Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

20.

Musiałam usunąć trzy ostatnie rozdziały, żeby wattpad się obudził i prawidłowo działał.

Staciłam wasze wyświetlenia i wszystkie komentarze z tych części. Nawet nie wiecie, jak mi przykro.



– Tata, nie! Nie, tato... Proszę! – dziewczynka skakała po mnie swoimi małymi stópkami, rwąc swoje ramionka do mojej dłoni, w której znajdował się ostatni tęczowy żelek. – On miał być mój!

– Magiczne słowo? – uniosłem do góry brew. – I jeśli powiesz "abradakadabra", to go zjem! – zagroziłem, jedną dłonią sprawnie odpychające Amy na drugi koniec kanapy.

– Harry! Zrób coś – grymasiła, wbijając nagie stopy w mój brzuch, jednocześnie chcąc zepchnąć mnie z siedzenia. Harry wyciągnął rękę do żelka w mojej dłoni, porywając go i wsadził go całego do swoich ust, wycierając palce w tapicerkę.

– Harry! – pisnęła z ogromem frustracji, a ja wybuchłem głośnym śmiechem. – Miałeś mi pomóc!

– Wcale nie – zaprzeczył, ocierając dolną wargę z cukru kciukiem. – Miałem coś zrobić. I zrobiłem.

– Nie mów z pełnymi ustami, dzieciaku – dźgnąłem go w brzuch, na co skulił się lekko, gromiąc mnie spojrzeniem i sięgnął po telefon, który leżał na stole. Wrócił na kanapę, kładąc swoje bose stopy za moje plecy.

– Wygodnie? – zakpiłem.

– Po prostu zimno mi w stropy – wcisnął jedną z nich w moją lewą łopatkę, na co skrzywdziłem się. – Znów bolą cię plecy? Byłem poważny, Louis, mówiąc żebyś przestał tak okropnie garbić się przed komputerem.

– A ty możesz wytrzymać bez komórki chociaż godzinę? – dokuczałem mu, łaskocząc go po kostce.

– Nie – pokazał mi w dziecinny sposób język, a ja, kiedy upewniłem się, że Amy nie patrzy, wyciągnąłem w jego stronę środkowy palec.

– Wiesz co możesz zrobić mi tym paluchem? – uniósł wysoko brwi, uśmiechając się w głupi sposób, ale nie dokończył przez obecność Amelii, która usiadła na dywanie, rozkładając swoje lalki i filiżanki. – Mam dziesięć nieodczytanych wiadomości – zmarszczył brwi po odblokowaniu telefonu.

– Wszystkie są od Gemmy? – dogryzałem się, i tym razem to on pokazał mi środkowy palec, klikając w ekran komórki.

– Dwie z nich są od mamy, jest jedna od Nialla, od Gemmy, od Zayna, Caluma, dwóch pozostałych współlokatorów i jednego znajomego z którejś z domówek – zmarszczył brwi, prawdopodobnie czytając wiadomości.

– Wow – skomentowałem, siadając bliżej niego. Położyłem czubek brody na ramieniu bruneta, ciągle mając oko na Amelię, nawet wtedy, gdy pocałowałem zagłębienie w żuchwie mojego chłopaka, pamiętając, że to jego magiczne, ulubione miejsce do robienia malinek. Jego głowa automatycznie wygięła się w bok i czułem, jak przechodzi go dreszcz. Uśmiechnąłem się triumfalnie do samego siebie, będąc jak rzep na ramieniu kędzierzawego. – Co takiego piszą? – zapytałem, gdy otworzył pierwszą wiadomość.

– Zayn się... nabija. Wysłał mi zdjęcie – wzruszył lekko ramionami i oparł się o mój tors, żebym również wiedział wiadomości. – Czekaj. To jesteśmy my.

– Jak to? – ściągnąłem brwi, nawet śmiejąc się nerwowo przez to, że nie dowierzałem chłopakowi. Moja mina jednak momentalnie zrzedła, kiedy ujrzałem nas, siedzących na ławce w swoich objęciach. Było to zdjęcie zrobione z ukrycia, bardzo dobrej jakości.

– Napisał, że kilka zdjęć krąży po stronach plotkarskich – natychmiastowo wszedł w link, który wysłał mu przyjaciel. Strona chwilę się ładowała, nim naszym oczom ukazało się co najmniej pięć fotografi. Były one zarówno z placu zabaw, jak i spod lodziarni, gdzie całowaliśmy się. Czułem jak moje serce bije co najmniej trzy razy szybciej niż zazwyczaj.

– Przecież jak Danielle to zobaczy...

– Naprawdę twoja pierwszy myśl to była żona? – zmarszczył brwi, przerywając chwilę, w której przewijał zdjęcia kciukiem. – Kiedyś i tak by się dowiedziała.

– Harry, przepraszam, kochanie, ale nie rozumiesz mnie – jęknąłem, wplatając palce w swoje włosy, gdy usiadłem załamany na łóżku. – Ty nie ukrywałeś przez tyle lat tego, kim jesteś...

– Wiem, ale... naprawdę aż tak się tym przejmujesz? – spytał, siedząc na kraju kanapy. – Przecież wyszliśmy trzymając się za ręce i całowaliśmy się. Wyszliśmy do miejsca publicznego jako para, myślałem, że jesteś na to przygotowany.

– Moja rodzina i Danielle byli przeze mnie okłamywani latami – miałem ochotę rwać sobie włosy z głowy. – To nie miało wyjść na jaw w taki sposób.

– Mógłbyś chociaż spytać mnie jak ja czuję się w tej sytuacji – przewrócił bezczelnie oczami. I chociaż nie mogłem się gniewać, bo wyglądał jak mały kotek, burmusząc się, to wiedziałem, że wywołałem właśnie sprzeczkę. – To dla mnie też jest zaskoczenie, bo nigdy nikt mnie nie śledził i nie robił zdjęć do reporterów. Ale ty wolisz wspomnieć o swojej żonie, która podobno jest dla ciebie nikim.

– Jest – złapałem dłoń Harry'ego, już wiedząc. Mój chłopak jest zazdrosny o moją byłą żonę. – Wybacz Harry. Proszę. Ja jestem tylko zszokowany, że coś takiego w ogóle wyszło.

– Więc... przykro mi, ale to się wydarzyło – wypuścił powietrze ze swoich ust, wyłączając telefon i położył go obok siebie, drapiąc swoje kolano. Patrzył na mnie przez moment, ale kiedy nie odezwałem się do niego, zszedł z kanapy, klękając przy Amelii, która nalewała zimną herbatę z plastikowego dzbanka wprost do filiżanek dla swoich lalek i misiów. Harry pocałował ją w skroń, otrzymując filiżankę.

– Czemu tatuś jest smutny? – dziewczynka nachyliła się w stronę bruneta, szepcząc, ponieważ myślała, że jej nie usłyszę. Mimowolnie uśmiechnąłem się.

– Nie wiem – powiedział, utrzymując taki sam ton głosu. – Chyba tylko obraził się za tego żelka, którego zjadłem. Może za chwilę mu przejdzie.

– Dupek! – wykrzyczałem, biorąc ozdobną poduszkę z kanapy w dłoń i ze śmiechem rzuciłem nią w głowę chłopaka. W tej chwili było mi już kurwa wszystko jedno.

– Nie zaczynaj wojny ze mną, Tomlinson – sarknął ostrzegawczo, poprawiając swoje włosy. Odłożył filiżankę i odrzucił poduszkę w moją twarz, sprawiając, że Amelia zaśmiała się, trzymając swoją lalkę.

– Nie wygrasz tej wojny, Styles – wziąłem w ręce dwie poduszki na raz i doskoczyłem do bruneta, zaczynając go nimi okładać jak dziecko.

– Hej! – Amelia klasnęła w dłonie. – A jak weźmiecie ślub, to jak będziecie się nazywać?

Zmarszczyłem brwi, przestając uderzać w Harry'ego. On również zaprzestał jakichkolwiek ruchów, patrząc na mnie z rozchylonymi wargami.

– Styles – powiedział w tej samej chwili, gdy ja poważnym, głośnym tonem, jakby to było oczywiste, rzekłem "Tomlinson."

– Zwariowałeś? – kręciłem głową z wymownością. – Mam już zbyt wiele stylu, nie potrzebuję jeszcze tego tandetnego nazwiska gwiazdy.

– Jesteś najgorszy! – krzyknął, sprawnie unikając lekkich ciosów w brzuch. Amelia wycofała się, chichocząc. – Amy, stań po mojej stronie i zrób coś ze swoim ojcem, który zachowuje się jak bachor!

– Nie! – zawołała, odchodząc na bok. – Chcę zobaczyć, kto wygra – wytłumaczyła, siadając na podłodze po turecku.

– Boże... – Harry zaśmiał się, wyginając swoje ciało, gdy zacząłem go łaskotać. – Przestań, przestań, Louis! Pożałujesz tego! – łapiąc moje nadgarstki, przewrócił mnie na podłogę. – Poddaj się frajerze. Jesteś okropny.

– Nigdy! – owinąłem swe nogi wokół jego tali i zakołysałem nami na prawo, tak żeby zrzucić go ze mnie.

– Jesteś straszny. Zepsułeś cały podwieczorek – przewrócił oczami, kiedy zawisłem nad nim, trzymając jego nadgarstki. – I co te-

Harry nie zdążył dokończyć, ponieważ dźwięk mojego dzwonka rozbrzmiał w telefonie. Słyszałem go gdzieś z kuchni, wytężając słuch. W tym czasie Harold zdążył mnie powalić, kładąc się na mnie.

– Wygrałem.

– Uroczyście zobowiązuje się do dokończenia tej walki – rzuciłem mu wyzwanie, wstając z podłogi po zrzuceniu go ze swojego ciała. Amelia dostała już ze śmiechu czkawki. – A ty, mała, przestań triumfować. Możesz być dumna tylko wtedy, gdy wspierasz swojego ojca!

Harry zwijał się ze śmiechu, patrząc na moje wygniecione ubranie.

– Manipulujesz własną córką – zachichotał, poprawiając swoje spodenki. Podniosłem się, otrzepując moją stylizację, chociaż t-shirt nie był brudny. Znalazłem swój telefon na blacie, więc niechętnie stanąłem nad nim, widząc co pisało na wyświetlaczu.

– Halo? – odebrałem telefon od swojej byłej żony, udając, że wcale nie było to ostatnia rzeczą, na jaką miałem ochotę w swoim życiu.

Przeczuwałem, że zrobi mi awanturę, ale nie wiedziałem, że zacznie wrzeszczeć od razu po tym, jak przyłoże telefon do ucha.

– Wiesz, ile wstydu mi przyniosłeś?! Boże, ty pewnie nie zdajesz sobie z tego sprawy. Ludzie do mnie, kurwa, wydzwaniają, a na dzisiejszym wywiadzie kompletnie się zbłaźniłam! Kurwa, Louis, jak nisko upadłeś? Naprawdę nie wiem, w którym momencie uderzyłeś się w głowę, robiąc tak potworne i obrzydzające rzeczy. Nigdy w życiu bym się nie spodziewała po tobie tak wielkiego świństwa. To twoja zemsta?! Jesteś obrzydliwy!

– Och, widziałaś zdjęcia z moim partnerem... – zakpiłem sobie z niej, już czując, jak dosłownie zaczynam się gotować przez jej słowa.

– I ty to mówisz tak spokojnie?! Błagam, powiedz, że to nie jest na poważnie i to tylko twoja zemstwa...

– Odpowiem ci szczerze: to nie było planowane – zaśmiałem się wprost do telefonu. – Proszę, nie udawaj głupiej. To jest normalna rzecz, a z moją głową jest wszystko w porządku, bo faceci podobają mi się nie od dnia dzisiejszego.

– To znaczy, że... – urwała nagle. – Kurwa mać, byłam przez tyle lat z pedałem i takim gnojem pod jedną pościelą...

– Po pierwsze, jeśli już, to gejem – poprawiłem ją uszczypliwie. – A po drugie, jestem biseksualny.

– I śmiesz się tym szczycić?! – parsknęła na pograniczu płaczu wywołanego ogromem frustracji. – Jestem tolerancyjna jak matka mnie nauczyła, ale gdy myślę o tym, co wy dwaj robicie... Przecież to jest chore! To jest obrzydliwe. Boże, twój- on jest dzieciakiem.

– No widzisz! A przewyższa cię inteligencją i dojrzałością co najmniej pięc razy – cały czas uśmiechałem sie drwiąco, aby nie stracić nad sobą kontroli.

– Jak śmiesz?! Przyniosłeś mi tyle wstydu... – westchnęła dramatycznie, mówiąc niewyraźnie. – Jak sobie to wyobrażasz? Amelia ma osiem lat!

– I kocha Harry'ego tak, jak nigdy w życiu nie będzie w stanie pokochać twoich zadufanych w sobie fagasów i ciebie – warknąłem.

– Odpieprz się od moich związków!

– Boże, słyszysz jaką hipokrytką jesteś?! – wybuchłem, zaciskając dłoń na blacie stołu. – Przypominam ci, że wzięliśmy pierdolony rozwód. Nie masz prawa wtrącać się w to, z kim się umawiam, a to, że jestem w związku z mężczyzną nie zmienia zupełnie nic, rozumiesz? Mógłbym być z kimkolwiek i płeć nie ma żadnego znaczenia. Ty po prostu nie umiesz szanować ludzi. I jeśli będziesz mnie wciąż nagabywać, przysięgam, że spotkamy się w sądzie szybciej niż myślisz. Nie rób ze mnie kretyna, wiem że twoje wymówki są zamierzone i specjalnie chcesz przedłużyć ten proces, ale Amelia i tak jest moja i nie zawaham się ci jej całkowicie odebrać, a jej nie będzie przykro. Odejmę jej tylko ten stres, który widzę w jej oczach za każdym razem, gdy ją do ciebie odsyłam. Ona się boi tych mężczyzn! A Harry jest- ona go uwielbia.

– Naprawdę nie wierzę w to, jak się stoczyłeś...

– Już nie masz argumentów i od początku ci ich brakowało. Kończę tę rozmowę – ostro jej przerwałem. – A i tak na marginesie... – odkaszlnąłem i ściszyłem swój ton głosu. – Śpię z nim niecały miesiąc, a moje życie seksualne jest dużo lepsze niż to z tobą przez tyle lat naszego małżeństwa.

– Jesteś okropny.

– Skończyłaś? – spytałem znudzony.

– Louis, chcę żebyś wiedział jakim frajerem jesteś, rozumiesz?

– Byłem frajerem przez te wszystkie lata, podczas których tkwiłem z tobą w tym toksycznym małżeństwie. Żegnam.

Z impetem nacisnąłem czerwoną słuchawkę, zaledwie sekundę po tym widząc nowe połączenie.

– Czego znowu nie rozumiesz? – warknąłem, uderzając dłonią lekko w blat. Nasłuchiwałem ciszy po drugiej strony, nagle słysząc głos mojej siostry.

– Um, w porządku z tobą, Louis?

– Och... – tylko tyle byłem w tym momencie w stanie z siebie wydusić. – Przepraszam... myślałem, że to Danielle.

– Więc... wciąż problemy z byłą żoną? – zachichotała.

– Tak. Ona- nagabywa mnie, bo, wiesz... widziałaś te artykuły, prawda? – postanowiłem tego nie przeciągać.

– I przez to też do ciebie zadzwoniłam – mogłem przysiąc, że właśnie się uśmiecha. – Chcę, abyś wiedział, że masz moje wsparcie, braciszku no i... nie ukrywam, że oczekuję od ciebie zapoznania mnie z twoim chłoapkiem.

– C-co? – zamrugałem kilka razy, ponieważ to było zbyt wiele dla mnie po tak burzliwej rozmowie, jaką odbyłem zaledwie kilka sekund temu. – I nie jesteś na mnie zła, że wszystko ukrywałem?

– Louis, szczerze? Ja to podejrzewałam od lat – powiedziała bezceremonialnie. – Jesteś moim bratem, takich rzeczy przede mną nie ukryjesz.

– Ale- jak to? – zamieszałem się. – Nie spędzałaś ze mną prawie w ogóle czasu i, jak to podejrzewałaś?

– Louis, ty miałeś nad łóżkiem plakat młodego Travolty, gdy grał w Grease i wzdychałeś do niego bardziej niż do głównej bohaterki – zaśmiała się.

– No weź, miałem wtedy szesnaście lat? – wybuchłem śmiechem, przymykając oczy. – No i mój gust się zmienił.

– Ile lat ma twój chłopak?

– Wiedziałem, że to pytanie padnie – parsknąłem. – Zabrzmie jak niedoszły zboczeniec, ale ma dwadzieścia jeden lat.

– Więc jest młodszy ode mnie – chichotała miękko, bez kpiny.

– Będziesz mi pewnie teraz dokuczać przez to, że jestem z kimś tak młodym – przegryzłem wargę.

– Na zdjęciach wyglądaliście całkiem poważnie.

– Bo tak jest – wyznałem. – Przy nim zrozumiałem w pełni, że tak naprawdę nigdy nie kochałem Dan.

– A jego kochasz?

– Jesteśmy na dobrej drodze – odpowiedziałem z pewnością swoich słów. – Jestem pewien, że on od razu zacznie panikować, ale fajnie byłoby was zapoznać, bo... jesteś moją jedyną rodziną i w ogóle.

– Byłoby cudownie. – mówiła. – I w ogóle.

Parsknąłem, uczepiając się wolną dłonią blatu. Kręciłem na boki głową, wzdychając błogo.

– Jestem tak ciekawa jaki jest tak młody gach, który uwiódł mego brata.

– On i Amelia teraz na pewno nas podsłuchują – zaśmiałem się, oddychając z ulgą wewnątrz siebie.

– Mogłeś powiedzieć, że jest tam w pobliżu, nie będę wam przecież przeszkadzać – zacmokała do telefonu kilka razy i ja wprost musiałem przewrócić czule oczami. – Pogadamy, gdy się spotkamy.

– Super, że zadzwoniłaś, Lottie – zerknąłem na moją córkę i chłopaka, którzy nawet nie ukrywali tego, jak mi się przyglądają.

– I przepraszam, że nie robiłam tego wcześniej.

– Ja też. A powinienem wiedzieć, że u ciebie wszystko w porządku, gdy jestem twoim starszym bratem – wydąłem dolną wargę. – Umówimy się niedługo. Pa, siostrzyczko.

– Papa, Lou – pożegnała się i to ona pierwsza przerwała połączenie. Odłożyłem komórkę na blat.

– Tatuś, czemu mówiłeś, że z Harrym śpisz lepiej niż z mamą? – zapytała Amelia. – Mama się rozpycha?

Spojrzałem na nią wielkimi oczami, mając ochotę zwymiotować przez nadmiar wrażeń. Podszedłem do nich siedzących na kanapie, podnosząc Amy i sadzając ją na swoich kolanach, gdy usiadłem obok Harry'ego. – Mama jest nieważna, kochanie. Teraz jesteśmy tylko my.

– Ale mi nie odpowiedzialeś na pytanie...

– Zrozumiesz jak dorośniesz, kochanie – Harry zaśmiał się w głos.

– Lepiej żeby do tego momentu już o tym nie pamiętała – uśmiechnąłem się nerwowo. – A teraz weź wszystkie zabawki, które przyniosłaś i odnieś je do swojego pokoju tam, gdzie ich miejsce zanim zrobi się tu jeszcze większy bałagan.

Objąłem Harry'ego w pasie, z uśmiechem obserwując jak dziewczynka zbiera swoje rzeczy i próbuje wszystkie utrzymać w dłoniach. Kiedy w końcu zniknęła z naszego pola widzenia, uśmiechnąłem się do Harry'ego cynicznie, powalając go na kanapę. On starał się utrzymać swój chichot. Położyłem dłoń na jego ustach i dopiero słysząc, że Amelia wchodzi po schodach zniżyłem się do jego karku, zostawiając tam kilka zmysłowych pocałunków.

– Wybacz mi, że na początku tak zareagowałem. Teraz wiem, że to nawet lepiej, że świat już wie – powiedziałem, trzymając dłonie nad jego głową. – Nie mam już zupełnie nic do ukrycia, a my zyskaliśmy piękne zdjęcia – zaśmiałem się, całując go namiętnie, lecz krótko, oczekując jakiejś odpowiedzi.

– Następnym razem powinniśmy sie jakoś czujniej rozejrzeć – spostrzegł z pewnym siebie uśmieszkiem. – Zapozowałbym chociaż jakoś.

– Oczywiście – pokręciłem z rozbawieniem głową, kiedy chłopiec objął mój kark. – To był szalony dzień. Sprawiasz, że wszystko jest szalone. Ale jest lepsze i podoba mi się – posłałem mu uśmiech, kompletnie zatracając się w namiętnym pocałunku z naszymi językami, ale wciąż z tyłu głowy pamiętając, by nie robić zbyt wiele, kiedy Amelia jest w pobliżu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro