♡ 05 ♡
Wysiedliśmy przed drogą restauracją, a ja już przy wejściu poczułem, że tu nie pasuję.
- W porządku? - spytał Pan Malik gdy szliśmy do zarezerwowanego stolika. Kiwnąłem nieśmiało głową. Odsunął mi krzesło, a ja miałem wrażenie, że wszyscy się na mnie gapią.
Osiemnastoletni chłopak w towarzystwie trzydziestoletniego biznesmana.
- Witam. Oto menu, czy napiją się czegoś Państwo na początek? - spytał kelner. Otworzyłem karte dań i prawie zachłysnąłem się własną śliną na widok cen. Nie stać mnie tu nawet na wodę.
- Wino, może.. - powiedział Pan Malik na co zmarszczyłem brwi. Wprawdzie jestem pełnoletni, ale nie piłem nigdy alkoholu. Seksu też nie uprawiałem. Zawsze była tylko nauka, bo przecież pracuję na swoją przyszłość - Do jedzenia poprosimy.. hmm..
Myślałem, że pozwoli mi wybrać na co mam ochote, oczywiście wybrałbym najtańszą sałatkę, ale nie.
- Dwa razy ravioli z serem.. - mruknął a ja szukałem wzrokiem potrawy i prawie złapałem się za głowę widząc ile funtów kosztuje jedna porcja. Kolejne dania wywoływały u mnie ból głowy. Wiedziałem, że Pan Malik jest bogaty, ale nie chcę by wydawał fortunę podczas jednego wieczoru ze mną.
- To wszystko jest strasznie drogie - powiedziałem pół głosem do Pana Malika gdy kelner odszedł.
- Warte swojej ceny - odparł mężczyzna, a ja westchnąlem cicho - Niall nie przejmuj się ceną, ja płacę. To ja cię tu zaprosiłem.
Kiwnąłem słabo głową rozglądając się i zobaczyłem kogoś z aparatem.
- P-Panie Malik? Ktoś chyba robił nam-Panu zdjęcia - poprawiłem się szybko. Spojrzał w bok i zmarszczył brwi.
- Nie przejmuj się. Kelner! - kiwnął na tego obsługującego nasz stolik. Podszedł szybko do nas i gdy Pan Malik kiwnął palcem pochylił się do niego. Powiedział coś do niego cicho, a kelner odszedł moment później. Patrzyłem jak wyprowadzają tego faceta z aparatem - Zero prywatności - mruknął cicho.
- W końcu jest Pan jednym z najbogatszych ludzi w Anglii - powiedziałem ze lekkim uśmiechem. Spojrzał na mnie opierając policzek na dłoni i wpatrywał się we mnie z uśmiechem - Co? - spytałem z rumieńcem pojawiającym się na mojej twarzy.
- Niesamowicie się uśmiechasz.
Zacisnąłem usta i spuściłem wzrok, musiałem być cały czerwony.
- Nie prawda - wymamrotałem - W moim uśmiechu nie ma nic wyjątkowego - mruknąłem upijając łyk wody.
- Żartujesz sobie? - spytał z niedowierzaniem Pan Malik - Cholera Niall, czemu masz tak niską samoocenę? Jesteś pięknym, wartościowym chłopcem..
- Wcale nie - wyszeptałem kładąc dłoń na stole i zaciskając ją w pięść. Przymknąłem powieki. Nie jestem piękny, ani wartościowy. Jestem nikim. Poczułem przyjemne ciepło na dłoni. Otworzylem oczy i zobaczyłem dłoń Pana Malika na mojej. Zmarszczyłem brwi - Whow, fajne tatuaże - wypaliłem unosząc drugą dłoń i przesuwając palcem wskazującym po tuszu na jego skórze. Pan Malik zaśmiał się cicho. Zabrał rękę gdy kelner przyniósł nasze jedzenie.
- Opowiedz mi coś o sobie - poprosił Pan Malik. Nabiłem jedno ravioli na widelec i niepewnie włożyłem do ust. Było przepyszne.
- Nazywam się Niall James Horan. Urodziłem się trzynastego września. Studiuję zarządzanie na tutejszym uniwersytecie..
- Nie chcę twojego życiorysu Niall - powiedział powoli, a ja zmarszczyłem brwi - Opowiedz mi o sobie.
- Nie rozumiem - wymamrotałem wbijając wzrok w talerz z jedzeniem.
- Twoje hobby skarbie, zainteresowania?
- Oh. No więc.. Lubię.. Nie mam chyba hobby - odparłem wzruszając ramionami. Nie stać mnie na hobby.
- Żadnych pasji? Zbieranie znaczków? Rytualne obieranie kotów ze skóry? - przekrzywił głowę unosząc brwi, a ja parsknąłem niekontrolowanym śmiechem.
- Co za chore hobby. Kto tak robi? - spytałem kręcąc głową ze śmiechem.
- Nie zdajesz sobie sprawy jakie rzeczy robią niektórzy ludzie - powiedział uśmiechając się i sięgnął po kieliszek z czerwonym winem. Upił łyk patrząc mi w oczy. Wziąłem niepewnie w dłoń delikatne szkło i napiłem się. Wykrzywiłem twarz odstawiając kieliszek - Urocze - zaśmiał się. Posłałem mu mały uśmiech.
- Ja.. Lubię książki - powiedziałem muskając opuszkiem palca wskazującego cieniutką nóżkę kieliszka.
- Czytać?
- I pisać - przygryzłem wargę zerkając nieśmiało na mężczyznę. W wolnych chwilach od nauki czy gdy nie mogłem spać, skrobałem czasami jakieś opowiadanie. To mi pomagało.
- Piszesz książki? Beletrystykę? - spytał, a ja zamrugałem zdezorientowany i znowu oblałem się rumieńcem.
- Nie znam tego określenia - wymamrotałem jedząc powoli.
- Beletrystyka to na przykład opowiadania, wiesz, takie dla rozrywki. Lekkie do czytania - wytłumaczył, a ja kiwnąłem głową.
- Tak, coś takiego - uśmiechnąłem się.
- Więc czemu poszedłeś na zarządzanie, a nie na filologię?
- Po filologii nie ma pracy. Jest praktycznie bezużyteczna. A po studiach z zarządzania.. Znajdę jakąś normalną, teoretycznie dobrze płatną pracę - odparłem upijając łyk wina, ponownie się krzywiąc.
- Czyli przez resztę życia masz zamiar robić coś co nie będzie sprawiać ci przyjemności? - zmarszczył brwi.
- Przynajmniej będę miał za co żyć - powiedziałem spuszczając głowę - A Pan? Jest Pan szczęśliwy robiąc to co Pan robi? To właśnie było Pańskie marzenie? - uniosłem wzrok i spotkałem się z ciepłym spojrzeniem Pana Malika.
- Te firmy.. Jako nastolatek marzyłem o malowaniu i chciałem zostać artystą.
- Artystą? - uniosłem brwi - Biznesmen a artysta to niebo a ziemia. Nie wiem czy Pan zauważył - zaśmiałem się cicho.
- Zayn. Jestem Zayn. Nie nazywaj mnie Panem, czuję się.. Po prostu nazywaj mnie Zayn albo.. - urwał nagle i zmarszczył brwi. Odchrząknął i sięgnął po kieliszek wina. Uniosłem brwi.
- Albo..?
- Nie ważne - uśmiechnął się.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro