Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rzeczywistość || Bokuto Koutarou [2/2]

        [Twoje imię] zachichotała, obserwując jej super aktywnego męża nadmuchującego różowe i niebieskie baloniki, na przyjęcie ich dziecka. Koutarou wykrzykiwał różne przekleństwa, kiedy balony traciły powietrze, w momencie gdy chciał zawiązać ich końcówki w supełek. Tak bardzo jak kochała patrzeć jak trudził się z balonami, to jeszcze bardziej kochała patrzeć jak gratulował sam sobie, kiedy mu się udawało. Po dłuższej chwili Bokuto zerknął na swoją żonę, która opierała się o blat kuchenny, i nie odrywała od niego wzroku. Uśmiechnął się do siebie, i wrócił do pracy. [Twoje imię] zarumieniła się delikatnie, zauważając że została przyłapana na podglądaniu. Westchnęła i wrzuciła do miski pokrojone w kostkę owoce, które przygotowywała dla gości. 

        Pisnęła głośno, kiedy poczuła spory podmuch powietrza skierowany wprost na jej szyję. Z kolei jej ukochany śmiał się głośno, z jej reakcji. [Twoje imię] odwróciła się i skrzyżowała ramiona na klatce piersiowej, a Bokuto położył dłonie na jej ramionach, uśmiechając się uroczo.

        - Nie bądź zła, [Twoje imię]-chan - powiedział, spoglądając w jej lśniące, [kolor oczu] oczy.

        - To nie było miłe, wiesz? - zapytała w chwili gdy wtuliła się w jego tors.

        Mężczyzna w odpowiedzi objął jej drobną talię ramionami i ucałował ją w czubek głowy.

        - Przepraszam, kochanie. Chciałem się trochę zabawić.

        [Twoje imię] wyplątała się z jego uścisku i znów oparła się o blat.

        - Po prostu wróć do pracy, noobie - zażartowała rzucając w niego kawałkami owoców.

        Koutarou położył rękę na swojej klatce piersiowej, udając obrażonego.

        - Dlaczego to zrobiłaś, [Twoje imię]-chan? Nie powinnaś! - zaczął wyolbrzymiać sytuację.

        Kobieta zaśmiała się cicho i odwróciła się, żeby dokończyć krojenie owoców. Z kolei Bokuto znowu objął ją swoimi ogromnymi ramionami, chowając twarz w zagłębieniu jej szyi.

        - Nie mogę uwierzyć, że już za pięć tygodni będziemy mieli naszego małego, kochanego chłopca! - mruknął pod nosem, jak tylko usłyszał dzwonek do drzwi.

        [Twoje imię] poprowadziła go do drzwi.

        - Możesz przekładać wszystko na później, oprócz bycia ojcem. A teraz otwórz drzwi.

***

        Podczas gdy goście rozmawiali wesoło na różne tematy, Bokuto podchodził do każdego, potrząsając delikatnie każdym prezentem, tak jakby one wszystkie miałyby być dla niego. [Twoje imię] w tym czasie dziękowała każdemu za przybycie, i podawała kolejne dania. Po pewnym czasie rozpoczęła z Akaashim miłą rozmowę o jego rodzinie. W końcu on i jego żona również spodziewali się dziecka. Niespodziewanie kobieta chwyciła się za brzuch i gwałtownie wciągnęła powietrze.

        - [Twoje imię]-san, wszystko w porządku? - zapytał zmartwiony Keiji.

        - Tak, nie mogło być lepiej! - wychrypiała, czując że ból przejmuje kontrolę nad jej ciałem.

        Wrzasnęła głośno, kiedy poczuła że dziwna ciecz spływa po jej nogach, wprawiając ją w drżenie. Nie mogła ustać na nogach bez pomocy Akaashiego, który podtrzymywał jej ramię. 

        - Akaashi - wymamrotała - Zawołaj Kou-chana, myślę, że właśnie odeszły mi wody. 

        Mężczyzna przytaknął i delikatnie umieścił [Twoje imię] na krześle, rozkazując jej żeby brała głębokie wdechy. Tak szybko jak tylko mógł, pobiegł do Bokuto, który nadal zajmował się prezentami.

        - Bokuto-san - zawołał - [Twoje imię] rodzi!

        Koutarou natychmiast odłożył prezenty i podbiegł do żony, która wrzeszczała z bólu. Jego serce zaczęło bić w przyśpieszonym tempie, a on sam dostał ataku paniki. Spojrzał na Akaashiego, oczekując odpowiedzi na niewypowiedziane pytanie. 

        - Po pierwsze powinieneś zawieźć ją do szpitala - stwierdził.

        - Jasne! - krzyknął i porwał swoją żonę w ramiona, i pobiegł w, miał nadzieję, dobrym kierunku.

        Akaashi obserwował jak jego przyjaciel biegnie ulicą. Pokręcił głową, kiedy zdał sobie sprawę że jego dawny kapitan nawet nie pomyślał o samochodzie. 

***

        Po ominięciu czterech bloków, mężczyzna wreszcie dotarł do lokalnego szpitala i wręcz rzucił się w stronę recepcji, żeby powiadomić ich o zaistniałej sytuacji. Recepcjonistka zawołała pielęgniarkę, która podjechała do pary z wózkiem inwalidzkim, na którym z pomocą Bokuto, posadziła [Twoje imię]. Następnie zaprowadziła ich do jednego z pomieszczeń, gdzie przebrano [Twoje imię] w specjalną podomkę i umiejscowiono ją na łóżku. Wyjaśniła małżeństwu, że doktor pojawi się niedługo i poszła przygotowywać niezbędne rzeczy, które przydadzą się podczas zabiegu. 

        Oboje spojrzeli na drzwi, które właśnie się otworzyły. Do środka wszedł doktor z dwoma pielęgniarkami, wszyscy doskonale przygotowani. Koutarou musiał przyznać, że poczuł lekką ulgę, gdy dostrzegł że to nie Kuroo jest lekarzem. Personel niemal natychmiast zabrał się do roboty, a specjalista kazał [Twoje imię] przeć. Kobieta posłuchała go i po raz kolejny wrzasnęła z bólu, kiedy pchnęła z całych sił. Bokuto czuł się coraz gorzej, czując jak jej paznokcie wbijają się w jego rękę, a po niedługiej chwili sam musiał porządnie zagryźć wargę, żeby nie wrzeszczeć razem z nią. Był prawie pewny, że to już jest koniec, ponieważ jego ręka powoli robiła się purpurowa. Delikatnie wyswobodził się z uścisku żony i potrząsnął ręką, chcąc pozbyć się bólu. Po dość długiej chwili się opamiętał, i pochylił się, szepcząc słodkie słówka do jej ucha. Nie wiedział co zrobić żeby jej pomóc, więc postanowił najzwyczajniej w świecie dodać jej otuchy. Chwilę później usłyszał cichy szloch, dobiegający z końca łóżka. Spojrzał na lekarza i rozszerzył oczy, wgapiając się w to co widział przed sobą.

        To było to. Nareszcie miał dziecko. Mógł już oficjalnie przejąć rolę ojca. 

        Nawet nie wiedział że łzy spływały po jego policzkach, kiedy obserwował jak jego dziecko wymachuje piąstką w powietrzu. Po chwili przeniósł spojrzenie na żonę, która już powoli dochodziła do siebie. Był zdziwiony że nawet po porodzie wyglądała tak pięknie jak zwykle. Uśmiechnął się delikatnie i wstał, podchodząc do pielęgniarki, która podała mu dziecko i pogratulowała. Jednak kiedy tylko przeniósł spojrzenie na dziecko... Jego brwi wystrzeliły w górę, a oczy się rozszerzyły. Spojrzał na [Twoje imię], która wpatrywała się w niego zmartwiona.

        - Kou-chan - zaczęła cicho - Coś nie tak?

        Bokuto obejrzał dziecko jeszcze raz, zanim odpowiedział.

        - Nasz syn urodził się bez tego! - stwierdził bez ogródek.

       Doktor zachichotał cicho zanim podszedł do półki i wyjął kopię zdjęcia USG [Twoje imię]. Spojrzał na zdjęcie i podszedł do Bokuto.

        - Przepraszam, ale wygląda na to że pomyliliśmy się przy stwierdzeniu płci dziecka - powiedział.

        - Czyli to dziewczynka?

        - W rzeczy samej - uśmiechnął się lekarz i wyszedł z sali. Z kolei Bokuto usiadł na łóżku obok [Twoje imię] i podał jej ich dziecko. Z uśmiechem obserwował jak jego żona pogłaskała dziewczynkę po łysej główce. 

        - Może nazwiemy ją [Imię dziewczynki]? - zaproponował wesoło.

        - To jest piękne, Kou-chan - [Twoje imię] położyła swoją dłoń na jego ramieniu. 

        - Tak jak ty - odpowiedział, całując czubek jej głowy.

Kolejny one-shot jest moim ulubionym ^^ A w roli głównej będą Sugawara i Daichi ;D 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro