21.
Jeśli macie teraz masę powiadomień to przez wattpada, który usunął mi kilka części i dodaje je właśnie na nowo. Już o tym pisałam.
Od dnia, w którym dałem rodzinie Stylesów pieniądze na operację ojca Harry'ego, minęły już dwa tygodnie, natomiast od faktycznej operacji, niecałe dwadzieścia cztery godziny. Mimo tego, jak najbliżsi Robina i ja praktycznie gryźliśmy już z nerwów ziemię, ostatecznie operacja się udała, co liczyło się z ogromnym szczęściem.
Harry chciał o samym poranku przyjść w odwiedziny do swojego ojca, jednak powiedział mi, że to matka nie pozwoliła mu tego dokonać. Anne, bo tak miała na imię mama chłopca, podobno jest bardzo upartą kobietą, jak chyba prawie każda rodzicielka.
Prosiła go, żeby skupił się w miarę możliwości na swoich studiach, bo w końcu mamy już czerwiec i niedługo rok szkolny się skończy. Harry'emu zależało na nauce; nie był do niej bardzo cięty, ale chciał skończyć z jak najlepszymi wynikami. Dlatego tego dnia nie mógł być przy Robinie, gdy ten, w godzinach porannych wybudził się z operacji jeszcze nie zdolny do mówienia, ale ponoć poruszał dłońmi.
Ja sam w tym czasie zajmowałem się papierkową robotą w moim domowym biurze, próbując w ten sposób jakoś odwrócić swoją uwagę od tej całej sytuacji. Mimo wszystko, przecież to dzięki mnie doszło do tego leczenia i operacji. Czułem się z tym dobrze, trochę jak superbohater. Chociaż nie powinienem się tym szczycić, bo nie zrobiłem nic wielkiego, tylko dałem biednej rodzinie to, czego ja sam mam aż w nadmiarze.
Mój piękny chłopiec każdego dnia okazywał mi swoją wdzięczność i to właśnie jego obecność jak i przede wszystkim udana operacja Robina były dla mnie największą nagrodą. Bo nie było nic lepszego, niż to, jak rozmawiał ze mną o swoich wielkich nadziejach; zazdrościłem mu tego optymizmu. Uśmiechał się jeszcze szerzej niż wcześniej, a my spotykaliśmy się jeszcze częściej. Co prawda, Harry teraz ostro zakuwał, ale kilka dni temu przyszedł do mnie nawet z książkami i nie sądziłem, że samo oglądanie jego skupionej twarzy, kiedy przepisywał coś z małego zeszytu na duży arkusz, będzie dla mnie czymś tak sycącym.
W momencie, w którym moja praca była tak naprawdę już skończona i musiałem jedynie posegregować papiery, otrzymałem wiadomość od mojego małego chłopca.
Od: Harry ♡
„Jedź ze mną do szpitala, do taty."
Do: Harry ♡
„Brzmisz tak poważnie.... Gdzie jesteś?"
Uśmiechnąłem się do telefonu, patrząc na zegarek zdobiący mój nadgarstek. Harry o tej godzinie powinien być jeszcze w szkole, przeszło mi przez myśl.
Od: Harry ♡
„Aktualnie w drodze do ciebie autobusem!"
Do: Harry ♡
„A szkoła?"
Od: Harry ♡
„Wykładowca dał mi zwolnione, gdy wytłumaczyłem mu sytuację😍😍."
Przewróciłem na to oczami. Powienienen odebrać Amelię dopiero za kilka godzin, więc mieliśmy dużo czasu. Cieszyłem się, że Harry'emu zależy na tym, bym poznał jego rodzinę. To miało dla mnie duże znaczenie; nie wstydził się, że jest z kimś starszym i kimś, kto ma dziecko, a nie każdy by się do tego przyznał ot tak. Może byłoby mu trudniej, gdyby obracał się w większym gronie znajomym, ale Harry nigdy nawet nie wspominał o kimś więcej niż jego rodzina i ta jedna koleżanka z różowymi włosami.
Po niechlujnym ułożeniu sterty dokumentów na biurku, pognałem jak najprędzej się dało do pokoju, aby przebrać się w zdecydowanie lepsze ubrania niż dres.
W międzyczasie, odpisałem Harry'emu.
Do: Harry ♡
„Następnym razem zadzwoń, żebym mógł po ciebie przyjechać. Nie musiałbyś tłuc się autobusem... xxx"
Rzuciłem telefon na łóżko, przeglądając swoją garderobę.
Nie chciałem także z drugiej strony wyjść na snoba, dlatego zdecydowałem się, że wszelkie eleganckie koszule odpadają. Moja decyzja ostatecznie padła na gładki, obcisły, czarny t-shirt oraz moje ulubione rurki w odcieniu ciemnej zieleni, prawie czarne. Do tego wyjąłem jakieś nieco bardziej eleganckie buty. Pogoda dopisywała, więc nie potrzebowałem niczego na wierzch. Przejrzałem się w lustrze, poprawiając zegarek, który był trochę zbyt duży, więc zapiąłem go ciaśniej i trochę niżej. Ułożyłem włosy palcami i... okej, miałem jeszcze czas, żeby się ogolić. Musiałem się trochę pospieszyć, ale mogłem zdążyć. I kiedy już to zrobiłem zdziwiłem się, ponieważ wyglądałem co najmniej pięć lat młodziej. Zdążyłem zapomnieć jak to jest. Wycierając brodę ręcznikiem, tkwiłem w szoku. Użyłem ulubionych perfum i klasnąłem w dłonie. Wyglądałem jak po wyjściu z salonu kosmetycznego.
Zerknąłem tylko na swoje paznokcie.
– O nie, kurwa – zmrużyłem oczy na resztki białego lakieru na trzech paznokciach. Przeklęty Harry i moja córka. – Trudno. Nie będę tego przecież zmywać, ryzykując zbesztaniem przez Amelię.
Ostatni raz spojrzałem do lustra, sprawdzając jeden ze swoich najlepszych uśmiechów. Było w porządku.
Zszedłem na dół, aby zgarnąć tylko do zwykłej, szarej nerki mój telefon, portfel i powerbank, na który zdecydowałem się po zauważeniu, iż bateria mojego telefonu nie prezentowała się najlepiej.
Usłyszałem dzwonek do drzwi, na co przewróciłem oczami. Tyle razy powtarzałem Harry'emu, że może wchodzić do mojego domu jak do swojego, ale on nie słuchał. Zwinąłem jeszcze klucze do samochodu i otworzyłem mu.
– Ile razy mam powtarzać, abyś wchodził tutaj bez dzwonienia? – prychnąłem, lecz zamiast odpowiedzi otrzymałem całusa powitalnego. Harry dosłownie ścisnął moją szczękę, wyciągając ją do góry.
– I tak nigdy się nie nauczę – powiedział, przytulając się do mnie. – Wow. Wyglądasz bardzo seksownie! – z uśmiechem głaskał mnie po policzkach miękkich od jakiegoś kremu.
– W końcu muszę się jakoś prezentować przed tak cudowną rodziną jak twoja! – klepnąłem go zaczepnie w pośladek. – Pakuj dupę do auta.
– Jesteś straszny – zachichotał, niemal w podskokach kierując się do pojazdu, kiedy zamknąłem dom, wkładając pęczek kluczy do nerki. Harry oparł się o maskę samochodu, a w jego dłoni znikąd pojawiły się okulary przeciwsłoneczne.
– No proszę, jaki kurwa elegnacik. – skomentowałem jego pozę. – Oparł się o Porshe i myśli, że jest gangsterem!
Usta Harry'ego wywinęły się w uśmiech, gdy demonstracyjnie podniósł swoją nogę, kładąc stopę i łydkę na granatowej masce. – Czuję się w końcu jak Ariana Grande. Jestem taką bogatą dziwką jak ona? – zachichotał, wypinając się.
– Lubisz moje włosy? Właśnie je kupiłam – zacytowałem ze śmiechem radiowy hit piosenkarki.
– Dzięki, następny – parsknął, odsuwając się w końcu od maski.
– Jesteś szalony – pokręciłem głową z rozbawieniem, napierając na niego, gdy chciał już wsiąść do samochodu. Uderzył plecami o samochód, gdy patrzyłem na niego intensywnie. – Przywitajmy się tak, jak powinniśmy – szepnąłem w jego usta.
Chłopak westchnął cicho z zaskoczeniem, gdy złapałem go władczo pod uchem i złączyłem nasze wargi w namiętnym pocałunku. Rozszerzył lekko swoje nogi, kiedy stanąłem między nimi, łapiąc mocniej talię chłopca. Przekręciłem lekko swoją głowę, odsuwając się. Harry ścisnął dłonie na moich pośladkach, patrząc na mnie spod modnych okularów.
– Czy mi się wydaje, czy trochę ci się tu zmieniło? – zapytał z podziwem.
– Przysiady ze sztangą, kochanie – zacmokałem.
– To pewnie to. Jest sprężysty jak pianki marshmallo – zamrugał zalotnie. Przegryzłem swoją wargę siekaczami, ostatni raz całując jego miękkie usta. Odsunąłem się, otwierając mu drzwi. Harry zasiadł zapinając pas, gdy okrążyłem samochód; kątem oka widziałem jak kładzie swoją małą torebkę na udach, grzebiąc w niej, aż w końcu znalazł jedną ze swoich pomadek. Wyjechałem z podjazdu, pilotem do samochodu, zamykając bramę, przez co musiałem odsunąć szybę i wychylić się delikatnie.
Później już wyjechałem na ulicę, włączając radio.
– Nie wywołuj wilka z lasu! – powiedziałem do chłopaka ze śmiechem, kiedy z głośników rozległa się kończąca już piosenka, jaką niedawno wspomnialiśmy.
– Szkoda, że to końcówka. Chociaż ona jest najlepsza! – zawołał, zaczynając śpiewać i poruszać się w rytm melodii.
Nie znałem tekstu tak dobrze jak on, ale miałem ubaw, widząc, jak parodiuje popularną piosenkarkę.
Stęknąłem z niezadowoleniem, nasłuchując jakiegoś radiowca, który zaczął mówić o jakimś nowym filmie. Chciałem przełączyć stacje, gdy znaleźliśmy się na pasach, ale Harry mnie zatrzymał, łapiąc moją dłoń. Złączył nasze palce, przyciągając do swojego kolana.
– Zostaw. To jakaś nowa komedia romantyczna, a ja dawno nie byłem w kinie.
– Tak – burknąłem. – Moja ex żona gra w tym główną rolę – skrzywiłem się, widząc jak Harry zresztą zrobił po chwili to samo.
– Kiedy odbierzesz jej prawa do Amy? – jęknął. – Myszka coraz częściej skarży się na ilość facetów, których tam spotyka i na samą Danielle.
Chciałem odpowiedzieć Harry'emu, ale nagle jakby usłyszałem swoje imię i nazwisko.
Odruchowo podgłośniłem z zaciśnietymi wargami radio, wsłuchując w głos prezentera. – Były mąż pani Campbell ostatnio widziany był... z mężczyzną! Tak, nie przesłyszeliście się. To musiał być prawdziwy cios dla aktorki!
– Cios, kurwa – prychnąłem prześmiewczo. – Pieprzone tabloidy – pokręciłem głową z impetem, kiedy zobaczyłem zielone światło. – Poczekaj – zatrzymałem bruneta przed naciśnięciem radia – chcę zobaczyć co jeszcze powiedzą.
– Jak wszyscy wiemy, aktorka ma na swoim koncie kilka skandali, ale Louis zdecydowanie przebił ją jednym, krótkim romansem z o wiele młodszym od niego chłopakiem – kontynuował dziennikarz.
– Krótki romans? Po czym oni wysuwają takie wnioski? – spytałem retorycznie chłopca. – To ona była widziana niemal każdego wieczoru z innym mężczyzną, a nasz związek nazywają krótkim romansem?
– Nie mogę tego słuchać – żachnął, przełączając stacje. – Nie słuchaj tych gówien, Louis. Oni wszyscy szukają tylko sensacji.
– Sprzedają fałszywe informacje. To nie fair – westchnąłem, wciskając bieg. – Boję się, że ona może naopowiadać więcej bzdur.
– Media są czymś, co powinno cię naprawdę obchodzić najmniej... – pogłaskał moje udo. – Jakby pieprzyli, że jestem w ciąży to też byś to tak przeżywał?
Zaśmiałem się na jego słowa, łapiąc jego dłoń i przysunąłem do pocałunku. – Koniec tego. Czy jest coś, co powinienem wiedzieć o twojej rodzinie? – zmieniłem temat, gdy zobaczyłem przed sobą szpital, pod który podjechałem samochodem.
– Błagam, ignoruj żarty Nialla – spojrzał na mnie niemalże z przerażeniem. – On jest po prostu najgłupszy i najobrzydliwszy.
– Jest typowym młodszym bratem, co? – spytałem. – A Gemma?
– Gemma jest podobna do mnie – powiedział, rozmyślając. – Ale jest zdecydowanie dużo bardziej charyzmatyczniejsza.
– I Twoja mama... Jej boję się najbardziej, wiem że jesteście bardzo blisko i to po prostu- to twoja mama, sam rozumiesz. Zesikam się tam – zacząłem panikować, parkując.
– Moja mama jest akurat osobą, o jaką powinieneś się martwić najmniej, bo ona już absolutnie cię kocha przez wszystkie moje opowieści – uśmiechnął się ciepło. – Mówiłem jak dobrze mnie traktujesz i to jest priorytetem. Nie będzie czepiać się o nic innego.
– Dobra, błyskotko – zgasiłem silnik, odpinając swój pas.
– Awww... Nazwałeś mnie błyskotką Loueh! – złożył dłonie jak do modlitwy. – Jestem jak Twoja świecąca gwiazdka na niebie, która w w nocy wyznacza ci drogę do domu, prawda?
– Ty to powiedziałeś, nie ja – parsknąłem wymownie. Harry automatycznie zrobił swoją groźną minę. Kochaliśmy się przekamażać. – Jest jak jest, Harold. I ty dobrze wiesz jak jest.
– Uwielbiam cię.
– Nie przedłużajmy tego, już i tak na pewno nie możesz się doczekać na widok taty. Chodźmy.
– Nie mogłem praktycznie spać w nocy przez to, jak denerwowałem się tym wszystkim – wyznał, wysiadając razem ze mną z auta.
– Mogłeś zostać u mnie na noc – uśmiechnąłem się do niego, łącząc nasze palce, gdy kierowaliśmy się w kierunku budynku. – W moim domu zawsze czeka na ciebie seria przytulania w łóżeczku, pamiętaj.
– Dobrze wiesz, że chcąc nie chcąc, mam naukę – westchnął, wtulając się w moje ramię tak, jak to najbardziej kochałem.
– Kiedy jest to pieprzone zakończenie roku? – spytałem go zrzędliwie. Otworzyłem wielkie drzwi, już w pierwszej chwili czując zapach szpitala, który wywoływał u mnie panikę.
– Jak ja nienawidzę szpitali... – wymamrotałem mu przy uchu.
– Ja zdążyłem się przyzwyczaić trochę.
– Prowadź mnie – szepnąłem do niego, obejmując Harry'ego wolnym ramieniem. Chłopiec tulił się do mnie, wchodząc do windy. Nacisnął właściwy przycisk, a jego noga podrygiwała.
– Denerwujesz się? – zapytałem zdziwiony.
– A ty nie?
– Ja mam powód, kochanie.
– Naprawdę denerwujesz się moją rodziną, nie mogę w to uwierzyć jak daleko jesteśmy – uśmiechnął się do lustra, ściągając okulary przeciwsłoneczne i zawiesił je na dekolcie swojej koszulki.
– Nie mam pojęcia jak powinienem się zachować, gdy już ich zobaczę.
– Zachowuj się tak, jak zawsze – pocałował szybko mój policzek. – Tylko mniej przeklinaj. Tak na dobry początek – uśmiechnął się szeroko, gdy winda zatrzymała się na właściwym piętrze.
– Ok, myślę, że to mogę zrobić. – zaśmiałem się pewnie, mimo tego, jak dygotałem wewnątrz. Chłopak ciągnął mnie za rękę wzdłuż długiego korytarza.
– Widzisz blond czuprynę? – szepnął. – To Niall. Już się z resztą poznaliście. Obok jest Gemma, a mama pewnie siedzi w sali.
– Wow, twoja siostra jest piękna.
Za to, co powiedziałem, otrzymałem uderzenie z pięści w ramię.
– Auć! Skoro ty możesz zachwycać się jakimiś kobietami z Instagrama, czemu ja nie mogę? – oburzyłem się.
– Ja jestem gejem, Louis – mimo wszystko wciąż pozwalał się obejmować. – Nie możesz przy mnie komplementować innych – zarumienił się ze złości, wyglądając rozkosznie i mógłbym robić mu na złość, ale wolałem go już nie denerwować, gdy rodzeństwo Harry'ego nas zauważyło, patrząc głównie na mnie.
– Louis! – Niall krzyknął krótko, pędząc w naszą stronę i ku szokowi, jaki malował się na mojej twarzy nie zwolnił póki dosłownie nie rzucił mi się na moją szyję. Harry w tym czasie poszedł do swojej siostry. Niall w trakcie naszego spotkania był dosłownie mroźny, kiedy teraz wisiał na mnie jak dziecko, albo miś koala. W końcu poklepałem jego plecy w przyjacielskim geście. Cóż, pieniądze robią z ludźmi wiele rzeczy.
– Mogę ci sprzedać duszę jeśli w ten sposób odwdzięczę ci się chociaż trochę! – ciągle przytulał się do mnie, a ja mimo wszystko się uśmiechnąłem.
– Lepiej nie. Harry mnie uderzył, gdy skomplementowałem waszą siostrę – zaśmiałem się, gdy blondyn odsunął się ode mnie, a wspomniana dziewczyna lekko się onieśmieliła.
– Louis – przedstawiłem się, podając pięknej brunetce rękę, a ona uścisnęła ją z delikatnym uśmiechem.
– Gemma. Nie wiem od czego zacząć...
– Harry, ja zaraz zwariuję jeśli kolejna osoba znowu zacznie mi dziękować + jęknąłem.
– Nie męczcie go już. To nie jakaś skarbonka – Harry wstawił się za mną, chichocząc łagodnie. Przylgnął do mojego boku, łapiąc mnie za biceps. – Jestem niemalże pewien, że mama zrobi to wylewnie zamiast waszej dwójki. Lepiej powiedzcie, jak tata?
– Jeszcze się nie obudził – odparła Gemma.
– Ale zrobi to w każdej chwili! – dodał od siebie Niall.
– Przebudził się tylko na chwilkę, ale tylko mama była tego świadkiem – dodała od siebie brunetka, siadając znowu na krześle. – Daliśmy im chwilę dla siebie.
– Możemy wejść?
– Myślę, że nie ma żadnych przeciwskazań – Gemma stanęła przy drzwiach, przekręcając klamkę.
Teraz to ja poczułem się bardzo niepewnie, kiedy miałem zobaczyć rodziców Harry'ego. Szedłem lekko za nim, starając się nie garbić. Harry ściskał moją dłoń, zaglądając do środka. Gemma zamknęła za nami drzwi, gdy weszliśmy do pokoju, w którym słyszałem nieznośne maszyny.
Z mojego gardła uciekł urwany oddech na widok mężczyzny mniej więcej po pięćdziesiątce, którego głowa była zabandażowana, pozostawiając odsłoniętą tak naprawdę tylko jego twarz. Podłączone do niego było całe mnóstwo przeróżnych kabli, które łączyły się z maszynami kontrolującymi jego tętno, oddech oraz bicie serca. Przez dłuższą chwilę po prostu stałem i patrzyłem się na to wszystko jak wryty.
– Cześć mamusiu – Harry spojrzał na matkę ze skruszeniem, a ja dopiero teraz zwróciłem uwagę na kobietę, która siedziała przy mężczyźnie dotykając jego policzka. Patrzyła w naszym kierunku, uśmiechając się łzawo, kiedy wstała, stawając przed nami.
– Mamo... – Harry położył dłoń na moim ramieniu. – Chciałbym przedstawić ci mojego chłopaka, Louisa – ja ukłoniłem się po jego słowach przed kobietą i ująłem jej dłoń w swoją, by ucałować jej wierzch.
– Bardzo miło mi w końcu panią poznać – uśmiechnąłem się do niej, kiedy w brązowych oczach zobaczyłem szczęśliwe iskierki. Cały czas uśmiechała się do nas promiennie, w końcu kładąc dłonie na moich ramionach i pocałowała mój policzek z drżącym oddechem. Harry widząc ją w kruchym stanie, od razu przytulił swoją mamę, pocieszające szepcząc do jej ucha.
– Louis, ja nie wiem... i nigdy się nie dowiem jak mogłabym się odwdzięczyć za to, jak nam pomogłeś. – załkała.
– Nie chciałbym, żeby traktowała to pani jak jakiś dług, czy coś z tych rzeczy – pokręciłem przecząco głową, patrząc na nią kojąco. Wyglądała na zranioną, to oczywiste, ale mimo tego biło od niej niesamowite ciepło. – I jedyna rzecz, której chciałbym od pani wymagać to... myślę, że akceptacja. Ta cała sytuacja była dla pani pewnie wielkim szokiem i- i jestem z Harrym niedługo w oficjalnym związku, ale obiecuję opiekować się nim zawsze, gdy przy mnie jest – złożyłem przysięgę.
– Jesteś dobrym chłopcem, skarbie – pieszczotliwy sposób, w jaki się do mnie zwróciła mimo mojego wieku sprawił, że już zakochałem się w tej kobiecie. – I wiem, że ten psotnik...
– Mamo....
– ...i bałaganiarz...
– Mamo, nie przesadzaj – Harry wyraźnie się zmieszał, w końcu pozwalając swojej rozbawionej mamie dokończyć.
– ...będzie z tobą wreszcie szczęśliwy.
– Jestem szczęśliwy, mamo – uśmiechnął się do niej, patrząc również krótko na mnie. – Louis i Amy to chyba moje przeznaczenie – zachichotał, bawiąc się moim małym palcem.
– Tak naprawdę to twój grzeczny niegrzeczny synalek bujał się z Louisem już od dawna, ale wstydzili się przyznać co do siebie czują – Niall pokazał bratu język, pojawiają się znikąd.
– A ty to chyba już za długo w łeb nie dostałeś – warknął Harry.
– Nie kłóćcie się w szpitalu, bo oboje dostaniecie po uszach – upomniała ich matka. Chyba już pokochałem tę rodzinę. Harry pokręcił głową, całując jej policzek i zasiadł przy tacie. Stanąłem nad nim, masując jego plecy w geście wsparcia.
– Kiedyś mnie bił jak byliśmy dziećmi – Niall wymamrotał, stając obok mnie. Zawiesił wzrok na ojcu, przekręcając głowę. – Jak rodzice się odwracali to mnie szczypał albo kopał.
– Harry! – spojrzałem na niego zszokowany.
– On mnie prowokował. Nie słuchaj go, mówiłem ci – zmroził Nialla spojrzeniem. – Jest najmłodszy, więc zawsze miał najgorzej.
– Zawsze byłem jego chłopcem na posyłki – burknął. – Musiałem wiecznie przynosić mu jedzenie, picie i zrzucał też na mnie wszystko, kiedy coś zbroił.
– Starasz się coś tym wskórać? – Harry odwrócił się do blondyna. – Nie musisz mówić tych wszystkich rzeczy. I tak wiem, że mnie kochasz, Nini, więc zamknij się.
– Próbuję dać Louisowi znać, aby nie ufał ci za bardzo, bo zanim się obejrzy jego również zaczniesz kopać!
– Już mnie kopie – zaśmiałem się.
– I jeszcze nie uciekłeś? – posłał mi zszokowane spojrzenie.
– Nie zanosi się na to – odpowiedziałem mu zgodnie z prawdą.
Zacząłem wykonywać subtelny masaż na karku bruneta, słysząc obok siebie zdumione westchnięcie. Uśmiechnąłem się pod nosem, czując wokół wiele bacznych spojrzeń zgromadzonych na mojej osobie, ale to było w porządku. Miałem nadzieję, że rodzina Harry'ego zauważy, że patrzę na niego z miłością.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro