Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

5.

Dajcie znać czy lubicie textingi.


Początek maja, poniedziałek. Dzień był naprawdę w porządku, od samego początku, aż do teraz. Sprawy firmowe zaczęły się w końcu układać, skutecznie pozbyłem się kilku nielubianych przeze mnie pracowników wysyłając ich na kilkudniowy wyjazd służbowy, zjadłem naprawdę wyśmienite sushi na mieście i w trakcie tego na swoim podręcznym iPodzie, który wszędzie ze sobą nosiłem, postanowiłem zacząć rozglądać się nad dobrymi ludźmi z sądu.

Wiedziałem, że teraz wszystko powinno pójść z górki jeśli mowa o sprawach mojego małżeństwa, miałem taką nadzieję.

Już teraz czułem się o niebo lżej odkąd Danielle się wyprowadziła. A to dopiero początek mojego wolnego życia, życia singla.

No i wisienką na torcie stało się odebranie mojej ukochanej córki z przedszkola, gdzie spędziła cały dzień. Widząc, że jest naprawdę szczęśliwa wiedziałem już, że te kilka godzin nauki i zabawy upłynęło jej w przyjemny sposób. Jej uśmiech był zaraźliwy i tylko czekałem aż zacznie opowiadać mi, co ciekawego działo się w jej dziecięcym dniu, a każdy powinien wiedzieć, że Amelia jest okropną gadułą, kiedy spędza czas z kimś, przy kim jest oswojona.

– Pani pochwaliła mnie za mój rysunek i dała mi naklejkę z żyrafą! – zawołała, kiedy opuściliśmy budynek przedszkola. Wymachiwała swoim plecaczkiem, z którego wystawała jej ulubiona maskotka. Nie rozstawała się ze swoim pluszowym przyjacielem odkąd jej rodzina zaczęła się pieprzyć.

– Moja duża, mądra dziewczynka... – pogłaskałem jej plecy, nachylając się po buziaka, który sama złożyła na moich ustach.

– Pokażę ci w domu, bo mam w worku – uśmiechnęła się szeroko. – Tato, a możemy dzisiaj coś razem zrobić?

– A co byś chciała? – zagadnąłem. – Dzisiaj mam już wolny czas od pracy i jestem cały dzień twój! – ogłosiłem. – Zrobię co tylko zechcesz.

– Nadmuchasz basen w ogródku? – jej błagalny wzrok zniszczył moje serce, gdy musiałem ją uświadomić, że jest zbyt zimno.

– Mamy maj, kochanie – zaśmiałem się, kręcąc głową.

– To.... – zamyśliła się – pójdziemy do parku?

– Oczywiście, z przyjemnością! – porwałem ją prędko w ramiona, łaskocząc pod pachami, na co ona zaczęła głośno piszczeć.

– Aj! Tata, puść! – śmiała się, rzucając nogami we wszystkie strony. W końcu ją postawiłem na chodniku, rezygnując z samochodu. Zamiast tego wybrałem drogę prowadzącą do parku.

– Jeszcze jakieś życzenia?

– Przyjdzie dzisiaj Harry?

– Jutro – przegryzłem dolną wargę.

– Lubisz Harry'ego, tatusiu?

Oh, że lubię to mało powiedziane, moja droga.

– Jest bardzo fajnym chłopakiem i świetnym nauczycielem.

– I wygląda jak księżniczka nawet jeśli jest chłopcem – zachichotała, kołysząc moją dłonią. – Też uważasz, że jest ładny? A mama na niego krzyczała jak przyszedł. Słyszałam.

– Nie przejmuj się tym, co mówiła. Nie miała racji – powiedziałem od razu.

– Co to znaczy pedalski? – zapytała.

Wyłupiłem oczy, zaciskając usta w cienką linię. Wiedziałem, że w końcu kiedyś nadejdzie ten okres, w którym moja córka będzie zadawała mi trudne pytania, ale nie sądziłem, że odpowiadanie na nie może być takie trudne.

– To bardzo brzydkie określenie na chłopaka, który lubi innych chłopaków. Nie możesz nigdy używać tego słowa, mama też nie powinna i na pewno żałuje, że zraniła Harry'ego.

– Ale czemu uważa, że to złe, gdy chłopiec kocha innego chłopca? To jest złe? – pytała, cały czas tak samo ciekawsko. – Bo moja koleżanka ma dwie mamy i inne dzieci się z niej śmieją i ja nie wiem czemu.

– Kochanie, miłość to miłość – mimo tego, że Amy ma osiem lat, postanowiłem wziąć sprawę poważnie, żeby naprawdę wiedziała, co jest dobre, a co złe. Mogła w ten sposób uniknąć nieprzyjemnych sytuacji w swoim krótkim życiu. – Zawsze jest piękna i dobra. Nieważne, czy pan kocha pana, panią, czy kochają się dwie kobiety. Każdy powinien to wiedzieć, ale ci, którzy naśmiewają się z miłości są... wielkimi głupkami! Mogę zdradzić ci sekret?

Jej oczy rozbłysły podekscytowanym blaskiem. Oh, moja córcia kochała tajemnice, zwłaszcza te które ktoś jej zdradzał. – Tak! Powiedz! – nadstawiła w moim kierunku ucho.

– Pamiętaj, że to sekret. Tylko babcia Jay o tym wiedziała, a jak wiesz, babcia jest teraz cudownym aniołkiem, który na nas patrzy. Ona pilnowała mojego sekretu – uśmiechnąłem się łzawo, kucając przy córce. – Tata też lubi innych panów. Bo wszyscy ludzie są piękni, wiesz? Kobiety i mężczyźni są tak samo piękni, jeśli są dobrymi ludźmi.

– Czyli tatuś lubi i chłopców i dziewczynki? – była wyraźnie zmieszana, kiedy pokiwałem głową. – To da się tak? – westchnęła dramatycznie, a ja zaśmiałem się miękko.

– Jak najbardziej. Sama zrozumiesz jak to wszystko dokładniej działa, gdy podrośniesz.

– A ja kogo będę lubić, gdy będę duża? – zaciekawiła się, jednocześnie wciąż tkwisz w niemałym zdezorientowaniu. I czy to nie zanadto zuchwałe, jeśli teraz jestem sam z siebie dumny? Chyba poczułem się właśnie dobrym tatą zarażając Amy tolerancją. Powierzyłem jej w końcu swoją małą tajemnicę.

– Tego nie wiem, żabko. Ale uwierz mi, to nie robi żadnej różnicy – powiedziałem całkowicie szczerze, przechodząc z nią przez ulicę. – Chcę prosić cię tylko o jedno. Nieważne, czy będziesz chciała być z chłopcem czy z dziewczynką, nie mów mi o tym przed faktem, tak jakbyś przyznawała się do czegoś złego. Po prostu... powiedz, gdy już się zakochasz. A to, co ma w portkach ta osoba nie będzie miało dla mnie żadnego znaczenia – poczochrałem jej włosy.

– Dobrze! – zaśmiała się, cmokając mnie w policzek. – Lubię z tobą rozmawiać. Nie traktujesz mnie jak małe dziecko tak, jak wszyscy – wytknęła język, gdy wstałem z klęczek, kierując kroki w stronę parku, po którym się rozejrzałem.

– Zawsze będziesz moją malutką córeczką, ale ja po prostu rozumiem to, jak mądra i rozumna jesteś – odpowiedziałem jej.

– Bo mam super tatę! – przytuliła się do mojego boku. Ochoczo objąłem ją ramieniem, ściągając z jej pleców plecak.

– Pójdziesz się pobawić, a ja usiądę na ławce, dobra? – zaproponowałem, widząc jak już chciała wyrwać się do kwiatów, których było tu pełno. – Postaraj się tylko nie ubrudzić swojej spódniczki.

– Dobrze – pokiwała głową, a ja gdy już sięgałem dłonią do kieszeni w celu wyjęcia paczki papierosów, ona znowu się odezwała. – Nie pal! – wydęła dolną wargę. – To śmierdzi i kaszlesz od tego...

– Co dostanę jeśli cię posłucham? – podjąłem grę.

– Dam ci w domu trochę moich słodyczy – uciekła, wskakując w skupisko kwiatów, które wyrastały między gęstą, kwitnącą trawą. Nie zdążyłem nawet uprzedzić jej żeby poprawiła swój kapelusik, bo już zaczęła zbierać stokrotki robiąc z nich bukiet. Zająłem miejsce na niewielkiej, drewnianej ławce, wyciągając telefon.

Postanowiłem wykorzystać swoją nudę na wymienienie wiadomości z pięknym chłopcem od lekcji francuskiego mojej córki. Pisaliśmy już wczoraj, przed tym okropnym, wieczornym incydentem i potrzebowałem ponownej rozmowy z nim.

Do: Harry

„Jak ci mija dzisiejszy dzień? xx"

Nie czekałem długo na odpowiedź. Zupełnie tak, jakby Harold wyczekiwał na moją wiadomość.

Od: Harry

„Właśnie wracam ze szkoły po ciężkim dniu. Co cię skłoniło do wiadomości?... x"

Do: Harry

„Siedzę z Amelią w parku, a poza tym uznałem, że muszę ci o czymś powiedzieć... Oficjalnie rozwodzę się z żoną."

Od: Harry

„Wow. Teraz czuję mniejsze wyrzuty sumienia...😉"

Uśmiechnąłem się

Do: Harry

„Czułbym się dużo szczęśliwszy, gdyby nie to, jak Amelia to przeżywa. Słyszała to, jaką jej burdę zrobiłem, kiedy przyłapałem Danielle w łóżku z jej przydupasem i zaczęła ssać kciuk."

Od: Harry

„Ssanie kciuka jest czymś złym?"

Do: Harry

”Nie, jeśli masz ze trzy lata, a ona ma prawie osiem."

Od: Harry

„A później masz więcej lat i ssanie zmienia postać rzeczy."

Wybałuszyłem mocno swe oczy, przez chwilę będąc przekonanym, że to ja źle zrozumiałem wiadomość.

Do: Harry

„Jakieś niespełnione ambicje?"

Od: Harry

„Powinieneś spytać o to mnie, a może siebie, Panie Tomlinson?"

Do: Harry

„Ja zazwyczaj dostaję to, czego chcę, a jeśli chodzi o innych, to dbam o to równie mocno."

Po chwili dopisałem kolejną wiadomość.

Do: Harry

„Mówiłem, że wystarczy tylko Louis."

Od: Harry

„Nie zmieniaj tematu i po prostu przyznaj, że fantazjujesz o mnie w wolnych chwilach..."

Kurwa, był taki bezpośredni, a zarazem niewinny. Nie rozumiałem jak to robił.

Do: Harry

„Powinniśmy umówić się jakoś poza lekcjami Amelii. Może wtedy poczułbym chociaż małą ulgę."

Od: Harry

„Umówić? Ulgę?"

Do: Harry

„Zachowujesz się tak niewinnie... Oczywiście, że tak. Nie mam zamiaru z tobą sam na sam rozmawiać i patrzeć ci w oczy. ;)"

Od: Harry

„Będziesz musiał mnie przekonać. Dostaniesz okazję jutro, kiedy się zobaczymy... Twoja żona wciąż tam będzie?"

Do: Harry

„Ona już od dawna nie jest moją żoną i nie. Nie będzie jej. Ubierz się tak ślicznie, jak tylko pragniesz!"

Od: Harry

„Zrobię to... x Niall zaraz weźmie mi telefon, ciągle mi dokucza. Muszę z nim iść na piwo. :)"

Do: Harry

„Pozdrów go. x Ja już wam nie przeszkadzam, bawcie się dobrze."

Od: Harry

„Widzimy się jutro. xxx"

Odczytałem wiadomość i dopiero podczas chowania telefonu do kieszeni, przyłapałem się na tym, że moja twarz wydaje się sztywna. Ciągle uśmiechałem się szeroko, wymieniając sms'y z Harrym. Ten chłopak robił ze mną coś złego. Sprawiał, że czuję się tak... młodo, świeżo, jakbym miał nowe życie. Już dawno się tak nie uśmiechałem w trakcie zwykłej rozmowy.

– Tatusiu, zobacz! – zawołała w moją stronę Amelia, dzierżąc w dłoni bukiet kolorowych kwiatów, który wyciągnąła do mnie. – Zerwałam dla ciebie.

– Są śliczne, promyku. Dziękuję – udałem onieśmielenie, przykładając kwiatki do piersi. – Może zerwiemy też drugi bukiecik dla ciebie i zrobimy sobie jakąś fajną fotkę? – zaproponowałem, chcąc zyskać nową fotografię, którą mógłbym udekorować całą sypialnię.

– A nałożysz filtry jakieś, żebym wyglądała ładnie? – zapytała nieśmiało, wprawiając mnie w kompletne osłupienie. – Mama mówiła, że trzeba używać filtrów na zdjęcia, żeby wyglądać ładnie. Nie wiem, co to znaczy, ale zrobisz tak?

– My ich nie potrzebujemy – pokręciłem głową na głupotę Danielle. Otworzyłem aparat w swoim telefon, opierając go o oparcie ławki i zachęciłem Amelię, by kucnęła ze mną przed telefonem. Ustawiłem samowyzwalacz i zrobiliśmy kilka przesłodkich zdjęć.

– Pomyślałem, że mogę wziąć sobie urlop na następny tydzień, wiesz? – zagaiłem ją, zrywając z Amelią kwiatki. – Chcę żebyś wiedziała, że mimo rozwodu, mojego i mamy, chcę z tobą spędzać dużo czasu. Mama teraz wprowadziła się do jakiegoś niewielkiego mieszkania – nie sądziłem, że Danielle wytrzyma chociaż miesiąc w mieszkaniu, gdzie są tylko cztery pokoje, w tym kuchnia i jedna łazienka, brak basenu z jacuzzi i wielkiej przestrzeni. Ah, jak mi jej szkoda. – Chciałabyś tam pojechać w weekend?

– Nie wiem... – przyznała cichutko.

– A to dlaczego? – zapytałem, zgarniając jeden z jej kosmyków za ucho.

– Nie chcę, żeby był tam jakiś obcy pan.

– Porozmawiam o tym z mamą. Chciałem tylko spytać cię o to, czego ty pragniesz – pogłaskałem jej lekko odstający brzuszek i dodałem: – To co? Mamy dwa bukiety kwiatów, może skoczymy na jakieś frytki? Wrócimy po mój samochód i pojedziemy do jakiegoś baru?

– Nie chcę iść, zmęczyłam nogi – spojrzała na mnie z podstępnym uśmiechem.

– Mhm, jasne – przewróciłem oczami, łapiąc ją za rękę. – Nie ze mną te numery, młoda. Pamiętaj, że jestem twoim starym ojcem i każda twoja gra jest moją własną.

– Nie możesz mnie nieść na barana? – wydęła wargi.

– Przecież jesteś taką dużą, samodzielną dziewczynką, Amy. A tata jest stary!

– Tata nie jest stary, tata jest ładny i tylko ciągle mówi, że go coś boli, ale to tylko dlatego, bo nie chce mu się nic robić! – zaprostestowała z oburzeniem, próbując wskoczyć na moje plecy.

– Stary nie znaczy od razu brzydki – mruknąłem.

Złapałem ją za rękę, biorąc z ławki jej plecaczek, oblepiony wizerunkiem Olafa z „Krainy Lodu".

– Jeśli mama ma nowego pana do miłości, to ty też możesz?

– Nie wiem czy jestem na to gotowy twraz, kochanie – powiedzialem całkowicie szczerze. – Chciałbym znowu poczuć się przy kimś szczęśliwy, ale... – urwałem, nie wiedząc czy mnie zrozumie – nie wiem czy mógłbym zaufać ponownie. Uważam to za ryzyko.

– Przy mamie byłeś szczęśliwy?

– Boże, Amy. Jesteś mała, skąd takie pytania? – sapnąłem.

– Jestem ciekawa! – wcale nie widziała nic dziwnego w swojej postawie. Zamilkła, grymasząc. – Chcę zrozumieć, tatusiu.

– No dobra – westchnąłem, postanawiając nie omijać ciężkich tematów. – Na początku obojga okazywaliśmy sobie uczucia – odparłem zgodnie z prawdą. – Chociaż myślę, że... byliśmy bardziej przyjaciółmi, wiesz? Dlatego trochę mi przykro z powodu straty twojej mamy. Kiedyś mówiliśmy sobie o wszystkich sekretach, ale to było wiele lat temu. Inni przyjaciele nam zazdrościli takiej relacji, ale później i tak każdy rozszedł się w swoją stronę.

– A byłeś kiedyś z panem? – zapytała, patrząc na mnie uważnie.

– Um... – przygryzłem wnętrze policzka – kiedy byłem nastolatkiem, ale to nie była prawdziwa miłość.

– A czemu nie była prawdziwa? – dociekiwała.

– Amy, zmienimy temat?

– A skoro nie spotkałeś jeszcze nikogo na zawsze, to znaczy, że twoja prawdziwa miłość do końca życia jeszcze się nie odnalazła? – drapała się po głowie. – A przyjdzie do ciebie, czy już nie?

Westchnąłem ciężko, bo... co to za pytania?

Minęliśmy tablicę z parkiem, wychodząc z niego przez wielką, metalową bramę. Z powrotem zaczęliśmy kierować swoje kroki w stronę przedszkola, pod którego budynkiem tkwiło moje auto. Nagle znikąd usłyszałem dźwięk aparatu fotograficznego. Byłem pewien, że gdzieś z mojej prawej strony ktoś zrobił nam zdjęcie.

Informacja o wyprowadzce Dan na pewno szybko się rozpowszechniła. Danielle była na szczycie show biznesu, to był czas jej sukcesu. Teraz jęknąłem bunczunnie, ponieważ to znaczyło, że za mną również będą chodzić jak za psem. Nienawidzę tego. Zawsze ceniłem sobie prywatność, zwłaszcza, gdy obok mnie jest moje dziecko.

– Poczekaj, kochanie – powiedzialem jej. – I zasłoń uszy – ona od razu zrobiła to o co ją prosilem. – Czy ty jesteś kurwa jebnięty?! – wrzasnąłem do fotografa, który zaskoczył się przez mój wrzask, który zwrócił też uwagę innych ludzi na ulicy. – Jak można upaść tak nisko, by robić nielegalne zdjęcia z ukrycia komuś kto nie jest osobą pobliczną, a lrzede wszystkim pieprzonemu dziecku?! Wiesz, że w każdej chwili mogę zgłosić cię na policję i wygrać każdą rozprawę w sądzie?

Mężczyzna mógł być trochę starszy ode mnie. Nie mogłem dobrze tego określić przez jego czapkę z daszkiem, ale jego zarost wskazywał na to, że może mieć z czterdzieści lat. Jak nudne życie musi mieć?

– To moja praca...

Zaśmiałem się. – Twoja praca? Twoja pieprzona praca dla takiego pieprzonego idioty w tym pieprzonym biznesie?

Facet nie miał odwagi mi odpowiedzieć i po prostu opuścił aparat w dół, kiedy ja pozwoliłem córce odsłonić uszy. Wyglądała na lekko przestraszoną.

– Nic się nie stało, misiu. Wyjaśniłem tylko panu, że robienie zdjęć obcym osobom jest niemiłe – złapałem jej dłoń. – Zgłodniałem, wiesz? – złapałem swój brzuch. – Idziemy?

– Na frytki? – uśmiechnęła się, a gdy pokiwalem twierdząco głowa, zaklaskała radosnie w dłonie.

Kocham moją kruszynkę bardziej niż cokolwiek innego na swiecie.

***

– Więc jutro kino, jesteś pewna na "Króla Lwa"? – dziewczynka pokiwała głową, zapychając swoje usta przekąskami, kiedy wzięliśmy je i wyszliśmy z baru. Było tam zbyt dużo ludzi i zdecydowaliśmy się zjeść w aucie. – Później zrobimy piżama party i będziemy malować paznokcie? – znów pokiwała głową. – I mam cię zapisać na konkurs plastyczny, racja?

– Będę mogła ci pomalować paznokcie? – zapytała z zachwytem w oczach.

– Oczywiście – uśmiechnąłem się szeroko – Wszyscy w pracy będą mi zazdrościć.

Otworzyłem samochód pilotem, pomagając Amelii w zapięciu pasa. Uparcie trzymała swoje frytki i stwierdziła, że nie da rady zrobić tego jedną dłonią, a ja i tak praktycznie za każdym razem jej pomagałem.

Usiadłem na miejscu kierowcy z własnym burgerem.

– Może Harry cię nauczy – mruknęła. – Bo on mi mówił, że umie malować paznokcie.

Nie zdziwiłbym się ani trochę - pomyślałem, starając się nie parsknąć rozczulonym śmiechem.

– Cieszysz się na lekcje z Harrym jutro?

– Bardzo. To mój przyjaciel – wyszczerzyła się, przegryzając frytkę. – Dużo ze mną rozmawia, nie tylko o francuskim.

– Cieszę się, że go lubisz – gadałem z pełną buzią. – On ciebie też bardzo lubi, sam mi to powiedział! Ponadto twierdzi, że jesteś... – mimowolnie urwałem po dostrzeżeniu zza szyby samochodowej kogoś znajomego.

Przejeżdżając obok miejskiego szpitala byłem pewien, że widzę samochód Nialla, brata Harry'ego, którego rodzice Stylesa zaadoptowali, gdy miał zaledwie dwanaście lat. Zmrużyłem oczy, zwalniając i wypatrzyłem wzrok. O czerwony samochód opierał się sam blondyn, palący papierosa.

To niemożliwe, przecież Harry wyraźnie napisał, że będzie z bratem na piwie.

Nie ukrywam, zaniepokoiłem się. Nie tyle, że samym faktem tego, iż Harry z jakiegoś powodu skłamał, ale ze względu na miejsce, w jakim był blondyn.

Nie... Na pewno nic mu się nie stało, nie panikuj, Tomlinson.

W końcu Niall nie wyglądał na przerażonego. Dzierżył papierosa między wargami, całkiem wyluzowany. Chciałem to zignorować, bo w końcu i tak spotkam się jutro z Haroldem.

Postanowiłem kontynuować rozmowę z córką.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro