna miała rację, ten cały zestaw do tak zwanego Lip Art był niesamowity. Na czarnych ustach miał małe metalowe gwiazdki które wyglądały cudownie. Albo to wszystko wina tego pędzelka, albo dziewczyna miała niesamowity talent.

- Poczekaj, pójdę po Daniela, musi cię zobaczyć - powiedziała i zanim chłopak zdążył zaprzeczyć, ona dosłownie wyleciała z pokoju.

Brunet wrócił do swojego odbicia w lustrze, według siebie wyglądał dobrze, nawet bardzo. Ten makijaż był świetnie wykonany, a on był teraz swego rodzaju... pociągający? Można tak uznać.

Minęło już kilkanaście miesięcy od kiedy pocałowali się z Danielem, obecnie byli w szczęśliwym związku. W momencie kiedy Daniel dowiedział się o wyprowadzce chłopaka, nie mógł nic innego zrobić jak wyjechać z nim. Zamieszkali razem w Toronto, gdzie obydwoje nadal trenują łyżwiarstwo. O ich relacji wiedzieli jedynie najbliżsi przyjaciele, którzy zareagowali z radością, mówiąc coś o tym jak to musieli długo czekać aż się we dwójkę zejdą, a jak na nich to dość miłe słowa. Wszystko się układało, dzisiaj miał wystąpić z nowym programem dowolnym oraz nowym trenerem u boku, a po wczorajszym w którym zajął drugą najwyższą notę, był szczęśliwy, jedynie musiał dzisiaj dać z siebie wszystko i być pierwszym.

Kiedy poprawiał jeszcze włosy, do pokoju weszła niska dziewczyna oraz wysoki, barczysty chłopak. Seongwu odwrócił się, obserwując reakcję swojego chłopaka. Strój Daniela składał się z ozdobionej złotymi nitkami błękitnej góry oraz prostych, czarnych spodni, do tego jego włosy zmieniły odcień na jasny brąz. Brunet musiał przyznać, że w takim wydaniu podobał mu się jeszcze bardziej. Kang poklepał dziewczynę po ramieniu i podszedł do starszego. Kiedy już stał obok niego, objął go w pasie.

- Mogę go teraz zabrać ze sobą? - Spytał się odwracając głowę w stronę Risy.

- A bierz, ale ma przeżyć do występu.

- Wygraj dzisiaj - Daniel nachylił się i wypowiedział do bruneta cicho te słowa po koreańsku, aby mała plotkara go nie zrozumiała. - Nie dam ci forów, a na zwycięzce zawsze czeka nagroda.

Następnie chciał musnąć jego usta, ale gdy tylko się bardziej zbliżył został natychmiastowo uderzony czymś w głowę. Odwrócił się w jej stronę ze zdziwionym spojrzeniem, nie za bardzo rozumiał o co chodzi, natomiast Seongwu czuł lekkie rumieńce na policzkach.

- Ty debilu - zaczęła przybierając groźny ton głosu, a w jej ręce spoczywała szczotka skierowana w stronę wyższego chłopaka. - Myślisz, że będziesz mi dzieło sztuki niszczył.

- Musiałem oberwać? - Spytał Daniel lekko się śmiejąc.

- No przecież - przewróciła oczami. - Ty jesteś zawsze niewinny i nigdy nie zasługujesz na nic, nawet na szacunek!

Potem śmiejący się Kang został wyrzucony z pokoju przez Ariyoshi, która posłała w jego stronkę wiązankę wyzwisk. Seongwu oglądał tą scenę z uśmiechem, on naprawdę czuł szczęście. Odwrócił się jeszcze po raz kolejny w stronę lustra, poprawiwszy szybko włosy wziął w dłoń swoje czarne łyżwy i ruszył w stronę wyjścia. Dzisiaj zdobędzie złoto, musi pokonać Daniela, a tym razem mu się uda, musi się udać.

Tego samego dnia w nocy, w pewnym pokoju hotelowym wokół rozrzuconych ubrań leżał złoty medal należący do dzisiejszego zwycięzcy. Obok niego leżał drugi, identyczny, srebrny medal należący do Kang Daniela.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro