Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 8

Wróciłam z rozdziałem,mam nadzieję że się spodoba. Spóźnionych Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego


~~~Dwa lata później ~~~

Raven

Od tamtej misji minęły dwa lata, więc na pewno nikt z zakonu nie pamięta tego zdarzenia może po za Lavim, Bookumanem, bo jako jedyni zapisują takie informacje. W domu Noah było nudno, ja będąc ubrana w długą białą tunikę i czarną spódnice oraz długich czarnych kozakach i w rozpuszczonych do pasa fioletowych włosach szłam na śniadanie. Gdy weszłam do jadalni nikogo jeszcze nie było, dzięki temu usiadłam w jak najdalszym koncie stołu. Z niechęcią siedziałam na miejscu ponieważ musiałam tu być, bo gdybym się stawiała i więcej uciekała to na pewno teraz byłabym z jedną ręką do tego w celi pod stałym nadzorem lub gorzej. Po dwóch miesiącach przyzwyczaiłam się do tego miejsca i panującego czasem chaosu. Earl miał pecha bo dzień po tym jak próbowałam uciec zauważyłam że nie mam moich sztyletów, więc bym była cicho dał mi zwykłe ale nie wiedział na co się pisze. Gdy tylko miałam okazję rzucałam w każdego Noah który tylko źle na mnie spojrzał. Z zamyślenia wyrwało mnie to iż ktoś mnie szturchnął. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i zobaczyłam wszystkich, a ci co oberwą są Josdevi. Biorąc dwa sztylety będę wbiłam w lewą rękę Josdero, a drugi w prawą Devita mówiąc

- Nigdy więcej nie wyrywajcie mnie z zamyślenia, inaczej dopadnę i zatłukę. - zabrałam im moje zabawki, które zawsze były ostrzone codziennie prze ze mnie, a oni wrócili na swoje miejsca. Skin Bolik uśmiechnął się, a Earl powiedział do mnie

- Ty zawsze masz niebezpieczną broń. Z wyglądu jesteś słodka, ale w środku niebezpieczna - na te słowa rzuciłam w niego sztyletem, lecz był szybszy i go uniknął, przez co otwierający drzwi Tyki prawie by dostał, ale zirytowany powiedział

-Raven przestań w końcu próbować nas zabijać, to nie ma sensu przecież wiesz. Earl jestem chyba jednym, który się zastanawia dlaczego zorganizowałeś tak wcześnie śniadanie. - zaczęłam zastanawiać się nad słowami Tykiego gdy Earl powiedział

- Chciał bym żebyście zaczęli szukać Innocence i je niszczyli, gdyż jest to jedyna broń która może nas powstrzymać. - nagle Road powiedziała

- Ale już znaleźliśmy jedno Innocene, tylko jest ono lewą ręką Raven. Co więc z tym zrobimy? - momentalnie wszyscy spojrzeli na mnie, więc powiedziałam

- Nawet nie próbujcie mi go zniszczyć, przecież poczesuję obu rąk, a jako że należy do mnie to wolę poczekać aż Noah we mnie się obudzi niż życie z jedną ręką. Do tego czasu jestem nietykalna. - po tych słowach wstałam i wyszłam do przydzielonego mi pokoju.


Tyki Mikk

Po wyjściu dziewczyny Mistrz Tysiąclecia powiedział do mnie

- Będziesz zabierał ją ze sobą, tylko pilnuj jej bo w każdej chwili może się w niej Noah obudzić, a jeśli tak to bardzo możliwe że będzie jak matka Noah Umiejętności. - skinąwszy głową wyszedłem z jadalni. Podchodząc do drzwi jej pokoju zapukałem, gdy je uchyliła powiedziałem

- Teraz jedziesz ze mną, zabierz jakiś drobiazg typu peleryna i zwykłe sztylety. - zrobiła jak powiedziałem. Nachylając się do niej by i szepnąłem jej do ucha

- Bądź grzeczna i idziesz bez problemów to na parę godzin będziesz miała luz, ale musisz szukać Innocence by je potem niszczyć. Nie wolno ci się kontaktować z innymi egzorcystami. Po odebraniu kluczy z hotelu możesz iść gdzie chcesz, ale jeśli będziesz uciekać lub kontaktować się z egzorcystami to znowu będziesz tu zamknięta dopóki Noah się nie obudzi. - tylko pokiwała głową więc mogliśmy iść do Road by otworzyła nam przejście do jakiegoś z miast na świecie.

~~czas przeminąć do odbierania kluczy w hotelu ~~

Odebraliśmy klucze i ja poszedłem szukać interesującej mnie osoby, ale po drodze innocence. Chodziłem po mieście rozglądając się za interesującą rzeczą, gdy w oczy rzuciły mi się rude włosy i już wiedziałem że go znalazłem. A to tylko dlatego że ilekroć Mistrz Tysiąclecia posłał mnie znaleźć coś do niego potrzebnego spotykałem za każdym razem rudowłosego chłopaka z przepaską na jednym oku, a drugim zielonym do tego egzorcystę. Zamyślony na kogoś wpadłem i usłyszałem

- Przepraszam pana. - spojrzałem na tę osobę i zobaczyłem go, mimowolnie się uśmiechnąłem.


Raven

Klucze zostały odebrane i się rozeszliśmy. Gdy chodziłam po sklepach byłam zadowolona bo Earl dał mi trochę pieniędzy, a przez to mogłam zobaczyć jakie mają brożki i ubrania, bo cały czas nie mogę chodzić w jednych ciuchach. Po kupieniu paru drobiazgów wróciłam do pokoju hotelowego, w momencie gdy położyłam się się uśmiechnęłam. Obudziłam się po jakichś dziesięciu minutach, a stwierdzając że nie mam co robić postanowiłam zajrzeć do Tykiego. Szłam cicho czyli trochę tak jak uczył mnie Cross, co dziwne powiedział kiedyś że to może mi się przydać, ale nie sądziłam że tak szybko. Podeszłam do drzwi by coś usłyszeć. Nagle usłyszałam jak mówi do kogoś

- Dawno się nie widzieliśmy. Zaczynałem tęsknić. - zastanawia mnie do kogo to powiedział i usłyszałam piknięcie o ścianę. Wyprostowałam się, po czym otworzyłam bardzo cicho drzwi i momentalnie dostałam krwotok z nosa, przyglądałam się zafascynowana sceną. Tyki będąc tylko w spodniach, a druga osoba to był rudowłosy chłopak plecami przyciśnięty do ściany, jego ręce po obu stronach głowy trzymał Tyki, rudy miał rozpiętą koszulę i spodnie tak ze widać było skrawek bokserek, a Tyki był zajęty całowaniem go po klatce piersiowej. Przyjrzałam się rudowłosemu i zobaczyłam że to Lavi. Wyciągnęłam z kieszeni chusteczkę by zasłonić nos i nie mogąc się powstrzymać głośno zapytałam

- Lavi co ty tu robisz i do tego z Tykim? - obaj spojrzeli na mnie zdezorientowani, przez co ja będąc leciutko czerwona na twarzy weszłam do pokoju i zamknęłam drzwi. Usiadłam na krześle będącym najbliżej drzwi bo w tej chwili czułam że coś dziwnego się wydarzy. Tyki puścił Laviego i zapytał

- Dlaczego weszłaś bez pukania? - lekko się zdziwiłam bo pyta o pukanie do drzwi, a nie dlaczego jeszcze nie łażę po sklepach lub nie śpię, ale odpowiedziałam

- Eto... Nudziłam się i chciałam zapytać cię o wspólną grę w szachy, ale jak pukałam to nie otwierałeś ani się nie odzywałeś, więc chciałam sprawdzić czy śpisz. - gdy skończyłam mówić Lavi zapytał

- Raven dlaczego jesteś tutaj z Tykim? - spojrzałam na niego mówiąc

- Cóż przez te dwa lata siedziałam u Earla w domu bez kontaktu ze światem zewnętrznym i dopiero dzisiaj mnie puszczono ale z obstawą. - w tym momencie pokazałam na Tykiego i zapytałam

- A jeśli chodzi o wasz sekret to się nie martwcie ze mną jest bezpieczny. - oboje po tych słowach się zaczerwienili. Na twarzy rudego po chwili było widać że nad czymś myśli. Wstałam z fotela i nic sobie nie robiąc że mnie obserwują wyszłam z pokoju. Chciałam aktywować moje sztylety ale przypomniałam sobie że ich nie mam, uderzyłam ręką w ścianę robiąc małe wgniecenie. Weszłam do mojego pokoju, po zamknięciu drzwi zostawiłam je krzesłem zabrałam bagaż i wyskoczyłam przez już otwarte okno, by móc biegiem ruszyć w stronę lasu. Może próbuje uciec od problemów, co nie jest dobrym rozwiązaniem, ale spróbować muszę zwłaszcza na tą chwilę. Znalazłam się w ciemniejszej i prawie najgłębszej części lasu co mogłam stwierdzić po ilości drzew, mniejszej ilości słońca i braku ludzi. Usiadłam pod drzewem nucąc piosenkę mojej matki (DHT Magic Melody), którą mnie nauczyła. Poczułam czyjeś spojrzenie na sobie, ale po rozejrzeniu się nikogo nie zauważyłam. Popatrzyłam w największy cień mówiąc

- Wyjdź z ukrycia. Gdziekolwiek jesteś. - z tyłu usłyszałam Laviego, ale patrząc na cień zauważyłam chłopca z zielonymi włosami i oczami, delikatnie się uśmiechał, a jego skóra była blada, miał białą koszulę z błękitnym krawatem i czarną pelerynę podobną do mojej, nagle usłyszałam szept

- Ciemność jest zła, ale nie zawsze. Prawda to złudna nadzieja, magia i iluzja mogą pomóc ci odnaleźć prawdziwą siebie Raven King. Jeśli więcej dowiedzieć się chcesz to uciekniesz od nich wszystkich i pójdziesz za głosem twojej prawej natury i za mną też. - chłopiec jest dziwny, zrobiłam krok by stanąć bliżej środka polanki i zapytałam

- Jak masz na imię? - chłopiec uśmiechnął się trochę groźnie, trochę przyjaźnie, a to znaczy że jest niebezpieczny i powiedział

- Jestem Alois Ignacy Roman Penelopa William Alphons Maurycy Jack Constantin White z czego White to nazwisko. - zdziwiła mnie liczba jego imion, ale niektórzy mają wiele inni nie

- No więc Aloisie Ignacy Romanie Penelopo Wiliamie Alphonsie Maurycy Jack Constantinie White chciała bym iść z tobą ale... - w tym momencie przerwali mi Lavi i Tyki mówiąc jednocześnie

- Nie idź z nim, tylko choć ze mną. Ten chłopiec nie jest osobą za którą się podaje. - spojrzałam na całą trójkę i rzekłam

- Przez was nie mogę mieć nawet chwili spokoju. Powiem tyle nie mam zamiaru stanąć po żadnej stronie, nawet jeśli jestem teraz we wielkim niebezpieczeństwie przez to że w innocence i Noah we mnie niszczą mnie od środka, wole to niż stanąć po stronie zakonu i Noah. - byli przez chwilę cicho więc powiedziałam już spokojniejsza

- Jeśli będę potrzebowała pomocy któreś ze stron po prostu do niej przyjdę. - nim mogłam odejść chłopiec powiedział

- Czasu nie zatrzymasz, czas to twój wróg jeśli się zatrzymasz już nigdy nie wrócisz. Tick tak tick tak. Twój czas dopiero co ruszył ale zatrzymać się może szybciej niż myślisz. Jeszcze się spotkamy. - ja odwracając się od Laviego i Tykiego założyłam kaptur, po czym skierowałam się w stronę drogi, która może prowadzić do Londynu, a dokładniej do starego kamiennego kręgu Stonehenge. Kiedyś Cross mnie tam zabrał mówiąc "Jeżeli będziesz szukać spokoju ducha od całej wojny między zakonem i Noah tu dostaniesz to czego szukasz." uśmiechnęłam się pod nosem bo przyszła mi do głowy myśl " Nie sądziłam że nauki tego dziada kiedyś mi się przydadzą ale jednak wie co mówi." Pokiwałam im na dowodzenia

- Jak kiedyś znajdę moje sztylety to będzie dobrze. A teraz żegnam was. - zanim zdążyłam odejść od nich zostałam przytulona, odwróciłam głowę by zobaczyć który to jest gdy usłyszałam

- Mam twoje sztylety, dam ci dwa bo jeden zachowam by wiedzieć czy nie staniesz po stronie Noah lub nic ci się nie stanie. - pokiwałam głową

- Lavi jak podejmę decyzję to na pewno się odezwę. Wyśle list luba dam komuś by ci go przekazał. - wyswobodziłam się z jego uścisku. Odwróciłam się twarzą do nich i powiedziałam

- Tyki jak podejmę decyzję to wyśle list. Co jakiś czas będę wysyłać wam listy byście za bardzo się o mnie nie martwili. - Lavi podał mi dwa sztylety które zawierają innocene, cicho mu dziękując zabrałam walizkę i poszłam, ale zanim zniknęłam im z oczu krzyknęłam

- Wasz sekret to mój sekret. - po czym pobiegłam w nieznane dopóki nie dowiem się gdzie jestem.


~~~~ Cztery miesiące później ~~~~


Byłam w porcie, z którego miałam popłynąć do Londynu w Wielkiej Brytanii. Z powodu zbliżającego się sztormu statek nie popłynie. Poszłam na spacer do lasu, oczy miałam zasłonięte kapturem od peleryny gdy na kogoś wpadłam i usłyszałam

- Przepraszam panią. - spojrzałam na chłopaka tak by nie widać było mojej twarzy po za ustami i lekko chrząkając

- Ależ nic się nie stało - przyjrzałam się mu uważnie. Jego głowa sięgała mi do oczu, włosy miał białe, ma tak ok 15-17 lat. Zauważyłam bliznę z pentagramem na lewym oku trochę wchodzącą na policzek. Był ubrany w białą koszulę z czarną kamizelką i małą czerwoną muszką, czarne spodnie, buty i do tego bagaż. Na jego głowie usiadł mały złoty golem więc, z kpiącym uśmiechem nachyliłam się delikatnie

- Moyashi dawno się nie widzieliśmy. - on odruchowo powiedział

- Jestem Allen. - po chwili popatrzył na mnie zdziwiony i Tampicampi postanowił zdjąć mój kaptur przytulając mój policzek, ja lekko się śmiejąc powiedziałam

- Witaj Tim też za tobą tęskniłam. - Allen nadal będąc w szoku przyglądał mi się

- Wybacz Moyashi ale najpierw muszę coś zrobić z Timem. - odchodząc na bok zapytałam złotego golema

- No Tim masz coś ciekawego lub jakąś wiadomość od tego dziada Crossa? - golem latał chwilę w tą i z powrotem informując co Cross zaplanował. Po chwili biorąc go na ręce wcisnęłam ustawienia by zobaczyć co się działo podczas gdy Cross uczył Allena. Po jakichś pięciu minutach oglądania nie zobaczyłam nic ciekawego więc pozwoliłam Timowi dalej latać ale mu szepnęłam

- Pamiętaj bardzo ciekawe sceny masz mi nagrywać, te co zawsze od samego początku do końca. I nikt nie morze tych nagrań widzieć. - Tim jest inteligentnym golemem. Jak wróciłam do Allena ten był skołowany więc spytałam

- A ty gdzie wędrujesz? - od razu zaczął mówić

- Cross wysłał mnie do zakonu bo skończyłem u niego naukę, to tak samo jak z tobą. Raven a ty jesteś na misji czy co?

- Prawdę mówiąc to nie jestem na misji, teraz muszę sobie wszystko poukładać więc na razie mam takie migracje jak Cross. - wyciągnęłam listy i podałam mu ten do Tykiego

- Wyślesz mi ten list? Jest do kolegi, ale on jest za daleko i tam gdzie wędruje poczty wysłać i dostać nie można. A tu mam drugi, ten daj rudo włosemu chłopakowi z przepaską na jednym oku. - podałam mu wszystko, a zanim odeszłam założyłam kaptur na głowę

- Nie waż się pomylić lub zgubić listów jeden musisz osobiście doręczyć. A teraz żegnaj. - zostawiłam go i Tampicampiego (wybaczcie nie umiem pisać poprawnie nazwy Tima aut. dop.). Pobiegłam w las i szybko chowając się za dużym drzewem czekałam aż przybiegnie lub mnie zawoła.


Allen Walker

Po krótkiej acz dziwnej rozmowie Raven podała mi listy i pobiegła w las, już miałem za nią biec, ale zaczęło lać jak z cebra, więc tylko krzyknąłem

- Raven nie ważne co zrobisz pamiętaj że zawsze jestem z tobą! - spojrzałem na listy, jeden miał rysunek chłopaka z włosami na jeża i przepaską na oku, za to drugi motyla. Zastanawiające, ale za to ciekawe. Raven pewnie ma ważny powód by tak wędrować, ciekawe co mistrz miał na myśli mówiąc że Raven jest dla niego cenniejsza niż większość kobiet lub pieniędzy, ale co poradzić zawsze mówił coś niezrozumiałego, a to akurat gdy był pijany.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: