♡ 26 ♡
Zayn następnego dnia wyszedł do pracy, a ja wstałem dopiero po południu i zszedłem na dół. Liam siedział w kuchni pijąc kawę, a Pani Winters ubierała się w przedpokoju.
- Jadę załatwić kilka spraw na mieście - wytłumaczyła - Odebrać garnitury z czyszczenia i zrobić zakupy. Śniadanie czeka w kuchni - uśmiechnęła się ciepło.
- W porządku. Dziękuję - kiwnąłem głową i poszedłem do kuchni. Nakładałem sobie śniadanie i usłyszałem jak Pani Winters wychodzi. Czułem na sobie wzrok Liama gdy przygotowywałem sobie jedzenie. Usiadłem niepewnie obok niego i zacząłem jeść.
Siedzieliśmy w ciszy, nie zamierzałem z nim gadać. Cholernie go nie lubiłem. Zjadłem szybko i wstawiłem talerz do zmywarki. Liam wstał w tej samej chwili i złapał mnie za rękę.
- Co? - warknąłem, a on przycisnął mnie do ściany i wpił w moje wargi. Pisnąłem i chciałem go odepchnąć ale złapał mnie za nadgarstki i przycisnął je niedaleko mojej głowy. Uniosłem kolano i kopnąłem go z całej siły w krocze. Zgiął się w pòł, a ja zdołałem rzucić się biegiem do schodów. W połowie drogi złapał mnie za kostke przez co upadłem. Jęknąłem cicho z bólu, a on odwrócił mnie na plecy i zawisł nade mną. Łzy przerażenia i gniewu spływały po moich policzkach - Zostaw mnie! - wyszeptałem szarpiąc się.
- Czemu uciekasz? Zayn opowiadał mi jaką dziwką jesteś - powiedział patrząc mi w oczy ze złośliwym uśmiechem - Nie walcz ze mną - warknął - Nie masz szans - podniósł się i złapał mnie za włosy. Krzyknąłem z bólu gdy zmusił mnie do wstania. Zaprowadził mnie do swojego pokoju.
- Zostaw mnie! Puść mnie słyszysz! - wrzeszczałem płacząc. Rzucił mnie mocno na łóżko, a ja straciłem oddech. Usiadł na moich biodrach i przywiązał mi ręce do zagłówka - Nie dotykaj mnie!
Szarpnięciem zdjął ze mnie szare dresy i bokserki. Nie chciałem by mnie dotykał. Machałem nogami przez co w końcu przywiązał mi je do łóżka. Płakałem gdy rozerwał moją koszulkę składając na moim torsie te obrzydliwe pocałunki.
- Już wiem czemu Zayn tak kurewsko lubi cię pieprzyć. Sam się z trudem powstrzymywałem od kiedy pierwszy raz cię zobaczyłem. Taki niewinny. Taki delikatny - wyszeptał w skóre na moim podbrzuszu. Poruszyłem się niespokojnie gdy zdjął swoje spodnie.
- Nie! - krzyknąłem - Gdy Zayn się dowie..
Urwałem bo mocno mnie spoliczkował. Zakrztusiłem się łzami.
- Nie dowie się. Powiem mu, że sam wskoczyłeś mi do łóżka. Jak myślisz, komu uwierzy? Wieloletniemu przyjacielowi czy małej, nowej dziwce? - złapał mnie mocno za szczękę.
Rozebrał się, a ja z obrzydzeniem patrzyłem jak nakłada prezerwatywe. Szarpałem się do chwili gdy wszedł mocno we mnie. Zacisnąłem usta z bólu. Umierałem z bólu gdy agresywnie pchał we mnie.
- Taki ciasny - wyszeptał całując mnie po szyi. Płakałem, chciałem umrzeć. Dotykał mnie całkiem obcy mężczyzna. Złapał mnie za szyję i zacisnął na niej palce. Poczułem jak brakuje mi tlenu i gdy zacząłem odlatywać, puścił mnie.
Gdy doszedł, wyszedł ze mnie i odwiązał. Nie byłem w stanie się ruszyć z bólu i obrzydzenia do tego człowieka.
- Pamiętaj co ci mówiłem skarbie - wysyczał patrząc prosto w moje załzawione oczy - Nie powiesz Zaynowi, bo i tak ci nie uwierzy - poklepał mnie po policzku, a ja załkałem cicho. Wyszedł z pomieszczenia, a ja skuliłem się z bólu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro