20
Maja
Nadchodził drugi najważniejszy w moim życiu egzamin. Sesja na zakończenie studiów. Od kilku dni byłam tak zdenerwowana, że gdyby nie Cene pewnie w ogóle bym nie zasnęła. Z trzęsącymi się rękoma weszłam na salę egzaminacyjną i po uspokojeniu kołaczącego serca wzięłam się za pisanie. Rozwiązywałam zadania niczym burza i po upływie ledwie czterdziestu minut wszystkie punkty były zakończone. Z powodu dużego zapasu czasu, na spokojnie, zaczęłam przeglądać wszystkie "zagwozdki" i sprawdzać, czy wszystkie dobrze zrozumiałam. Gdy po raz setny chyba miałam już czytać wszystko od początku, egzaminator oznajmił, że półtorej godziny, przeznaczone na ten test, dobiegło końca. Oddałam arkusz i na lekko chwiejnych nogach wyszłam z sali. Zaraz za progiem oparłam się o ścianę i wzięłam głęboki oddech. Wyjęłam z torby wodę i wzięłam jednego łyka z butelki. Uspokoiłam kołaczące się mocno w piersi serce, po czym już na luzie opuściłam budynek i udałam się w kierunku parkingu, gdzie miał na mnie czekać Cene. Po drodze jednak napotkałam pewną przeszkodę, a mianowicie Antona, brata Gilberta i Nataszę. Chłopak zagrodził mi drogę i założył ręce na pierś. Kiedy spróbowałam go obejść przesuwał się w sposób aby mi to uniemożliwić, a Nata stała po prostu z boku.
-O co ci do cholery chodzi Anton?! Chcę tylko przejść na parking-w końcu nie wytrzymałam
-Mi? A o nic. Tak sobie po prostu stoję, żeby zniszczyć ci życie tak jak ty Gilbertowi-warknął z podłym uśmieszkiem-Wiesz, że prze twoje kłamstwa siedzi teraz pięć lat w więzieniu?
-Jakie kłamstwa? O co ci chodzi?-spytałam zaskoczona i kiedy podniósł mnie do góry za bluzkę odruchowo zasłoniłam brzuch z tym małym stworzonkiem, którego stwórcą był właśnie Gilbert
-O to jak nakłamałaś policjantom, że niby cię zgwałcił, a tak naprawdę pewnie błagałaś go na kolanach, żeby porządnie cię zerżnął, mam rację?-przysunął swoją twarz niebezpiecznie blisko mojej-Bo ten twój niby chłoptaś pewnie ma tak małego, że nie może się do ciebie na tyle przysunąć, żeby go w ciebie wsadzić co?-tego nie wytrzymałam
Mógł sobie w spokoju obrażać mnie, poniżać czy mieszać z błotem, ale mojej rodziny i ukochanego nie pozwolę nigdy w ten sposób obrażać. Pomimo lekkiej obawy o dziecko zabrałam jedną rękę z brzucha, zamachnęłam się i chciałam z całej siły walnąć w twarz, kiedy usłyszałam głos zza pleców Antona
-Co tu się dzieje?-spytał groźnie średni Prevc i podszedł do mnie, po czym jednym ruchem umięśnionej ręki wyswobodził mnie z uścisku chłopaka
-O, widzę pies obronny przyszedł-zarechotał, na co odezwała się milcząca dotąd Natasza
-Nie przesadzaj An. Dobrze wiesz, że Maja nie miałaby powodów żeby celowo wpakowywać Gilberta do więzienia. To, że zrobił jak zrobił to była tylko i wyłącznie jego decyzja, więc ty nie masz prawa wyżywać się na innych, zwłaszcza, kiedy to oni zostali skrzywdzeni-próbowała mnie bronić
-Poza tym to nie ona zawiadomiła policję, tylko ja-oznajmił głośno Cene tuląc mnie do swojej piersi-Bo ty niby co byś zrobił, gdyby to Nataszę ktoś zgwałcił?-spytał przechodząc do ataku Prevc
-Na pewno nie wsadziłbym do więzienia własnego brata!-warknął
-Przecież Gilbert nie jest ani moim, ani tym bardziej jej bratem, więc nie wsadziliśmy własnego brata za kratki-powiedział z wyraźną satysfakcją ze zniszczenia Antona i kulturalnie przepraszając złapał mnie za rękę i pomógł dojść do auta
Kiedy siedzieliśmy w samochodzie przytulił mnie bardzo mocno do siebie i spytał:
-Jak bardzo przykre rzeczy ci mówili kochanie?-na jego słowa od razu po moim serduchu rozeszło się przyjemne ciepło
-Zarzucał mi, że sama prosiłam Gilberta żeby mnie zgwałcił-wytarłam lekko załzawione oczy rękawem koszulki Cene
-Przepraszam, że nie przyszedłem wcześniej. Oszczędziłbym ci tych wszystkich przykrości-posmutniał
-Och Cene, nawet nie wiesz jak bardzo się mylisz-westchnęłam-I tak powiedział by to co powiedział, a mnie bardzo cieszy moment, w którym przyszedłeś, bo gdyby nie to musiałabym mu przywalić, a on pewnie by mi oddał-posmutniałam i rękami objęłam brzuch
-Czemu musiałabyś go walnąć?-spytał zdziwiony
-Bo zamiast mnie, zaczął obrażać ciebie, a na to nie mogłam pozwolić-zarumieniła się
-Jesteś naprawdę kochana, wiesz?-pocałował mnie w policzek i odpalił silnik-Masz na coś ochotę, czy kurs prosto do domu?-spytał, choć doskonale znał odpowiedź, więc zanim jej udzieliłam ruszył już z parkingu w kierunku cukierni, którą odwiedzam zawsze, kiedy tylko pozwala mi na to czas, bo dają tam najlepszy sernik w mieście
Kiedy wróciliśmy do domu ja usiadłam na kanapę i na chwilę odpłynęłam. Gdy się obudziłam nigdzie nie widziałam mojego chłopaka. Zdenerwowana zaczęłam sprawdzać każde pomieszczenie w mieszkaniu, ale nigdzie nie było po nim ani śladu. Została mi już tylko łazienka. Drzwi były otwarte, więc weszłam, a to co tam zastałam sprawiło, że natychmiast zakryłam oczy dłońmi.
-Przepraszam, że ci tak weszłam Cenuś-wymamrotałam i już miałam się wycofywać kiedy coś sobie przypomniałam-I niech Anton mówi sobie co chce, ale masz się czym pochwalić-powiedziałam i zarumieniona opuściłam pomieszczenie nim mężczyzna zdążył zareagować
___________________
Z końcówką nie mogłam się powstrzymać xd Rozdział taki trochę nijaki, ale sądzę że jest potrzebny
Zuzia
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro