Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

♡ 34 ♡

Wydzwoniłem wszystkie szpitale w okolicy, nawet domy pogrzebowe ale go nie znalazłem.

Koniec końców pojechałem pod dom Zayna. Otworzyła mi Pani Winters.

- Niall! - uśmiechnęła się do mnie - Tak strasznie się cieszę, że tu jesteś - przytuliła mnie, a ja wyplątałem się z jej objęć.

- Jest tu Zayn? - spytałem zaglądając jej przez ramię.

- Jest, oczywiście.

Wpuściła mnie do środka, a ja zobaczyłem Zayna siedzącego w salonie na kanapie, wpatrującego się przed siebie w wyłączony telewizor. W jego dłoni zobaczyłem butelke whisky i zamarłem w pół kroku. Wdech, wydech, wdech, wydech.

- Zayn..? - położyłem dłoń na jego ramieniu, a on obrócił głowę w moją stronę. Jego oczy były zamglone, był kompletnie pijany - Przestraszyłem się, że coś ci się stało - powiedziałem okrążając kanapę i stając przeciwko niego. Próbowal wstać ale zaraz potem runął na kanape - Powinieneś odpocząć - wyjąłem mu z dłoni alkohol i odstawiłem na stolik - Chodź - pomogłem mu wstać i zarzuciłem sobie jego ramię na szyję, a sam objąłem go w talii by szedł prosto. Zaprowadziłem go do sypialni i położyłem do łóżka.

- Położysz się ze mną? - spytał bełkotliwym głosem przez który w moich oczach pojawiły się łzy.

- Nie Zayn - wyszeptałem naciągając na niego kołdrę - Śpij - gdy chciałem odejść, złapał mnie za nadgarstek.

- Kocham cię Niall, tak strasznie cię kocham - powiedział patrząc mi w oczy, a po moich policzkach spłynęły łzy.

- Dobranoc Zayn - sapnąlem wyrywając rękę. Wytarłem szybko łzy i wyszedłem z pokoju.

Wyszedłem z domu Zayna, żegnając się po drodze z Panią Winters i poszedłem na autobus.

- Dobry wieczór - odezwał się głos obok mnie. Zmarszczyłem brwi i spojrzalem w bok na mężczyznę.

- Dobry wieczór - odpowiedziałem niepewnie. Mężczyzna był mojego wzrostu i wpatrywał się we mnie, co było naprawdę niekomfortowe.

- Nie poznajesz mnie? - spytał uśmiechając się.

- Nie. Powinienem? - zmarszczyłem brwi. Ten facet był naprawdę dziwny.

- Jestem twoim ojcem Niall - uśmiechnął się szeroko a ja zamarłem. Wokół zabrakło tlenu, a ja wpatrywałem się w mężczyznę który twierdzi, że jest człowiekiem który porzucił moją mamę moment przed moimi narodzinami.

- To nie jest zabawny żart - wymamrotałem zerkając nerwowo na zegarek. Autobus będzie za sześć minut.

- Nazywam się James Horan - powiedział podchodząc do mnie.

- Proszę mnie zostawić.

- Zostawiłem twoją mamę ale teraz chcę to naprawić. Wiem, że po osiemnastu latach go kiepski pomysł, ale chcę wierzyć, że mam szanse odzyskać syna i rodzinę..

- Nie masz szans - warknąłem spoglądając mu w oczy - Było o tym myśleć wcześniej. A jeszcze lepiej byłoby gdybyś nie pieprzył wszystkiego dookoła gdy byłeś jeszcze z mamą! - zawołałem i w tym momencie podjechał autobus. Szybko wsiadłem do niego nawet nie oglądając się na mojego ojca. Gdy autobus odjeżdżał z przystanku, ja zająłem miejsce i schowałem twarz w bluzie, płacząc cicho.

Odzywa się teraz, znajduje mnie po osiemnastu latach i chcę odbudować rodzinę. Czy ten człowiek zdaje sobie sprawę jak bardzo zniszczył życie mnie i mamie?

Wróciłem do mieszkania i wziąłem prysznic myśląc o uczelni, Zaynie, o moim ojcu. Położyłem się do łóżka i westchnąłem cicho wpatrując się w sufit. Przeniosłem swój wzrok na fotel na którym leżał pluszowy biały królik od Zayna. Przygryzłem dolną wargę, wstałem i wziąłem maskotke. Wszedłem znów pod kołdrę i przytuliłem do siebie króliczka, zasnąłem niedługo potem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro