♡ 06 ♡
- To był miły wieczór - powiedział Zayn gdy zatrzymał auto pod moją kamienicą. Uśmiechnąłem się do niego sięgając do klamki.
- Owszem. Bardzo dziękuję - otworzyłem drzwi i ku mojemu zdziwieniu on zrobił to samo.
Odprowadził mnie pod same drzwi. Otworzyłem je i zerknąłem na Zayna. Patrzyłem na niego chwilę i zastanawiałem się, czy mogę go pocałować. Jest w końcu dorosłym mężczyzną i moim szefem..
Stanąłem na palcach z zamiarem dania mu całusa w policzek gdy przez uchylone drzwi usłyszałem głos mamy. Zamarłem patrząc spanikowany w stronę drzwi. Na pewno jest pijana. On nie może zobaczyć jej w takim stanie!
- Niall, gdzieś ty do cholery był ty mały cholerny.. - dobiegło nas bełkotanie mamy, a ja zacisnąłem powieki będąc na skraju płaczu.
- Do widzenia - wyszeptałem i chciałem odejść ale złapał mnie za nadgarstek. Spojrzałem na niego błagalnie by dał mi spokój.
- Cholera Niall! Chodź tu ty pedals-
- Chodź, nie zostaniesz tu - wymamrotał Zayn ciągnąc mnie z powrotem na klatke schodową. Patrzyłem na niego zdezorientowany gdy z powrotem zakluczał drzwi.
- Muszę.. moja mama..
- Nie pozwolę ci tu zostać, gdy twoja matka jest w takim stanie - powiedział chowając klucze od mojego mieszkania do kieszeni swoich spodni. Wpatrywałem się w niego oszołomiony. Objął mnie ramieniem i sprowadził na dół. Wsiadłem do samochodu wciąż nie do końca rozumiejąc co on robi. Gdzie mnie niby jeszcze zabierze?
- To nic. Ja.. To pierwszy raz. Ona nie nadużywa alkoholu - powiedziałem, a on spojrzal na mnie i pokręcił głową z politowaniem.
- A ty nie potrafisz kłamać - odparł odpalając silnik. Zacisnąłem powieki i zapiąłem pasy. Oparłem głowę o chłodną szybę. Ciekawe co sobie teraz pomyślał? Patologia? Na pewno. Z pewnością żałuje, że w ogóle zmarnowal czas na kogoś takiego jak ja - Niall..
- Jestem zmęczony, przepraszam - wyszeptałem wpatrując się w mijane budynki. Nie odważyłem się spojrzeć na Zayna, a tym bardziej spojrzeć mu w oczy. Chciałem zniknąć. Poczułem przyjemne ciepło na udzie. Zerknąłem w bok by zauważyć jego dłoń na moim udzie. Jechał uważnie obserwując drogę.
Zatrzymał się pod pięknym domem. Wpatrywałem się w dwupiętrowy, w większości oszklony dom z rozdziawioną buzią.
- Chyba ci się podoba - z transu wyrwał mnie głos Zayna. Podszedł do samochodu od mojej strony i otworzył drzwi. Spuściłem wzrok i wysiadłem powoli.
- Mieszka Pan tu? - spytałem idąc z nim do środka.
- Żaden Pan - powiedział kładąc dłoń w dole moich pleców - I tak, to mój dom - uśmiechnął się. Zdjąłem buty i poszedłem za nim w bliżej nieokreślonym kierunku.
- Piękny - wyszeptałem. Nie umiałem powstrzymać się od rozglądania. Nie spodziewałem się, że jego dom będzie taki.. z wyrazem. Uśmiechnąłem się dotykając opuszkami palców rzeźbionej framugi drzwi - Sam to wszystko urządzałeś czy..
- Praktycznie każde pomieszczenie zaprojektowała moja siostra - powiedział i weszliśmy do kuchni. Jestem pewien, że oczy mi się świeciły - Zrobię nam herbaty, usiądź - kiwnął głową na stołki przy blacie. Grzecznie zająłem miejsce obserwując go, jak zdemuje marynarke i zarzuca ją na krzesło obok mnie. Rozpiął dwa górne guziki białej koszuli i podwinął rękawy, a ja prawie sapnąłem widząc jego tatuaże - Ile słodzisz? - spytał stojąc plecami do mnie i nalewając wody do czajnika.
- Dwie - odpowiedziałem obserwując go.
- Panie Malik? - podskoczyłem przestraszony słysząc głos za sobą. Zerknąłem przez ramię na kobiete w uniformie gosposi. Uniosłem brwi - Dobry wieczór - kiwnęła do mnie głową.
- Hej - odpowiedziałem. Zayn zaśmiał się cicho - Jestem Niall - uśmiechnąłem się do kobiety.
- Carol Winters - powiedziała uśmiechając się delikatnie. Odgarnęła za ucho kosmyk włosów i spojrzała na Zayna - Wystarczyło mnie zawołać Panie Malik, zrobiłabym tą herbatę..
- Mam dwie ręce, Pani Winters - Zayn wywrócił oczami - Chodź Niall - podszedł do mnie z dwoma parującymi kubkami. Posłusznie wstałem i ostatni raz uśmiechnąłem się do Pani Winters zanim wyszedłem za Zaynem z kuchni.
- Whow - szepnąłem przesuwając wzrokiem po salonie. Na środku była duża biała kanapa do której podążył Zayn i postawił kubki na stoliczku do kawy, przeciwko była gigantyczna plazma. Po boku za to schody na piętro, a pod schodami duże okno na ogród.
Halo, mogę tu zamieszkać? To chyba najpiękniejszy dom jaki kiedykolwiek widziałem.
Zayn usiadł na kanapie i poklepał miejsce obok siebie. Usiadłem niepewnie przygryzając mocno dolną wargę. Dostałem do ręki kubek z herbatą.
- Ile to już trwa? - spytał siadając wygodniej w rogu kanapy i obejmując dłonią swój kubek. Zmarszczyłem brwi - Od kiedy twoja mama ma problem z alkoholem?
- To nie jest coś o czym chciałbym rozmawiać z prawie obcym człowiekiem - powiedziałem kręcąc głową.
- Możesz mi zaufać - odparł, a ja uniosłem wzrok wbijając go w niego. Zacisnąłem usta.
- Od czterech lat - wyszeptałem - Ma problem z alkoholem od kiedy skończyłem czternaście lat - spuściłem głowę wpatrując się w herbatę w białym kubku.
- Zrobiła ci kiedykolwiek krzywdę?
- Ona nie jest złą osobą - powiedziałem szybko - To wszystko ją po prostu przerasta. Praca, dom.. Od zawsze byliśmy tylko we dwójkę, a z jej małej pensji trudno jest zapłacić wszystkie rachunki.. Pije bo sobie nie radzi z życiem - wyszeptałem odstawiając kubek z herbatą, przyciągnąłem kolana do piersi i objąłem je ramionami. Przymknąłem powieki - Nigdy nie zrobiła mi krzywdy, nigdy nie uderzyła. Czasami mnie zwyzywa, ale to tyle - wzruszyłem ramionami. Otworzyłem oczy by zobaczyć, że Zayn się we mnie wpatruje.
- Nie chcę byś na razie wracał do domu - powiedział po chwili ciszy. Zamrugałem zdziwiony - Przenocuj tutaj.
- Nie powinenem. Jesteś..
- Szefem? Jest weekend, twoim szefem jestem w dni robocze - obdarzył mnie ciepłym uśmiechem, przez który oblałem się rumieńcem - Chodź, będziesz spał w mojej sypialni.
- Nie! - powiedziałem szybko - Mogę spać nawet tu.
Wstał i zmarszczył brwi.
- No w porządku, chociaż nalegałbym byś spał w łóżku, ale jak uważasz. Kłócić się nie będę - westchnął - Pani Winters przyniesie ci poduszki i koc.
- Dziękuję - uśmiechnąłem się do niego delikatnie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro