Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2. Apo ♡ Bible


Apo jest gorącym barmanem, a Bible bogatym biznesmenem który lubi dużo imprezować.

Pewnego dnia Bible odwiedza bar, w którym na co dzień pracuje przystojny bartender i tak się akurat składa, że wyżej wspomniany chłopak jest dzisiaj w pracy...

Apo: Co mogę podać?

Bible spojrzał na twarz barmana i zaniemówił. Twarz Apo było piękna, tak idealna jak u modela.

Bible: Huh?

Apo: Proszę Pana... Pytałem co Pan chce do picia...

Bible: Wodę, umm... Chciałbym wody. Trochę zaschło mi w gardle.

Apo: A co powiesz na mojego specjalnego drinka?

Bible: Jasne, brzmi nieźle.

Apo podniósł szklankę i napełnił ją do połowy wódką, dolewając też trochę napoju gazowanego. Dorzucił kilka kropel limonki i smaku brzoskwiniowo pomarańczowego... Do tego zatopił pięć kostek lodu. Zmieszał wszystko razem i wręczył mu szklankę.

Bible: WOW! To jest naprawdę dobre.

Apo: Inne być nie może. Nazwałem go "Seks w alei".

Bible: A może spotkamy się teraz w alei na tyłach? Jest coś ważnego, o czym chciałbym Ci powiedzieć...

Apo: W jakim temacie?

Bible: Powiedzmy że... biznesowym.

Apo: Koleś... Ja nawet nie znam Twojego imienia.

Bible: Brzmi ono Bible. Miło mi Cię poznać. Słyszałem jak ludzie wołają do Ciebie Apo, tak więc... Formalności mamy już za sobą.

Apo: Mam nadzieję, że to jest tego warte. Zobacz ilu mamy dzisiaj gości. Bar jest pełen, a ja zgarniam dobre napiwki.

Bible: Nie martw się. Pokażę Ci, że to jest warte Twojego czasu.

Dwójka mężczyzn wyszła z baru, kierując się w stronę słabo oświetlonej alejki na tyłach budynku.

Bible: Więc... Chcesz się pieprzyć?

Apo: Myślałem, że chcesz porozmawiać o biznesie.

Bible: Mogę Ci zapłacić jeśli chcesz.

Apo: Ej! Tu nie chodzi o pieniądze! Ja nie jestem facetem do towarzystwa.

Bible: W takim razie nad czym się zastanawiasz? Nie widzisz we mnie nic atrakcyjnego?

Apo: Gdybym był gejem, to bym widział... Ale nim nie jestem. Aktualnie... Zanim do mnie podszedłeś byłem w trakcie wyrywania najseksowniejszej laski w tym barze.

Bible: A może zająłbyś się najseksowniejszym mężczyzną w tym barze, co? To prawie to samo.

Apo: Oh, nie sądziłem że jesteś tym na dole.

Bible: Bo nie jestem, ale dla Ciebie mogę być.

Bible nie do końca wiedział, czy te słowa wychodziły od niego, czy w tym momencie przemawiał alkohol... Prawdą było jednak, że On nigdy przez te wszystkie gejowskie lata nie oddał nikomu swojego tyłka. Nigdy nawet nie rozważał takiej opcji, a teraz ot tak sam to proponuje.
Pomyślał wtedy <<Co ja tak właściwie robię? Ja? Na dole? Naprawdę nie jestem w stanie mu się oprzeć... Ten facet jest taki piękny. Chciałbym ujrzeć jego twarz w ekstazie. Zrobię wszystko by zobaczyć spermę na jego twarzy, nawet jeśli miałbym mu oddać moją świętą dupę.>>

Apo: Nie możesz być aż tak zdesperowany. Jesteś całkiem seksowny i jestem pewien, że możesz zaliczyć kogoś lepszego ode mnie.

Bible: Nie obchodzą mnie inni. W tym momencie pragnę zamaskować tylko Twojego kutasa.

Apo: W takim razie... może spróbujesz się na nim trochę zassać, a w trakcie zobaczymy do czego nas to doprowadzi.

Bible w pośpiechu klęknął i zsunął spodnie barmana, zostawiając go w samej bieliźnie. Pocierał jedną ręką jego penisa przez materiał, by za chwilę przejść o krok dalej liżąc go...

Apo: Mógłbyś mnie nie drażnić?! Ściągnij je wreszcie.

Bible obniżył jego bokserki i doznał szoku, mając przed oczami prawie 17 centymetrowego penisa.

Bible: Oh... Coś mi się wydaję, że zbyt pochopnie podjąłem decyzję. On jest dla mnie za duży.

Apo: ...więc Ty masz małego. Spokojnie, nie szkodzi.

Bible jednym ruchem ściągnął z siebie jeansy wraz z majtkami, by pokazać że również ma powód do dumy. Apo nie mógł wyjść z podziwu, gdyż Bible mógł mierzyć na oko coś ponad 18 centymetrów.

Apo: O stary! WOW... W tym momencie współczuję wszystkim tyłkom, które rozwaliłeś tym czymś.

Bible zaczął ssać penisa Apo. Rozpoczął delikatnie, słodkimi liźnięciami dookoła główki. Kiedy tylko zauważył że Apo chce to kontynuować, wziął całą długość w usta. Dosłownie rzucił się na niego jak głodny zwierzak, który nie widział jedzenia przez conajmniej kilka dni.

Apo: Uhhh... Jesteś w tym naprawdę dobry. Nie przypuszczałbym, że tak szybko mi stanie. Zazwyczaj trwa to znacznie dłużej.

Bible: Nikt nie wie lepiej jak odpowiednio zająć się kutasem niż ten, kto sam jest właścicielem kutasa.

Bible chwycił Apo za pośladki cały czas połykając jego męskość. W głowie pewne myśli znowu nie dawały mu o sobie zapomnieć <<Niech mnie chuj! Ten tyłek jest perfekcyjny w każdym calu. Chcę zanurzyć w nim swoją twarz i nie musieć jej stamtąd nigdy wyciągać.>>

Apo: Uhmmm... Uh! Tak jak teraz. Nie przestawaj.

Bible zrobił wręcz odwrotnie. Podniósł się i zbliżył swoją twarz do ust Apo, próbując go pocałować.

Apo: Ummm nie, proszę bez całowania.

Bible: Po prostu daj temu szansę, ok? Mam 100% pewności, że to pokochasz.

Bible zainicjował pocałunek, delikatnie podgryzając dolną wargę chłopaka.

Apo snuł w myślach <<Niesamowite! Jego usta są takie słodkie...>> I w tym właśnie momencie zrozumiał, że za chwilę ma zamiar zrobić coś, czego jeszcze nigdy w życiu nie robił.

Zaczął gwałtownie oddawać pocałunki, ujmując w dłonie głowę chłopaka i przyciagnał go za włosy bliżej siebie w walce o dominacje.

Bible: Zakładam, że lubisz ostro.

Apo: Zamknij się i pozwól mi Cię zerżnąć.

Bible: Masz na to moją zgodę.

Apo: Twoje pozwolenie nie jest mi do niczego potrzebne. Jeśli będę miał ochotę - sam sobie wezmę.

Bible: Tak jest szefie, rób ze mną cokolwiek tylko zechcesz.

Apo z zapałem całował szyję chłopaka, co jakiś czas się zasysając i zostawiając po sobie czerwone ślady... Zszedł z pocałunkami trochę niżej na tors i przygryzał sutki jeden po drugim...

Bible: Cholera, mam problem... Przestań bawić się moimi sutkami, bo dojdę tu i teraz.

Apo złapał go za ramiona i odwrócił twarzą do ściany.

Bible podał mu do ręki prezerwatywę ze słowami: "Tak jak sobie życzysz... Chcę żebyś mnie pieprzył tak, jakby to miał być Twój ostatni seks w życiu."

Apo nie chcąc marnować czasu założył szybko gumkę i bez ostrzeżenia wbił się całą długością w tyłek swojego wcześniejszego klienta.

Bible: Uhhhhhhhggg... Cholera jasna!

Apo: Dlaczego jest tak ciasno? Oh kurwa! To uczucie jest takie przyjemne...

Apo raz za razem wchodził i wychodził z wnętrza Bible'a. W tym samym czasie poruszał dłonią na jego penisie, nie zapominając przy tym o masowaniu klejnotów.

Bible: Je pierdolę... W tym tempie sprawisz coś wiecej niż tylko doprowadzanie mnie do orgazmu, ty mnie krótko mówiąc - zabijesz...

Ich rundka trwała dziesięć minut, Bible był już coraz bliżej.
"Apo... Ja... zaraz..."

Apo: Wytrzymaj jeszcze. Zrobimy to razem.

Bible: Nie mogę już dłużej...

Apo: Tylko troszeczkę, też jestem już blisko.

Bible: Błagam... Naprawdę nie daję już rady... Potrzebuję spełnienia... w tym momencie...

Apo: Dobrze, zatem... nie krępuj się.

Apo wyciągnął swojego penisa i szybko odwrócił Bible'a twarzą do siebie. Patrząc w oczy chłopaka zsunął prezerwatywę. Oboje doszli w tym samym momencie, brudząc swoje klatki piersiowe.

Apo oddychając ciężko po przebytym orgaźmie zdołał tylko wydusić "Chcę, byś teraz zlizał ze mnie swoją własną spermę."

Bible rozpoczął w głowie monolog <<Nie no serio? Nigdy bym nie pomyślał, że pozwolę tak bardzo zdegradować swoją pozycję podczas seksu, ale... Nie potrafię powiedzieć nie. Jego piękna buźka sprawia, że zrobię wszystko czego tylko zechce.>>

Bible nie wahał się ani chwili by wykonać polecenie Apo. Poszedł z tym nawet o krok dalej, nie tylko zlizując białą lepkość a rownież jej smakując.

Apo: O kurwa! Czy Ty właśnie połknąłeś dla mnie swoją własną spermę? To było gorące.

Bible: Obiecałem sobie, że to będzie najlepszy moment Twojego życia i... jeśli to nie uczyniło go najlepszym, to nie wiem co by mogło...

Apo: Wierz mi, że sprawiłeś że ten dzień stał się najlepszy. Nigdy wcześniej nie czułem się w ten sposób.

Bible: Mówiłem Ci już, że jestem warty Twojego czasu...

***

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro