Rozdział II {528 słów}
*P.O.V Prusy*
Berlin patrzył na mnie nie dowierzając.
-Ja ich bin es[tak, to ja]-odpowiedziałem cicho. Berlin rzucił się na mnie, przytuląc mocno.
-I-I verpasst (T-Tęskniłem)-powiedział cicho, wtulając się we mnie. Lekko głaskałem go po plecach.
-Vielleicht ... werden wir zu dir gehen?[Może....pójdziemy do Ciebie?]-zaproponowałem cicho. Jeśli się spytacie czemu cicho rozmawiałem, to odpowiedź jest prosta, nie chce by mnie rozpoznano. W niektórych, budzę strach. Nie chce by zaczęła się panika.
-sicher [jasne]- odpowiedział mi cicho Berlin. On wie o co biega.
Razem ruszyliśmy do jego mieszkania. Mieszkał w centrali miasta. Ciekawe jak on śpi, bez przerwy w tą i wewte jeżdżą auta.
Jego dom był dość duży, miał ogród oraz stawik z rybkami. Berlin kochał przyrodę i dba o nią, tak mocno jak tylko może. Weszliśmy na teren jego i ruszyliśmy ku mieszkaniu. Berlin wsadził kluczyk do zamka i przekręcił. Weszliśmy do domu.
-Kaffee, Tee?[kawę, herbatę?]-spytał z grzecznością.
-Kaffe bitte [Kawę poproszę]- poszedł do kuchni.
Berlin jest strasznie zmienny. Jego charakter często zależy od kraju, którego jest stolicą. Gdy ja panowałem nad miastem, był często chamski i niemiły. Teraz zmienił się na grzecznego, tolerancyjnego i nieśmiałego chłopaka. Jestem ciekawy czy nadal ma dobre relacje z Moskwą. Z tego co pamiętam, byli dobrymi przyjaciółmi.
-Welchen Kaffee willst du? (jaką kawę chcesz?) -krzyknął z kuchni.
-schwarz! (czarną!)-odpowiedziałem mu. Lubię gorzką kawę. Czekolada gorzka też jest spoko, tylko rzadko jadam słodycze.
Rozejrzałem się. Jak zwykle, ład i porządek.
Kiedy pierwszy raz odwiedził go Moskwa to aż "padł na zawał", bo tak czysto było. Nie dziwię się. Moskwa często urządza huczne imprezy alkoholowe, w przeciwieństwie do Berlina. Berlin nie lubi głośnych imprez. Fajnie chociaż, że Moskwa jest wyrozumiały jeśli chodzi o Berlina.
Po chwili przyszedł Berlin z kawą w szklankach. Podał mi jedną. Wziąłem jedną i zacząłem pomału pić.
-Also, wie läuft das Leben? [Więc, jak tam życie?]-spytał Berlin
-Irgendwie geht es [Jakoś leci] -odparłem i wziąłem łyk ciepłego napoju -Weißt du, was meine Brüder vorhaben? [Wiesz co tam u moich braci?]-spytałem z nutką nadziei w głosie. Dawno się nie widziałem z nimi, bo każdy był zajęty.
-und ich weiß[a wiem] -uśmiechnął się lekko w moją stronę.
-Wie geht es ihnen?-spytałem
-Das Deutsche Reich und das Reich fanden Partner [Cesarstwo Niemieckie i Rzesza znaleźli sobie partnerów]-uśmiechnął się chytrze
-Was?[Jakich?]-spytałem. Nie spodziewał bym się tego, że AKURAT oni znajdą sobie partnerów. Zważając na przeszłość.
*P.O.V Imperium Rosyjskie*
Właśnie wraz z bratem wychodziłem z sali tanecznej. Mój braciszek ZSRR wjebał się w niezłe bagno. Nie dość, że kogoś sobie znalazł to jeszcze zaprosił swojego partnera by na pokazie zatańczyli razem salsę. On nawet kroków nie umie! Ja muszę mu pomagać.
Jego partner to osoba w pełni rozwinięta, w przeciwieństwie do niego. Nie raz widziałem jak jego ukochany tańczy, sam, taniec elegancki.
Lecz co się dziwić po lamii? Zaliczył w próbie tańca ze mną, około 5 gleb. Nie wiem czy zdołam go nauczyć salsy w ciągu kilku tygodni. Występy zawsze są pod koniec każdego miesiąca.
Tak na prawdę, nie mam nic przeciwko do osoby, która jest ukochanym ZSRR. Ja mam podobnie. Też się zakochałem w osobie tej samej płci. Tylko ta osoba, zniknęła. Po wypadku, który wydarzył się kilka lat temu, nie widziałem go. Jedni mówią, że nie żyje. Inni natomiast, że się gdzieś ukrywa.
Chciałbym znów go ujrzeć....
----------------------------------------------------------------------------------------
1 Chcecie by pojawił się tu ship Berlin x Moskwa?
2 Jestem zła i nie podam partnerów [chociaż jedno jest wiadome Xd], wasze pomysły, kim może być parter:
Cesarstwa Niemieckiego
||| Rzeszy
ZSRR
~Byo Xd
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro