#8 Porwanie
Siedziałam przy Davidzie i się nim opiekowałam. On złapał mnie silniej za rękę, a ja się Uśmiechnęłam. Patrzyłam się na niego, po czym poszłam dać mu coś do jedzenia. Szłam Korytarzem do kuchni, gdy do niej weszłam wzięłam jabłko i sok, po czym wróciłam do Davida.
- David - nudziłam go, a on otworzył oczy
- Hm? - spojrzał na mnie
- Trzymaj - podałam mu sok i jabłko - Idę do toalety, zaraz wracam
Wyszłam z pokoju i poszłam do toalety, nagle ktoś mnie złapał za nadgarstek i zatkał mi usta ręką. Wyrywałam się, ale ktoś przyłożył mi jakąś chustę do nosa, po czym zemdlałam...
***
Otworzyłam oczy i rozglądnęłam się po jakimś pokoju. Usiadłam i zobaczyłam jakiegoś chłopaka o długich różowych włosach. Śmiesznie wyglądał.
- W końcu się obudziłaś - uśmiechnął się, a ja na niego spojrzałam
- Kim ty jesteś? - spojrzał na mnie
- Nie ważne... król chce cie widzieć - złapał mnie za nadgarstek i, gdzieś zaprowadził. Nagle weszliśmy do jakiegoś pomieszczenia z tronem, a ja zobaczyłam jakiegoś mężczyznę...
- Już jesteśmy... wasza wysokość - ukłonił się i mnie złapał za nadgarstek żebym też uklękła
- W końcu cię zdobyłem - uśmiechnął się
- Kogo?! - spytałam udając głupią
- Ciebie - patrzyłam na niego
- Siłą, ale zdobyłeś... A teraz sobie pójdę! - wstałam i miałam zamiar sobie pójść, ale ten chłopak o różowych włosach mnie zatrzymał
- Jutro Mijjaku będzie mój! - uśmiechnął się, a ja się go wystraszyłam
David pov.
Obudziłem się, ale nigdzie nie było Raven. Szukałem jej wszędzie, ale nie mogłem jej znaleźć. Pomyślałem, że pewnie poszła do samorządu, więc tam jak najszybciej pobiegłem. Dotarłem na miejsce w 5 minut i bez pukania wszedłem do środka.
- Gdzie Raven?! - wkurzony podszedłem do nich bliżej
- Tu jej nie ma - spojrzałem na Edwarda
- To gdzie ona jest?! - spojrzałem na nich
- Porwał ją król wampirów - spojrzałem na niego
- To musimy po nią iść!! - krzyknąłem
- Wiemy - powiedział i wstał
- Idę z wami! - powiedziałem
- Jak tam chcesz... - spojrzałem na niego
Raven pov.
Siedziałam w tym samym pokoju w którym się obudziłam. Jutro miała być jakaś tam ceremonia, a ja miała bym być ugryziona przez króla wampirów. Jaki zaszczyt! Nagle ktoś wlazł do pokoju i zobaczyłam tego chłopaka o różowych włosach,który trzymał w dłoni granatową, długą sukienkę.
- Po co mi ona?! - spojrzał na mnie
- Bo masz się jutro w nią ubrać - wywróciłam oczami
- Aha... - położyłam się na łóżku, a on wyszedł z pokoju. Poszłam do łazienki żeby przemyć twarz zimną wodą, po czym wróciłam do pokoju. Przebrałam się w piżamę i poszłam spać, bo jutro będzie ciężki dzień...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro