Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 19. - Rozdzierająca pustka.

Drogi Syriuszu!

Z okazji twoich urodzin chcę złożyć ci najserdeczniejsze życzenia!

Trzymaj się!

Remus

Syriusz zgiął kartkę na cztery i położył na stole. Uśmiechnął się. Zamierzał wyjść, ale usłyszał kroki. Złapał za różdżkę i powoli zszedł po schodach. Ujrzał Narcyzę. Była ubrana w czarny płaszcz oraz kapelusz w tym samym kolorze. Gdy się rozpięła przez jej koszulę można było zobaczyć nieco zaokrąglony, trzymiesięczny brzuch. Wbiła wzrok w zaskoczonego kuzyna.

- Przyszłam, w imieniu swoim i Lucjusza, prosić się o zostanie ojcem chrzestnym Dracona - odezwała się cicho, lecz pewnie. - Wiem, trochę to za wcześnie, ale...

- Dlaczego ja? Mało masz służków? Bella?

- Bądźmy szczerzy - żachnęła się pani Malfoy. - Bella lada dzień może trafić do Azkabanu, a chcę, żeby Draco miał chrzestnego na codzień, a nie od święta. - popatrzyła na niego przez kilka chwil i dodała - Masz czystą krew. Niech mój syn wychowuje się tak, jak chce Lucjusz, czyli w kręgu czystych czarodziejów.

- Niestety nie, dzięki - rzucił i poszedł w jej kierunku z zamiarem wyrzucenia jej za drzwi. - Nigdy nie zrobiłbym przysługi temu gnidzie. Możesz iść.

Usłyszał tylko trzaśnięcie drzwiami. Zaśmiał się głośno. Jeszcze czego.

***

- Powiedziałeś mi już w szkole, że odejdziesz od reszty tych przegłupów! - zapiała Bellatrix, siedząc na łóżku i patrząc, jak Peter zakłada koszulkę.

- Odszedłem. Czarny Pan jest dla mnie ważniejszy niż oni. Po prostu dziś jest jakieś ważne spotkanie u Potterów. Domyślam się, że dotyczy ono tej przepowiedni. Gdybym "nie przyjaźnił się" z nimi, gówno wiedziałabyś do tej pory!

- Zamknij się już i idź!

Pocałował ją w usta i pogładził jej włosy. Pomachał na pożegnanie i teleportował się do Doliny Godryka.

***

Remus siedział na zimnej skale obok ogniska. Claire kucała pod kamienną ścianą dobre kilkanaście metrów dalej. Znów się pokłócili. Wilkołak cicho do niej podszedł. Nie chciał, ale musiał to powiedzieć.

- Nie możemy być dłużej razem, Claire.

Uniosła na niego oczy pełne łez. Pokiwała głową. Spodziewała się tego. Któreś z nich musiało to zakończyć, dni ich związku były policzone.

Po policzkach Lupina spłynęły łzy w tym samym momencie co Claire. Przejechał kciukiem po jej twarzy, wycierając słone krople.

- Znajdziesz sobie innego, lepszego chłopaka ode mnie. Będziesz z nim... szczęśliwsza - wyszeptał, czując jak trzęsie mu się głos.

- Możesz mnie pocałować po raz ostatni, zanim rozejdziemy się na zawsze?

Przycisnął wargi do jej ust. Dygotała. Gdy odsunął się od niej, szepnęła tylko "cześć" i zniknęła. Remus poczuł rozdzierającą go pustkę. Łzy leciały mu jak oszalałe, jednak wytarł je rękawem bluzy i pociągnął nosem.

Został teraz sam w środku puszczy. Przed nim kilka miesięcy poszukiwań antidotum. Nie wyobrażał sobie tego w pojedynkę, ale oboje z Claire się męczyli.

___________

O mój Boże, zostały jeszcze trzy rozdziały do końca + epilog, którego jeszcze nie napisałam (zabieram się do tego od dwóch miesięcy). Zmotywujcie mnie, chcę, żeby ta historia zakończyła się z pompą XD.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro