7
Maja
Według Nataszy i moich rodziców te prawie dwa tygodnie, o które oddalone były konkursy Letniego Grand Prix minęły zdecydowanie za szybko, jednak mi wyjątkowo się dłużyły. Przez te ledwie dwanaście dni zdążyłam zrobić w pokoju gruntowne porządki (wszystkie szuflady też zostały uporządkowane) oraz pomalować płot. Pomogłam mamie w ogródku przesadzając jej kwiatki, wyplewiłam grządki z truskawkami, malinami i marchewką aż cztery razy, ale też skosiłam trawnik. Z powodu braku lepszych zajęć skręciłam też szafkę do sypialni rodziców i ze dwa razy byłam z Nataszą w klubie. Miałam jednak taki nadmiar wolnego, z którym nie miałam co począć, że po raz setny zaczęłam czytać moją ukochaną książkę z liceum-"Duma i uprzedzenie". Książka jednak szybko się skończyła i z braku laku zaczęłam powtarzać materiał z trzeciego roku. W końcu jednak nadszedł dzień upragnionego wyjazdu. Od samego rana chodziłam podekscytowana. Nie mogłam usiedzieć w miejscu, więc żeby nie marnować czasu uszyłam na lotnisko piechotą. Droga była ciężka i długa, a słońce prażyło niemiłosiernie, ale dałam radę i po prawie dwugodzinnym spacerku dotarłam na miejsce. Jak się okazało miałam jeszcze mnóstwo czasu do wylotu, więc przysiadłam w rogu i zaczęłam odpływać. W pewnej chwili zauważyłam jednak dość sporą grupkę facetów z jeszcze większą ilością bagaży. Od razu domyśliłam się kim są owi tajemniczy przybysze, a mianowicie cała kadra "A" słoweńskich skoczków narciarskich. Poczekałam aż wygodnie się rozsiądą i postanowiłam wkroczyć do akcji. Chwyciłam za rączkę od walizki i podeszłam do moich "kumpli". spróbowałam zmodyfikować nieco głos, tak aby był bardziej piskliwy i spytałam, czy nie wiedzą, gdzie mogłabym znaleźć Cene Prevca. Zainteresowany uniósł głowę, jakby o niechcenia, ale kiedy zauważył, że to ja oczy prawie wyszły mu z orbit. Zerwał się na równe nogi i piszcząc niczym nastolatka rzucił się na mnie. Wylądowaliśmy na podłodze w dość dwuznacznej pozycji, jednak jemu najwyraźniej to nie przeszkadzało (mi też nie), więc podnieśliśmy się dopiero kiedy podłoga zaczęła boleśnie działać na moje plecy. Kiedy w końcu uszczypnął się po raz -etny i doszedł do wniosku, że to się dzieje naprawdę mocno mnie przytulił, a Lanisek spytał:
-Co jest Romeo? Aż tak się stęskniłeś za swoją Julią?-zaśmiał się
-Nie wydurniaj się Anze. Przecież mogłem jej już nigdy nie zobaczyć!-krzyknął na co ja, jak i reszta drużyny zrobiła zdziwioną minę
-Jak to? Przecież mówiłam, że wygrałam ten konkurs Słoweńskiego Związku Narciarskiego, którego główną nagrodą jest spędzenie całego Letniego Grand Prix w pobliżu skoczków. Czyżbyś mnie nie słuchał?-spytałam podejrzliwie
-Jasne, że nie słuchał!-krzyknął Kranjec-Cały czas się na ciebie gapił, więc nic dziwnego, że taki niedoinformowany-rzucił starszy, na co jego młodszy przyjaciel z drużyny spalił przysłowiowego buraka
Ewidentnie chciał coś odburknąć, ale nasz lot został zapowiedziany, więc sobie odpuścił. Cały lot wypytywał się mnie jak tam było w domu, co robiłam i takie inne rzeczy, a ja nie pozostając dłużna, odpłacałam się tym samym. W końcu jednak poznaliśmy każdy szczegół tych kilku dni i nasze tematy zeszły trochę na temat moich studiów. Nawet nie zauważyłam, kiedy przybyliśmy już na krakowskie lotnisko, skąd mieliśmy udać się autokarem do Wisły. Nie miałam jeszcze okazji odwiedzić Polski, więc mile mnie zaskoczyła atmosfera panująca w Tatrach. Z tego powodu jednak musiałam sama taszczyć walizkę ponownie na samą górę, ponieważ mój wybawiciel również został oblężony przez fanki. Mozolnie kroczyłam schodek za schodkiem, gdy nagle poczułam, że ktoś wysuwa mi ciężar z rąk. Tym "kimś" okazał się być oczywiście Cene, który nie mógł pozwolić mi się przemeczać.
-Jak udało ci się zwiać rozwrzeszczanym fankom, co?-spytałam trycając go lekko w żebra
-Większość i tak była Domena-wywrócił oczami-Poza tym mogłem tam w ogóle nie stać, więc niech znają moją dobrą wolę-wyszczerzył się i podszedł pod drzwi mojego pokoju-Otworzy pani?-spytał kurtuazyjnie, na co zareagowałam niepohamowanym wybuchem śmiechu
Kiedy się uspokoiłam zaprosiłam go do środka. Od razu rzuciałam się na łóżko, z którego on od razu mnie zepchnął.
-Najpierw się umyj, bo ci się robaki zaplęgną-wystawił mi język, na co odpowiedziałam tym samym, jednak posłuchałam jego rady
Kiedy wyszłam z łazienki w majtkach i przydługiej lekko koszulce mojego taty Prevc aż rozdziawił usta.
-Zamknij paszczę, bo ci mucha wleci i marsz spać. Jutro macie kwalifikacje i masz być wypoczęty, rozumiemy się?-skinął głową i na odchodnym dodał tylko:
-Ładnie ci w tej koszulce-i zwiał, a ja zbyt zmęczona podróżą zasnęłam nie analizując sensu jego słów
_____________________
Witojcie kosmici. Nie wiem czy jutro uda mi się wstawić rozdział, bo z samego rana wyjeżdżam z rodzicami do Wiednia. Postaram się coś wrzucać, ale nie obiecuję, że przez inne rzeczy nie wyleci mi to z głowy.
Zuzia
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro