Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4. Vegas ♡ Kinn <>

"Zniknęliście na dobrą godzinę. Pan Tay i Pan Time zdążyli już wyjść. Panie Vegasie, możesz się z nami zabrać. Podwiozę Pana do domu zaraz po tym, jak odstawię pod drzwi Pana Kinna." Pete wciąż jeszcze będąc z lekka skołowany zaproponował Vegasowi podwózkę.

Dwójka mężczyzn wsiadła do samochodu. Pete najpierw pojechał do głównej rodziny i wysadził tam Kinna. Następnie udał się do domu drugiej rodziny chcąc odstawić Vegasa.

Zanim jednak Vegas wyszedł z auta, musiał załatwić z Petem jedną sprawę.
"Pete, potrzebuje numeru telefonu do Kinna. Nasze rodziny urządzają wspólną imprezę. Ojciec poprosił, bym popracował z Kinnem nad planowaniem uroczystości."

Pete: Oczywiście proszę Pana. Wyślę Panu wiadomość.

I tak właśnie, Vegas otrzymał numer Pete'a zamiast Kinna. Na wiadomość z numerem Kinna musiał grzecznie poczekać. Vegas nigdy nie miał możliwości skontaktować się z chłopakiem telefonicznie. Za każdym razem kiedy próbował z nim coś załatwić, musisł osobiście pojawiać się w jego domu.

Pete pożegnał się z Vegasem i opuścił posiadłość drugiej rodziny.

Vegas po wejściu do domu udał się wprost do swojego pokoju. Ściągnął z siebie koszulę i marynarkę... Wyjął z kieszeni ubrudzoną spermą bieliznę.

Położył się na łóżku. Uniósł bokserki blisko twarzy rozkoszując się zapachem gorącego seksu, który chwilę wcześniej miał okazję konsumować z Kinnem.
Swoją dłonią objął penisa, poruszając nią szybko po całej długości.

Postanowił podzielić się tą informacją z chłopakiem i wysłać mu wiadomość.
"Dotykam go teraz mając Ciebie przed oczami..."

W związku z tym, że nie otrzymał żadnej odpowiedzi - postanowił zadzwonić, ale to również nie zadziałało. Wysłał więc kolejną wiadomość.
"Chciałbym żebyś tu ze mną teraz był... Mógłbyś wtedy zobaczyć, jak twardy jest mój penis kiedy o Tobie myślę."

Vegas i tym razem nie doczekał się odpowiedzi. Poczuł się tym faktem bardzo zawiedziony i stracił chęć kontynuowania tego co zaczął. Wstał z łóżka i poszedł pod prysznic. Po powrocie zasnął słodko w kilka sekund.

~ następnego dnia

Vegas: Tak ojcze. Udam się do tego domu i załatwię sprawy związane z uroczystością. Nie musisz się martwić.

Vegas pojechał do posiadłości głównej rodziny modląc się o to, by zastać tam Kinna, żeby mogli załatwić pewne sprawy.

Vegas dotarł na miejsce i zapytał ochroniarza czy Kinn przemyślał już szczegóły dotyczące planowania eventu.

Pete: Pan Kinn nie wychodził dzisiaj z pokoju. Wydaje mi się, że jeszcze nie wstał.

Vegas: W porządku, w takim razie sam go obudzę.

Pete: Proszę Pana... Bardzo przepraszam, ale... Jeśli wpuszczę Pana do pokoju, szef będzie na mnie zły.

Vegas: Bez obaw, jesteśmy teraz w dobrych stosunkach...

Vegas pośpieszył w kierunku pokoju Kinna, otwierając drzwi bez pukania. Kinn już nie spał, wciąż jednak odpoczywał w łóżku wpatrując się w sufit.

Kinn: Co Ty tutaj robisz?

Vegas: Nie odbierałeś ode mnie telefonu... Nie odpisywałeś na moje wiadomości... Przyszedłem Cię zobaczyć.

Kinn nie odezwał się ani słowem.

Vegas: Żałujesz tego co się stało?

Kinn: Możliwe...

Vegas: Wściekasz się, że Cię wyruchałem?

Kinn: Zważaj na słowa!

Vegas: Czy poczujesz się lepiej, jeśli w zamian i Ty mnie przelecisz?

Kinn bez chwili zastanowienia odpowiedział "Owszem."

Vegas: Szczerze mówiąc... Jeśli chodzi o seks... Mam gdzieś kto będzie na górze, dopóki mogę to robić z Tobą.

Kinn: Zamknij drzwi na klucz i podejdź.

Vegas zablokował zamek i podszedł do łóżka.

Kinn: Klęknij...

Kinn ściągnął z Vegasa koszulkę i szepnął mu do ucha "Co chciałbyś żebym z Tobą zrobił?"

Vegas: Wielokrotnie słyszałem jak dobry jesteś w łóżku. Chcę, żebyś mi to pokazał.

Kinn: Miejmy nadzieję, że temu podołasz.

Kinn zniżył się trochę, całując szyję Vegasa. Zassał się zostawiając w kilku miejscach malinki... Vegas pod wpływem przyjemności zaczął pojękiwać.

Kinn: Twoje jęczenie tak bardzo mnie nakręca...

Vegas: To jest silniejsze ode mnie. Przez Ciebie cały drżę.

Kinn schodził pocałunkami coraz niżej, łapczywie ssąc jeden z sutków, a drugi pocierając palcem.

Jęki Vegasa z czasem robiły się coraz głośniejsze.

Kinn schodził językiem jeszcze niżej, zostawiając mokrą ścieżkę prowadząca do podbrzusza. Zatrzymał się dopiero kiedy znalazł się centralnie nad jego kutasem. Rozpiął guzik w spodniach, a zaraz po tym rozsunął zamek uwalniając tym samym największy wzwód, jaki kiedykolwiek w całym swoim życiu widział.

Kinn: Vegas, jesteś taki wielki...

Vegas: Myślę, że to u nas rodzinne.

Kinn: Przestań poruszać ten temat! Nie mieszaj w to genetyki.

Vegas: Nie mieszam. Jesteśmy kuzynami. Kuzynami, którzy lubią się ze sobą pieprzyć. Czy to coś złego? Po prostu to zaakceptuj.

Kinn: Wiem co zrobić żebyś się zamknął.

Kinn liznął penisa Vegasa. Tylko sam czubeczek okrążając go językiem... Nie schodził niżej z pieszczotą, w zamian za to zażądał dominująco, by Vegas zmienił pozycję.

Kinn: Odwróć się teraz, chcę zobaczyć moją dzisiejszą kolację.

Vegas przewrócił się na brzuch tyłem do Kinna.

Kinn: Wypnij się troszeczkę.

Vegas wygiął plecy w łuk, eksponując przed Kinnem swój tyłek.
<<Kinn sięgnął ręką do szuflady w poszukiwaniu gumek>>

Vegas: Nie musisz...

Kinn: Na pewno?

Vegas: Tak, i możesz dojść we mnie...

Kinn: ...aż do teraz nie zdawałem sobie sprawy, jak bardzo jesteś sprośny.

Vegas: Po prostu chcę, abyś zostawił we mnie cząstkę siebie...

Kinn: Okay, ale lubrykant...-

Vegas: ...-nie trzeba.

Kinn: Robiłeś to już wcześniej?

Vegas: Ale że co? Pytasz czy ktoś mnie kiedyś pieprzył? Nie, nigdy.

Kinn: W takim razie musisz mi zaufać, że jednak trochę trzeba.

Kinn wyciągnął buteleczkę żelu nawilżającego i wycisnął kilka kropel pomiędzy pośladki Vegasa, wcierając go delikatnie w jego dziurkę.

Vegas: Myślałem, że to nakłada się na penisa.

Kinn: Tak to prawda. To jest prawidłowa metoda. Aczkolwiek, mój sposób aplikacji wygląda inaczej. Najpierw nawilżę Twoją dziurkę, by następnie mój kutas stał się mokry od Twoich własnych soków.

Vegas: Zaufam Ci.

Kinn ostatecznie wbił się w dziurkę Vegasa, wywołując tym ruchem głośne jęknięcie.

Vegas: Ughhh... Kinn... Pieprz mnie mocno. Nie jestem w stanie się kontrolować. Tak bardzo Cię pragnę.

Kinn: Zostawię Cię nienasyconego.

Kinn po chwili postanowił jednak wbić się głębiej.

Vegas: Ahh- Kinn... Nie dam rady dłużej...

Kinn: Chcesz żebym przestał?

Vegas: Zabije Cię, jeżeli teraz przestaniesz.

Kinn wysunął się na moment z wnętrza Vegasa, by się z nim trochę podroczyć.

Vegas: Co do chuja?! Mówiłem przecież, żebyś nie przestawał.

Kinn: Tak szybko się niecierpliwisz. Spokojnie... Zamierzam to dalej kontynuować.

Kinn odwrócił się na plecy...

Kinn: Podejdź i usiądź na mnie. Chcę widzieć, jak skaczesz na moim kutasie.

Vegas: Mam zamiar go ujeżdżać, dopóki się nie złamie.

Vegas wstał i usiadł tyłem na biodrach chłopaka w ten sposób, że Kinn miał doskonały widok na jego pośladki.

Kinn przytrzymał penisa Vegasa, próbując zmienić pozycję i ustawił sie tuż nad nim, by móc wślizgnąć się do jego dziurki.

Vegas: Ughhh... Boli.

Kinn: Po tym wszystkim zapomnisz o bólu, a w Twojej pamięci pozostanie tylko uczucie przyjemności.

Vegas: Nieważne jak bardzo mnie to rani, dopóki Ty jesteś tym który sprawia ten ból, Kinn...

Vegas cały czas unosił się i opadał na penisie Kinna...

Kinn chciał w pełni wykorzystać ich pozycję... Pieprzył Vegasa, jedną dłonią pocierał jego sutki, a drugą umiejscowił na twardej erekcji i poruszał nią szybko, dając chłopakowi przyjemność. Przyssał się również ustami do jego szyi, zostawiając w tym miejscu kilka malinek, przez które Vegas będzie miał problemy gdy tylko jego ojciec je zauważy.

Vegas: Zaraz dojdę... Tak mi się wydaję...

Kinn: Wytrzymaj jeszcze troszkę.

Vegas: Nie dam rady.

Kinn: Zabraniam.

Vegas ze wszystkich sił starał się powstrzymać swój orgazm, by nie doznać spełnienia przed Kinnem.

Kinn: Jestem tak blisko...

Vegas: Proszę, pozwól mi dojść razem z Tobą.

Kinn: Nie. Dojdziesz dopiero wtedy, kiedy ja powiem że możesz.

Kinn doszedł zalewając Vegasa od środka, całe ciało chłopaka przeszyły dreszcze... Gorąca sperma rozlała się w jego wnętrzu i to było najgorętsze uczucie, jakiego miał okazję w życiu doświadczyć. Czuł się tak, jakby ogień zalewał jego najbardziej wrażliwe na dotyk strefy.

Vegas: A teraz mi pozwolisz?

Kinn w odpowiedzi znacznie przyśpieszył ruchy dłoni na jego erekcji.

Vegas: Teraz już możesz.

Kinn przez cały ten czas wciąż tkwił penisem w dziurce Vegasa. Vegas doszedł w kilka sekund i był to największy ładunek, jaki kiedykolwiek z niego wytrysnął.

Kinn: Jak się czujesz?

"Nie mogę złapać tchu..." Odpowiedział Vegas z trudem odzyskując głos.

Podczas kiedy Vegas chciał się podnieść, Kinn w swoich myślach miał nieco inne zdanie na ten temat <<Gdzie Ty się wybierasz, hmm? Jeszcze z Tobą nie skończyłem...>>

Vegas: Ja już... Zostało coś jeszcze do zrobienia?

Kinn: To...

Kinn chwycił ponownie lubrykant i rozlał kilka kropelek żelu na czubku penisa chłopaka.

Vegas: Kinn... Co Ty teraz robisz?

Kinn: Poczekaj... Zaraz zobaczysz co...

Kinn delikatnie masował główkę penisa, by za moment rozpocząć jeździć dłonią w szybkim tempie po całej długości, co jakiś czas zostawiając na niej lekkie ślady swoich paznokci...

Vegas: Nosz kuźwa... Kinn... Dlaczego czuję, jakbym znowu był blisko?

Kinn: Ponieważ jesteś. Ale... To nie będzie sperma. Sprawię, że zesquirtujesz.*

Vegas: Squirt?! Faceci też to robią?

Kinn: Sam się o tym przekonaj.

Kinn pracował swoją dłonią szybciej, mocniej ściskając jego przyrodzenie a zarazem jądra.

Vegas: Uh- Aahhh- Kinn, proszę przestań, nie mam nad tym kontroli.-

"-Ale ja mam." Przerwał mu Kinn zwiększając nacisk na genitalia.

Vegas: Kinn- uhh... Nie dam rady, błagam miej litość.

Kinn: Już Ci mówiłem, jest prawidłowy sposób i jest też mój sposób.

Vegas: Ale Twój sposób mnie zabija.

Kinn: Nie chciałbyś umrzeć w moich ramionach?

Vegas <<próbując zapanować nad głosem>>: Wolałbym żyć przy Twoim boku Kinn...

Kinn wykonał ruch ostateczny, w efekcie którego z penisa Vegasa wystrzeliła ogromną ilość przezroczystej cieczy. Vegas nie miał pojęcia co z niego właśnie wyszło, ale czuł się tak, jakby jego własna dusza opuściła na moment ciało.

Vegas: Uhmm... Kinn. Zabierz rękę. Twój ucisk jest zbyt silny.

Kinn jeszcze przez chwilę pracował dłonią wypuszczając cały płyn aż do ostatniej kropelki, po czym zabrał rękę.

Vegas: Nie mogę nawet poruszyć nogami. Nie ma ani jednego mięśnia w moim ciele, który by teraz działał jak należy.

Oboje opadli na łóżko, kładąc się na plecach i łapiąc w płuca oddechy.

Vegas: Kinn, proszę... Czy mógłbyś mnie przytulić? Nie chcę jeszcze tracić z Tobą kontaktu fizycznego.

Kinn zbliżył się do Vegasa i objął go mocno ramieniem.

Vegas: Chcę zostać tak na zawsze. Chcę móc kosztować Twojego penisa każdej nocy.

Kinn: Nigdy nie pozwolę Ci odejść, Vegas... Pragnę Cię tak samo jak Ty mnie.

Objęci w swoich ramionach, zasnęli...

***
T/N
*ku woli wyjaśnienia chcę dodaż, że w rzeczywistości squirt jest kobiecym wytryskiem. Kobiecym - nie występuje on u mężczyzn, aczkolwiek na potrzeby opowiadania ten fakt został przez autorkę opowiadania zmieniony.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro