Zabiję cię Damian
Złapaliśmy jeszcze 3 zboczeńców. Raz ja, 2 kolejne {T.I}. Mimo wszystko ja pobiłem 2 i ona w sumie 2 więc po równo. Było całkiem zabawnie. Póki {T.I} nie została prawie uśpiona, porwana,wykorzystana i nie wiadomo co jeszcze. W tedy był pierwszy raz kiedy zainterweniowałem. Po jakiś 2 godzinach było już niewiele dzieci więc postanowiliśmy iść do jakiejś budy gdzie chcieliśmy zjeść obiad. Było dopiero koło pierwszej a reszta wróci około 9-10. Więc, że chcemy być trochę lepsi wracamy około 11 albo 12. Wszystko jedno.
W Fast foodzie zamówiliśmy pizzę na pół.Mieliśmy podobny gust więc się nie sprzeczaliśmy. Po kilku minutach przyszła kelnerka z naszymi napojami.Wzięliśmy stolik z tyłu od ludzi ale wciąż, by móc obserwować ulicę. Po kilku następnych minutach przyniosła nam nasze jedzenie.
Siedzieliśmy naprzeciwko siebie i w ciszy jedliśmy. Nie wiedziałem, że tu są tak dobre rzeczy.
Zadzwonił dzwonek sygnalizując nowego klienta. Spojrzałem w stronę drzwi i zobaczyłem najmniej spodziewane osoby na świecie. Tam stał i składał zamówienie Slade. Przekląłem mentalnie. Z jednej strony gdybym go złapał nie byłoby problemu. Z drugiej strony nie mam stroju ani żadnej broni z wyjątkiem scyzoryka w kieszeni.
Zrobiłem jedną rzecz jaka wchodziła mi do głowy. Wstałem i usiadłem z {T.I}, objąłem ją ramieniem żebyśmy wyglądali jak para. Spojrzała na mnie jakbym był największym idiotą jakiego spotkała
-Co ty do cholery jasnej wyrabiasz-warknęła
-Siedź cicho i udawaj, że jesteśmy parą-mruknąłem
-Świetnie, zacznę krzyczeć, że moim chłopakiem jest Damian Wayne-Szepnęła-A gdzie tu pytanie o miłość? staranie się o drugą osobę? Ciekawa historia miłości?
-Okej. Zostaniesz moją udawaną dziewczyną? Wiesz starałem się dla ciebie kiedy ten psychol próbował Cię dorwać a miłość jest od pierwszego wejrzenie-powiedziałem a ona zaczęła się śmiać. Pocałowała mnie w policzek
-Jak to się skończy to chcę wyjaśnienia i jeszcze jedno...Zabiję cię Damian-Szepnęła mi do ucha i wróciła jak gdyby nic do jedzenia pizzy co i ja zrobiłem.
Po chwili podeszła do nas kelnerka. Była miła. A teraz jest już po prostu wkurzająca krzątając się przy nas ciągle. Gdyby była jeszcze młoda. Zrozumiałbym. Mogłaby się zainteresować mną...albo {T.I} gdyby była Bi albo homo. Nie będę wykluczał
-Mogę jeszcze coś podać?-zapytała
-Ja nic. A ty słońce?-zapytałem
-Nie, ja też podziękuje-powiedziała. Widać w jej oczach żądze mordu. Poderżnie mi gardło jak będę spał
-Ale na pewno. Może jakieś lody moja droga?-powiedziała, zmrużyłem brwi. Widać,że starała się zdobyć przychylność mojej "dziewczyny".
-Nie, nic nie chcę. Dziękuje-powiedziała. Kelnerka jeszcze rzuciła na nią okiem i poszła. Coś było niejasnego. Śledziłem kelnerkę wzrokiem i zobaczyłem,że Slade już nie ma
-Chodź-powiedziałem biorąc ją za rękę.Powoli prowadziłem ją w stronę wyjścia. Miałem rękę na plecach,popychając ją lekko
-Dobra kto tam był?-zapytała od razu po wyjściu. Złapałem ją za rękę.
-Stary znajomy z szkoły. Nie lubiliśmy się-mruknąłem ale nie chciałem mówić jej prawy-Widziałaś te kelnerkę?-zmieniłem zdanie
-Zwyczajna kelnerka-wzruszyła ramionami. Według mnie było w niej coś innego. Ale znowu zobaczyłem Slade'a. Gadał z jakimś facetem. Naciągnąłem kaptur na głowę i złapałem {T.I} w talii. Widziałem, że jest blisko oszpecenia mojej twarzy
-Co? Jeszcze nie zerwaliśmy-powiedziałem z moim jak to nazwał Todd "Uśmiechem Demona". Westchnęła ale nic mi nie zrobiła na razie więc jest dobrze. Nie wiem czemu ale podobało mi się. Skupiłem się na Slade'zie. Postanowiłem iść za nimi potajemnie. Skierowali się w kierunku parku. Czyli tam gdzie byliśmy wcześniej. Poszliśmy i usiedliśmy na ławce jakieś 20 metrów od nich. Ten mężczyzna poszedł do sklepikarza, który sprzedawał cukierki. Poszedłem za nim. Wyjąłem portfel, z którego wziąłem dziesięcio dolarówkę na watę. Stałem za kolesiem w kolejce i mogłem mu się przyjrzeć. Miał czarne włosy zaczesane na bok, skórzaną czarną kurtkę i spodnie oraz białą koszulę. Gdy odwrócił i odszedł złożyłem zamówienie na watę. Kiedy sprzedawca robił ją spojrzałem na {T.I}. W tej chwili chciałem zniszczyć całą swoją przykrywkę. Slade gadał z nią. Użyłem resztek samokontroli do nie rzucanie się na niego i zadźganie go. Gdy wrócił tamten człowiek Wilson odszedł od niej i usiadł na pierwotnej ławce z tym kolesiem.
Zapłaciłem za watę(znowu nie wziąłem reszty) i pobiegłem do {T.I}.
-Wszystko okej? Nic ci nie zrobił?-zapytałem siadając obok niej
-Co? Nie!Pytał się czy nie widziałam jego kota, Terry. Podobno była u znakomitego weterynarza i uciekła-powiedziałaś. Damian poddał ci watę i zaczął przyglądać się Wilsonowi siadając.
-ZIEMIA DO DAMIANA-Krzyknęłaś mu do ucha kiedy odskoczył
-Co?-zapytał
-Przestałeś kontaktować. Zapytałam kto to Wilson, Terra i co ty wiesz? Garfield mi powie więc nie ściemniaj -powiedziałaś podkreślając każde słowo
-Wilson to dawny człowiek, którego zraniłem dla Al'Ghul. Terra to dawna Tytanka. Była zdrajczynią. Chciała tylko jego miłości. Pedofilia, ale zginęła ratując Gara-powiedziałem
-Może znalazł sposób,by ją ożywić-powiedziała
-Nie wątpię w to-mruknąłem-Powinniśmy to powiedzieć innym.
- Ale najpierw może sprawdźmy co knują-Rzuciła a ja jej przytknąłem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro