Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2

Nie minęła minuta, gdy zorganizowano nieduży, okrągły stolik, nakryty czerwonym, zamszowym materiałem, a w gabinecie zostali tylko oni. Po sprawdzeniu przyniesionych kart rozpoczęli rozdanie.

Kobieta miała nietęgą minę, gdy tylko spojrzała na swoje karty, w przeciwieństwie do mężczyzny, który szczerzył się, jakby trzymał w rękach pokera królewskiego. Przez pewien czas łudziła się, że przyniesiona talia będzie taka sama jak te, którymi grało się na sali, ale oczywiście okazało się inaczej.

– Jak ci na imię?

– Nathalie – burknęła zdenerwowana, że przerywał jej skupienie.

– A ja Bruno. Przypomnę ci tylko, że jeśli spasujesz, twój dług wzrośnie o sto procent.

– To są znaczone karty, prawda? Wiesz, co mam? – zapytała podejrzliwie.

– Jestem niezwykle dobry w tę grę, bo nie mam szczęścia w miłości – stwierdził, a jego kąciki ust zaczęły drżeć, jakby powstrzymywał śmiech.

– Nie mam nic – oznajmiła, rzucając na stół swoje karty, a następnie opadła na fotel bliska płaczu. – Wygrałeś! Mam nadzieję, że ucieszy cię fakt, że bez tych pieniędzy facet, któremu je wiszę, mnie zabije.

– Mam dla ciebie pewną propozycję, Nath. – Kobieta drgnęła zaskoczona jego tonem głosu. Było w nim coś niebezpiecznego, ale także bardzo intrygującego. – Udowodnij swoje umiejętności, grając dalej... w rozbieranego pokera.

– Co? – zmieszała się.

– To, co słyszałaś. Stawką dalej będą kwoty z twojego długu, ale ty będziesz za przegraną płaciła zdejmowaniem kolejnych elementów swojej garderoby. – Rozsiadł się wygodnie, napawając się jej dezorientacją.

W pierwszej chwili Nath zamierzała po prostu wyjść, ale z drugiej strony... od dawna już nie wstydziła się swojego ciała i przecież nie chodziło o jakiś kontakt fizyczny, a poza tym naprawdę potrzebowała tej forsy oraz wierzyła, że los jej pomoże.

Wróciła za stół, a Bruno ponownie rozdał karty.

– Stawką jest sto tysięcy długu w zamian za zdjęcie sukienki – oznajmił, po czym wpatrzył się w karty.

– Wymieniam dwie – rzuciła i zaraz się uśmiechnęła.

– Uuuu... Czyżby Nathie trafiła coś fajnego? To może podbijmy stawkę...

– Dwieście tysięcy długu!

– Tyle kosztowałoby cię zdjęcie sukienki i stanika.

– Zdejmę buty i sukienkę.

– Dobrze, miejmy z głowy te zbędne elementy – rzucił z lekceważeniem. – Sprawdzam!

– Para dziesiątek i dam.

– Pech. – Uśmiechnął się szeroko, kładąc na stole cztery króle i damę. – Rozbieraj się.

– Niemożliwe, żebyś miał takie karty! – Oburzyła się.

Podniosła się z miejsca kompletnie wstrząśnięta, bo nie spodziewała się, że przechytrzenie go będzie aż takie trudne.

– Jeśli wyjdziesz, nie ułatwię ci spłaty długu – powiedział spokojnie, na co się zatrzymała.

Obróciła się powoli w jego stronę i patrzyła, jak bawił się talią z geometrycznym, czarno-czerwono-białym wzorem.

– Jako nałogowa hazardzistka raczej powinnaś wiedzieć, że nie zawsze się wygrywa, a wtedy też należałoby się z tym pogodzić i dotrzymać słowa. Ja na przykład zawsze dotrzymuję obietnic. Dlatego też oczekuję tego również od drugiej strony, a zatem, jeśli wyjdziesz, moi ludzie cię tu przyprowadzą oraz dopilnują wypełnienia twojej części umowy. – Znów jego wyraz twarzy stracił figlarny błysk, a zastąpiła go wręcz wrogość.

Nathalie zawahała się. Rozejrzała się znów dookoła, szukając jakiegoś wyjścia z tej coraz gorzej prezentującej się sytuacji.

– Nie chcę żałować tego, że dałem ci szansę. – Spojrzał na nią przenikliwie.

Nathalie westchnęła cicho. Zdawała sobie sprawę, że pakowanie się w grę z tym człowiekiem było nie tylko złym, ale też głupim i nieodpowiedzialnym pomysłem. W końcu przyjęła, że nie miała innego wyboru, jak tylko próbować wywalczyć jak najwięcej.

Pochyliła się, żeby rozpiąć srebrne rzemyki w szpilkach, które zaraz odstawiła obok. Potem zabrała się za zamek sukienki, ale kiedy przez drżące ręce nie mogła sobie z nim poradzić, Bruno podniósł się, podszedł do niej i delikatnie pomógł jej to zrobić, wodząc wzrokiem za zsuwającym się materiałem, który odsłonił kształtną sylwetkę. Na widok jej pośladków, prezentujących się oszałamiająco w stringach, wciągnął głośno powietrze. Ledwie powstrzymał się przed ich dotknięciem. Chrząknął, żeby przywołać się do porządku, a następnie wrócił na miejsce.

– Usiądź – rzucił, co kobieta zrobiła naprawdę niespiesznie.

Wbrew temu, co sądziła, czuła się upokorzona, w dodatku na własne życzenie, zwłaszcza gdy Bruno bez przerwy przesuwał po jej ciele wzrokiem, a szyderczy uśmieszek nie schodził mu z twarzy na ani sekundę. W końcu jeszcze chwilę temu była pewna, że wcale nie będzie musiała nic z siebie zdjąć.

Chwycił karty, żeby znów rozdać, ale Nathalie go zatrzymała.

– Chcę je sprawdzić!


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro