Rozdział 15. - Szpital Świętego Munga.
- Jak to jesteś w ciąży? - zapytał niedowierzając.
- Normalnie! Nie wiesz skąd się biorą dzieci? - warknęła. - Wpadliśmy.
- Cholera. Będę ojcem!
- Ja też się cieszę, że będziemy mieć dziecko, ale to nie za wcześnie? Nie chciałam, żeby się urodziło, gdy trwa wojna i Sam-Wiesz-Kto grasuje po świecie. - powiedziała. - Mamy dopiero osiemnaście lat.
- Trudno. Jedziemy do Świętego Munga. Muszą cię zbadać.
Lily skrzywiła się na myśl o szpitalu. Byli tam co prawda najlepsi magomedycy w pobliżu, ale bała się, że będą ją kłuć lub robić coś innego bolesnego. Założyła kurtkę, wciąż będąc w szoku. Może jej przeczucia są błędne? Może Magiczny Test Ciążowy zawiódł? Może to było jedną wielką pomyłką i tak naprawdę nie była w ciąży?
- Lily - powiedział Potter. - Złap mnie za rękę.
Zamknęła oczy i dotknęła ramienia ukochanego. Zawirowało, zaświstało i wylądowali w szpitalu. Usiedli na ławce i czekali na magomedyka, profesora Lostiusza Pierce.
- Ala?! - krzyknęła Lily, widząc starą przyjaciółkę.
- Lily! James! - zawołała Alicja. Szła przez hol ze swoim chłopakiem, Frankiem.
- Cudownie was widzieć po latach! - Frank przytulił Lily i Jamesa.
- Co tu robicie? - spytał James.
- Jestem w trzecim tygodniu ciąży. Będziemy mieć synka! - pochwaliła się.
- O mój Boże, to świetnie! Gratulacje!
- Jesteście po ślubie? Państwo Longbottom?! - Lily spojrzała na złotą obrączkę na serdecznym palcu Alicji.
- Tak, mały ślub w Las Vegas. Była tylko rodzina. Wy też po ślubie?
- Chcieliśmy was zaprosić, ale nie było was w Wielkiej Brytanii. - wyjaśnił James.
- Racja, wróciliśmy przedwczoraj - zaśmiał się Frank. - Jak reszta Huncwotów?
Potterowie spojrzeli po sobie.
- Peter wyjechał dokądś... Ma wrócić pojutrze. Remus i Claire wybyli na poszukiwania lekarstwa na likantropię, Syriusz ma się całkiem dobrze.
- A Dorcas? - dopytywała Alicja.
- Nie żyje - mruknął Potter.
- Cholera.
Jeszcze długo opowiadali sobie nowinki z życia swojego i znajomych, nieco ploteczek. Stwierdzili, że muszą się spotkać jeszcze nie raz.
- A tak właściwie, Lily, dlaczego tu jesteś?
- Chcę się upewnić, czy jestem w ciąży - odetchnęła.
- NAPRAWDĘ?! O MÓJ BOŻE, TO CUDOWNIE!!!
- Lily Potter! - zawołał doktor. James pocałował żonę w czoło i puścił ją do gabinetu.
- Profesorze, mam podejrzenia, że jestem w ciąży - powiedziała. - Test tak pokazał i dziwnie się czuję.
Wskazał ręką na ogromny fotel. Usiadła na nim i pociągnęła bluzkę. Machnął kilka razy różdżką nad kobietą, pobrał malutką próbkę krwi i wyniki podał Lily.
- Cóż, twoje spekulacje się potwierdziły. Jesteś w trzecim tygodniu ciąży. Chłopiec.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro