Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

19

Maja

Dni mijały, z każdą chwilą coraz szybciej i nim się obejrzałam z kwietnia zrobił się czerwiec. Pomimo trzeciego miesiąca ciąży i już nieco większego niż zwykle apetytu, cały czas siedziałam w książkach. Moje życie było bardzo monotonne, bo nie miałam nawet czasu żeby wyjść gdzieś z Cene i mimo że widziałam, że mu to przeszkadza to nie skarżył się i cierpliwie pomagał mi ogarnąć cały materiał. Pytał mnie, swoimi niezwykłymi zdolnościami plastycznymi ogarniał moje bardzo niestaranne mapy myśli i poprawiał zgodnie z podręcznikiem wszystkie, nawet te najmniejsze niedociągnięcia. Tak mijały nam wieczory. Przynajmniej zazwyczaj, bo czasem zdarzało się, że nie miałam siły na kompletnie nic. Padałam wtedy wykończona na łóżko i wtulałam się w mojego silnego mężczyznę, lub jeśli akurat go nie było, albo pitrasił coś w kuchni, w jego bluzę. Te ostatnie kilka dni było dla mnie naprawdę magicznych, bo zobaczyłam, ile Cene jest w stanie dla mnie poświęcić. W momencie, w którym uświadomiłam sobie, jak silne jest uczucie, którym mnie darzy, dotarło do mnie, jak ja sama mocno go kocham. Wtedy akurat miałam nieco luźniejszy od powtórek wieczór, więc zmęczona rozłożyłam się na kanapie przed telewizorem, lecz zamiast w ekran patrzyłam się na krzątającego się w kuchni mężczyznę. Nie byłoby w tej sytuacji nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że cały czas mruczał coś pod nosem. Zaintrygowana jego zachowaniem, po cichu, podeszłam wtedy do kuchni niby pod pretekstem zrobienia nam herbaty i jednym uchem usłyszałam, jak szeptał sobie, że to wszystko dla mnie i małej istotki we mnie. Dla "naszego" dziecka. Poczułam wtedy tak wielką miłość bijącą od niego, że prawie się zachwiałam i zrozumiałam, że ja również czuję to samo, równie silnie co on. Przytuliłam go wtedy mocno od tyłu, a on aż podskoczył, przez przypadek dotykając skwierczącej patelni i poparzył sobie cały bok dłoni. Uśmiechnęłam się wtedy z politowaniem i wsadziłam jego rękę pod lodowatą wodę, aby choć trochę złagodzić ból, a sama poszłam po apteczkę. Minęło dobrych kilka minut nim udało mi się powrócić do pomieszczenia z obiektem poszukiwań w dłoni. Postawiłam ją na stole i wyciągnęłam sprey, którym schładza się różne urazy. Potem wyjęłam zaczerwienioną już mocno dłoń partnera, na której zaczynały pojawiać się pierwsze bąble, spod strumienia cieczy, wytarłam i spryskałam aerozolem. Na jego twarzy od razu pojawił się błogi uśmiech świadczący o dużej uldze, jaką poczuł. Ucałowałam jeszcze nie najlepiej wyglądającą skórę, schłodziłam wacik, który przyłożyłam mu bezpośrednio do dłoni i zabandażowałam ją, tak jak uczyli nas na kursach pierwszej pomocy. Kiedy sytuacja została opanowana Prevc uśmiechnął się szeroko i pocałował mnie w policzek, na co tylko leciutko się spięłam, bo już od jakiegoś czasu ćwiczymy coraz bardziej "zaawansowane" rzeczy.

-Pani doktor, praktyczny egzamin zdała pani śpiewająco-zaśmiałam się i dałam mu lekkiego kuksańca między żebra

-Mam być psychologiem, a nie ratownikiem medycznym. U nas nie ma praktyki. Czysta teoria-wyszczerzyłam się-Skoro już tu jestem, to może ci pomogę, co panie uroczy?-zaczerwienił się po same uszy

-Prosiłem cię, żebyś mnie tak nie nazywała-jęknął

-No ale to nie moja wina, że jesteś taki przesłodziutki-niczym stara babcia złapałam go za policzki, z czego wyraźnie nie był zadowolony

-Przez te hormony ci odbija Majs. Idź lepiej łyknij witaminki i poucz się, albo odpocznij, a ja sam zaraz to skończę i do ciebie przyjdę, co ty na to?-rozważyłam za i przeciw (tak naprawdę tylko udawałam, ale ciii...) i udałam się z powrotem do salonu, gdzie odpaliłam na ekranie telewizora starego, dobrego "Dragon ball'a"

Od razu do głowy napłynęły mi wspomnienia z dzieciństwa i pomimo całej brutalności tego anime i tak je kocham. Cene przyszedł akurat kiedy kończył się drugi tego wieczoru odcinek, kiedy to bohaterowie musieli ugasić płonącą górę. Przyszedł akurat na scenę, w której nadszedł czas zapłaty (nie będę spoilerować, jak chcecie sami zobaczcie dop.aut.) i aż walnął sobie facepalma.

-Mówisz, że ile miałaś lat, kiedy tato puścił ci to po raz pierwszy?-nie dowierzał

-Niecałe siedem-uśmiechnęłam się niewinnie i położyłam głowę na jego ramieniu

-Twój tato ma czasem nierówno pod sufitem, wiesz?-spytał

-Wiem. Tak samo jak ty. Ale i tak kocham was obu-objęłam go ramionami i ledwie słyszalni wyszeptałam-Naprawdę bardzo mocno cię kocham-poczułam, jak jego mięśnie twarzy napinają się w uśmiechu, po czym wróciłam do oglądania

_________
Tak jakby przypomniało mi się w szkole że miałam publikować regularnie xd. Jeszcze mi się uda, zobaczycie. Ale to pewnie jak ustalą nam stały plan bo z takim z dnia na dzień idzie wykorkować hehehe
Zuzia
Ps. Dzisiaj rozdział dla Kasi, z którą zaczęłyśmy pisać, bo chyba jeszcze nigdy jej nie dziękowałam

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro