Rozdział 2
*Louis*
Siedziałem na bardzo wygodnych siedzeniach a moje uszka za każdym razem drgały gdy tylko usłyszały jakikolwiek dźwięk. Wiedziałem że jestem w samochodzie ale nie miałem zielonego pojęcia gdzie jadę... Nie mogłem nic na to poradzić, że piszczałem za każdym razem gdy pojazd przyspieszał. Po chwili poczułem głaskanie po udzie, warknąłem ostrzegawczo i obnażyłem moje kiełki.
-Spokojnie maluchu, nic ci nie zrobię. Pewnie się zastanawiasz co to za dziwna puszka, którą jedziemy hahah. Więc to jest samochód, służy do szybszego poruszania się. - powiedział ciemnooki.
-Wiem co tio samiochód...-wyseplemiłem i spusciłem zawstydzony główkę.
-Skąd słodziaku? I ile masz latek? - zapytał
i zatrzymał się na czerwonym świetle.
- Miam osiem latek. Mój były pan był bardzio suliowy... I najważniejsza była dla niego moja nauka. Mówił, że jak będie mondlym kundlem więcej mu za mnie zapłacą...
-Oh... To może zmienimy temat. Nazywam się Yaser Malik, pracuję jako doctor. - spojrzałem na niego ze zdziwieniem.
-Moja praca polega na pomaganiu ludziom.-wyjaśnił.
-Kiedy będzie mnie pan piepsył?
Mężczyzna zachłysnął się powietrzem i gwałtownie zahamował przez co moje ciało poleciało do przodu ale naszczescie uratowały mnie pasy.
-Skąd znasz takie słowa?! - krzyknął, a ja złapałem się za uszka.
- b-były pan mówił, że od tego jestiem. Cio znaczy piepsyć?
-----
Hejka poziomki!
Wytłumaczę naszego Lou, więc niebieskooki wie dużo rzeczy ale nadal jeszcze seplemi 😂❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro