Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

♡ 16 ♡

Następnego dnia weszliśmy z Zaynem do firmy ramię w ramię. Posłał mi uśmiech zanim zniknął w swoim gabinecie. Z dużym rumieńcem na policzkach ruszyłem do ekresu do kawy, chcąc zrobić jedną dla Zayna.

- Więc.. - usłyszałem za sobą. Zerknąłem przez ramię na Harry'ego - Sypiasz z naszym szefem.

Otworzyłem szeroko oczy. Nikomu nie mówiliśmy, że jesteśmy razem.. Może po prostu nie byliśmy dyskretni. No ale do razu sypiamy?

- Skąd to przypuszczenie? - spytałem trochę piskliwym ze zdenerwowania głosem. Próbowałem zrobić kawę ale za bardzo trzęsły mi się ręce. Nie wiedziałem, czy Zayn chce by w firmie się o nas dowiedzieli. Nie chcę by był na mnie zły, albo co gorsza, zostawił mnie.

- Ludzie w firmie gadają, Niall - powiedział wywracając oczami.

- Niby co? - odwróciłem się do niego gwałtownie.

- Chyba każdy próbował wskoczyć mu do łóżka. Przyznam się, sam też chciałem ale mam chłopaka - powiedział - W sumie to nawet logiczne. Jesteś na stażu. Najnormalniej w świecie chciałeś dostać tu pracę.. - z każdym jego słowem, czułem jak pękam w środku - A na dobre stanowisko, droga prosta z łóżka szefa - zaśmiał się cicho.

Minąłem go szybko i pobiegłem do łazienki. Wszedłem do jednej z kabin ignorując jakiegoś mężczyznę przy pisuarze. Oparłem się o ścianę kabiny i osunąłem na podłogę. Schowałem twarz w dłoniach, płacząc cicho.

Wszyscy ludzie w firmie, myślą, że sypiam z Zaynem dla pracy tutaj? Dla nich jestem dziwką.

Płakałem przez dobre dwadzieścia minut, aż usłyszałem jak ktoś wchodzi do łazienki.

- Niall? - Zayn zapukał do drzwi kabiny obok. Wstałem szybko i otworzyłem drzwi. Przystanął widząc mnie - Co się stało? - spytał cicho, a ja zrobiłem krok do przodu i przytuliłem go mocno - Nialler - potarł moje plecy uspokajająco. Zacisnąłem dłonie na jego koszuli, szlochając cicho - Chodź kochanie - wyszeptał obejmując mnie ramieniem i idąc do drzwi.

- N-nie - szepnąłem zatrzymując go - Wyjdź pierwszy, potem ja. Nie chcę żeby..

- Przestań bełkotać bez sensu - warknął wychodząc i ciągnąc mnie za sobą. Wytarłem szybko policzki, a Zayn objął mnie ramieniem prowadząc do swojego gabinetu. Czułem wzrok wszystkich na sobie i cieszyłem się, gdy w końcu Zayn zamknął za nami drzwi. Usiadłem na kanapie, a on kucnął przede mną, kładąc dłonie na moich kolanach - Niall - odezwał się unosząc dłoń i kładąc ją na moim policzku. Przymknąłem powieki - Co się stało?

- Nie ważne - wyszeptałem rozchylając niepewnie powieki i patrząc prosto w oczy Zayna.

- Jeżeli ty mi nie powiesz, spytam się moich pracowników. Bo to o nich chodzi, tak?

Kiwnąłem słabo głową.

- Myślą, że... że sypiam z tobą dla pracy tutaj - powiedziałem ledwo słyszalnie. Ale Zayn słyszał. Patrzył dłuższą chwilę na moją twarz aż wstał - Z-Zayn..?

- Zaczekaj tu. Właściwie nie. Zbieraj się, za moment do ciebie wrócę - odparł zaciskając dłonie w pięści. Zmarszczyłem brwi i kiwnąłem głową. Wyszedł, a już po chwili słyszałem jak wydziera się na swoich ludzi. Wrócił zaciskając mocno szczękę ze złości - Idziemy - mruknął łapiąc swoją marynarkę. Złapał mnie za rękę i wyszliśmy z gabinetu. Wszyscy pracownicy mieli spuszczone głowy, jak dzieci które dopiero co dostały ochrzan. Zjechaliśmy na podziemny parking, a gdy siedzieliśmy w samochodzie, zerknąłem na Zayna.

- Co im powiedziałeś? - spytałem bawiąc się swoimi palcami.

- Żeby nie wpieprzali się w moje życie i moje związki. A przede wszystkim, żeby odczepili się od ciebie i zajęli w końcu pracą - mruknął.

- Teraz będzie jeszcze gorzej - wyszeptałem wbijając wzrok w swoje kolana.

- Nie będziesz musiał tam chodzić. Dam ci tyle pieniędzy, ile będziesz chciał - położył dłoń na moim udzie i ścisnął je lekko.

- Gdzie jedziemy? - spytałem po chwili widząc, że zmierzamy w zupełnie innym kierunku niż do domu.

- Muszę ci poprawić humor - uśmiechnął się delikatnie do mnie, a ja pochyliłem się i złożyłem na jego policzku malutki całus.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro