Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

16.

Rozdział jest ważny, przeczytajcie do końca.

2/2 dzisiaj! 😏



Okazało się, że miałem więcej czasu, niż myślałem. Po powrocie z pracy zdążyłem wziąć orzeźwiający prysznic i przygotować absolutnie wszystko. Byłem przekonany, że tej nocy w końcu będę miał Harry'ego całego dla siebie w swoim łóżku i spełnię wszystkie swoje marzenia, związane z tym chłopcem.

Nieważne jak brudno to brzmi.

Postanowiłem nie przesadzić z moim wyglądem, aby Harry nie zauważył we mnie desperacji, ale także postarałem się, by wyglądać najlepiej jak to było możliwe, delikatnie zaczesując moje włosy do tyłu i ubierając obcisłe rurki, oraz golf.

Zadbałem nawet o to, by odświeżyć sypialnię. Upewniłem się, że pościel jest czysta i pachnąca. Na komodzie stały dwie świeczki, spojrzałem na nie i pomyślałem, że jeśli już tu są, to mogę je zapalić. Nawet nie wiem, kiedy ostatni raz było tu tak ładnie, bo w ostatnich miesiącach nikt nie dbał o to konkretne pomieszczenie.

Nagle poczułem się jak prawiczek, który niedługo straci swoje dziewictwo. Och, potrzebowałem osoby, która mogłaby dać mi w twarz. To żenujące!

Oprócz tego przygotowałem w salonie kieliszki i wino, jakie miałem zamiar wypić z Harrym od razu po jego przyjściu, dlatego aby móc na czas otworzyć mu drzwi, zszedłem lekkim truchtem na dół.

Harry zawsze był punktualny, tak samo było tym razem. Zawsze przychodził, gdy ja miałem już wszystko gotowe. Nie zdziwiłem się, kiedy usłyszałem skromne pukanie i będąc gdzieś w połowie drogi na parter, zawołałem: - Wejdź!

Ujrzałem chłopaka w nikłym świetle lekko zaciemnionego przedpokoju, zaledwie chwilę po tym jak zszedłem na parter z szerokim uśmiechem.

- Cześć, skarbie.

- Cześć, skarbie - odpowiedział mi tym samym. Przyjrzałem się jego stylizacji, widząc, że ma na sobie popularne "mommy jeans" i białą koszulę, która wyglądała trochę... piracko, odsłaniając jego klatkę piersiową. Rękawy były rozkloszowane i falujące się. Wyglądał jak milion dolarów.

- Chodź tu no do światła, niech ci się przyjrzę - złapałem go za rękę, ciągnąc do salonu, gdzie na jego śliczną twarz padł promień delikatnego, sztucznego światło. Ściągnąłem jego biodra, finezyjnie rozglądając się po posturze chłopca. Prześliczny jak zawsze.

- To jest właśnie ta koszula, o której pomyślałem, gdy dałeś mi bransoletkę. Nie rozstaję się z nią! - pochwalił mi się, poruszając swoim nadgarstkiem, na którym błyszczała drobna biżuteria.

- Napijemy się? - bawiłem się jego palcami. - Kupiłem najlepsze pół-wytrawne wino, jakie tylko zdołałem znaleźć specjalnie dla ciebie.

- Nie chcę dzisiaj wina - pokręcił głową, uczepiając się lekko mojego ramienia. - Proszę, Lou.

- Hmm... - uśmiechnąłem sie rozczulony jego nagłą potrzebą bliskości. - A więc czego pragniesz zamiast tego?

- Lou - stęknął, wbijając palce w mój bok. - Myślę tylko o jednym odkąd dostałem od ciebie bieliznę.

Nim skończył mówić, jego dłoń już zaczepnie drażniła pasek moich spodni. Był bardzo konkretny w swoich gestach, ale frasobliwie roztrzepany w słowach. To kontrastowało ze sobą o tworzyło równowagę.

- No wiesz? - mruknąłem, ściskając mocno jego pośladki. - Ja chciałem zrobić nam jakiś przyjemny nastrój, a ty tylko o jednym... Tak się zachowuje dobry chłopiec? - dałem mu sugestywnego klapsa.

- Uch... Zrób coś - był zrzędliwy, drapiąc moją klatkę piersiową. - Nie chcesz mnie zobaczyć w tych stringach? - wywinął wargi.

- Jaki to ma sens, skoro zerwę je z ciebie praktycznie od razu? - niemalże wywarczałem, ku zaskoczeniu chłopaka wsuwają jedną z dłoni pod jego kolana, aby unieść go w ten sposób do góry, z drugą dłonią umieszczoną na jego plecach.

- Jesteś taki wkurzający, Louis - zacmokał, uczepiając ramiona wokół mojego karku, gdy zacząłem go nieść w stronę schodów. - Myślałem, że kiedy tylko mi otworzysz rzucisz się na mnie. Byłem już taki twardy, gdy wchodziłem do mieszkania!

- Po tym, co zrobimy nie będziesz w stanie nawet się ruszyć, Styles - wymamrotalem mu prosto do ucha, wchodząc na górę tak szybko jak tylko mogłem z ciążącym mi na ramionach ciałem bruneta.

- Jesteś szalony - oskarżył mnie, kiedy tylko go postawiłem na piętrze. - Zajmij się mną. Jestem twoim chłopcem, Lou - naparł na moje ciało i mówiąc, sprawnie zamaskował to, że począł się ocierać o moje udo.

- Dopilnuję, abyś błagał mnie o to, żebym się z tobą nie droczył - mówiłem przez zaciśnięte zęby. - Dojdziesz kurwa tak mocno, że zrobi ci się ciemno przed oczami.

- Tak, pragnę tego. Będę dla ciebie taki dobry. Będę tak głośno krzyczał twoje imię, zrobię wszystko o co mnie poprosisz - mówił chaotycznie, ciągnąc mnie za rękaw mojej koszuli.

Chłopak praktycznie rozpiął połowę guzików, kiedy ja wszedłem z nim do sypialni, rzucając go w brutalny sposób na łóżko, w którym on niemalże się zapadł. Widziałem jak oblizuje wargi, kiedy zawisłem nad nim, układając kolana po obu stronach jego bioder. Ściągnąłem swój golf przez głowę, przegryzając wnętrze policzków i szybko uścisnąłem penisa Harry'ego, który oznaczał się przez materiał spodni.

- T-tatusiu... - mruknął, od razu zaczynając masowac skórę moich bicepsów swoimi delikatnymi dłońmi. Nachyliłem się, aby złożyć na jego wargach mokry i sprośny pocałunek, zaczynając rozpinać jego spodnie. Chciałem pokazać mu, że każdy element jego nagości jest dla mnie ważny. Robiłem to, o czym zawsze marzyłem podczas seksu, ale nikt mi tego nie dał.

- Będziesz mnie wołał, kochanie? - spytałem go, unosząc wzrok na bladą buźkę, na której rozbłysł czerwony rumieniec, tak jakby jakiś słynny malarz rzucił plamę farby tuż pod okiem, ciągnąc pędzel aż pod żuchwę. Włosy Harry'ego rozłożyły się na całej powierzchni poduszki, tworząc kunsztowny bałagan. Zerknąłem na atłasową skórę nagiego torsu, który w swej misterności pozbawiony był najmniejszych skaz, dzięki czemu czarny tuż jeszcze lepiej prezentował się pod wystającymi obojczykami, każdą wypukłością i wklęsłością wokół kości.

- Będę. Proszę, tylko nie męcz mnie... - uśmiechnąłem się półgębkiem na to, jak bezbronny był i całkowicie mi oddany.

- Sprawię, że będzie ci tak dobrze, kochanie, tak dobrze... - obiecałem, podwijając jego koszulę od dołu, aby zacząć kąsac swymi ustami jego słodki brzuch.

- Ufam ci, że tak będzie - powiedział, wplatając na chwilę palce w moje włosy, by podrapać mnie po głowie. - Bo tak bardzo cię potrzebuję. Tak długo o tym marzyłem i teraz mogę ci się w końcu oddać.

- Jesteś... najpiękniejszą... najseksowniejszą... osobą... jaką w życiu... widziałem... - przerywałem co chwilę swoją wypowiedź, w odstępach tych słów mocno zasysając się na skórze w okolicach jego pępka.

- Uh, Lou-ach - nasłuchiwałem jego hałasów, czując jak podnosi swoje nogi, kładąc stopy blisko moich łydek. - Pieprz mnie tak długo, Lou. Chcę być dla ciebie idealny.

- Pokażesz mi jak bardzo tego chcesz? - zacisnąłem z ekscytacji zęby na czerwonej wagdze, nagle podnosząc chłopaka tylko po to, by pozbyć się jego koszuli i ponownie zacząłem skladać na jego ciele pocałunki, co jakis czas językiem muskając twarde sutki chłopaka. - Pokaż jak śliczną, małą dziwką jesteś, jak bardzo marzy ci się mój kutas, którego tak cudnie ssałeś parę tygodni temu.

- Zamieńmy się miejscami, pokaże ci - powiedział, przegryzając swoje słodkie, pulchne usta. Wykonałem jego życzenie, schodząc z chłopca. - Pokażę co, jak pożądam cię odkąd tylko zobaczyłem cię w tym przeklętym domu. Myślałem, że zwariuje. Uch, marzyłem o tobie. Wciąż marzę aż będziesz pieprzył mój tyłek. Wyglądasz tak ładnie, chciałbym zobaczyć jak się mną zajmujesz, jak swoją skromną dziwką.

Mocno zacisnąłem dłonie na biodrach bruneta, przekręcając go w taki sposób, abym to teraz ja leżał na plecach, a on siedział na moich biodrach. Z początku tylko się kołysał naprzeciw mojego stwardniałego do reszty członka, całując mnie przelotnie po mojej szyi. Dopiero chwilę później, uniósł się bardziej na kolanach, klecząc z moim ciałem pomiędzy swoimi udami. Zaczął spuszczać swoje spodnie w dół, ukazując mi coraz więcej koronkowego materiału, który więcej pokazywał niż zakrywał. Nie ściągnął jednak spodni całkowicie, będąc zbyt skupionym na moim penisie. Wsunął dłoń pod moje bokserki, kilka razy przebiegając palcami po całej długości.

- Tęsknisz za posiadaniem go w ustach? - mruknąłem, wyciagając dłoń do wystającego koronkowego materiału, ktory zaczepiłem palcem tuż przy miejscu, gdzie podkładki dzieliły się na dwa, strzelając lekko w skórę chłopaka.

- Jest idealny do mojej buzi - zaczął ściągać moje spodnie, patrząc na stojącego w moich bokserkach penisa. - Tak perfekcyjnie rozpychał moje policzki, prawda Lou? - uniósł brew, a nagły dreszcz przeszedł mnie po plecach, spowodowany chłodem, jaki poczułem na swoim kroczu, kiedy zerwał ze mnie bieliznę, ściągając ją na wysokość moich kolan. Zsuwał się w dół, sprawiając, że z ciekawością obserwowałem jego poczynania, zafascynowany tym, co mi zaoferuje.

- Mógłbym ssać go cały dzień, bez przerwy - wyznał, w niesamowicie erotyczny sposób zasysając się na lewej pachwinie, przez co ja sam nie zdołałen powstrzymać krótkiego jęku. Zrobił to tylko na chwilę, jakby jego celem było doprowadzenie mnie do szaleństwa już przed tym, gdy się rozkręci. Wypchnąłem biodra naprzeciw jego twarzy skuszony chłopcem. - Tak idealnie pasuje do moich, widzisz? - przekręcił głowę, układając policzek równolegle do penisa. Bawił się czubkiem, napierając nim na dolną wargę. Sapnął, gorącym oddechem owijając szczelnie napletek.

- Mhm... - wygiąłem swój kręgosłup, pocierając kark Harry'ego i lekko nakierowanej go w stronę mojego penisa. Znów go polizał, obchodząc się z się moim kutasem jak swoją ulubioną zabawką.

- Jesteś taki słony, cholera. Tak dobrze ociekasz - zassał się na trzonie penisa, ściskając wolną ręką moje udo. Zacisnąłem powieki, unosząc klatkę piersiową w zerwanym wdechu.

- Kurwa - oddychałem ciężko, wplatając palce we włosy Harry'ego, za którego pociągnąłem. On jęknął cicho na to uczucie, widocznie lubiąc ten gest.

- Kocham, gdy jesteś taki ostry, Louis, tego właśnie pragnę - masował dłonią moje jądre, cały czas drażniąc mnie swoim językiem, którym raz przeciągał po całej długości, aby za chwilę przesuwać jego koniuszkiem po szczelinie.

- Tak się ze mną bawisz, co? - spytałem go kpiąco, choć nie ukrywałem, że mój oddech jest coraz cięższy do oswojenia. - Myślisz, że mój penis jest twoją zabawką, Harry?

- Jestem przecież twoją małą dziwką - odparł niewinnie. - Kocham bawić się twoim kutasem.

- To nie plac zabaw, kotku - przygryzłen wnętrze policzka, napierając od góry na głowę bruneta. - Pokaż mi jak dobry jesteś.

Harry posłusznie wyprostował mojego penisa, kika razy pocierając nim swoje usta, nim wziął go do swojej cudownej buźki, powoli wsuwając coraz więcej do ust. Wyginął głowę i ostentacyjnie otarł się o materac, wybijając palce wolnej dłoni w mój bok. W końcu spojrzał na mnie szklistymi oczami, kiedy nosem niemal dotykał mojej pachwiny.

Uchwyciłem w bardziej zdecydowany sposób jego kark i zacząłem wypychać swe biodra do góry, wzdychając głośno na to, jak cudownie pieprzyło się jego gardło. Harry wydawał się kochać to równie mocno co ja, kiedy jęczał cichutko, bawiąc się równocześnie moimi jądrami.

Czułem jak jego szczęka przesuwa się, kiedy byłem głęboko w jego gardle, raniąc je prawdopodobnie naprawdę mocno. Harry oddychał przez nos, zaciskając dłoń na moim podbrzuszu, gdzie rozpalił się ogień, cisnąć w moją skórę od wewnętrznej strony. Dotknąłem brodę Harry'ego, czując jak na wierzch mojej dłoni spada kilka ciężkich kropel. Poderwałem Harry'ego do góry, całując jego wargi, które były zmęczone tak bardzo, że Harold nie był wstanie oddać pocałunku, jedynie wzdychając i przełykając ślinę, kiedy odsunąłem się od niego, zsuwając całkowicie swoje spodnie i to samo zrobiłem ze spodniami i skarpetkami Harry'ego, rzucając rzeczy za siebie. Pociągnąłem bruneta bardziej w dół, a jego ciekawskie ręce uniosłem wysoko nad jego głowę, obserwując wyprężone ciało.

- Czy masz jakieś życzenia, kochanie? - zapytałem, po tym robiąc małą przerwę, aby wyssać obok jego lewego sutka malinkę, czemu towarzyszyły mi jęki słodkie jęki. - Zrobię dla ciebie wszystko.

- Zrób mi dobrze ustami, proszę - wydyszał. - Chcę poczuć twój język...

- To dla mnie przyjemność, kurwa - pociągnąłem za jego kostki, zarzucając jego nogi nieco bardziej na moje plecy. - Wypręż się i wyjmij lubrykant z szuflady - rozkazałem, gładząc jego biodra przez delikatny, czerwony materiał.

Chłopak pospiesznie wykonał moje polecenie, jak najprędzej wyciągając z szuflady niedużą butelkę nawilżacza, którą mi podał.

Sięgnałem po poduszkę, unosząc biodra chłopca. Byłem pewien, że wciskam je tak mocno w gładką skórę, a siniaki już formują się w poszczególnych miejscach. Zachaczyłem palcami o piękne stringi, zsuwając je w dół, a w momencie, gdy były już przy chuderlawych kostkach Harry'ego, zassałem się na jego dziurce, później na jądrach, a dopiero na końcu, na trzonie penisa. Biorąc pod uwagę, że robiłem to pierwszy raz od czasów liceum ciągle utrzymywałem kontakt wzrokowy z chłopcem opartym na łokciach, żeby wiedzieć, które miejsca są jego wrażliwymi i co mu się podoba.

Jego głośne i tak kurewsko sprośne stękanie było dla moich uszu istną muzyką. Wykonałem kilka głębokich ruchów mojej głowy, opuszkiem palca drażniąc wejście chłopaka. Gdy zauważyłem jak jego ciałem wstrząsają dreszcze przez dotyk w tamtym miejscu, przeniosłem pieszczoty swoich ust na różową, śliczną dziurkę chłopaka. Rozchyliłem krągłe pośladki dłońmi, językiem zaczynając oblizywać obręcz mięśni, co parę ruchów językiem, zasysając się w tamtym miejscu z donośnym mlaśnięciem.

- Robiłeś sobie dobrze w domu? - spytałem, chcąc wiedzieć, czy nie powiedział mi, bo myślał, że nie zauważę.

- T-tylki trochę... - jęknął, odchylając twarz w kierunku sufitu. - Pozwolę ci zrobić więcej i lepiej, proszę tatusiu.

Swoją śliną sprawiłem, że dziurka chłopca stała się mokra, ale nie na tyle, by efekt mnie satysfakcjonował, dlatego wycisnąłem trochę żelu, rozgrzewając go między palcami i kazałem Harry'ego mocniej rozszerzyć nogi.

Uda bruneta dosłownie dygotały, a z jego gardła mimowolnie uciekały kolejne jęki, kiedy wykonał moje polecenia, a ja, nie odrywając wzroku od jego pięknej twarzy, wsunąłem w niego powoli palec wskazujący.

- Pomyśl o tym jaki duży jest mój penis. Muszę cię naprawdę dobrze przygotować, żeby pieprzyć cię szybko i mocno, prawda? - spytałem go. - Ale nie martw się, i tak poczujesz ten przyjemny ból, kiedy w ciebie wejdę. Najpierw tylko cię rozgrzeje. Lubisz jak pocieram to miejsce? - nacisnąłem na delikatną ścianę w jego wnętrzu, co sprawiło, że dłoń Harry'ego od razu powędrowała do jego penisa. - Nie dotykaj się. Nie bądź lubieżny. Bądź cierpliwy dla tatusia.

- A-ale... - próbował coś wyjęczeć, jednak przerwałem mu, mocno go całując.

- Dojdziesz nietknięty. Powiedziałem raz i nie mam zamiaru się powtarzać. - mruknąłem ze zmrużonymi powiekami.

Harry przymknął oczy, gdy jedną z jego nóg nałożyłem na swoje ramię, dłonią rozchylając lewy pośladek, żeby dodać drugi palec. Zacząłem nimi rozpychać otwór, zginając i prostując palce oraz je nożyczkując. Obserwowałem reakcje Harry'ego, gładząc dłonią jego piszczel, który tkwił na moim barku. Usta Stylesa były już prawie sine, kiedy co jakiś czas je zagryzał, samemu niecierpliwie nasuwając się na moje palce, chcąc mieć więcej niż mu daje.

- Jesteś taki piękny, kochanie - pocałowałem skórę jego łydki. - Tak cudownie ciasny, głośny... - mówiłem do niego, cały czas go rozciągając.

- Mhm- daj mi... więcej, proszę Lou, dlaczego to tyle trwa? - zachichotałem na jego zmartwienia, przejeżdżając dłonią po swoim penisie, który drgnął, kiedy Harry spojrzał na mnie wygłodniałym spojrzeniem.

- Czy już mam cię pieprzyć? - wysunąłem z niego swoje palce i ponownie sięgnąłem po lubrykant oraz także po prezerwatywę. - Myślisz, że twoje zabawy i to, co zrobiłem teraz wystarczy? Jesteś na mnie gotowy?

- Lubię jak trochę boli - uśmiechnął się do mnie półgębkiem, a ja znowu zassałem się na jego dziurce, wsuwając tam język. Jego skóra się na mnie zaciskała, a ja sam czułem, że nie wytrzymam zbyt długo.

- Ułóż się jak pragniesz, bym cię wypieprzył, skarbie - poleciłem, moment później rozrywając złotą folię. Harry zdjął nogi z mojego ciała, poprawiając swoje włosy z krótkim jękiem, kiedy jego penis otarł się o brzuch, ale dzielnie nie wyciągał ręki do męskości. Potarł swoją klatkę piersiową, unosząc ciało. Ułożył się tyłem do mnie, podpierając na kolanach, a ja wzrokiem przeliczyłem wszystkie jego kręgi, następnie rozciągając lateks na swoim spsowiałym penisie. Penis puchnął i pulsował w mojej dłoni.

- Och mój Boże, wyglądasz tak wspaniale, skarbie - westchnąłem, głaszcząc jego plecy, kiedy zacząłem napierać główką na jego wejście. Harru dosłownie zaczął drżeć. - Będziesz dla mnie krzyczał? - zapytałem i zacisnąłem lekko zęby, zaczynając się w niego wsuwać.

- Mh-m-uch! - wygiął jeszcze bardziej swój kręgosłup, kiedy patrzyłem na to, jak jego dziurka pochłania mojego penisa, czerwieniąc się, a Harry nie może powstrzymać spazmatycznego oddechu.

- Mój piękny, kurwa mać - oddychałem ciężko, masując jego pośladek, kiedy powoli wsunąłem się do końca.

Jego głowa opadła lekko, a ja zobaczyłem wystające kręgi szyjne, które zostały odkryte przez brązowe loki. Pomasowałem tamto miejsca, uzmysławiając sobie, że teraz mam jego ciało na wyłączność i mogę zostawić ślady swoich ust i zębów wszędzie, a dłońmi poznać każdy zakamarek, cień i krzywiznę jego ciała.

- Mogę się ruszyć? - mimo tego, że kochał to, jak byłem ostry i doskonale o tym wiedziałem, nie chciałem, by odczuwał za wiele dyskomfortu.

- Tak- t-tak, proszę - wymamrotał, poruszając swoimi dłońmi, które ścisnął na materiale białego prześcieradła. Wysunąłem się z niego do połowy, znowu wchodząc w ciepłą dziurkę. Niepozornie gładzikiem jego wejście, czując zacisk i lepkość. - Uch, jesteś tak duży-mh-ach - wbiłem palce w jego boki, chwilę poruszając dłońmi na jego talii i sutkach. Objąłem go szczelniej, trochę się prostując. - Louis-Lou... jestem gotowy, pieprz mnie.

- Jak sobie życzysz, kochanie... - mruknąłem tuż przy jego uchu i zacząłem wykonywać energiczne pchnięcia swojej miednicy, za co w podzięce otrzymywałem głośne pojękiwania mojego imienia i przekleństw.

Rozrywałem dłonią jego idealne zarysowane mięśnie brzuca, drapiąc je tam, gdzie przez moje pchnięcia sprężysta skóra falowała. Przymknąłem powieki, jęcząc, w trakcie czego niewyraźnie wymówiłem imię Harry'ego, uśmiechając się lekko pod nosem, bo w końcu, kurwa, mogłem go posiadać.

- Jesteś najpiękniejszy na świecie, Harry - warknąłem, dając mu siarczystego klapsa. - Jesteś cały mój - nachyliłem się do jego ucha, cały czas dosłownie go posuwając. - Nikt nie może cię tak pieprzyć jak ja, rozumiesz?

- Tak-tak, uch, nikt nie będzie mnie pieprzył - Harry złapał jedną dłoni rany łóżka, kiedy zaczęło się poruszać mimo tego, że rzeźba była naprawdę wytrzymała. Materace zaczęły skrzypieć pod ciężarem naszej nagości. W pokoju zapadał mrok. Objąłem obiema dłońmi tors chłopca, pociągając go do góry. Kazałem mu klęknąć z wyprostowanymi plecami; sam klęczałem za nim, wyciągając swojego penisa. Kazałem mu wygiąć jego długie ramiona i złapać mój kark, gdy brodę oparłem o jego bark, chowając twarz w jego policzku i włosach. Nasze oddechy mieszały się blisko siebie, gdy dłońmi rozwarłem pośladki, pocierając swoim penisem przestrzeń między nimi, następnie wsuwając się jednym posunięciem, z głośnym odgłosem mieszania się naszych skór, kiedy docisnąłem miednicę do miękkich pośladków.

Czułem jak Harry ciągnął mnie z rozkoszy za włosy i drapał też co chwilę mój kark. Cały pokój wypełniał akompaniament jego słodkich jęków, moich głośnych oddechów i seksownego odgłosu uderzania skóry o skórę.

W pewnym momencie wysunąłem się całkowicie z Harry'ego tylko po to, żeby wsunąć się w niego z prawie całych sił, co poskutkowało naprawdę głośnym krzykiem. Zagryzłem skórę na jego karku, biorąc jego penisa w dłoń i przyłożyłem go do jego brzucha, pocierając główkę o jego skórę. Sam czułem się blisko orgazmu.

- Loui-och! - kolejne mocne pchnięcie - Mh...Lou! Louis, ach, kurwa-kurwa-ach. Kocham to, tak dob-och-m-dobrze, tatusiu!

- Jesteś blisko, mój piękny? - wywarczałem mu wprost do ucha, odchylając głowę do tyłu przez mój własny orgazm, jaki zbliżał się dużymi krokami.

- Tak-tak bardzo blisko! - wysyczał, łapiąc dłonią mojego kolana dla równowagi. Położyłem go między wielkimi poduszkami, zrywając spod jego ciała pościel, która tylko mogła nam przeszkadzać, plącząc nasze ciała i spowalniając ruchy.

- Kurwa, chcę zobaczyć twoją buzię, gdy dochodzisz, Harry - zawisnąłem nad nim, ciągnąc jego nogi na swoje plecy.

- Szybciej, błagam, szybciej! - jego oczy były już praktycznie załzawione przez nadmiar emocji jak i przyjemności, jaką odczuwał wyginając swój kręgosłup w łuk.

Wyciągnąłem jedno ramię do ramy łóżka, drugą ręką obejmując jego brzuch, kiedy wsunąłem się, wykonując energiczne i niedokładne pchnięcia, które miały przynieść nam obu szczyt. Pomyślałem o swojej własnej przyjemnością, zaciskając oczy, ale szybko je otworzyłem, słysząc postękiwania Harry'ego. Poczułem jak moja prezerwatywa wypełnia się, gdy tors bruneta był już brudny. Znacznie zwolniłem, przedłużając nasze orgazmy. Dłonie złożone w pałąk wbiłem w materac po obu stronach głowy Harry'ego, normując swój oddech wraz z płynnymi ruchami bioder.

Brunet dyszał głośno, z przerywnikami w postaci cichych stękań, układając palce na moim podrapanym przez niego karku, kiedy wykończony tym niesamowicie intensywnym orgazmem, opadłem na jego klatkę piersiową, nie zważając na to jak oboje się kleiliśmy.

Jego nogi gdzieś plątały się między moimi łydkami, a stopy skrzyżowały się razem. Jeszcze nigdy nie czułem takiego gorąca na cudzym, jak i własnym ciele.

Przymknąlem powieki, starając się unormować swój oddech, lewą dłonią głaszcząc jego bok. Harry głaskał skórę mojej głowy, na chwilę wyciągając szyję, aby docisnąć wykończone usta do czubka mojej głowy.

- Byłeś taki dobry dla mnie - zagaiłem, sunąć nosem ze zmęczeniem po jego szczęce, gdy chłopiec odpowiedział mi z trudem.

- Zdarłem sobie gardło.

Zaśmiałem się miękko. - Nie sądzilem, że naprawdę będziesz aż tak głośny. Obawiam się, że przez to utraciłem nad sobą kontrolę...

- Ja również jej nie miałem - wyznał połszeptem, uśmiechając się nikle. W końcu wyszedłem z niego, wyrzucając prezerwatywę pod łóżko. Przy tym nawet nie wstałem z ciała Harry'ego, robiąc to na oślep. - To dla ciebie nie jest żenujące?

Chłopak spojrzał na mnie zdezorientowany, a ja na moment osłupiałem przez to jak pięknie wyglądał. Całkowicie nagi, z potarganymi loka, opuchniętymi wargamu i oszklonymi oczami.

- Co niby mogło być dla mnie żenujące?

- Dźwięki? - skakał wzrokiem po moich tęczówkach, rozkładając się na łóżko jak rozgwiazda.

Szybko pokręciłem głową, jak najprędzej ponownie wchodzac na łóżko obok mojego ślicznego kochanka. - To była jedna z najlepszych rzeczy w tym wszystkim, Harry.

W odpowiedzi uśmiechnął się do mnie szczerze, wkładając palce do swojego oka. Położyłem się obok niego na boku, lekko wciąż nad nim wisząc, gdy pogłaskałem jego ramię.

- Zostaniesz ze mną na wieczór? - spytałem, mając w dłoni swoją koszulę, którą wziąłem z podłogi. Wytarłem materiałem brudne ciało chłopca, jego brzuszek i uda, zwracając uwagę na poplamione seksem łóżko. Zwinąłem brudny rąbek białego prześcieradła, by ten nam nie przeszkadzał.

- Nigdzie się stąd nie ruszam. - odparł z leniwym usmiechem, obejmując moja szyję rekoma, kiedy wychylił się do pocałunku.

Uśmiechnąłem się, od razu miażdżąc jego usta. Zamknąłem całkowicie oczy, dłonią zjeżdżając do jego talii, koszulę gniotąc w drugiej dłoni, ale finalnie, wyrzuciłem ją na podłogę. Harry resztkami sił, wdrapał się na mój podołek, ocierając przypadkiem o siebie nasze krocza. Pocałował mnie jeszcze raz, odsuwając się.

- Jak się czujesz? - zapytałem go.

- Tak jak obiecałeś, nie wiem czy dam radę wstać - wymamrotał, a ja zachichotalem krótko, całując go w nos.

- Miałem na myśli jak się czujesz ogólnie po tym... wszystkim.

- Jak powinienem, według ciebie się czuć? - zmarszczył lekko swoje brwi, a jego bransoletka zabłyszczała, kiedy poprawił swoje włosy. - Bardzo tego chciałem.

Przez chwilę wahałem sie nad tym czy powinienem wypowiedzieć swoje myśli na głos. - Ja nie pamiętam, kiedy ostatnim razem czułem się tak szczęśliwy jak teraz, Harry.

Oczy Harry'ego rozbłysły, a jego policzki, które i tak były już czerwone, wzmocniły intensywność swojego bordowego koloru. Chyba poczuł się skrępowany tym wyzaniem, ale starał się tego aż tak po sobie nie poznać.

- Zasługujesz na to - odpowiedział cicho, patrząc na moje obojczyki. - Każdy zasługuje.

Głaskałem jego gładką, lekko zaczerwienioną twarz, potem opuszkami palców zaznaczając pojedyncze piegi, jakie zdobiły grzbiet jego nosa. W końcu, po kilkukrotnym zamykaniu i otwieraniu na zmianę ust, powiedziałem bardzo cicho: - Zakochałem się w tobie.

Przebiegłem palcami po jego rozchylonych wargach, czując na kciuku drobny oddech. Spojrzałem znowu w jego oczy, wyczekując odpowiedzi z leniwym uśmiechem, mimo że moja zniszczona grzywka lekko zakuła mnie w prawe oko. Harry wciąż na mnie siedział z mniej niż wcześniej wyprężonym kręgosłupem, unosząc swoją klatkę piersiową, by następnie znów opadła.

- Nie... nie powiesz nic? - zawahałem się, mamrocząc bardzo słabym głosem, ale nie zaprzestawałem swoich delikatnych ruchów na skórze chłopaka.

- Nie wiem- nie wiem co, przepraszam - szepnął bardzo cicho, pocierając palcami swój policzek. - Bardzo mnie zaskoczyłeś, przepraszam.

Mój uśmiech mimo tego jak bardzo się powstrzymywalem, opadł.

- Prosze, Louis, tylko... nie bierz tego do siebie...

- Nie, to w porządku - odparłem, dużo chłodniejszym tonem niż miałem w zamiarze. Byłem po prostu zawiedziony i nie wiedziałem jak się ogarnąć.

Twarz Harry'ego minimalnie drgnęła, odchylając się do tyłu. Jego policzki zapadły się, a brwi lekko zmarszczyły, gdy wciąż wypuszczał powietrze przez nos, wpatrując we mnie z niepewnością i zranieniem.

- To nie chodzi o to, że ja nie odwzajemniam tego - powiedział, przez co ponownie wzbiłem swoje spojrzenie w jego oczy. - Ja tylko... ja nie wiem... Myślałem, że tylko uprawiamy seks.

- A-ale... - poczułem się, jakbym został uderzony w twarz. Zmarszczyłem brwi, wmawiając sobie, że się przesłyszałem, lecz przecież dobrze zrozumiałem. - Jak to... „tylko"?

- To nie tak... - przymknął powieki, kładąc dłonie na swoich łokciach.

- To „tylko seks" dla ciebie? - zamrugałem kilkukrotnie. Przełknąłem ślinę, stając się naprawdę zdezorientowany. - Jak... przecież randkowaliśmy i... na tym poziomie relacji to nie jest „tylko seks". Z mojej strony... chciałem... Nie czujesz do mnie tego, co ja? Bo, my, przecież jesteśmy bliżej niż tylko... seks - poczułem się zupełnie zagubiony.

Harry westchnął, unikając mojego spojrzenia.

- Przestań, to nie tak. Tylko...

Zmarszczyłem brwi, obserwując jego twarz.

- Nie możesz winić mnie za to, że nie potrafię odpowiedź - pokręcił lekko głową, zsuwając się z mojego ciała i usiadł obok mnie, na materacu. - Nie jestem tak oczywisty jak ty, przepraszam

- A co jest takiego, do kurwy nędzy trudnego w odpowiedzeniu mi? - zacisnąłem zęby. - Albo mówisz "tak" albo "nie", określ się! Robisz moi teraz gówno z mózgu mówiąc, że chciałeś się ze mną tylko przespać. Mi zależy Harry, dlaczego to zrobiłeś?

Szybko pożałowałem swojego wybuchu, kiedy wzrok Harry'ego stał się bardzo rozchwiany.

- Chcę- chcę jednak wyjść - wyznał skruszonym głosem, szukając wzrokiem swoich ubrań, a kiedy podniósł swoje nagie ciało z materaca zobaczyłem, że jego dłonie drżą i uświadomiłem sobie, jak źle potraktowałem bardzo delikatną osobę, która być może nie miała nawet szansy na poprawne wytłumaczenie się, bo tak na niego naskoczyłem. Harry szukał telefonu w swoich spodniach, w tym samym momencie naciągając na swoje ciało koszulę.

- Harry, przepraszam - nagle dotarło do mnie jak źle i oschle potraktowałem kogoś tak dla mnie ważnego i podniosłem sie z łóżka. - Proszę, porozmawiajmy we właściwy sposób - złapałem go za rękę. - Wytłumaczysz mi, do czego dążysz i dojdziemy do porozumienia. Przepraszam, proszę, zostań, nie zostawiaj mnie... - ostatnie słowo wypowiedziałem łamiącym się głosem.

- Nie krzycz na mnie - pokręcił głową, kiedy złapałem jego dłoń, ciągnąc drobne ciało w stronę łóżka. Zgarbił się pod moim intensywnym spojrzeniem, nie mogąc wzrokiem odnaleźć swojej komórki. - Chcę wrócić do domu, pozwól mi, Lou. Muszę wszystko przemyśleć.

- Przepraszam... - przytuliłem się do jego boku.-- Dlaczego... - przełknąłem ślinę. - Dlaczego tak bardzo pokazujesz mi, że ci na mnie w jakimś tam stopniu zależy, ale... z drugiej strony jesteś tak daleko?

- Przepraszam - powtórzył, naciągając na swoje nogi bieliznę. - Ja- muszę najpierw to sam i- muszę pomyśleć sam, w domu - wyznał, znajdując telefon leżący praktycznie pod łóżkiem.

- Mówiłeś, że zostaniesz, Harry - nie odsunąłem się od niego ani o milimetr. - Obiecałeś, że zostaniesz...

- Przestań, proszę - tym razem to jego ton przybrał bardzo płaczliwy wydźwięk.

Złapałem tylko jedną z jego dłoni, która nagle stała się zimna, pewnie ze zdenerwowania. - I co teraz? - spytałem ze zrezygnowaniem, gdy naciągał na siebie spodnie.

- Błagam, Louis, daj mi... - westchnął. - Daj mi jeden dzień. Obiecuję, że wtedy z tobą porozmawiam, ja teraz po prostu nie jestem gotowy - wyznał, poprawiając dłonią włosy, które opadły na bladą twarz.

- Dobrze. Przepraszam - skrzywiłem swoje usta, zakrywając swój pas kołdrą. Przymknąłem powieki, kiedy wstał, ubierając się we właściwy sposób. Chciałem nauczyć się rozwiązywać spory w spokojny sposób. Małżeństwo odebrało mi coś strasznego. Właściwie... nie potrafiłem już nawet rozmawiać z ludźmi. Ciągle krzyczałem na Danielle, a Harry przecież nią nie jest. Nasza dwójka nie jest w związku. Postawiłem Harry'ego w presji, będąc pewnym, że odpowie mi tym samym, a kiedy coś poszło nie po mojej myśli, zbulwersowałem się, krzywdząc go.

- Naprawdę cię przepraszam - powtórzyłem, niewiadomo który raz.

- Nie winię cię za to, że potrzebujesz kogoś do kochania. Ja tylko pogubiłem się i potrzebuję czasu.

- Wiem, rozumiem. Ale nie chciałem cię przestraszyć - westchnąłem, gdy wystukiwał wiadomość na telefonie, zakładając jednego buta. Poczułem ukucie w swoim żołądku na myśl, że zostanę sam.

W momencie, w którym czułem jakbym był już na dosłownie granicy placzu, Harry, szokując mnie tym na wskros, nachylił się nade mną, jakby chciał mnie pocałować, ale zrezygnował.

Zmarszczyłem brwi, gdy odsunął się ode mnie. - Przepraszam, że wychodzę, tak będzie lżej.

- Mhm - pokiwałem głową, z siekaczami zaciśniętymi na dolnej wardze, kiedy w moich oczach stanęły łzy, które dzieliło bardzo niewiele od wypłynięcia.

Znowu przysiadł na skraju łóżka, opierając dłonie na materacu. Wyprostował nogi, patrząc na mnie, a ja czułem się jak małe dziecko. Pierwszy raz naprawdę się w kimś zakochałem i odejście tej osoby było dla mnie dużym ciosem. Inaczej wyobrażałem sobie to wszystko. Gdybym mógł, powstrzymałbym się z tymi słowami do innego, lepszego momentu. Może to zbyt wcześnie i Harry się wystraszył, że chcę czegoś więcej, a on tego nie pragnie.

Mieliśmy się przytulać i obejrzeć jakiś film, a jutro spędzić razem poranek, a teraz zostanę całkiem sam.

- Czemu płaczesz? - spytał słabym głosem, dźgając palcem moje ramię.

- Harry, dobrze wiesz... - zasłoniłem zewnętrzną stroną dłoni swoje usta, które zaczęły niespokojnie drżeć.

- Przepraszam - powtórzył, zabierając swój telefon. Wyszedł pozostawiając mnie z niczym: nie powiedział ani "cześć na zawsze" ani "do zobaczenia". A ja w pragmatyczny sposób spojrzałem na podłogę i pomyślałem o czymś istotnym.

Jeśli nie uleczysz tego, co cię zraniło, będziesz krwawić na ludzi, którzy cię nie skaleczyli.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro