Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

♡ 12 ♡

- To niedorzeczne - wyszeptałem sam do siebie, wpatrując się w różowe majtki trzymane w dłoniach. Były różowe, wycięte i cieniutkie. Miały czarną koronkę i kokardki o tym samym kolorze po bokach. To była zdecydowanie damska bielizna, jednak jakimś cudem znalazła się w torbie z ciuchami od Zayna.

- Jest Pan głodny, Panie Niall? - prawie spadłem z krzesła przestraszony na nagłe pojawienie się Pani Winters. Szybko schowałem majtki do kieszeni mając nadzieje, że ich nie widziała.

- Prosiłem by mówiła Pani do mnie po imieniu - uśmiechnąłem się zażenowany. Siedziałem na krześle przy blacie w kuchni. Pani Winters podeszła do zlewu i umyła ręce - I nie, nie jestem głodny.

- Nie jadł Pan.. Nie jadłeś śniadania - poprawiła się na co uśmiechnąłem się delikatnie.

- Nie jestem mimo to głodny - zszedłem z krzesła.

- Pan Malik nie będzie z tego zadowolony..

Przystanąłem i obróciłem się powoli do kobiety.

- Naskarży Pani na mnie? - uniosłem brwi.

- Chodzi mi wyłącznie o twoje zdrowie - przekrzywiła głowę. Zaśmiałem się cicho.

- Więc byłbym niezwykle wdzięczny jeżeli zrobiłaby mi Pani kanapki. Żadne z nas, nie chce by Pan Malik był zły - odparłem i wyszedłem z kuchni. Zayn musiał wyjść, a ja zostałem sam z Panią Winters w tym wielkim domu.

Zwiedzałem go już dwa razy. Zayn miał pięć pokoi; jego sypialnia, ta Claudii i pokój Pani Winters. Trzy łazienki, kuchnie, gabinet, pralnie i basen. Poza tym piękny duży ogród i werande. Już kochałem to miejsce.

Dostałem dużo nowych ciuchów. Teraz miałem na sobie markowe Levi'sy. Nigdy nie byłoby mnie na nie stać. Przeważnie chodziłem w ciuchach z lumpeksu.

W sumie, zgodziłem się na to wszystko, trochę pod wpływem impulsu, ale nie żałowałem. Naprawdę podoba mi się coś takiego. Dostawanie prezentów, przystojny mężczyzna który mi je daje. Nazywanie go tatusiem było podniecające, niesamowice reagował na to słowo. Jego oczy ciemniały z pożądania.

Poszedłem na górę i wszedłem do sypialni gdzie były wszystkie zakupy. Większość przejrzałem, ale niektóre sobie odpuściłem ze względu na logo. Wziąłem do ręki torbę z sexshopu i przez moment zastanawiałem się, czy Zayn tak po prostu wszedł sobie do takiego sklepu i zaczął wybierać różne rzeczy. Głęboki wdech i dopiero zajrzałem do torby. Oblałem się rumieńcem widząc niektóre rzeczy. Najmniej szkodliwą rzeczą były chyba kajdanki. Najbardziej szkodliwą wibrator. Wiem, że takie przedmioty mają dawać przyjemność ale wcześniej nie miałem z nimi styczności więc bardziej mnie tylko zniechęcały. Było tu też wiele rzeczy, których nie znałem. Co to za coś z małym diamentem z jednej strony i.. Ja chyba nawet nie chcę wiedzieć.

Wszedłem do garderoby Zayna zważając, że jest tam duże lustro. Zsunąłem jeansy i bokserki i wciągnąłem te przeklęte różowe majtki. Patrzyłem na siebie dłuższą chwilę. Wyglądałem co najmniej zabawnie. Zdjąłem koszulkę i wróciłem na chwilę do sypialni po telefon. Zrobiłem sobie zdjęcie w odbiciu lustra i wysłałem do Zayna.

Do Zayn:

"Jak wyglądam, tatusiu?"

Nie wiedziałem gdzie pojechał Zayn, ale najwyraźniej był zajęty bo odpisał dopiero po dwudziestu minutach.

Od Zayn:

"Bosko. Nie mogę się doczekać aż to z ciebie zdejmę kociaku"

Uśmiechnąłem się pod nosem siedząc na podłodze w garderobie.

Do Zayn:

"Mam nadzieje, że pokażesz mi też jak używać tych rzeczy z sexshopu"

Od Zayn:

"Już wracam i zaraz ci wszystko wytłumaczę"

Do Zayn:

"Mam nadzieje, że nie piszesz SMSów podczas jazdy. To niebezpieczne!"

Od Zayn:

"Nie martw się o mnie kociaku. Bądź gotowy, za moment będę"

Wstałem z podłogi, zostawiając telefon w garderobie, pobiegłem na dół. Nie przejmowałem się tym, że Pani Winters może mnie zauważyć w tych cholernych różowych majtkach. Dobiegłem do drzwi w momencie gdy się otworzyły i wpadłem w ramiona Zayna.

- O to mi właśnie chodzi - zamruczał łapiąc mnie pod udami i unosząc do góry - Chciałem kogoś kto będzie się cieszył gdy będę wracał - wyszeptał wciskając na moje wargi pocałunek.

- Mogłeś kupić psa - wzruszyłem ramionami.

- Wolę ciebie.

Od autorki: Jak Wam minął dzień? Ja padam na twarz :P

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro