♡ 37 ♡
Dedykacja: Dla niebieska31 :) x
Kilka dni później, obudziłem się na plecy i ziewnąłem głośno. Uśmiechnąłem się do siebie, przypominając sobie wczorajszy wieczór. Oglądaliśmy z Zaynen do późnej godziny filmy i przytulaliśmy się na kanapie. Nic więcej.
Wstałem i wyszedłem z sypialni. Zamarłem słysząc na dole znajomy głos. Stanąłem na schodach zauważając Elizabeth w salonie, rozmawiającą z Zaynem.
- Nie chcę go! - powiedziała, a ja zmarszczyłem brwi.
Nie widzieli mnie, byli zbyt zajęci obserwowaniem siebie nawzajem. Elizabeth miała na sobie jeansy i bluzę co wydało mi się nieprawdopodobne, bo raczej była kobietą która ubiera się elegancko. Zayn za to miał czarne spodnie i białą koszule.
- Nie usuniesz mojego dziecka! - wysyczał, a ja zamarłem. Zrobiło mi się słabo i musiałem zakryć usta - Nie pozwolę ci go zabić!
- Żadne z nas go nie chce. A ja przede wszystkim nie chcę tracić dziewięciu miesięcy z życia! Mam nową prace, karierę!
Kariera jako sekretarka, życiowe osiągnięcie.
- Chcę tego dziecka - powiedział, a ja o mało nie zleciałem ze schodów. Przysiadłem na jednych ze stopni, oddychając cicho i wpatrując się szeroko otwartymi oczami w plecy Zayna.
Chce mieć z nią dziecko? Więc co ja tu robię? Czemu kłamał, że mnie kocha? Czułem łzy ściekające po moich policzkach.
- Nie przyszłam pytać o zgodę na aborcje. Raczej po pieniądze na nią.
- Nie dostaniesz pieniędzy by zabić moje dziecko. Masz je donosić - warknął - Jeżeli chcesz, zapłacę ci. Po porodzie, ulotnisz się, a dziecko zostanie ze mną - powiedział patrząc je w oczy.
- Na pewno nie..
- To nie jest pytanie o zgodę - powiedział ironicznym głosem - Dostaniesz tyle, ile dostałabyś przez te dziewięć miesięcy w tej swojej marnej nowej pracy - prychnął.
- Chcę dwa razy.. - urwała gdy uniosła wzrok i natrafił on na mnie. Zayn zauważył to i odwrócił się, przez co zacisnąłem usta - Dwa razy tyle - powiedziała przenosząc wzrok na Zayna, który patrzył mi w oczy.
- W porządku - odpowiedział - Żegnam - mruknął zimnym głosem i ruszył w stronę schodów więc wstałem szybko. Zamknąłem się w sypialni. Słyszałem kroki Zayna aż szarpnął za klamkę - Niall, otwórz proszę.
Usiadłem na łóżku wpatrując się w drzwi.
- Chcesz dziecka? Jej dziecka? - spytałem drżącym od łez głosem.
- Chcę mojego dziecka. Nie planowałem tego, ale na pewno nie pozwolę zabić nikomu winnego maleństwa. Chcę je wychować z tobą Niall.
- Co? - wyszeptałem - Mam osiemnaście lat! - zawołałem i czknąłem przez łzy - Nie mogę.. nie mogę mieć teraz dziecka!
- Kocham cię i chcę założyć z tobą rodzinę Niall - powiedział, przez co zmarszczyłem brwi - Chcę żebyś był moim mężem, chcę byś był ojcem naszego dziecka. Kocham cię, rozumiesz? Kocham.
Wstałem i powoli podszedłem do drzwi. Otworzyłem je niepewnie, uchyliłem i spojrzałem Zaynowi w oczy.
- Naprawdę? - wyszeptałem - Chcesz założyć rodzinę z takim gówniarzem jak ja? - spytałem słabo.
- Tak. I nie jesteś gówniarzem - złapał mnie za rękę - Jesteś moim niesamowitym chłopakiem. I będziemy równie niesamowitą rodziną.
Wyszedłem na korytarz i po prostu go przytuliłem.
Od autorki: Dodaję to w piątek po szkole, bo Kucio69 nie będzie miała mnie jak zabić i może do poniedziałku zapomni co się stało w tym rozdziale :)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro