Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

♡ 05 ♡

Wysiedliśmy przed drogą restauracją, a ja już przy wejściu poczułem, że tu nie pasuję.

- W porządku? - spytał Pan Malik gdy szliśmy do zarezerwowanego stolika. Kiwnąłem nieśmiało głową. Odsunął mi krzesło, a ja miałem wrażenie, że wszyscy się na mnie gapią.

Osiemnastoletni chłopak w towarzystwie trzydziestoletniego biznesmana.

- Witam. Oto menu, czy napiją się czegoś Państwo na początek? - spytał kelner. Otworzyłem karte dań i prawie zachłysnąłem się własną śliną na widok cen. Nie stać mnie tu nawet na wodę.

- Wino, może.. - powiedział Pan Malik na co zmarszczyłem brwi. Wprawdzie jestem pełnoletni, ale nie piłem nigdy alkoholu. Seksu też nie uprawiałem. Zawsze była tylko nauka, bo przecież pracuję na swoją przyszłość - Do jedzenia poprosimy.. hmm..

Myślałem, że pozwoli mi wybrać na co mam ochote, oczywiście wybrałbym najtańszą sałatkę, ale nie.

- Dwa razy ravioli z serem.. - mruknął a ja szukałem wzrokiem potrawy i prawie złapałem się za głowę widząc ile funtów kosztuje jedna porcja. Kolejne dania wywoływały u mnie ból głowy. Wiedziałem, że Pan Malik jest bogaty, ale nie chcę by wydawał fortunę podczas jednego wieczoru ze mną.

- To wszystko jest strasznie drogie - powiedziałem pół głosem do Pana Malika gdy kelner odszedł.

- Warte swojej ceny - odparł mężczyzna, a ja westchnąlem cicho - Niall nie przejmuj się ceną, ja płacę. To ja cię tu zaprosiłem.

Kiwnąłem słabo głową rozglądając się i zobaczyłem kogoś z aparatem.

- P-Panie Malik? Ktoś chyba robił nam-Panu zdjęcia - poprawiłem się szybko. Spojrzał w bok i zmarszczył brwi.

- Nie przejmuj się. Kelner! - kiwnął na tego obsługującego nasz stolik. Podszedł szybko do nas i gdy Pan Malik kiwnął palcem pochylił się do niego. Powiedział coś do niego cicho, a kelner odszedł moment później. Patrzyłem jak wyprowadzają tego faceta z aparatem - Zero prywatności - mruknął cicho.

- W końcu jest Pan jednym z najbogatszych ludzi w Anglii - powiedziałem ze lekkim uśmiechem. Spojrzał na mnie opierając policzek na dłoni i wpatrywał się we mnie z uśmiechem - Co? - spytałem z rumieńcem pojawiającym się na mojej twarzy.

- Niesamowicie się uśmiechasz.

Zacisnąłem usta i spuściłem wzrok, musiałem być cały czerwony.

- Nie prawda - wymamrotałem - W moim uśmiechu nie ma nic wyjątkowego - mruknąłem upijając łyk wody.

- Żartujesz sobie? - spytał z niedowierzaniem Pan Malik - Cholera Niall, czemu masz tak niską samoocenę? Jesteś pięknym, wartościowym chłopcem..

- Wcale nie - wyszeptałem kładąc dłoń na stole i zaciskając ją w pięść. Przymknąłem powieki. Nie jestem piękny, ani wartościowy. Jestem nikim. Poczułem przyjemne ciepło na dłoni. Otworzylem oczy i zobaczyłem dłoń Pana Malika na mojej. Zmarszczyłem brwi - Whow, fajne tatuaże - wypaliłem unosząc drugą dłoń i przesuwając palcem wskazującym po tuszu na jego skórze. Pan Malik zaśmiał się cicho. Zabrał rękę gdy kelner przyniósł nasze jedzenie.

- Opowiedz mi coś o sobie - poprosił Pan Malik. Nabiłem jedno ravioli na widelec i niepewnie włożyłem do ust. Było przepyszne.

- Nazywam się Niall James Horan. Urodziłem się trzynastego września. Studiuję zarządzanie na tutejszym uniwersytecie..

- Nie chcę twojego życiorysu Niall - powiedział powoli, a ja zmarszczyłem brwi - Opowiedz mi o sobie.

- Nie rozumiem - wymamrotałem wbijając wzrok w talerz z jedzeniem.

- Twoje hobby skarbie, zainteresowania?

- Oh. No więc.. Lubię.. Nie mam chyba hobby - odparłem wzruszając ramionami. Nie stać mnie na hobby.

- Żadnych pasji? Zbieranie znaczków? Rytualne obieranie kotów ze skóry? - przekrzywił głowę unosząc brwi, a ja parsknąłem niekontrolowanym śmiechem.

- Co za chore hobby. Kto tak robi? - spytałem kręcąc głową ze śmiechem.

- Nie zdajesz sobie sprawy jakie rzeczy robią niektórzy ludzie - powiedział uśmiechając się i sięgnął po kieliszek z czerwonym winem. Upił łyk patrząc mi w oczy. Wziąłem niepewnie w dłoń delikatne szkło i napiłem się. Wykrzywiłem twarz odstawiając kieliszek - Urocze - zaśmiał się. Posłałem mu mały uśmiech.

- Ja.. Lubię książki - powiedziałem muskając opuszkiem palca wskazującego cieniutką nóżkę kieliszka.

- Czytać?

- I pisać - przygryzłem wargę zerkając nieśmiało na mężczyznę. W wolnych chwilach od nauki czy gdy nie mogłem spać, skrobałem czasami jakieś opowiadanie. To mi pomagało.

- Piszesz książki? Beletrystykę? - spytał, a ja zamrugałem zdezorientowany i znowu oblałem się rumieńcem.

- Nie znam tego określenia - wymamrotałem jedząc powoli.

- Beletrystyka to na przykład opowiadania, wiesz, takie dla rozrywki. Lekkie do czytania - wytłumaczył, a ja kiwnąłem głową.

- Tak, coś takiego - uśmiechnąłem się.

- Więc czemu poszedłeś na zarządzanie, a nie na filologię?

- Po filologii nie ma pracy. Jest praktycznie bezużyteczna. A po studiach z zarządzania.. Znajdę jakąś normalną, teoretycznie dobrze płatną pracę - odparłem upijając łyk wina, ponownie się krzywiąc.

- Czyli przez resztę życia masz zamiar robić coś co nie będzie sprawiać ci przyjemności? - zmarszczył brwi.

- Przynajmniej będę miał za co żyć - powiedziałem spuszczając głowę - A Pan? Jest Pan szczęśliwy robiąc to co Pan robi? To właśnie było Pańskie marzenie? - uniosłem wzrok i spotkałem się z ciepłym spojrzeniem Pana Malika.

- Te firmy.. Jako nastolatek marzyłem o malowaniu i chciałem zostać artystą.

- Artystą? - uniosłem brwi - Biznesmen a artysta to niebo a ziemia. Nie wiem czy Pan zauważył - zaśmiałem się cicho.

- Zayn. Jestem Zayn. Nie nazywaj mnie Panem, czuję się.. Po prostu nazywaj mnie Zayn albo.. - urwał nagle i zmarszczył brwi. Odchrząknął i sięgnął po kieliszek wina. Uniosłem brwi.

- Albo..?

- Nie ważne - uśmiechnął się.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro