Epilog
Maja
Siedziałam na fotelu. Na moich kolanach spoczywał bardzo gruby, w pełni zapełniony, album, w którym uwiecznione były najwspanialsze chwile mojej rodziny. Pierwsze zdjęcia przedstawiały mnie i Cene w czasach, kiedy jeździłam z nimi na Letnie Grand Prix. Kolejne były już z czasów, kiedy oficjalnie byłam dziewczyną średniego Prevca i w większości przedstawiały nas przytulonych do siebie. Kolejna seria zdjęć była wykonana przez wspomnianego chłopaka, w okresie, kiedy nosiłam pod sercem małego Andreja i pracowałam jako psycholog w ich drużynie. Nie jeździłam wtedy jednak z nimi na zawody, bo opieka nad synkiem była zajęciem na pełen etat, a ja nie chciałam go zostawiać. Tak to się utrzymało przez cały czas jaki z nimi pracowałam, że leciałam z nimi tylko na te ważniejsze imprezy. Potem jedno zdjęcie, które zawsze mocno mnie wzruszało. Kilkanaście miesięcy po narodzinach Andreja Cene mi się oświadczył. Zabrał mnie na róg przy poczcie, gdzie spotkaliśmy się po raz pierwszy, po czym klękając na kolano i wygłaszając mowę, której z emocji nie zapamiętałam, spytał, czy za niego wyjdę. To zdjęcie też musiała z ukrycia zrobić Nat, bo nie mam pojęcia, z jakiego innego źródła mogło by pochodzić. Następne zdjęcia były poukładane chronologicznie i w dość zabawny sposób przedstawiały nasz ślub i wesele. Na kolejnym mój, już wtedy, mąż głaskał mój ponownie okrągły brzuch. Pamiętam, że czułam wtedy, że jestem naprawdę szczęśliwa. Nikt już nie pamiętał przykrych okoliczność, w których został poczęty Andrej, obecnie oczko w głowie mojego męża, a we wspomnieniach zostały same dobre chwile. Wtedy myślałam, że lepiej już być nie może. Jednak teraz, będąc w czwartym miesiącu ciąży z czystym sumieniem mogę przyznać, że się myliłam. Zawsze może być lepiej.
________________
Nie umiem pisać epilogów, ale jakoś trzeba bylo to skończyć xd
Zuzia
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro