Jeden
Niall
Obudziłem się rano i jak zwykle powitał mnie głos mojej malutkiej Merci. Odwróciłem się w jej stronę, a jej wielkie, śliczne niebieskie oczka powitały moją twarz. Radośnie wydawała słowo podobne dźwięki.
-Cześć motylku.- pocałowałem jej czoło, a ona zaśmiała się uroczo i zaczęła badać moją twarz swoimi, małymi rączkami.
-Niall wstawaj!!!!- Liam walnął w drzwi mojej hotelowej sypialni, czym wystraszył dziewczynkę, która zaczęła głośno płakać.
-Ćśś Merci. Już dobrze maleńka.- wziąłem ją na ręce i zacząłem bujać. Ona nie przestawała płakać więc dałem jej smoczka i ucałowałem czoło. Zaczęła szybko ssać smoczek, co oznaczało że domaga się mleka. Na dowód głodu, z jej brzuszka wydostał się dźwięk.
-To co? Zjemy am am i w trasę?- zaśmiałem się. Liam wszedł do mojego pokoju już w pełni ubrany. Ja natomiast cały czas byłem bez koszulki w samych dresach.
-Niall pakuj się i Merci. Za dwie godziny ruszamy do Pooolski!- zaśpiewał wesoło, gdyż uwielbiał tamte fanki. Będziemy tam już trzeci raz. Pierwszy był w 2017. Świetnie się wtedy bawiliśmy. W sumie stadion też jest w porządku.
- Wiem Li. Wiem.- powiedziałem, nakładając mojej córeczce różowe buciki. Jej ubiór składał się z czarnej bluzeczki z moim rokiem urodzenia i nazwiskiem "Horan" i różowych spodni. Wcześniej oczywiście założyłem jej pieluchę. Fani i zespół uważali że ta bluzeczka jest urocza. Ja natomiast że tak średnio, gdyż lepiej by było gdyby nosiła ze swoim rokiem narodzin.
-To co? Am am?- zapytałem jej wesoło i przystawiłem butelkę z mlekiem do jej buzi, a ona zaczęła wszystko pochłaniać w ekspresowym tempie.
-Widać że to twoja córka.-zaśmiał się brązowooki, na co dostał ode mnie poduszką w twarz.
-Za co to?!- krzyknął ze śmiechem, gdy mała skończyła pić. Wziąłem ją na ręce i zacząłem leciutko pukać jej plecki żeby mógło się jej odbić.
-Za obrażanie Horan'ów - zachichotałem, kiedy z jej ust wydobył się dźwięk beknięcia.
-Dobre było co? Wujek Li też by chciał, ale tata Niall jest niedobry i nie chce dać.- Liam udał smutnego, na co mała też zrobiła się smutna.
-Merci patrz!- krzyknął Liam, żeby tylko nie zaczęła płakać. Kiedy Harry przechodził obok, Liam podłożył mu nogę, na co Styles się wywrócił. Merci zaczęła się śmiać. Harry zgromił bruneta wzrokiem, a potem spojrzał na moją córkę i uśmiechnął się do niej.
-Zobacz Merci jaki wujaszek Liam jest durny.- powiedział Harry i złapał go za kostkę ciągnąc w dół. Liam padł jak długi i Merci płakała że śmiechu. Małe łzy popłynęły jej po twarzy i ja też zacząłem się śmiać z miny Liama.
-Dajcie spokój ile wy macie lat?- Lou podszedł z Freddie'm na rekach.
-25 ja i Liam a Harry 24.- odpowiedziałem chamsko przyjacielowi i wyszczerzyłem się w jego stronę.
-To było pytanie retoryczne głąbie...- pokiwał zrezygnowany głową i położył malca na łóżko. Zaczął pakować rzeczy Merci do jej torby, a moich nawet nie tknął. Położyłem córkę koło małego Tomlinsona i zacząłem wrzucać moje rzeczy byle jak do torby. Kiedy skończyłem, ujrzałem jak Freddie siedzi, a o jego klatkę piersiową oparta jest mała Merci. Zrobiłem im szybko zdjęcie i wstawiłem na instagrama "My Little baby @louist91" . Louis dostał powiadomienie, ale zignorował je. Założyłem jeszcze szybko czarne rurki, białą koszulkę i czarne buty, a dresy wsadziłem do torby zamykając ją. Liam wziął moją torbę i zaniósł na dół. Ja wziąłem córkę i jej torbę i zszedłem na hotelowy parking. Tam zobaczyłem garstkę dziewczyn które już żywo rozmawiały z Harry'm. Zielonooki podbiegł do mnie i zabrał torbę z moim rąk. Ja przerzuciłem Marci tak, że teraz leżała w moich ramionach. Uśmiechnęła się i zaczęła badać uważne moją koszulkę. Podszedłem do dziewczyn, a w jedną z nich mój przyjaciel wpatrywał się intensywnie. One nie piszczały i nie płakały kiedy podszedłem,gdyż tak zawsze większość reagowała. Przywitaliśmy się, a one zapytały czy mogą mnie przytulić. Zgodziłem się i jedną ręka po kolei objąłem każdą z nich, cały czas mając na uwadze że trzymam moją córeczkę.
-Jest prześliczna.- dziewczyna o kasztanowych włosach zachwyciła się Merci i złapała ją za rączkę. Mała złapała jej palec i włożyła do buzi uśmiechając się. Dziewczyna zaśmiała się, a kierowca trasy zawołał mnie i Harry'ego. Szybko pożegnaliśmy się z dziewczynami a Harry dał numer telefonu, tej o kasztanowych włosach. Jakiś człowiek z Modestu, bo powiem szczerze nie pamiętam już jak się nazywa, zaczął od razu krzyczeć na Harry'ego za danie numeru telefonu. Mój przyjaciel tylko przewrócił oczami i usiadł koło mnie na kanapie, a tour bus odjechał. Kierownik trasy podszedł do mnie że zgorzkniałą miną.
-O co chodzi?- zapytałem. On podał mi plik kartek. Były to wydruki Screen'ów, gdzie pewna dziewczyna pisała do promotorów że domaga się spotkania z córką. Pewna dziewczyna którą dobrze znam. A tą pewną dziewczyną jest Rachel Clifford.
****
Hello. Moje kolejne ff tym razem z Niallem. Jeśli się podobało (choć nie sądzę) zostaw coś po sobie. Cokolwiek. Gwiazdkę lub komentarz. To cholernie motywuje xx
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro