♡ 09 ♡
Zayn kazał mi przyjść do swojego gabinetu po skończeniu pracy. Więc oto jestem, siedząc na kanapie naprzeciwko niego. Obracałem w dłoniach całkiem nowy iPhone, wpatrując się w niego. W głowie za to miałem wciąż słowa Zayna;
"Nie chcę cię na jedną noc, Niall. Chcę cię na całe życie."
Nie wiedziałem co o tym myśleć.
- Widział to lekarz? - z zamyślenia wyrwał mnie głos Zayna. Uniosłem zdezorientowany wzrok na niego. Siedział wpatrując się w swój laptop, coś na nim przeglądając.
- Słucham? - spytałem niepewnie.
- Twoje ramię. Czy widział je lekarz? - mruknął jakby zirytowany, że musi się powtarzać. W sumie też tego nienawidziłem.
- Nie. To zwykły siniak, może stłuczenie. Zejdzie za kilka dni - odparłem ponownie spuszczając głowę.
- Nie wygląda jak zwykły siniak..
- Ale nim jest - warknąłem cicho niekontrolując już swojego zachowania - Przepraszam - wyszeptałem - Dziękuję, że się mną tak przejmujesz, ale to nie jest konieczne.
- Jest - odpowiedział zamykając swojego laptopa. Wstał biorąc komputer do ręki i marynarkę do drugiej - Chodź.
Westchnąlem cicho i obciągnąłem rękawy swetra wciskając nowy telefon do kieszeni spodni. Ruszyłem z Zaynem do windy, po niedługiej chwili siedzieliśmy już w jego aucie. Liczyłem, że odwiezie mnie do domu, ale on minął zakręt do mojej kamienicy.
- Zayn..? - odezwałem się niepewnie zerkając na niego.
- Nie myślałeś chyba, że po tym ci zobaczyłem na twoim ramieniu, pozwolę ci wrócić do domu - powiedział nie patrząc na mnie.
- To porwanie! - pisnąłem. Zayn zaśmiał się ale bez cienia rozbawienia. Zacisnąłem usta wpatrując się w niego przerażony.
- Niall przestań. To niedorzeczne! Nazywasz mnie porywaczem, gdy ja chcę ci tylko pomóc! - uniósł głos co sprawiło, że skuliłem się na siedzeniu. Zayn zauważył to i westchnął cicho - Nie chcę ci zrobić krzywdy, rozumiesz?
Przymknąłem powieki i oparłem głowę o szybę.
- Nie mogę zostawić jej samej - wyszeptałem. Zayn położył dłoń na moim udzie i pogładził mnie po nim lekko. Wypuściłem drżący oddech - Jestem okropnym synem..
- Nie mów tak o sobie. Jeżeli jeszcze raz usłyszę, że mówisz o sobie w niepochlebny sposób to.. - urwał, a ja otworzyłem oczy i zmarszczyłem brwi patrząc na niego.
- To co? - spytałem obserwując go, jak wpatruje się w drogę z zaciśniętymi ustami - Powiedz, nigdy nie kończysz zdania gdy starasz się mi grozić. Czego mam się bać? Co mi zrobisz? - wyszeptałem pochylając się do niego. Zerknął na mnie i ścisnął moje udo.
- Ukarzę cię - mruknął cicho. Uniosłem brwi i chciałem coś powiedzieć, ale on zatrzymał samochód. Zobaczyłem, że jesteśmy już pod jego domem. Wysiadł i okrążył samochód, by otworzyć drzwi po mojej stronie. Wyszedłem z auta i ruszyłem z Zaynem do domu.
- Panie Niall - przywitała mnie Pani Winters.
- Wystarczy Niall - odpowiedziałem z zażenowanym uśmiechem. Mam tylko osiemnaście lat, ona o wiele więc i nie wypada by mówiła mi na Pan. To Zayn jest jej szefem.
- Nie wypada mi.. - urwała gdy przeniosła wzrok na Zayna stojącego za moimi plecami. Zmarszczyłem brwi gdy spojrzała ponownie na mnie z zakłopotanym uśmiechem - Zrobić Państwu coś do picia? - spytała gdy Zayn ruszył korytarzem, a ja za nim.
- Dziękujemy Pani Winters - powiedział Zayn i złapał mnie za rękę. Zamrugałem zdziwiony ale zaraz z przygryzioną wargą, splotłem nasze palce. Zerknął na mnie przez ramię posyłając mi uśmiech.
Przeszliśmy przez salon do schodów i ruszyliśmy na górę. Starałem się nie gapić na jego tyłek, ale to było trudne gdy był praktycznie przed moją twarzą. Ma naprawdę fajny tyłek..
Na piętrze Zayn otworzył jedne z kilku drzwi i weszliśmy do środka. Pomieszczenie okazało się łazienką. Była tu duża wanna, całkiem przeźroczysty, duży prysznic, klozet i dwie umywalki. Podszedł do wanny i odkręcił wodę.
- Odśwież się - powiedział prostując się. Idąc do drzwi, cmoknął mnie w czoło, na co zarumieniłem się i spuściłem głowę. Gdy opuścił łazienke, niepewnie zsunąłem sweter, koszulkę i jeansy wraz z bokserkami. Położyłem ubrania na zamkniętym klozecie i wszedłem nagi do wanny, pełnej gorącej wody.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro