Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

♡ 01 ♡

Od autorki: Ponieważ na mobilnym nie da się zadedykować rozdziału, zadedykuję tak; specjalnie dla Kucio69, Karnah, ollaaVS ;*

Niall

Poprawiłem kołnierzyk koszuli tuż przed wejściem do dużego budynku. Przełknąłem z trudem ślinę. Dzisiaj miałem rozpocząc dwutygodniową praktykę w jednej z firm Zayna Malika. Ręce trzęsły mi się ze zdenerwowania, bałem się, że zawalę, a liczyłem, że po tym stażu, mógłbym liczyć na pracę tam.

Wszedłem do środka i rozejrzałem się. Korporacja żywcem wyciągnięta z filmu. Recepcja, wokół zabiegani ludzie. Ruszyłem do recepcji która była naprzeciwko wejścia i oparłem się o blat posyłając siedzącej za nim kobiecie uśmiech.

- Dzień Dobry - odezwałem się, a kobieta dopiero wtedy uniosła wzrok znad komputera - Byłem.. to znaczy mam dzisiaj rozpocząć staż - zagryzłem nerwowo dolną wargę. Kobieta patrzyła na mnie moment aż sięgnęła po słuchawkę telefonu i nacisnęła cyferkę dwa.

- Elizabeth, jakiś chłopiec twierdzi, że ma rozpocząć dzisiaj staż - powiedziała patrząc na mnie, słuchała chwilę - Nazwisko Horan? - spytała mnie, a ja kiwnąłem głową. Odłożyła słuchawkę i wzięła coś z biurka, podała mi identyfikator gościa - Czwarte piętro, tam zajmie się tobą Elizabeth.

- Dziękuję - odsunąłem się od blatu i ruszyłem do windy. Jakoś zmieściłem się do niej mimo kilkunastu innych osób. Na czwartym piętrze wpadłem na jakąś Panią.

- Niall Horan? - spytała dotykając mojego ramienia. Kiwnąłem głową - Jestem Elizabeth Norms, asystentka Pana Malika.

Podałem jej rękę, trochę oszołomiony faktem, że asystentka samego prezesa ma się mną zająć.

- Miło mi Panią poznać - powiedziałem uśmiechając się delikatnie.

- Jesteś uroczy - zaśmiała się cicho - Chodź - kiwnęła głową i ruszyła do dużych szklanych drzwi przez które widziałem dziesiątki biurek i dziesiątki ludzi - Wybierając cię na staż, brałam pod uwagę twoje wyniki w nauce i postanowiłam, że przejmiesz niektóre z moich obowiązków. Nic poważnego oczywiście. Na początek poproszę cię byś uporządkowal dokumenty w tym archiwum - zaprowadziła mnie do jednego z pomieszczeń.

- Oh - wymsknęło mi się gdy zobaczyłem kartony wypełnione papierami i teczkami.

- Wiem - westchnęła cicho - Pięć lat udawania, że nie istnieją - kiwnęła głową - Gdybyś czegoś nie wiedział, moje stanowisko jest tuż przy wejściu.

- W porządku. 

Gdy wyszła zamykając za sobą drzwi od pomieszczenia, rozejrzałem się nie do końca wiedząc w co ręce włożyć. Podwinąłem rękawy koszuli i sięgnąłem po pierwszy karton. Nie wiem ile godzin przesiedziałem układając je datami i alfabetycznie, ale gdy po raz pierwszy ziewnąłem, stwierdzilem, źe to pora na moment przerwy.

Wyszedłem z archiwum i ruszyłem korytarzem rozglądając się po pracujących tu ludziach. Marzyłem by po studiach tu trafić.

Byłem tak zamyślony, że nie zauważyłem mężczyzny idącego, ze wzrokiem utkwionym w dokumentach, naprzeciwko mnie i wpadłem na niego.

- P-przepraszam - wymamrotałem gdy papiery wyleciały z jego dłoni. Szybko kucnąłem by je pozbierać, nawet nie patrząc komu je wytrąciłem. Wyprostowałem się z dokumentami w dłoni i zamarłem - Cholera - wyszeptałem patrząc w oczy samemu Zaynowi Malikowi.

Tak, świetnie Horan, pierwszego dnia staranuj szefa!

Na wargach mężczyzny zaigrał mały uśmiech gdy odbierał ode mnie papiery.

- Taki ładny chłopiec, nie powinen używać takich brzydkich słów - powiedział mijając mnie, a ja myślałem, że to omamy słuchowe. Stałem mrugając wciąż i nie mogąc się ruszyć. Zerknąłem przez ramię ale mężczyzna już zniknął w jednym z pokoi.

Kierując się do ekspresu do kawy, myślałem wyłącznie o moim szefie. Te czarne włosy, te czekoladowe oczy, ten zarost, kości policzkowe, dłonie.. O Boże.

- Co jest - wymamrotałem wciskając ponownie ten sam guzik w ekspresie do kawy. Czy nawet ta maszyna musi być dzisiaj przeciw mnie? A może jesteś za głupi na obsługiwanie jej?

- Wystarczy wcisnąć start - odezwał się ktoś za moimi plecami, a ja podskoczyłem lekko. Zerknąłem przez ramię na mężczyznę o zielonych oczach którymi wpatrywał się we mnie. Spojrzałem na maszynę i zmarszczyłem brwi. Nim zdążyłem jakkolwiek się ruszyć, smukła dłoń przesunęła się ponad moim ramieniem i nacisnęł start. Ekspres natychmiast ruszył, a ja zarumieniłem się.

- Dziękuję - wymamrotałem chcąc już stąd uciec albo zakopać się w tych cholernych papierach.

- Jestem Harry - powiedział gdy wziąłem już swoją kawę.

- Niall - odpowiedziałem uśmiechając się słabo i nie patrząc mu w oczy. Pewnie uważa mnie za idiote, nie umiejącego włączyć ekspresu do kawy.

- Nie widziałem cię tu wcześniej - Harry przekrzywił lekko głowę przypatrując się mi.

- Um, dzisiaj zacząłem staż - przygryzłem dolną wargę. Nigdy nie rozumiałem tego dziwnego nawyku, ale nie umiałem go też powstrzymać.

- Powodzenia. Dzisiaj to pikuś, ale zwykle jest tutaj prawdziwe piekło - zaśmiał się przygotowując sobie kawę. Patrzyłem na niego dłuższą chwilę aż nie ruszyłem do swojego miejsca pracy. Wypiłem kawę i wróciłem do roboty.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro