5
Maja
Spędziłam cudowne trzy dni w Niemczech. Pomimo mojej nieśmiałości, dużo rozmawiałam z Cene i chyba staliśmy się kimś na kształt prawie-przyjaciół. Z resztą słoweńskiej drużyny starałam się trzymać na dystans, ale z powodu ogromnej otwartości na poznawanie nowych osób w wykonaniu Anze Laniska było to niemożliwe. Z innymi reprezentacjami nie zadawałam się bardziej niż to było konieczne do zdobycia zdjęcia z podpisem, więc bardzo zdziwiło mnie, kiedy ostatniego dnia, w niedzielę, po konkursie drużynowym, w którym wygrała reprezentacja mojego kraju, podszedł do mnie Anders Fanemmel, skoczek z Norwegii, przy którym nawet ja byłam wysoka i spytał:
-Poszłabyś dzisiaj ze mną na imprezę o cna białogłowo?-zrobiłam wielkie oczy
W ogóle się nie znamy, a on już gdzieś mnie zaprasza. Kiedy rozważałam wszystkie za i przeciw podszedł do nas Anze.
-Wybacz krasnalku-spojrzał z góry na swojego kolegę po fach-Ale ta pani ma już partnera, więc idź uderzaj do kogoś innego-zrobił minę typu "spier*alaj z mojego terytorium", na co mężczyzna odpuścił i udał się w swoją stronę mamrocząc coś o dostawie majeranku
Kiedy pierwszy szok minął wyrwałam się spod silnego ramienia Słowenca i stając na palcach spojrzałam mu prosto w oczy po czy rozpoczęłam tyradę.
-Czemu to zrobiłeś?! Wreszcie ktoś zwrócił na mnie uwagę, ale nie mogę nic z tym, bo wielki pan Anze ma coś przeciwko! Czemu to zrobiłeś?-powtórzyłam spokojniej
-Ciesz się, że to ja to zauważyłem, a nie Prevc. U nas, skoczków, powszechnie wiadomo, że Fanemmel lubi upijać dziewczyny, a potem, kiedy są niespełna świadome swoich czynów zaciągać je do łóżka. Cene z miejsca walnąłby go w twarz nie pytając nawet o powód. Zresztą za samo patrzenie w nieodpowiednie miejsca jego nowej przyjaciółki już prawie się na niego rzucił-doszliśmy do miejsca zbiórki drużyny (serce mi się kraje kiedy muszę obrażać Fanniego 😭😭 dop.aut.)
-O, Anze, przyprowadziłeś już naszą małą zgubę-zaśmiał się Domen
-Szacunku dla starszych młody-pokazałam mu język i rozejrzałam się w poszukiwaniu Cene
Po chwili zauważyłam go nadbiegającego od strony zeskoku.
-Widziałaś ten mój dzisiejszy skok Maja?-spytał podekscytowany
-Jasne-wyszczerzyłam się-Poleciałeś prawie tak daleko jak Peter! A Domena pobiłeś na głowę!-poklepałam go po ramieniu
-Dobra, dobra-zarządził Tepes-Przestańcie słodzić, tylko pytaj Prevc, bo zapomnisz-Cene zarumienił się i według swojego zwyczaju podrapał po karku
-Masz rację-ponownie odwrócił się twarzą do mnie-Majka, poszłabyś ze mną, to jest z nami-szybko się poprawił widząc mordercze spojrzenie Laniska-Dzisiaj do baru świętować nasze dzisiejsze zwycięstwo?-uśmiechnął się uroczo i zrobił te swoje "słodkie oczka"
-Wiesz, że nie umiem ci odmówić-zachichotałam-O której mam być gotowa?-spytałam wsiadając do busa
-Wszystko zaczyna się o dziewiątej, więc za piętnaście musisz być dopięta na ostatni guzik. Jakby co jest już dwudziesta-dodał z miną aniołka
Posłałam mu piorunujące spojrzenie i kiedy tylko bus się zatrzymał pognałam do pokoju. Zamknęłam drzwi na klucz i w dwadzieścia minut ogarnęłam się prawie w 100%. Więc kiedy za dwadzieścia dziewiąta przyszedł po mnie Cene poprosiłam go tylko żeby dopiął mi sukienkę, chwyciłam torebkę i byłam gotowa. Zamarłam jednak kiedy w moich wielkich (ośmio centymetrowych) szpilkach stanęłam przed stromymi schodami z czwartego piętra. Miałam już je zdejmować i schodzić boso kiedy Cene zaproponował:
-Może cię znieść? Nie zamierzasz chyba schodzić po tych schodach w tym-oskarżycielsko wskazał moje szpilki
-Miałam zamiar zejść boso-powiedziałam nieśmiało
-Nie na mojej warcie!-odpowiedział rycersko i mimo protestu, że sobie poradzę chwycił mnie na "pannę młodą"
Szybko zniósł mnie na sam dół i odstawił dopiero przy wejściu do hotelu, gdzie czekała reszta teamu. Jak się okazało reszta drużyn, z którymi byliśmy mówieni już poszła i oprócz adresu nie znaliśmy nic. Po pół godzinie błądzenia udało nam się wreszcie dotrzeć do "Niebieskiej tęczy". Po przekroczeniu progu wybuchło konfetti, a zgromadzeni krzyknęli:
-Gratulujemy wygranej!-chwycili skaczący w konkursie skład Słowńców na ramiona i zaczęli z nimi robić honorową rundkę w okół sali
Jakieś pięć minut później zabawa trwała już w najlepsze kiedy nagle...
-DOMEN, TY MAŁA CHOLERO, KTO POZWOLIŁ CI PIĆ TEN ALKOHOL!-wydarł się Cene, który jeszcze przed chwilką siedział ze mną i prowadził kulturalną wymianę zdań
-No bo to..-zająknął się najmłodszy brat Prevc-Anze mi dał!-wskazał na faceta, którego nigdzie nie było
-JAK CI NIE WSTYD GO OSKARŻAĆ! OBAJ DOBRZE WIEMY, ŻE ANZE TERAZ WCIĄGA MAJERANEK, WIĘC PRZYZNAJ SIĘ!-dołączył Peter
-Dajcie mu spokój-próbowałam łagodzić sytuację-Wezmę go do hotelu, a wy świętujcie, okey?-spojrzeli na mnie jak na kosmitkę
-Ale...-zaczął Cene
-Żadne ale panie Prevc. Wy świętujecie, a młody wraca ze mną, koniec tematu. Tylko odbierzcie go-posłałam im buziaka i wyszłam ciągnąć za sobą "malca"
________________
Wybaczcie, że wczoraj nic nie było, ale cały dzień chodziłam rozkojarzona hehehe. Możliwe, że dziś wieczorem udostępnie wam kolejny rozdział, ale nic nie obiecuję. Trzymajcie się 😘
Zuzia
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro