Rozdział 12. - To nie może być prawda.
- Było bezpiecznie? - zapytał Dumbledore, lustrując wzrokiem absolwentów Hogwartu. - O, Peter! Długo nie widziałem cię z resztą!
- Taaa - bąknął Peter.
- Profesorze, chcemy walczyć - powiedziała Claire.
- Zakon Feniksa stoi dla was otworem. - oznajmił starzec. - Tylko wiedzcie, na co się piszecie.
- Cokolwiek. Boimy się o własne życie - wyznał twardo Remus.
- Byłbyś głupcem, Remusie, gdybyś się nie bał!
- Po prostu zróbmy to - zakończyła Lily i przeniosła wzrok na Dumbledore'a. - Gdzie kwatera czy coś?
- W domu Syriusza. I tak współlokatorzy wyprowadzą się stamtąd na dniach.
Huncwoci spojrzeli po sobie. Mieli łatwy wybór - dołączyć lub zginąć. Bez wahania podjęli decyzję. Dumbledore uśmiechnął się życzliwie i wyszedł. Przyjaciele zamówili piwo kremowe. Rozmawiali beztrosko - jakby nic nigdy się nie stało.
- James... Dziwnie się czuję... jakby... jakby coś miało się zaraz stać... - wyszeptała Lily.
- Dobrze czujesz... RÓŻDŻKI!!! - wydarł się Lupin.
Wokoło nich stało trzynaście zakapturzonych postaci z ich szefem na czele - Voldemortem.
- Expelliarmus! - zawołała Lily z wściekłością w stronę Snape'a.
- Protego - odbił.
- Reducto! - James atakował Bellatrix.
- Protego - zapiszczała.
- Naprawdę?! Protego to jedyne na co was stać?! - zaśmiał się Syriusz.
- Zamilcz, głupcze - warknął Voldemort.
- Relashio! - wycedziła Dorcas w stronę Czarnego Pana.
- Avada Kedavra!
Świat się zatrzymał. Śmierciożercy i Voldemort uciekli. Syriusz upadł na kolana przy ciele Dorcas.
- Dorcas... kochanie... - załkał Black.
Lily nie mogła wydobyć z siebie głosu. Łzy spływały jej po policzkach. Wtuliła się w Jamesa, który też płakał.
- NIEEE!!! - wydarł się Syriusz. Trząsł się, był spanikowany, nie wierzył w to, że Dorcas nie żyje. Przytulił się do jej martwego ciała. - Wczoraj się zaręczyliśmy... Mieliśmy wam to dziś powiedzieć...
Remus i James podbiegli do niego i objęli mocno ramionami.
- Pomścimy ją, obiecuję - wyszeptał Lunatyk.
- Miałem się jej oświadczyć dopiero za rok, a za trzy lata chciała wziąć ślub - mamrotał. - Nie wytrzymałem, więc zrobiłem to wczoraj. Przyjęła. Nie założyła pierścionka, bo chcieliśmy zrobić wam niespodziankę...
- Już spokojnie - James pogładził go po plecach.
Peter, Lily i Claire stali obok siebie i patrzyli na ciało Dorcas. Wszyscy byli w szoku.
- Pilnujcie ciała. Muszę iść po pomoc... po cokolwiek. - powiedziała Lily i zniknęła za drzwiami gospody.
Pierwszą osobą, na którą się natknęła była, to profesor Sprout. Nie zastanawiała się zbytnio, po co zielarka przyszła do Hogsmeade, tylko otarła łzy i podeszła do niej.
- Dzień dobry... musi mi... nam... pani pomóc.
- Lily! Co się stało, kochanieńka?
- Voldemort zabił Dorcas. Potrzebujemy pomocy.
Sprout popatrzyła na nią przerażona, lecz nic się nie odezwała. Po prostu podążyła za Lily.
___________
I jak? :)
Wstawiłam też kolejne rozdziały MGN ♥ Jesteście ciekawi co dalej u Draco i Nadine? ♥
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro