22.
Oczekuje odzewu, bo kurczaki, naprawdę się starałam, żeby to wyszło tak dobrze, jak w mojej głowie.
– Dlaczego nie możesz zostać u mnie? – jęknąłem, wsiadając po raz kolejny już tego dnia za kółko, po tym jak odebrałem Amelię i zawiozłem do Lottie na kilka godzin, by teraz odwiedźć Harry'ego do akademika. Będąc zdruzgotanym tym, że chłopiec zostawia mnie na pastwę losu, usiłowałem zatrzymać go za wszelką cenę przy sobie.
– Ponieważ ty wracasz do pracy podpisywać papierki, a mi został tylko tydzień szkoły i muszę robić teraz bardzo dużo rzeczy w tym kierunku, Lou – zachichotał, wyciągając swoją stopę na moje udo. Miał gdzieś to, że prowadzę samochód i nie powinien mnie rozkojarzać. – Pomyśl tylko, jeszcze tydzień i będę mógł zostawać aż ci się znudzę.
– Nigdy mi sie nie znudzisz! – kręcąc ochoczo głową, położyłem dłoń na jego szczupłej łydce, którą zacząłem głaskać. – Chociaż ostatnio zrobiłeś się bardzo wyszczekany... – udałem, że się zamyślam, kręcąc palcem wzorki bliżej nieokreślonego kształtu na szczycie brody.
Harry wywrócił dramatycznie oczami, wbijając się w fotel, lecz prędko spoważniał, wrzucając swoje okulary przeciwsłoneczne do torebki. Pogoda była bardzo chwiejna i o ile przed chwilą słońce nas prażyło, teraz wcale nie zapowiadało się na to, żeby nieśmiałe promienie znów wyszły zza przysłaniająch gwiazdę chmur.
– No nie wiem – mruknął kąśliwie. – Nie jesteśmy ze sobą długo. Takie słowa są właściwe? Nie masz pewności.
– Po prostu to wiem. Czuję, że mam pewność – trwałem uparcie przy swoim. – Jestem starszy, ty młodszy, więc ja jestem mądrzejszy. Słuchaj się mnie!
– A jak nie, to co mi zrobisz? – zaśmiał się, pod miękkim głosem chowając również coś dużo bardziej tajemniczego i mrocznego. – Ukarzesz mnie? – spojrzałem na niego przelotnie, praktycznie dojeżdżając na miejsce. Boże, ile ten chłopiec miał temperamentu...
– I tak wiem, że z tym, jakim uparciuchem jesteś, to nie zadziała na dłuższą... – wstrzymałem oddech, gdy przy parkowaniu, poczułem jak brunet dotyka mojego krocza stopą.
– I nie pokażesz mi nawet, co powienienem zrobić? Mógłbyś zmusisz mnie do tego, żebym był grzeczny – zacmokał, naciskając butem na szew moich spodni. Zagryzłem wnętrze policzka, wjeżdżając na miejsce parkingowe.
– Harry, kurwa...
– Masz rację, od czasu naszego romansu stałem się okropną kurwą.
– Hazz! – kręciłem głową z niedowierzaniem w jego obsceniczną próbę pogrywania ze mną.
– Te szyby sa przyciemniane, Lou, sam tak mówiłeś – uśmiechnął się figlarnie, odpinając swój pas – jakieś tysiąc razy, gdy wymieniłeś każdą część tego boskiego auta.
– Nigdy nie będziesz miał dość, co? Nie jesteś seksoholikiem? – parsknąłem, kiedy chłopiec przecisnął się na tylne siedzenie, przesuwając swój fotel do przodu, żeby zrobić więcej miejsca na tyłach. – Naprawdę? Chcesz to zrobić w samochodzie?
– Musisz nauczyć swojego chłopca, aby był grzeczny i posłuszny ci – przygryzł krótko dolną wargę, patrząc na mnie spod rzęs. – Prawda, tatusiu?
– Nie bądź zachłanny – dałem mu klapsa, obserwując jak jego skóra czerwienieje pod wpływem drugiego, mocnego uderzenia. – Nie będę tolerował niecierpliwości – ścisnąłem jego pośladki. – Będziemy się szybko pieprzyć już za chwilę. Przecież oboje nie mamy czasu, tak? Chciałeś się uczyć prawda? – spytałem. – Mówiłeś, że chcesz się uczyć, a teraz i tak jesteś tu ze mną w samochodzie i chcesz, żebym cię pieprzył. Jesteś taką suczką. To będzie bardzo szybkie, skarbie.
Wychyliłem się znów do przodu, żeby znaleźć w schowku prezerwatywę.
– Klęknij przede mną Harry – rozkazałem, rozdzierając folie i podałem mu lepkiego kondoma, rozkładając przed nim nogi. Harry poruszył palcami na moim penisie i zaczął rozciągać lateks na całej długości. – Nie mam lubrykantu, roszpunko... – pogłaskalem jego policzek. – Musisz sam coś... – nagle urwałem, wstrzymując powietrze, kiedy Harry wziął mojego członka z nałożoną prezerwatywą w usta – ...wskórać.
Oblizałem wargi, wciskając się w fotel, kiedy mój chłopiec, znając już wszystkie moje wrażliwe miejsca, sprawiał, że samo robienie loda mogło doprowadzić mnie na szczyt. Nie wiem, gdzie on tego się nauczył. Rozkazałem mu w tym samym czasie się rozciągnąć. Widziałem jak chłopiec wkłada swoje palce do ust i przystawia kolejno do dziurki. Przy tym głaskałem go czule po gorącym czole, odgarniając sklejone kosmyki. Widziałem, że sprawia sobie ból suchymi palcami i łzy błyszczą w kącikach pięknych oczu, ale determinacja czaiła się w jego uśmiechu, który pokazał mi, ocierając penisa o swoją brodę.
– Jesteś takim małym, perwersyjnym chłopcem – zacisnąłem zęby, patrząc mu zuchwiale w oczy. – Od dawna marzyłeś, żebym pieprzył cię w moim aucie, słońce?
– Każda okazja i miejsce jest idealne, kiedy mnie pieprzysz – wyjawił, zabawiając się jedną dłonią moimi jądrami. Zagryzł siekaczami dolną wargę, kiedy rozpychał swoją dziurkę dwoma palcami. – Jesteś taki perfekcyjny dla mnie – wyssał czerwony ślad na moim brzuchu. – Uwielbiam to, jaki seksowny jesteś.
– Kładź się – warknąłem i nie dając mu wykonać jakiekogolwiek ruchu, popchnąłem go i zarzuciłem jego łydki na swoje barki.
Postanowiłem, że Harry nie rozciągnie się wystarczająco; potrzebuje mnie. Pocałowałem go soczyście, zanim w usta wsunąłem mu swoje palce, które ochoczo zaczął lizać i ssać, mając z tego dobrą zabawę. Starałem się od razu włożyć w niego dwa opuszki, by zobaczyć czy jest dobrze rozciągnięty, a kiedy jego dziurka zassała się w połowie moich palców, rozchyliłem mocniej pośladki. Dwa palce weszły całkowicie. Zacząłem nimi poruszać, widząc na twarzy Harry'ego rozkosz. Dodałem trzeciego palca kilka ruchów później. Wiedziałem, że chłopak jest gotowy, kiedy tylko zaczął sam nabijać się na palce zgodnie z moim własnym rytmem. Uśmiechnąłem się leniwie i pocałowałem go, równocześnie opuszczając jego dziurkę.
Wyciągnąłem go na swoje uda, rozchylając bardzo delikatnie szybę, bo zrobiło się tu zdecydowanie zbyt gorąco. Rozszerzyłem nogi Harry'ego, napierając szorstkim dotykiem swoich dłoni na wnętrze sprężystych ud i sunąc palcami po delikatnej skórze, zacząłem całować jego tors. Sam pociągnął obiema dłońmi za moją głowę, kiedy to robiłem, łaknąc wszystko, co chciałem mu dać.
Chwyciłem w dłoń trzon kutasa, aby nakierować go na dziurkę swojego chłopca, który zaledwie na ten kontakt rozchylił usta. Uniósł pośladki, będąc gotowym na bardzo powolne spuszczanie się na penisa. Sam złapał moją męskość, gdy ja postanowiłem asekuracyjnie trzymać jego biodra, żeby tyłek nie upadł zbyt szybko na erekcję, czego Harry mógłby żałować. Nasunął się na główkę, cicho jęcząc, kiedy dotarł do połowy, a ja nie pozwoliłem mu pchać dalej, kiedy zobaczyłem ból na jego twarzy.
– Powolutku, Harry. Nie śpiesz się – pogłaskałem jego pośladki, kiedy zarzucił dłonie na moje barki.
– Louis... – sapnął, kołysząc swoimi biodrami, spuszczając się na mnie milimetr po milometrze. W tym czasie całowałem go po szyi, mrucząc przy tym cicho. Finezyjny zapach ciała rozkazywał mi adorować każdy strzępek skóry. To niesamowite, jak wiele małych rzeczy zdołałem pokochać w tym chłopcu, gdy kiedyś nawet nie myślałem, że zwykłe ssanie miejsca przy czyimś uchu będzie dla mnie tak pobudzającego moje własne zmysły.
– Powoli... – szepnąłem, czując duże tarcie, zanim Harry całkowicie usiadł na moim penisie, przegryzając wargę zwycięstwo. Wzdychał przez nos, co jakiś czas odchylając głowę.
– Czuję cię wszędzie, ja pierdolę.
Przejechałem dłonią po jego całym torsie podziwiając jego perfekcyjne ciało i mleczną skórę. Wyglądał jak sztuka.
– Zacznij delikatnie poruszać się, wiem że znasz dobry kierunek – poleciłem mu, całując mokre czoło. – Kurwa, jest ci tu tak wygodnie, prawda? Tak pasujesz do mojego fiuta i czujesz się wspaniałe mając go?
– Tak, tak L-Lou-uhm. Tak-tak, dobrze mi, wspaniale.
Sapnąłem, słysząc jego jęki.
– Robiłeś to już w tej pozycji? – pokiwał głową przecząco, a ja parsknąłem naturalnie. – Ja też nie.
Chłopak powoli kręcił swoją miednicą, patrząc przy tym w dół na miejsce, w jakim nasze ciała były ze sobą złączone. Oddychał ciężko, palce wciskając w skórę na moim karku.
– Tak bardzo chcesz nas obserwować? – spytałem, zsuwając się nieco z fotela, żeby nie siedzieć tak sztywno. Patrzyłem cały czas w jego oczy, czując jak samochód balansuje przez nasze ciała. – Lubisz widzieć mojego penisa w sobie? To jak znika prawie do końca, bo jest za duży na twoją dziurkę?
– Tak. Kocham ten widok – powiedział jak najszybciej, zaraz po tym tracąc wdech. Przyszpiliłem palce do pleców Harry'ego, czując pod dłońmi jak mięśnie uginają się w równych ruchach.
– Podoba ci się?
– Nie, wiesz? – prychnął ironicznie, pierwszy raz próbując się unieść, ale zadrżał.
– Zaraz będzie dobrze, zobaczysz.
– To takie... intymne – wyznał, a ja prychnąłem, bo przecież uprawialiśmy seks. Zgromił mnie spojrzeniem, a ja potarłem jego krzyż i kręgi schowane pod gorącą skórą. Pozwoliłem mu kontynuować, chyba wiedząc o co mu chodzi. – Ta pozycja. Podoba mi się to, że się przytulamy i... patrzymy cały czas na siebie. U-wielbam to. O Boże, ten rytm.
– Czuję to, Harry... – wyznałem, złączając ze sobą nasze wargi, a chłopiec ponownie spróbował unieść się i opaść. Mruknął przez pocałunek, ten był bardzo namiętny i mokry, ale również powolny i bardzo dokładny. Każdy ruch stawał się intensywniejszy, kiedy Harry sapał na wprost moich ust, poruszając się bardzo powoli i dokładnie, trochę do górę i w przód.
Jęczałem cicho, pozwalając sobie na to chyba po raz pierwszy odkąd przestałem być prawiczkiem. Wtedy naprawdę poczułem się w pełni naturalnie przy drugiej osobie i przed samym sobą.
Brzmisz tak źle, Louis. Gorzej niż ja, przestań to robić. Bądź cicho. Twój głos brzmi tak źle.
Otworzyłem oczy, przyłapują się na tym, że wspomnienia uderzyły we mnie w nagłej chwili, chociaż wcale ich nie chciałem. To nie był dobry czas, kiedy byłem oddany swojemu chłopcu. Starałem się skupić uwagę na nim, ale on musiał zauważyć, że coś się we mnie zmieniło.
Spowalniał tempo swoich ruchów, wówczas całkowicie zatrzymując się w pionie. Wyginając kręgosłup, zionął gorącym oddechem, kurcząc się znowu, żeby dotknąć policzkiem mojego czoła.
– Wszystko w porządku? – mlasknął, przyciskając mokre usta do moich włosów.
– Po prostu – westchnąłem ciężko ze zmęczeniem, poruszając biodrami Harry'ego, by pomóc mu nakierować się na swój czuły punkt. Automatycznie rozchylił swoje usta jak najszerzej do tego czasu i stęknął gardłowo. – Z-zastanawiałem się, czy- czy podobało ci się.
Harry natychmiast obrzucił mnie spojrzeniem wesołym, trochę mglistym i schowanym za ekstazą przyjemności oraz podniecenia. Wziął w swoje zęby moją dolną wargę, ciągnąc za nią, gdy swój ciężar ciała całkowicie podtrzymywał, unosząc się na kolanach rozwartych po obu moich bokach. Mój penis opadł, wydostając się z pomiędzy pośladków. Chwyciłem go, zaczynając bawić się, pocierając całą długością krawędź, gdzie krągłości Harry'ego rozchylały się, dzieląc na pół. Dociskałem lepią główkę to miejsca między moszną, a zdartą dziurką. Kędzierzawy skowył, otwierając powieki. Poczuł mojego kutasa blisko wejścia, nabijając się na główkę.
– Kocham kiedy jesteś głośno Louis – wyznał, począwszy wyznaczać ścieżkę lepkich pocałunków na moich tatuażach. Zaczął od napisu na klatce piersiowej i później zassał wargi na obojczyku. Wykonał gwałtowny ruch miednicy, wprawiając nas obu w dreszcz i dozę chwilowego otępienia, jakby nasze umysły na chwilę się zatrzymały, szalejąc. Po tym jednym ruchu chcieliśmy znów mieć wszystko mocniej, szybciej i lepiej. – Pokaż mi. Strać kontrolę Louis.
Odsunął się od moich ust, szepcząc naprzeciw spęczniałych warg. Przełykając ślinę, zauważyłem, że jego broda jest mokra i otarłem ją koniuszkiem kciuka. Obejmowałem Harry'ego, patrząc w jego oczy przez cały czas, co wydawało się cholernie magiczne i inne od wszystkiego, co wcześniej przeżyliśmy. Widziałem po ruchach chuderlawego torsu jak brunet oddycha ciężko, ale wciąż balansował biodrami, ocierając o siebie nasze klatki piersiowe, ponieważ znajdowaliśmy się tak blisko siebie w taki sposób, że mokry penis Harry'ego ciągle dotykał moich mięśni brzucha, brudząc go prejeakulatem. Wcisnąłem opuszek kciuka w jego pępek, kiedy chłopiec wygiął swoje plecy i przycisnąłem delikatnie diamencik, który wystawał z kolczyka. Harry uśmiechnął się. Gniotłem dłońmi jego pośladki i wtedy naparł na mnie ciałem jeszcze mocniej, obejmując szczelniej i całując. Nasze ruchy zupełnie nie pasowały do radiowej muzyki, która była szybka i energiczna, a my wręcz sklejeni do siebie, byliśmy wolni i drobne uśmiechy, które sobie posyłaliśmy wskazywały na beztroskę, jaką oboje poczuliśmy.
Po prostu oboje potrzebowaliśmy czuć miłość w trakcie seksu.
Odnaleźliśmy ją i może to ona kazała nam zwolnić i skupić się na uczuciach, a nie fizyczności.
W końcu uderzyło we mnie poczucie wyzwolenia. W dziwnym momencie, bo przecież, kto normalny nie patrzy na chłopca, ujeżdżającego jego kutasa i nie myśli sobie "jestem wolny", ale tak się stało. I to było naprawdę niebywałe, kiedy dreszcz przeszedł moje kręgi, z dołu do góry, pot oblęgł boki ciała, grzywka opadła na oczy, oczy się zaszkliły, a serce chciało wyskoczyć z piersi. Złączyłem palce naszych dłoni, wślizgując język do ust Harry'ego.
– L-Louis... – ułożył dłonie na moich policzkach, jakby krzywizna mojej twarzy była jego wyzwalającym elementem tej całej całości, wszystkiego, co sami stworzyliśmy. Trzymał mnie, jakby to były nasze ostatnie momenty, choć oboje dobrze wiedzieliśmy, że nasza przyszłość jest przed nami. To wszystko dopiero jest początkiem do tego, co możemy wspólnie posiąść.
Skrzyżowałem ze sobą nasze spojrzenia, widząc, że wyraźnie chce mi coś powiedzieć i chociaż w tym momencie słowa ciężko przychodzili nam obu na myśl, wiedziałem, że to, co wyznał Harry to była jego prawdziwa myśl.
– Kocham c-cię.
Zaprzestał ruchów, składając drobny pocałunek na mojej szczęce, brodzie, w końcu i na ustach, a ja nie mogłem powstrzymać się od drobnego uśmiechu, odgarniając z jego oka nieznośny pukiel, kiedy wewnętrznie umarłem, a moje serce puchło, aż w końcu chyba pękło.
Słowa dzwoniły w moich uszach, kiedy Harry patrzył na mnie z koncentracją.
– Kocham cię – odpowiedziałem. To wydało się lepsze od "ja ciebie też". Po prostu kocham cię miało większą wartość, bo było tym samym, co powiedział Harry. Pocałowałem go intensywnie, lecz krótko w jego twarde od pocałunków wargi. – Kocham cię, maluszku.
Chłopak jęknął donośnie, ponownie odchylając swoją głowę w kierunku sufitu tak, jakby moje słowa wywołały ten nagły impuls.
Natychmiast przechyliłem go delikatnie do tyłu, wpijając się w jego kark, obejmując jego plecy, drugą dłonią łapiąc jego pośladki i samemu zaczynając pchać; zacząłem przejawiać swoje uczucia w pocałunkach i uderzeniach, czując jak mój penis będąc wewnątrz Harry'ego rozpycha się i pulsuje, pieszcząc jego prostatę.
Chłopak wypuszczał ze swych opuchniętych ust słodkie jęki z każdym moim kolejnym ruchem, mocno owijając swe ramiona w okół mojej szyi.
W końcu zauważyłem jak łapie swojego penisa, zaczynając masować palcami obolałe i czerwone punkty, kiedy ja sam czułem się blisko szczytu. Jęknął gardłowo, gdy nacisnąłem kutasem na wrażliwe miejsce w jego wnętrzu i zaczął dochodzić w swoją dłoń, w tym samym momencie, gdy wystrzeliłem w prezerwatywę. Przygryzłem swoją wargę praktycznie do krwi, pozwalając na to, aby orgazm zawładnął całkowicie moim rozgrzanym ciałem i napiętymi mięśniami.
Ostatecznie Harry poruszył się jeszcze kilka razy, kiedy mokrą dłoń ułożył na moim torsie. Oboje straciliśmy resztki swoich sił, gdy jego twarz opadła w zagięcie mojej szyi, wyciskając tam kilka pocałunków. Przytuliłem go, pocierając jego plecy uspokajająco, kiedy Harry wyznał z chichotem, że jest bliski utraty przytomności.
– To było intensywne – przez to, że mówiłem z uśmiechem błądzącym na twarzy, moje słowa zabrzmiały jak chichot. Kręcąc leniwie swymi palcami wzdłuż kręgosłupa chłopaka, miłowałem dotykiem rozgrzaną strukturę jedwabistej skóry.
Harry zacisnął dłoń na tapicerce koło mojej głowy, lekko odchylając się do tyłu. Odgarnąłem jego włosy, dotykając lepkiego ciała, jego ramion i piersi. Uśmiechnął się szeroko z tym charakterystycznym zielonym pobłyskiem w oku.
– Myślałem, że moje serce się dosłownie zatrzymało, kiedy powiedziałeś... – mruknąłem –
...że mnie kochasz.
– To nie jest najbardziej romantyczne miejsce, jakie mogłem wybrać na to wyzwanie – zaśmiał się, poruszając lekko biodrami, ponieważ wciąż w nim tkwiłem. – Ale uznałem, że nie ma lepszego momentu. Teraz jestem tego pewien.
– Skarbie... – uśmiechnąłem się, unosząc jego biodra w górę, aby wysunąć się z niego. – Kocham cię, kurwa, bardziej niż możesz sobie wyobrazić.
– Ale mam romantycznego chłopaka – z urwanym jękiem, wydał z siebie również mała kaskadę śmiechu, kręcąc miednicą. – Pieprzyliśmy się w twoim Porsche, Lou. Kocham cię.
W tym momencie nie byłem w stanie zrobić już nic innego, jak tylko go pocałować. Tak mocno i namiętnie, że o mało nie spadliśmy z samochodowej tapicerki. Ale to było wciąż słabe, by przekazać siłę mojego uczucia. Bo to teraz czułem, że otworzyły się przed nami drzwi do pomieszczenia, w które wciągnąłem również Harry'ego. Chociaż już mamy jakąś część doznań za sobą, to od teraz zaczęliśmy być czymś.
Już teraz wiem.
Pokochałem.
I stałem się kochany.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro