Prolog
Przerażające pieczenie pleców sprawiło, że się ocknęłam. Moja kurtka płonęła i parzyła mi skórę. Instynktownie się skuliłam i ukryłam nogi pod sobą, więc ogień nie zajął moich dżinsów. Nie zarejestrowałam, kiedy właściwie zaczęłam krzyczeć, jakbym była w piekle. Najpierw poczułam ból w gardle — zrozumiałam, że to na skutek wdychania gryzącego dymu oraz wydawanego przeze mnie skowytu, który usłyszałam dopiero po chwili.
Wszystko było przytłumione, bo bardzo powoli odzyskiwałam słuch. Czułam smród palących się ciał, plastiku i włosów. W tym moich własnych, co ledwo zarejestrowałam. Wokół ludzie wrzeszczeli, histerycznie płakali albo się modlili. Panował chaos. Jakaś młoda dziewczyna przeczołgała się obok mnie, dostrzegłam ją kątem oka. Na pewno miała wysoki poziom adrenaliny, ponieważ jej noga była niemal rozerwana na strzępy, jej ubrania płonęły, a ona zdawała się tego nie zauważać.
Nie wiedziałam, co się dzieje, byłam zamroczona po tym, jak moje ciało silnie uderzyło o ścianę. Gdzieś w oddali nastąpił kolejny wybuch. Budynek zadrżał, usłyszałam przeraźliwy huk. To dach zaczynał się zawalać. Temperatura wzrastała z każdą sekundą, ogień buzował coraz mocniej. Nie miałam siły wstać ani się poruszyć.
W końcu ból stał się tak ogromny, że zebrałam się w sobie i próbowałam się turlać, by choć zgasić płomienie na moim ubraniu. Zapomniałam o tamtej dziewczynie, o zamachowcu, zapomniałam o wszystkim. Byłam w stanie powtarzać tylko jedną myśl jak mantrę: ugasić ogień. Jednak gdy spróbowałam się poruszyć, przeraźliwy ból zaatakował moje skronie i zaczął promieniować na resztę głowy i ciała. Czułam krew spływającą mi z czoła na oczy i do ust. Tego charakterystycznego metalicznego posmaku nie dało się pomylić z niczym innym. Czułam na twarzy ciepłe łzy, kilka spłynęło mi na usta.
Paliłam się żywcem, wiedziałam o tym.
Nie umiałam zdecydować, co jest bardziej przerażające: przypuszczenie, że najpewniej tutaj umrę, czy może świadomość, w jaki sposób zginę. Ogień strawił mi kurtkę na plecach i teraz zajął się moją skórą. Otworzyłam szerzej oczy w panice. Coraz więcej czarnego dymu docierało do moich płuc, zaczęłam mieć kłopoty z oddychaniem. Krzyczałam w spazmach płaczu i kasłałam, jedyne, czego pragnęłam, to sprawić, aby to wszystko zniknęło. Ponownie spróbowałam obrócić się na plecy, ale zanim zdążyłam to zrobić, znowu straciłam przytomność.
______________________________________________
I prolog za nami :D
Jak się Wam podoba?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro