#9 Walka i trudny wybór
- Wstawaj! - otworzyłam oczy i zobaczyłam tego chłopaka o różowych włosach
- Jeszcze pięć minut... - przekręciłam się na drugi bok
- Nie żartuj sobie! - złapał mnie za ramię i przekręcił w swoją stronę
- No dobra! - odepchnęłam go
- Szybko, bo król się niecierpliwi - wyszedł trzaskając drzwiami
Wstałam z łóżka i spojrzałam przez okno. Mam nadzieję, że David zauważył moje zniknięcie... Podeszłam do granatowej sukienki i się w nią ubrałam. Spojrzałam w lustro. Pasowała jak ulał. Włosy rozczesałam i zostawiłam rozpuszczone żeby królowi było gorzej. Nie powiedziałam, że będę posłuszna! Spojrzałam na zegarek 18.00. Chwila co?! już tak późno! ile ja spałam?!
- Jesteś już gotowa? - ktoś zapukał do drzwi
- Tak, ale drzwi się zatrzasnęły! - skłamałam, a ten typek o różowych włosach bez problemu wlazł do środka
- Właśnie widać! - złapał mnie za nadgarstek i ciągnął za sobą. Nie wyrywałam się, bo i tak bym nie wygrała
Puścił mnie dopiero pod jakimiś drzwiami i je otworzył. Zobaczyłam króla i do niego podchodziłam. Niestety.... Szłam jak najwolniej mogłam, ale i tak to nic nie dało, bo już byłam przy królu. On mnie złapał za ramiona.
- Nareszcie Mijjaku jest moje! - odgarnął moje włosy i miał zamiar się we mnie wgryźć, ale jakieś cienie mu w tym przeszkodziły. Spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam Dylana
- Puszczaj ją! - krzyknął w stronę króla, a ja się uśmiechnęłam, po czym między mną, a królem pojawił się ciemny dym, a ja byłam wolna. Spojrzałam w stronę dymu, po czym zobaczyłam David'a i Edward'a
- Raven nic ci nie jest?! - usłyszałam głos Davida
- Raven! - spojrzałam na Edwarda
- Edward! David! - zbiegałam po schodach, a król chciał mnie złapał, ale znów mu przeszkodziły dymy. Spojrzałam i zobaczyłam Matt'a, Jason'a i Harry'ego
- Co zrobiliście mojemu motylkowi? - spytał Harry
- Przyszliście! - chciałam rzucić się w ich ramiona, ale różowo włosy mnie złapał i przytrzymał przy mojej szyi sztylet
- Ona należy do króla! - zaśmiał się, a Edward ruszył do przodu
- Teraz wasza kolej, by ustąpić! Łapy precz! Wy nędzni głupcy, nie wprawiajcie mnie w większy gniew! - spojrzałam na Edwarda, czy on śpiewał?!
- Ta bitwa! To dopiero początek, dla tego momentu postawiłem na szali me życie! Nie drażnijcie się ze mną! I nie zapominajcie, że tu jestem! - tym razem usłyszałam głos David'a
Czy to jakiś musicall?! Teraz wszyscy będą śpiewać! No pięknie
- Jej miękka skóra, nadal nieskazitelna! - spojrzałam na Harry'ego
-Jej załzawione oczy, nadal piękne! - popatrzyłam na Matt'a
- Całując jej pachnące włosy - tym razem na Jason'a
- Odsuńcie się od niej! - spojrzałam na Dylan'a - Oddajcie ją w jednym kawałku, inaczej spadnie na was gniew! Płomieni rodem z piekieł, aż przemienicie się w pył!
- Jesteśmy w tobie zakochani! - spojrzałam na nich wszystkich, byli otoczeni ogniem - Szalejemy na twoim punkcie!
- Nie będzie boleć... A me serce bije i nie przestaje - spojrzałam na Matt'a
- Mówię poważnie bez krzty kłamstwa!, tylko nie uciekaj mówiąc to do mnie nie podobne! - popatrzyłam na Jason'a
- Nie pozwolę ci odejść... zaraz cię pocieszę, nawet jeżeli nie będziesz mogła tego znieść! - Harry rzucił do mnie róże
- W końcu ci to wyznam, nie będę już więcej kłamał... Zatraciłem się w miłości... - spojrzałam na Dylan'a
- Jesteśmy w tobie zakochani! - znów na nich spojrzałam ze łzami w oczach - Szalejemy na twoim punkcie!
- Mą dłonią! Przepędzę twoją rozpacz! - spojrzałam na Edward'a
- Mą miłością! Zmienię przeznaczenie! - popatrzyłam na David'a
- Więc teraz już czas! - znowu na Edward'a
- Chwyć mą dłoń! - później na David'a
- Kocham cię! - usłyszałam jak wszyscy do mnie mówią
- Chłopcy... - łzy mi spływały po oczach
- Dobra koniec tego przedstawienia! - różowo włosy mnie pociągnął do króla, a on chciał się znów we mnie wgryźć, ale mu się wyrywałam
- Zostaw mnie!! - krzyczałam, ale jego to nie wzruszało. Dalej się do mnie zbliżał, ale powstrzymały go jakieś psy
- Uciekaj! - usłyszałam głos Dylan'a
Zrobiłam tak jak kazał uciekłam gdzieś. Różowo włosy chciał mnie schwytać, ale Edward mu przeszkodził. Nagle na kogoś wpadłam i zobaczyłam David'a
- Tak się cieszę, że nic ci nie jest - uśmiechnął się - Weź ją w bezpieczne miejsce - zwrócił się do Edward'a, a on mnie złapał i przeteleportował
Gdy byliśmy już bezpieczny, to Edward cały czas mnie przytulał i nie chciał puścić.
- Edward... - przytulił mnie mocniej
- Jak to się skończy, chcę ci powiedzieć coś bardzo ważnego... - milczałam. Ciekawe co chcę mi powiedzieć
Walka dalej się toczyła, a ja nie mogłam pomóc. Patrzyłam się tylko, jak moi przyjaciele walczyli z wampirami. Gdy w końcu król się wkurzył, bo nie było już ani jednego wampira to wywołał bardzo silny wiatr, który powalił nas na ścianę Nie mogłam się poddać, bo wszyscy tu zginiemy... i to z mojej winy. Więc zebrałam w sobie siłę i podeszłam do króla. Wszyscy się na mnie patrzyli, a ja wzięłam drewniany kołek i przebiłam jego serce. Później król wampirów zniknął, a ja usiadłam na kolanach. Edward do mnie podbiegł.
- Raven udało ci się! - uśmiechnął się Edward
- Zrobiłam to... - zemdlałam
***
Patrzyłam się na Edwarda i czekałam na to co miał mi do powiedzenia.
- Raven ja cię kocham - patrzyłam na niego szczęśliwa
- Też cię kocham Edward - spojrzeliśmy sobie w oczy
- Ale ja muszę wracać do swojego rodzinnego domu - patrzyłam na niego smutna
- Kiedy się zobaczymy?! - spojrzał na mnie
- Na pewno nie szybko.... Ale możesz wybrać albo życie demona i będziemy razem, albo życie człowieka z dala od siebie - to było trudne... Nie chciałam się rozstać z David'em, ale z drugiej strony... Nie mogłam opuścić rodziny i przyjaciół... Życie demona może być ciekawe, ale to nie mój świat... tylko jego... Mój świat.... to życie z rodziną.... Już wiem co wybiorę!
- Wybieram.... Życie jako człowiek! - wszyscy na mnie spojrzeli
- Do widzenia mój kochany motylku - Harry zniknął
- Pewnego dnia będziesz moja! - później zniknął Jason
- Ty i ja... będziemy żyć razem... - zniknął również Matt
- Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy! - Dylan się uśmiechnął i zniknął
- Raven... - spojrzałam na David'a z łzami w oczach. On złapał mnie za podbródek i pocałował, po czym rozpłynął się w powietrzu
- Do widzenia.... mój ukochany demonie... - spuściłam głowę i o nim myślałam... Nie zobaczymy się przez bardzo długi czas...
THE END
Jak się wam podobała książka? Tak wiem, że strasznie krótka, ale taka miała być. Dziękuję tym osobą, które to czytały i mnie wspierały kiedy nie miałam weny.
WikusiaChan
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro