Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Egzekutorka

-Nie mogłeś się ruszyć-Spytałaś kiedy Wayne wreszcie wyszedł

-Cóż...Nie-Powiedział i złapał cię za rękę kierując się w stronę alei kryminalistów

(And Again traci się narrator i Pov. Zyskuje *Pauza* DAMIAN WAYNE!!!!*Oklaski*)

Dziwnie się czuje. Chyba to jedzenie było zatrute.

 Tętno mi wzrosło. Weszliśmy do toalety w jednej z restauracji, raczej baru ale się nie rozwijajmy. Wracając przebrałem się w strój Robina i spojrzałem na siebie w lustrze jeszcze bez maski. Moje tętno wróciło do normy. Zwróciłem uwagę, że moje źrenice są trochę bardziej rozszerzone niż zwykle ale cóż. 

Mój organizm chyba sobie z tym poradził

Jeszcze raz sprawdziłem tętno. Było w normie. Odblokowałem drzwi w łazience i wyszedłem przez okno. Oparta o ceglaną ścianę stała Scout. Kurwa znowu mi tętno podskoczyło. I chyba się pocę. Jestem chory. Najprawdopodobniej otruty. Umrę w Jump City. Mam nadzieje, że Drake nie prześpi mojego pogrzebu. Ciekawe czy Skout przyjdzie. Kurwa. Co ona mnie obchodzi

-Myślałam, że to ty będziesz czekał na mnie a nie ja na ciebie-powiedziała oglądając paznokcie. 

-Ta kelnerka mnie otruła-Parsknęła śmiechem

-Jak chcesz to idź do wieży. Ja nie zamierzam bawić się w twoją opiekunkę-Powiedziała i używając strzałki z liną wystrzeloną z kuszy dostała się na dach. Po chwili stałem przy niej

-Przeżyje-Powiedziałem

-Niestety-Rzekła. Gdyby mi tak powiedziała jeszcze tydzień temu to bym uznał, że mnie nienawidzi. Ale chyba ten tydzień pokazał mi, że nie da się w sumie rozróżnić kiedy mówi sarkastycznie a kiedy normalnie. Lecz chyba słyszałem ironię w jej głosie. Zaczyna mnie lubić, jest postęp.

Zacząłem się jeszcze bardziej pocić. Gdyby nie Scout zginąłbym też z rąk jakiegoś niedoświadczonego kryminalisty. Czemu ja do cholery nie potrafię myśleć prosto?!

-Co z tobą do cholery nie tak?-Spytała {T.I} skanując moją twarz

-Nic mi nie jest-Powiedziałem 

*W Wieży*

-Grayson musisz mi pomóc-Powiedziałem odchodząc w stronę zatoki medycznej. Jak na mojego służebnego przystało poszedł za mną

-W czym Dami?-Zapytał z uśmiechem. 

-Zostałem otruty-Odpowiedziałem i usiadłem na klozetce

-Jasnee-Powiedział i zrobił mi parę testów-Co się dokładnie działo?

-Miałem przyśpieszone tętno i rozszerzone źrenice. Później kiedy się przebrałem było dobrze kiedy wyszedłem na powietrze. Wtedy objawy się nasiliły i dołączyło się pocenie się i  tracenie logicznego myślenia-Odpowiedziałem

-Yhy-Powiedział sprawdzając moje wyniki-Twoje wyniki są w szczytowej formie Damian-Powiedział i jeszcze raz przeanalizował-A było coś co twoje...objawy aktywowało, jak na przykład jakieś miejsce, godzina...osoba-Powiedział Nightwing

-Cóż...Była tam Skout...Chwila czy ty chcesz mi zasugerować, że to ona mnie otruła?-Zapytałem a potem ku mojej dezorientacji Grayson zaczął się śmiać jak opętany. Spojrzałem na niego jak na idiotę, którym był-Śmiejesz się, że chce mnie zabić? Być moją Egzekutorką?-Zapytałem zirytowany

-Oczywiście, że nie Little D-Powiedział ocierając łzy. Ja go zabije za 20 sekund.

-To z czego się tak śmiejesz Grayson?-Zapytałem już wściekły

-Bruce opowiadał ci o pszczółkach i ptaszkach?-Zapytał

-Czemu miałby?-Zapytałem

-Damian ile masz lat?-Niedorzeczności

-16-Odpowiedziałem zirytowany. Dick kazał mi iść za nim. Weszliśmy do jego pokoju. Wziął krzesło z biurka i przysunął do łóżka. Gestem wskazał na krzesło co sygnalizowało bym usiadł.

-Damian masz 16 lat-Powiedział Nightwing. On jest prawdziwym Idiotą-W twoim organizmie zachodzą zmiany-Zmrużyłem oczy-Możesz ich nie rozumieć. W sumie myślałem, że temat dorastania już przeszedłeś ale nie ważne. Jesteś wyższy, głos ci się mutuje i-

-TT-Do rzeczy-Przewróciłem oczami

-Tak więc. Pewnego dnia mała pszczółka zaczyna nagle bardzo...lubić kwiatki. Więc do nich latają i je wiesz...tworzą więź-

-Czy ty porównujesz moją relacje z Skout do pszczółki i kwiatka?-Bzdury, muszę przyznać, że jak na moją inteligencję nie mogę pojąć tego głupstwa

-Właśnie-Powiedział z uśmiechem

-Idę po radę do Ojca-Powiedziałem i wyszedłem z tego pokoju. Jeszcze słyszałem "GO NIE PYTAJ W TYCH SPRAWACH!!!" ale zignorowałem. 

Wszedłem do mojego pokoju i sięgnąłem po laptop. Otworzyłem go i cierpliwie czekałem aż aplikacja się otworzy. Gdy to nastąpiło rozpocząłem rozmowę video z ojcem.

-Damianie-Powitał. Siedział przy biurku w Wayne Interprises i sprawdzał jakieś papiery

-Potrzebuje pomocy ojcze. Grayson nie był zbyt pomocny-Odpowiedziałem z stoickim tonem

-Śmiało-Powiedział z lekkim uśmiechem i zaczął pić kawę

-Próbował mi wyjaśnić "ptaszki i kwiatki"-Odpowiedziałem. Ojciec zakrztusił się kawę. Czy mogę wiedzieć o co wszystkim chodzi?

-Cóż Damianie. Może powiem to w...Języku bliższemu twojemu wiekowi. Mężczyźni mają okres w życiu kiedy przestają...Uważać...Dziewczyny za odpychające stworzenia i potem-Jak mu to ciężko przechodzi przez gardło

-Kopulują-Powiedziałem. Ojciec spojrzał na mnie dziwnie

-Chciałem powiedzieć, że zakochują się w sobie ale to idzie w parze z tym-Odrzekł przyglądając mi się-Wiesz. To może być dla ciebie nowe uczucie. Talia nigdy...Cię nie za bardzo, to znaczy kochała ale na swój pokręcony sposób-

-Przecież wiem co to miłość-Rzuciłem zirytowany

-Ale ja nie mówię o miłości. Miłość jest różna. Ja chce ci powiedzieć o tym szczególnym rodzaju miłości. Zakochaniu-Odparł

-Czyli coś na wzór ciebie i Catwoman-Powiedziałem

-Tak...Czekaj co?-


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro