Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział VI

Tamtej nocy Elais został ukarany po raz ostatni. Mógł sam się posilać, a większość ran się wygoiła. Nieliczne blizny każdego dnia stawały się coraz mniej widoczne i także miały po jakimś czasie całkowicie zniknąć. Tak też się stało, o czym mogłam się przekonać, gdyż wampir przychodził do mnie codziennie. Każdej nocy odsłaniałam koszulę, karmiąc oczy widokiem jego klatki piersiowej i podbrzusza. Gdy zatem skóra nieśmiertelnego na powrót stała się gładka, poczułam drobne niezadowolenie, ale starłam się to szybko w sobie zwalczyć. Wcześniej bowiem odkryłam coś niesamowitego.

Wiedziałam, że po tym jak Elais posili się moją krwią z pewnością coś się zmieni. Niestety nie zdawałam sobie sprawy z tego co to może być. Gdy więc nagle zaskoczył mnie niezwykłą wrażliwością nie tylko na moje myśli, lecz i uczucia, byłam przerażona. Oczywiście posiadał zdolność czytania w mym umyśle, jednak sam przyznał, iż tego nie robi. Później stało się to prawie niezależne od niego. Oczywiście nie zawsze wychwytywał luźne komentarze przelatujące mi przez myśl, ale za każdym razem wyłapywał moje uczucia. Były dla niego mniej lub bardziej wyraźne i oczywiste, lecz przede wszystkim po prostu były o czym nie pozwalał mi zapomnieć. Najgorsza jednak okazała się kolejna noc po tym jak się mną posilił.

Siedziałam u siebie w pokoju i czytałam książkę. Z niechęcią przyznaję, iż był to romans, którego fabuły nawet nie pamiętam. Utkwiło mi jednak w pamięci coś innego. Właśnie śledziłam intymne chwile pary głównych bohaterów, pewna, że wampir przyjdzie znacznie później, jak to miał w zwyczaju, gdy nagle poczułam na sobie czyjś wzrok. Powoli podniosłam głowę znad książki i spojrzałam prosto w rozbawione oczy Elaisa.

-Możesz mi powiedzieć co cię tak śmieszy?- spytałam zdezorientowana.

-To co czytasz- odpowiedział, zabierając mi romans i kartkując go szybko- a raczej to o czym myślisz- dokończył w momencie, gdy zatrzymał się dokładnie na stronie, na której skończyłam. Zdawałam sobie sprawę co na niej jest. Prawdopodobnie oblałabym się rumieńcem, ale niestety nie należałam do tego typu osób. Zamiast tego patrzyłam jak wampir czyta, całkowicie skupiając się na treści książki. Wiedziałam, że nie potrzebuje na to wiele czasu, dlatego przerwałam mu, pewna iż udaje zajętego.

-O ile się nie mylę to obiecałeś nie czytać w moich myślach.

-Nic takiego nie mówiłem- zaprotestował gwałtownie.- Powiedziałem jedynie, że tego nie robię.

-Chyba z drobnymi wyjątkami- odrzekłam cierpko.

-To nie tek- westchnął zrezygnowany.- Nie miałem zamiaru czytać w twoich myślach, a tym bardziej nie po tym co dla mnie wczoraj zrobiłaś. I jak się czujesz?- zmienił nagle temat.

-Dobrze, a teraz dokończ to, co chciałeś powiedzieć.

-Twoje myśli same przepłynęły przez moją głowę było to bardzo gwałtowne i z trudem zrozumiałem o czym myślałaś. Poza tym zdziwiły mnie twoje uczucia...

-Uczucia? I co jeszcze? Byłabym ci wdzięczna gdybyś nie poddawał mnie psychologicznej analizie. Nie lubię tego.

-Mówiłem, że to nie było celowe. Powinnaś wiedzieć, iż po tym jak dałaś mi swoją krew, bardziej wyczuwam nie tylko twoją obecność, lecz także uczucia i bez problemu czytam w twoich myślach.

-Czy to działa w obie strony?- spytałam z nadzieją.

-Niestety nie- odpowiedział, ale nie wyglądało na to, iż jest mu z tego powodu przykro. On, w przeciwieństwie do mnie, mógł zachować swoje tajemnice.

-W takim razie daj mi swoją krew- wyparowałam szybko.

Chyba pomyślał, że to żart, gdyż odpowiedział spokojnie:

-Nie. Za to mogę powiedzieć ci co teraz pomyślałem.- Ochoczo przytaknęłam głową.- Uważam, iż powinnaś przestać marzyć.

-Co masz na myśli?- zapytałam niespokojna.

-To- powiedział, unosząc w górę trzymaną w rękach książkę. Po chwili za sprawą jego mocy, powieść zaczęła lewitować w powietrzu. Nie rozumiałam po co ten pokaz, a jego kolejne słowa wcale mi tego nie wyjaśniły.- Sądzisz, że ja jestem do tego zdolny? Iż my wampiry nadal o tym myślimy?

-Nie wiedziałam, że jesteś eunuchem- odparłam pozornie szczerze. W rzeczywistości chciałam się zrewanżować, co mi się udało. Zobaczyłam jak wcześniej spokojny wyraz twarzy wampira zastępuje złość, a nawet wściekłość.- Uspokój się. Tym razem jesteśmy u mnie w domu, a mi została już tylko jedna ręka- dodałam szybko.

-Nie o tym mówiłem- powiedział chłodno. Gdyby jego głos miał moc zamrażania to już dawno zamieniłabym się w sopel lodu lub raczej od dawna nim byłam, jak to niektórzy mówili. Nie reagowałam na to. Już dawno przestałam zwracać uwagę na takie komentarze, chociaż gdyby padły z ust Elaisa z pewnością zabolałoby mnie to.

-Przecież wiem, że możecie mieć dzieci. Nazywacie ich sirixami, prawda?

-Tak, ale to wcale nie oznacza, iż jesteśmy tacy jak ludzie. Dla nas nie istnieje pożądanie. Nie w takiej formie jak...

-Ach przestań już!- przerwałam mu.- Jeszcze się przekonamy. Wiem, że ciebie podnieca zarzynane prosie, z którego krew leje się strumieniami. Twoja sprawa- odparłam urażona. Byłam zła nie tylko z powodu jego słów, lecz przede wszystkim dlatego, że wiedział o czym myślałam. Znał moje uczucia do niego, chociaż sama przed sobą nie chciałam się do nich przyznać.- Poza tym nie powinieneś się dziwić. Jak widzisz ja, czyli niedoskonały, nie dorastający ci nawet do pięt człowiek, nie jestem odporna ani na twoją anielską urodę ani tym bardziej nie potrafię obronić się przed takimi uczuciami. Wybacz mi zatem tą niedoskonałość- ironizowałam.

-Dla niektórych ludzie są piękni- mówił, powoli do mnie podchodząc.- Tamte wampiry uwielbiają się z nimi kochać. Ja jednak do nich nie należę. Przykro mi.- Nie brzmiało to jak skrucha lub szczery żal, ale nie skomentowałam tego.

-Zatem uważasz, iż powinnam zgłosić się do innego wampira? Jest jakiś podobny do ciebie z wyglądu? Ostatnio mam słabość do blondynów o anielskiej twarzy i sercu mordercy. Każdy ma swój gust. W ostateczności może być jakiś czarnowłosy. Właściwie każdy wampir jest niezwykle przystojny, więc to chyba nie zrobi mi różnicy. Najlepiej jednak, gdyby żył Asher, chociaż on już wybrał swoją miłość- mówiłam szybko ze zdenerwowania, tym bardziej gdy Elais zmniejszył dystans między nami. Stał teraz tuż przy mnie. Czułam ciepło jego ciała, obecne jedynie dzięki niedawnemu posiłkowi i krwi jakiegoś innego człowieka.

-Smakowała?- spytałam po chwili milczenia.

-Tak- odpowiedział nieobecny myślami.

-Jeśli nie zauważyłeś, to powiem ci, że jesteś w tej chwili ze mną, a nie z nią. Chyba, że masz zamiar mnie opuścić. Zanim to jednak zrobisz, dotrzymaj danego mi słowa.

-Co się z tobą dzieje?!- wykrzyknął zirytowany.- Dlaczego się tak zachowujesz? Przecież muszę się posilać. Z chęcią przyjmę twoje zaproszenie, ale ty chyba nie chcesz być codziennie posiłkiem wampira.

Ponownie usiadłam, a on do mnie dołączył. Spróbował objąć mnie ramieniem, ale odskoczyłam gwałtownie. Nie zniosłabym dłużej jego bliskości, gdyż to właśnie przez wampira tak dziwnie się zachowywałam. Sama siebie nie rozumiałam. Nigdy wcześniej mi się to nie zdarzyło, a gdyby w tamtej chwili ktoś powiedziałby, iż zakochałam się w Elaisie, nie skończyłoby się na jednym uderzeniu. Musiałam się z tym jednak zgodzić. Kochałam go i nienawidziłam równocześnie. Jednakże jednego byłam pewna: bałam się, że mnie opuści.

-Masz rację. Naprawdę dziwnie się dzisiaj zachowuję, dlatego lepiej jeśli już pójdziesz. Muszę coś przemyśleć w spokoju, a twoja obecność niestety mi to utrudnia.

-Jesteś tego pewna?- spytał patrząc na mnie podejrzliwie.

-Tak. Chciałabym żebyś już poszedł. Ale... wróć jutro- poprosiłam.- Wiem, że kiedyś mnie opuścisz, ale jeszcze nie teraz. Pozwól mi żyć ze świadomością znajomości z tobą.

-Dlaczego sądzisz, iż miałbym cię opuścić?- zapytał, lecz zanim zdążyłam odpowiedzieć, znikł, korzystając ze swej mocy.

Zostałam sama, jednak nie potrafiłam się z tego cieszyć. Wyproszenie go było swoistą formą ucieczki. Nie potrafiłam uporządkować własnych myśli i dlatego poprosiłam go by odszedł. Jeśli bowiem naprawdę poprzez posilenie się mógł z jeszcze większą łatwością odczytywać me myśli, a także poznawać uczucia, to bałam się sama siebie i rozszalałego zamętu w głowie. Miałam problemy z ukryciem tego, co w żadnym wypadku nie powinno dojść do uszu, bądź też umysłu Elaisa.

Położyłam się z ciężkim westchnieniem, mając nadzieję, że kilkugodzinny sen zakończy tego typu problemy Jak zwykle okazał się on zbawienny, więc gdy wstałam następnego ranka, nie bałam się już ponownych odwiedzin wampira. To jednak nie rozwiązało do końca problemu. Przez niego z całą wyrazistością uświadomiłam sobie prawdę, która okazała się przerażająca. Jak bowiem kochać nieśmiertelnego, będąc zwyczajnym człowiekiem? Jak można żywić tak szczere uczucie do mordercy, który w każdej chwili może ponownie odejść do swego świata nocy.

Jesteś człowiekiem i należysz do jasności. Jego domem natomiast zawsze będzie ciemność. On żyje w królestwie nocy. Zatem porzuć swe człowieczeństwo. Wyrzeknij się ludzi i żyj wraz z wiecznością. Krocz po tej drodze, co twój ukochany i razem z nim przemierzaj dzieje Ziemi.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro