Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 6. - Nieprzyjemny obiad.

Lily niespokojnie bębniła palcami w blat stołu. Była piąta wieczór, James powinien lada chwila się zjawić. Oficjalnie on i rodzina Lily nigdy się nie poznali, jeśli chodzi o to, że narzeczeni są razem.

Alohomora — usłyszała. Pognała do drzwi, by ochrzanić chłopaka.

— Do cholery jasnej, Potter, nie możesz tak otwierać drzwi — karciła go szeptem.

— Jasne, Evans — puścił jej oczko i pocałował. Uśmiechnął się. Nie widzieli się lekko ponad dobę, a stęsknili się za sobą niesamowicie.

— Odhaczmy tę kolację i miejmy to z głowy — powiedziała i poprawiła Jamesowi włosy. Jak zwykle były roztrzepane na wszystkie strony. — Powodzenia nam — musnęła wargami jego usta i weszli do salonu.

James podszedł do swojej przyszłej teściowej, pocałował ją w wierzch dłoni i wręczył bukiet róż. Mama Lily zarumieniła się lekko i podziękowała. Teściowi wręczył butelkę Ognistej Whisky i uścisnął dłoń.

Zasiedli do stołu. Lily zajęła miejsce obok Jamesa. Po przeciwnej stronie stołu siedziała Petunia z Vernonem, po lewej stronie mama, po prawej tata. Uśmiechnęła się szeroko, widząc jak siostra lustrowała wzrokiem Jamesa. Przyszli państwo Potter podnieśli się z miejsc.

— Więc... chcieliśmy wam wszystkim oficjalnie ogłosić, że się zaręczyliśmy — Potter posłał lekki uśmiech Lily. Ruda pomachała dłonią, na której palcu błyszczał złoty pierścionek wysadzany diamencikami.

— Gratulacje, kochani — powiedział pan Evans i zaklaskał, tak jak wszyscy. Co prawda Petunia i Vernon od niechcenia, ale jednak.

— My też — syknęła Petunia. Wstała i szarpnęła rękę Vernona. — Wstawaj — warknęła. — Vernon oświadczył mi się kilka dni temu.

Znów oklaski.

— Kiedy planujecie śluby? — zapytała pani Evans obie pary.

— Dwudziestego lipca. — oznajmiła Lily.

— Trzydziestego pierwszego lipca — powiedziała Petunia. Z obrzydzeniem spojrzała na swojego narzeczonego, który opychał się ciastem. Szturnęła go łokciem.

Lily i James wymienili spojrzenia.

— Więc, James, widziałeś mój nowy samochód? — zapytał Vernon, wycierając usta serwetką.

— A widziałeś moją nową miotłę? — odpowiedział pytaniem James.

— Samochód przynajmniej jeździ, a nie fruwa.

— Miotła nie potrzebuje paliwa, by latać.

— Pojazd jest droższy niż twoja miotła.

— Nie byłbym tego taki pewny. Nie dziwię się, że masz samochód, bo miotła nie utrzymałaby twojego tłustego tyłka.

— James... — Lily dotknęła jego ramienia.

— Jak śmiesz... — warknął Vernon. — Jesteś wariatem, twoja narzeczona to wariatka...

— A twoja? Fajnie ci było szydzić z Lily, Petunio? — James spiorunował starszą Evans wzrokiem.

— Bo jest wariatką!

— DOŚĆ!!! — krzyknęła Lily, bliska płaczu. — Wychodzimy, kochanie.

Potter wziął kurtkę i złapał Lily za ramię. Teleportowali się do Doliny Godryka. Chłopak objął płaczącą Lily.

— Dlaczego oni są zawsze niemili?


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro