Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

♡ 17 ♡

Od autorki: Dziękuję za 5K wyświetleń i 1K votes, to niesamowite bo to fanfiction ma zaledwie kilka dni ♡ btw. Miłego dnia.

Wysiedliśmy przy ulicy na której zawsze były rozstawione atrakcje jak w wesołym miasteczku; karuzele, stoiska z zabawkami do wygrania i tak dalej. Zobaczyłem wielkie filiżanki i złapałem Zayna za rękę ciągnąc go w tamtym kierunku.

- Proszę, tatusiu - powiedziałem stając przy barierce i wlepiając oczy w nieruchomy obiekt. Zapłacił za dwa bilety i weszliśmy do jednej filiżanki. Maszyna ruszyła, a ja uśmiechnąłem się szeroko do Zayna który zaczął kręcić kółkiem po środku filiżanki byśmy i my się kręcili. Wpatrywałem się tylko i wyłącznie w mojego mężczyznę - Pójdziemy potem coś zjeść? - spytałem łapiąc go za rękę i splatając nasze palce.

Lubiłem tą ciepłą część wiosny gdzie mogłem już chodzić wyłącznie w swetrze. Jednak takowego nie miałem. Dzisiaj ubrałem tylko białą koszulkę z rękawem 3/4 i jeansy. Zadrżałem gdy zawiał chłodniejszy wiatr, a Zayn natychmiast zdjął marynarkę i zarzucił ją na moje ramiona i objął mnie w talii. Wtuliłem się w niego.

- Jasne. Gdziekolwiek chcesz skarbie - powiedział całując mnie w czubek głowy.

- McDonalds? - spytałem bawiąc się jego dłonią i wciąż rozglądając po atrakcjach.

- To śmieciowe żarcie? - nie musiałem na niego patrzeć by wiedzieć, że się krzywi.

- Śmieciowe, ale jakie pyszne! - wywróciłem oczami i skręciłem w alejkę gdzie można było wygrywać zabawki - Chcę misia - powiedziałem podchodząc do stoiska.

- Te misie są dziwne i przerażające - mruknął wpatrując się w kolorowe maskotki. Zmarszczyłem brwi.

- Są urocze. Nie znasz się po prostu. Chcę tego średniego pomarańczowego - wskazałem przytulankę. Zayn tylko coś mruknął pod nosem ale dziesięć minut później gdy szliśmy do McDonalds, przytulałem mocno do torsu misia.

- Jak dla mnie jest paskudny - powiedział kręcąc głową i zerkając na misia - Zanieś go do samochodu - odparł podając mi kluczyki od auta.

- Nie boisz się, że odjadę twoim pięknym porshe? - spytałem z szerokim uśmiechem zaciskając w dłoni kluczyki.

- Mam nadzieje, że nie. Gdy w końcu bym cię dorwał - złapał mnie za biodra i przyciągnął do siebie - Nie usiadłbyś przez długi czas na tyłku - wymruczał tuż przy moim uchu.

- Przez klapsy czy pieprzenie? - sapnąłem opierając dłonie na jego torsie.

- Myślę, że zdołałbym połączyć obie rzeczy - wyszeptał i czułem jak zaciska palce na moich pośladkach. Przełknąłem z trudem ślinę i dałem mu buziaka w policzek.

- Więc zaraz wracam - uśmiechnąłem się i ruszyłem do samochodu.

Odłożyłem na tylne siedzenie misia by po chwili wrócić do Zayna. Przytuliłem się do niego i pocałowałem krótko. Był środek dnia, więc wokół nie było dużo ludzi i nie czułem się źle z okazywaniem Zaynowi uczuć. Jednak gdybyśmy byli w jakimś zaludnionym miejscu to nie byłbym taki śmiały..

Weszliśmy do McDonalds i pociągnąłem Zayna do samoobsługowych stoisk.

Wybrałem kilka rzeczy na obiad dla siebie i kilka dla Zayna mimo iż prostestował.

- Karta - powiedziałem na co zmarszczył brwi - Chcę zapłacić - zachichotałem.

- Oh - mruknął i podał mi karte płatniczą. Zapłaciliśmy a kilka minut później już siedzieliśmy z naszym zamówieniem. Jadłem, a Zayn tylko wpatrywał się z dezaprobatą w fastfood na tacy przed nim.

- Ja wiem, że jesteś przyzwyczajony do jedzenia z drogich restauracji, ale to jest stosunkowo tanie i pyszne - powiedziałem rozpakowując hamburgera i podsuwając mu pod nos - Am.

- Co? Nie - potrząsnął głową. Zmrużyłem oczy w udawanej złości.

- Bądź grzecznym tatusiem Zayney. Jedz albo będzie kara - odparłem unosząc brwi.

- Niby jaka? - prychnął.

- Chyba sprawdzę czy łóźka w reszcie sypialni są wygodne - przekrzywiłem głowę - Nie będziesz mnie też dotykał.

Sapnął zirytowany i wgryzł się w hamburgera. Uśmiechnąłem się zadowolony i również ugryzłem kanapkę.

- I jak? Żyjesz? - spytałem żując hamburgera. Przełknął i skrzywił się. Wywróciłem oczami. On się zachowuje jak dziecko - Zayn, które z nas jest dorosłe?

- Teoretycznie oboje - mruknął upijając duży łyk coli.

- Jedz - podsunąłem mu pudełko z frytkami. Zayn zrobił minę i jęknął jakbym mu robił krzywdę.

- Następnym razem ja wybieram gdzie jemy.

- Jasne - zaśmiałem się cicho. I tak ja wybiorę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro