♡ 11 ♡
Następnego dnia, przeciągnąłem się w niezwykle wygodnym łóżku. Ziewnąłem i rozchyliłem powieki lustrując wzrokiem pomieszczenie. Wczoraj się nie przyjrzałem. Uśmiechnąłem się pod nosem, przypominając sobie to co się stało zaledwie kilka godzin temu.
Wyszedłem z łóżka dość niechętnie i owinąłem swoje nagie ciało białym prześcieradłem. Naprzeciwko mnie były dwie pary drzwi. Przygryzłem dolną wargę i najpierw podszedłem do tych po lewo. Z niezadowoleniem, znalazłem garderobę. Za to za drugimi, była łazienka. W końcu! Załatwiłem potrzebe i umyłem twarz chłodną wodą. Wróciłem do sypialni poprawiając materiał którym byłem zakryty. Wszedłem do garderoby i rozejrzałem się.
Uśmiech pojawił się na moich ustach gdy dotknąłem delikatnego materiału powieszonych koszul Zayna. Pomieszczenie było gigantyczne i pełne najlepszych ubrań.
Z jednej z szuflad wyjąłem bokserki i założyłem je. Miałem nadzieje, że Zayn nie będzie miał nic przeciwko, że pożyczam jego ubrania. Niepowstrzymałem się i zdjąłem z wieszaka jedną z białych koszul. Założyłem ją na siebie i podszedłem do dużego lustra na końcu garderoby. Przygryzłem dolną wargę z uśmiechem. Zacząłem się wygłupiać przed lustrem, czułem się jak dzieciak który ubral za duże ciuchy i się bawi.
- Urocze - usłyszałem za sobą i zamarłem. Zerknąłem przez ramię i zobaczyłem Zayna w wejściu do garderoby. Stał z szerokim uśmiechem oparty ramieniem o framugę. Zarumieniłem się i spuściłem wzrok - Chodź tu - powiedział rozbawiony, a ja grzecznie ruszyłem do niego. Objął mnie ramieniem w pasie i wpił się w moje wargi. Stanąłem na palcach oddając pocałunek - Jak ci się spało? - spytał całując mnie w nos. Zachichotałem i odsunąłem się od niego.
- Tak. Kocham twoje łóżko - powiedziałem i zsunąłem z ramion koszulę.
- Zostaw. Dobrze w niej wyglądasz - odparł z uśmiechem - Tylko łóżko?
Spojrzałem mu w oczy i oddałem uśmiech.
- Jego właściciela też lubię - kiwnąłem głową i zamarłem - O Boże. Firma. Powinienem być teraz w twojej firmie pracując! - zawołałem.
- Spokojnie - zaśmiał się cicho - Byłem w pracy. Elizabeth się o ciebie pytała, ale powiedziałem jej, że rozchorowałeś się i ja o tym wiem - pogłaskał mnie po policzku - Byłem też na zakupach, mam dla ciebie kilka prezentów - złapał mnie za rękę i wyprowadził z garderoby.
Nie miałem pojęcia czemu to wszystko się dzieje, ale cieszyłem się z tego. Nikt nigdy nie dawał mi prezentów i nie traktował mnie w ten sposób. Czułem się w końcu ważny. Tak, to tego potrzebowałem całe życie. Uwagi.
- Dawno wstałeś? Jadłeś już śniadanie? - spytał gdy szliśmy po schodach.
- Piętnaście minut temu? Tak, dopiero co się obudziłem - powiedziałem i zamarłem widząc w korytarzu chyba z dwadzieścia toreb - Whow.
- Wiem, zaszalałem trochę, ale dla ciebie wszystko - zaśmiał się cicho. Powoli podszedłem do jednej z toreb i zajrzałem do środka. Zobaczyłem kilka par jeansów. W następnej były koszulki i zamarłem widząc różową torbę z logiem Victoria's Secret. Tam bałem się zajrzeć.
- Więc.. - zacząłem klękając przy torbach i zaglądając do każdej po kolei - Ty mi będziesz dawał prezenty, a ja będę się z tobą pieprzył? - zerknąłem na niego przez ramię.
- Co? Nie. To znaczy.. Nie chcę byś był przy mnie tylko dla seksu. A prezenty.. chcę żebyś miał wszystko co najlepsze. Na to właśnie zasługujesz, na najlepsze jeansy i drogą bieliznę. Wiem, że nie miałeś tego wcześniej, a ja chcę ci to dać - powiedział stając przy mnie i wplótł palce w moje włosy.
- To znaczy, że nie chcesz bym był twoją seks-zabawką? Szkoda - wzruszyłem ramionami. Zayn otworzył szeroko oczy, a ja uśmiechnąłem się - Bo mi by to naprawdę nie przeszkadzało - przygryzłem dolną wargę - Tatusiu - dodałem na co Zayn pociągnął mnie za włosy przez co odchyliłem głowę. Jęknąłem cichutko przymykając powieki. Wstałem i cmoknąłem go krótko odsuwając się od niego - Na te wszystkie rzeczy przydałby się oddzielny pokój - powiedziałem przenosząc wzrok na te wszystkie torby.
- Nie ma sprawy.
- Co? Chcesz mi powiedzieć, że masz więcej pokoi niż twoja sypialnia?
- Są jeszcze dwie, a poza tym pokój Claudii i Pani Winters - wzruszył ramionami.
- To czemu pierwszej nocy spałem na kanapie? - zmarszczyłem brwi.
- Liczyłem, że zgodzisz się spać ze mną w łóżku. Ale wybrałeś kanape, więc nie kłóciłem się - położył dłonie na moich biodrach i przyciągnął mnie do siebie. Oparłem dłonie na jego torsie i musnąłem wargami te należące do niego.
- Więc jak teraz? - spytałem śledząc palcem zszycie na jego koszuli - Podpiszemy umowę jak w "Pięćdziesiąt twarzy Greya"?
Zayn parsknął cichym śmiechem.
- Nie ma mowy. Nie chcę żebyś był moim uległym czy czymś. Nie chcę niewolnika - wymruczał mi do ucha i musnął jego płatek przez mruknąłem zadowolony - Chcę kociaka, nie będę cię ukrywał. Nie mam powodu by się ciebie wstydzić. Nie muszę wypisywać ci czego lubię ani jakie zabawki będziemy stosować. Wszystkiego sam się dowiesz poznając mnie - wsunął dłonie pod bokserki które miałem na sobie i ścisnął moje pośladki - Ja jestem twoim tatusiem, ty moim kotkiem, moim skarbem i kochaniem. Ja daję ci prezenty, ty dajesz mi swój czas. Ale musisz być grzecznym kotkiem, jeżeli nie będziesz - uszczypnął mnie w pośladek, a ja podskoczyłem zdziwiony w jego ramionach - dostaniesz karę, czyli klapsy - powiedział i pocałował mnie czule - Co ty na to?
- Jak najbardziej się zgadzam, tatusiu - wyszeptałem prosto w jego wargi.
Od autorki: Miłego dnia!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro