𝘺𝘰𝘶𝘳 𝘤𝘰𝘭𝘰𝘯𝘨𝘦
Zapach, przy którym uginały mi się zawsze kolana był twój. Nieważne w jakiej sytuacji się znalazłam zawsze pragnęłam go sobie przypomnieć, by móc się odstresować i rozluźnić. Tak właśnie na mnie działał, uspokajająco, a przy tym sprawiał, że mimowolnie zaciskałam uda, czując go pod nosem.
Był podniecający, tak cholernie podniecający, iż wdychałam go z pościeli po każdej naszej upojnej nocy, po jej - zapomnianym już przez ciebie - zniknięciu.
Oh kochanie, nie zdziwię cię, jeśli napisze, że robię to nawet i teraz, i w każdej pieprzonej, wolnej minucie mojego dnia, w której zgodziłam się sobie popłynąć.
Dziś wstąpiłam na głębokie wody, pozwalając by twoja woda kolońska przyćmiła każdy mój zmysł i to właśnie z tą myślą dosiadłam poduszkę, wyobrażając sobie, iż poczuje ją tylko i wyłącznie na twoim ciele, każdego poranka już do końca naszych dni.
Zadrżałam, a ty stanąłeś w progu z uśmieszkiem na twarzy.
><><><><><><><><
2 rozdziały i finał :)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro