♡ 16 ♡
Następnego dnia weszliśmy z Zaynem do firmy ramię w ramię. Posłał mi uśmiech zanim zniknął w swoim gabinecie. Z dużym rumieńcem na policzkach ruszyłem do ekresu do kawy, chcąc zrobić jedną dla Zayna.
- Więc.. - usłyszałem za sobą. Zerknąłem przez ramię na Harry'ego - Sypiasz z naszym szefem.
Otworzyłem szeroko oczy. Nikomu nie mówiliśmy, że jesteśmy razem.. Może po prostu nie byliśmy dyskretni. No ale do razu sypiamy?
- Skąd to przypuszczenie? - spytałem trochę piskliwym ze zdenerwowania głosem. Próbowałem zrobić kawę ale za bardzo trzęsły mi się ręce. Nie wiedziałem, czy Zayn chce by w firmie się o nas dowiedzieli. Nie chcę by był na mnie zły, albo co gorsza, zostawił mnie.
- Ludzie w firmie gadają, Niall - powiedział wywracając oczami.
- Niby co? - odwróciłem się do niego gwałtownie.
- Chyba każdy próbował wskoczyć mu do łóżka. Przyznam się, sam też chciałem ale mam chłopaka - powiedział - W sumie to nawet logiczne. Jesteś na stażu. Najnormalniej w świecie chciałeś dostać tu pracę.. - z każdym jego słowem, czułem jak pękam w środku - A na dobre stanowisko, droga prosta z łóżka szefa - zaśmiał się cicho.
Minąłem go szybko i pobiegłem do łazienki. Wszedłem do jednej z kabin ignorując jakiegoś mężczyznę przy pisuarze. Oparłem się o ścianę kabiny i osunąłem na podłogę. Schowałem twarz w dłoniach, płacząc cicho.
Wszyscy ludzie w firmie, myślą, że sypiam z Zaynem dla pracy tutaj? Dla nich jestem dziwką.
Płakałem przez dobre dwadzieścia minut, aż usłyszałem jak ktoś wchodzi do łazienki.
- Niall? - Zayn zapukał do drzwi kabiny obok. Wstałem szybko i otworzyłem drzwi. Przystanął widząc mnie - Co się stało? - spytał cicho, a ja zrobiłem krok do przodu i przytuliłem go mocno - Nialler - potarł moje plecy uspokajająco. Zacisnąłem dłonie na jego koszuli, szlochając cicho - Chodź kochanie - wyszeptał obejmując mnie ramieniem i idąc do drzwi.
- N-nie - szepnąłem zatrzymując go - Wyjdź pierwszy, potem ja. Nie chcę żeby..
- Przestań bełkotać bez sensu - warknął wychodząc i ciągnąc mnie za sobą. Wytarłem szybko policzki, a Zayn objął mnie ramieniem prowadząc do swojego gabinetu. Czułem wzrok wszystkich na sobie i cieszyłem się, gdy w końcu Zayn zamknął za nami drzwi. Usiadłem na kanapie, a on kucnął przede mną, kładąc dłonie na moich kolanach - Niall - odezwał się unosząc dłoń i kładąc ją na moim policzku. Przymknąłem powieki - Co się stało?
- Nie ważne - wyszeptałem rozchylając niepewnie powieki i patrząc prosto w oczy Zayna.
- Jeżeli ty mi nie powiesz, spytam się moich pracowników. Bo to o nich chodzi, tak?
Kiwnąłem słabo głową.
- Myślą, że... że sypiam z tobą dla pracy tutaj - powiedziałem ledwo słyszalnie. Ale Zayn słyszał. Patrzył dłuższą chwilę na moją twarz aż wstał - Z-Zayn..?
- Zaczekaj tu. Właściwie nie. Zbieraj się, za moment do ciebie wrócę - odparł zaciskając dłonie w pięści. Zmarszczyłem brwi i kiwnąłem głową. Wyszedł, a już po chwili słyszałem jak wydziera się na swoich ludzi. Wrócił zaciskając mocno szczękę ze złości - Idziemy - mruknął łapiąc swoją marynarkę. Złapał mnie za rękę i wyszliśmy z gabinetu. Wszyscy pracownicy mieli spuszczone głowy, jak dzieci które dopiero co dostały ochrzan. Zjechaliśmy na podziemny parking, a gdy siedzieliśmy w samochodzie, zerknąłem na Zayna.
- Co im powiedziałeś? - spytałem bawiąc się swoimi palcami.
- Żeby nie wpieprzali się w moje życie i moje związki. A przede wszystkim, żeby odczepili się od ciebie i zajęli w końcu pracą - mruknął.
- Teraz będzie jeszcze gorzej - wyszeptałem wbijając wzrok w swoje kolana.
- Nie będziesz musiał tam chodzić. Dam ci tyle pieniędzy, ile będziesz chciał - położył dłoń na moim udzie i ścisnął je lekko.
- Gdzie jedziemy? - spytałem po chwili widząc, że zmierzamy w zupełnie innym kierunku niż do domu.
- Muszę ci poprawić humor - uśmiechnął się delikatnie do mnie, a ja pochyliłem się i złożyłem na jego policzku malutki całus.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro