Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

16

Maja

Od kilku dni strasznie boli mnie brzuch, nic jednak nie mogę z tym zrobić, bo tabletki jakoś mi niezbyt pomagają, a z termoforem na uczelnię nie pójdę. Chociaż on i tak niewiele pomaga. W domu zostać też nie mogę, bo nieobecność na zbyt wielu zajęciach mogłaby mieć fatalne skutki. Cene już od trzech dni próbuje mnie przekonać do swojego pomysłu aby najnormalniej w świecie pójść do lekarza, jednak ja za żadne skarby nie chcę się na to zgodzić. Od drugiej klasy podstawówki panicznie boję się lekarzy rodzinnych i tych ze szpitala, dlatego właśnie na medycynie zdecydowałam się na psychologię. Kiedy jednak mój stan utrzymywał się już nieprzerwanie od pięciu dni dałam w końcu za wygraną i pozwoliłam po wykładach zaprowadzić się do doktora. Moja lekarka rodzinna zaprosiła mnie do gabinety, a Cene poprosiła o poczekanie na korytarzu. Oczywiście nie miał nawet możliwości dyskusji z kobietą, więc posłusznie opadł na krzesło w czasie kiedy ja przekraczałam próg pomieszczenia.

-Dawno cię nie widziałam Maja. Co cię do mnie sprowadza?-spytała uśmiechając się przyjaźnie pani Anna

odpowiedziałam nieco niemrawym uśmiechem, odetchnęłam i odpowiedziałam:

-Wie pani, od kilku dni strasznie boli mnie brzuch. Na początku myślałam, że to niestrawność, ale nie miałam żadnych niespodziewanych wizyt w łazience, dlatego zaczyna, nie tyle mnie co mojego chłopaka, to martwić-wyjaśniłam

-Rozumiem-pokiwała w skupieniu głową i zaczęła coś bazgrać na kartce, którą po chwili mi wręczyła-To skierowanie na USG. Zobaczymy, czy to nie jakieś kamienie albo coś takiego-podniosła się z fotela, więc ja też uczyniłam to samo

Po wyjściu na korytarz podeszłam do Cene i niepewnie chwyciłam go za dłoń. Zdziwiony spojrzał mi w oczy i szeroko się uśmiechnął. Splótł nasze palce mocniej i ściskając je swoimi pocałował mnie w dłoń. Spięłam się, jednak kiedy zobaczyłam miłość w jego oczach i zdałam sobie sprawę, że nie posunął się nigdzie dalej, rozluźniłam się. Streściłam mu wizytę, a potem pokazałam skierowanie. Przyjrzał mu się, wykonała jeden telefon, chwile porozmawiał, po czym pociągnął mnie w stronę samochodu, do którego prawko zrobił dosłownie tydzień temu. Odpalił silnik, a następnie, nic nie mówiąc ruszył w tylko sobie znanym kierunku. W końcu zatrzymał się przed jakąś nie znaną mi kliniką.

-Co tu robimy Cene?-spytałam postępując za jego przykładem i wysiadając z auta

-Jak to co-zdziwił się-Czy to nie oczywiste, że przyjechaliśmy na twoje USG?-spytał przechylając głowę i patrząc na mnie pod skosem

-Ale ja przecież jeszcze się nie zapisałam ani nic z tych rzeczy-oznajmiłam z oburzeniem i stanęłam w miejscu

-Cóż, to dlatego, że ja to zrobiłem, nie musisz dziękować-posłał mi "buziaczka" i ciągnąc mnie za rękę wszedł do środka

Podszedł do recepcjonistki i po krótkiej wymianie zdań zaprowadził mnie pod pokój numer dziewięćdziesiąt dwa. Usiadłam na krzesełku, a on obok mnie. Po chwili ze środka wyszła kobieta wyglądająca na jakieś dwadzieścia sześć lat i poprosiła mnie do środka. Cene też chciała się wślizgnąć, lecz tak samo jak u mojego lekarza rodzinnego dostał kategoryczny zakaz ruszania się z korytarza.

-Jestem Lindy-przedstawiła się-Mam trzydzieści lat i wprost uwielbiam pomagać ludziom-uśmiechnęła się-Chciałabyś wiedzieć coś jeszcze zanim zaczniemy badanie?-spytała przyjaźnie, na co ja tylko pokręciłam głową

Położyłam się na leżance i podciągnęłam bluzkę pod brodę. Liny rozsmarowała na moim brzuchu specjalny żel, wyjęła przyrząd do robienia USG (za Chiny nwm jak to się nazywa xd-dop.aut.) i zaczęła nim ruszać w górę i w dół, oraz na boki. Jednocześnie bardzo uważnie wpatrywała się w ekran i coraz mocniej przygryzała wargę. W końcu, po mniej-więcej piętnastu minutach, najechała na moje podbrzusze, a ja poczułam rozchodzący się z tam tąd dreszcz. Lindy natomiast krzyknęła, jakby wygrała co najmniej milion euro. Nim się obejrzałam mocno mnie uściskała, na co tylko się spięłam. Chyba to zauważyła, bo natychmiast się odsunęła i uśmiechnęła promiennie.

-Moje gratulacje proszę pani. Jest pani w czwartym tygodniu ciąży-zamarłam

-Mogłabyś powtórzyć Lindy-wyszeptałam

-Jesteś w ciąży-znów to samo

Z moich oczu poleciały łzy.

-Nie, to nie może być prawda-zaczęłam powtarzać niczym różaniec-Powiedz, że tylko żartujesz!-krzyknęłam wylewając jeszcze więcej łez niż wcześniej

-Coś nie tak?-spytała troskliwie

-WSZYSTKO JEST NIE TAK!-wrzasnęłam i naciągając bluzkę wybiegłam na korytarz

Tuż za drzwiami czekała na mnie Cene, jednak minęłam go beż słowa, na co on złapała mnie za nadgarstek.

-Majs, co się stało?-spytał głaszcząc wierzch mojej dłoni

-Jestem w ciąży z Gilbertem-powiedziałam ledwo słyszalnie i osunęłam się na podłogę

_______________
Kij że wszyscy się tego spodziewali xd To prawdopodobnie ostatni rozdział na dzisiaj, no chyba ze mnie przekonacie xddddd Ale na wszelki wypadek już teraz życzę wam owocnego roku szkolnego i radości z nauki. Powodzenia jutro😘
Zuzia

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro