Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

♡ 06 ♡

- To był miły wieczór - powiedział Zayn gdy zatrzymał auto pod moją kamienicą. Uśmiechnąłem się do niego sięgając do klamki.

- Owszem. Bardzo dziękuję - otworzyłem drzwi i ku mojemu zdziwieniu on zrobił to samo.

Odprowadził mnie pod same drzwi. Otworzyłem je i zerknąłem na Zayna. Patrzyłem na niego chwilę i zastanawiałem się, czy mogę go pocałować. Jest w końcu dorosłym mężczyzną i moim szefem..

Stanąłem na palcach z zamiarem dania mu całusa w policzek gdy przez uchylone drzwi usłyszałem głos mamy. Zamarłem patrząc spanikowany w stronę drzwi. Na pewno jest pijana. On nie może zobaczyć jej w takim stanie!

- Niall, gdzieś ty do cholery był ty mały cholerny.. - dobiegło nas bełkotanie mamy, a ja zacisnąłem powieki będąc na skraju płaczu.

- Do widzenia - wyszeptałem i chciałem odejść ale złapał mnie za nadgarstek. Spojrzałem na niego błagalnie by dał mi spokój.

- Cholera Niall! Chodź tu ty pedals-

- Chodź, nie zostaniesz tu - wymamrotał Zayn ciągnąc mnie z powrotem na klatke schodową. Patrzyłem na niego zdezorientowany gdy z powrotem zakluczał drzwi.

- Muszę.. moja mama..

- Nie pozwolę ci tu zostać, gdy twoja matka jest w takim stanie - powiedział chowając klucze od mojego mieszkania do kieszeni swoich spodni. Wpatrywałem się w niego oszołomiony. Objął mnie ramieniem i sprowadził na dół. Wsiadłem do samochodu wciąż nie do końca rozumiejąc co on robi. Gdzie mnie niby jeszcze zabierze?

- To nic. Ja.. To pierwszy raz. Ona nie nadużywa alkoholu - powiedziałem, a on spojrzal na mnie i pokręcił głową z politowaniem.

- A ty nie potrafisz kłamać - odparł odpalając silnik. Zacisnąłem powieki i zapiąłem pasy. Oparłem głowę o chłodną szybę. Ciekawe co sobie teraz pomyślał? Patologia? Na pewno. Z pewnością żałuje, że w ogóle zmarnowal czas na kogoś takiego jak ja - Niall..

- Jestem zmęczony, przepraszam - wyszeptałem wpatrując się w mijane budynki. Nie odważyłem się spojrzeć na Zayna, a tym bardziej spojrzeć mu w oczy. Chciałem zniknąć. Poczułem przyjemne ciepło na udzie. Zerknąłem w bok by zauważyć jego dłoń na moim udzie. Jechał uważnie obserwując drogę.

Zatrzymał się pod pięknym domem. Wpatrywałem się w dwupiętrowy, w większości oszklony dom z rozdziawioną buzią.

- Chyba ci się podoba - z transu wyrwał mnie głos Zayna. Podszedł do samochodu od mojej strony i otworzył drzwi. Spuściłem wzrok i wysiadłem powoli.

- Mieszka Pan tu? - spytałem idąc z nim do środka.

- Żaden Pan - powiedział kładąc dłoń w dole moich pleców - I tak, to mój dom - uśmiechnął się. Zdjąłem buty i poszedłem za nim w bliżej nieokreślonym kierunku.

- Piękny - wyszeptałem. Nie umiałem powstrzymać się od rozglądania. Nie spodziewałem się, że jego dom będzie taki.. z wyrazem. Uśmiechnąłem się dotykając opuszkami palców rzeźbionej framugi drzwi - Sam to wszystko urządzałeś czy..

- Praktycznie każde pomieszczenie zaprojektowała moja siostra - powiedział i weszliśmy do kuchni. Jestem pewien, że oczy mi się świeciły - Zrobię nam herbaty, usiądź - kiwnął głową na stołki przy blacie. Grzecznie zająłem miejsce obserwując go, jak zdemuje marynarke i zarzuca ją na krzesło obok mnie. Rozpiął dwa górne guziki białej koszuli i podwinął rękawy, a ja prawie sapnąłem widząc jego tatuaże - Ile słodzisz? - spytał stojąc plecami do mnie i nalewając wody do czajnika.

- Dwie - odpowiedziałem obserwując go.

- Panie Malik? - podskoczyłem przestraszony słysząc głos za sobą. Zerknąłem przez ramię na kobiete w uniformie gosposi. Uniosłem brwi - Dobry wieczór - kiwnęła do mnie głową.

- Hej - odpowiedziałem. Zayn zaśmiał się cicho - Jestem Niall - uśmiechnąłem się do kobiety.

- Carol Winters - powiedziała uśmiechając się delikatnie. Odgarnęła za ucho kosmyk włosów i spojrzała na Zayna - Wystarczyło mnie zawołać Panie Malik, zrobiłabym tą herbatę..

- Mam dwie ręce, Pani Winters - Zayn wywrócił oczami - Chodź Niall - podszedł do mnie z dwoma parującymi kubkami. Posłusznie wstałem i ostatni raz uśmiechnąłem się do Pani Winters zanim wyszedłem za Zaynem z kuchni.

- Whow - szepnąłem przesuwając wzrokiem po salonie. Na środku była duża biała kanapa do której podążył Zayn i postawił kubki na stoliczku do kawy, przeciwko była gigantyczna plazma. Po boku za to schody na piętro, a pod schodami duże okno na ogród.

Halo, mogę tu zamieszkać? To chyba najpiękniejszy dom jaki kiedykolwiek widziałem.

Zayn usiadł na kanapie i poklepał miejsce obok siebie. Usiadłem niepewnie przygryzając mocno dolną wargę. Dostałem do ręki kubek z herbatą.

- Ile to już trwa? - spytał siadając wygodniej w rogu kanapy i obejmując dłonią swój kubek. Zmarszczyłem brwi - Od kiedy twoja mama ma problem z alkoholem?

- To nie jest coś o czym chciałbym rozmawiać z prawie obcym człowiekiem - powiedziałem kręcąc głową.

- Możesz mi zaufać - odparł, a ja uniosłem wzrok wbijając go w niego. Zacisnąłem usta.

- Od czterech lat - wyszeptałem - Ma problem z alkoholem od kiedy skończyłem czternaście lat - spuściłem głowę wpatrując się w herbatę w białym kubku.

- Zrobiła ci kiedykolwiek krzywdę?

- Ona nie jest złą osobą - powiedziałem szybko - To wszystko ją po prostu przerasta. Praca, dom.. Od zawsze byliśmy tylko we dwójkę, a z jej małej pensji trudno jest zapłacić wszystkie rachunki.. Pije bo sobie nie radzi z życiem - wyszeptałem odstawiając kubek z herbatą, przyciągnąłem kolana do piersi i objąłem je ramionami. Przymknąłem powieki - Nigdy nie zrobiła mi krzywdy, nigdy nie uderzyła. Czasami mnie zwyzywa, ale to tyle - wzruszyłem ramionami. Otworzyłem oczy by zobaczyć, że Zayn się we mnie wpatruje.

- Nie chcę byś na razie wracał do domu - powiedział po chwili ciszy. Zamrugałem zdziwiony - Przenocuj tutaj.

- Nie powinenem. Jesteś..

- Szefem? Jest weekend, twoim szefem jestem w dni robocze - obdarzył mnie ciepłym uśmiechem, przez który oblałem się rumieńcem - Chodź, będziesz spał w mojej sypialni.

- Nie! - powiedziałem szybko - Mogę spać nawet tu.

Wstał i zmarszczył brwi.

- No w porządku, chociaż nalegałbym byś spał w łóżku, ale jak uważasz. Kłócić się nie będę - westchnął - Pani Winters przyniesie ci poduszki i koc.

- Dziękuję - uśmiechnąłem się do niego delikatnie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro