𝘺𝘰𝘶𝘳 𝘢𝘴𝘴
Zbierałam się do tego tydzień, a zrobiłam to dopiero po miesiącu. Musiałeś być sam, a Esme jak najdalej ode mnie i od ciebie. Minęło trzydzieści dni zanim stanęłam przed drzwiami twojego mieszkania w długim płaszczu, który krył pod sobą skąpą, erotyczną bieliznę.
Rozmawiałeś z nią przez telefon, kiedy przeszłam przez próg zrzucając z siebie okrycie wierzchnie. Odrazu usłyszałam sapnięcie za plecami, które swojej ukochanej wytłumaczyłeś zmęczeniem po porannym joggingu. Byłeś podły i tak kochany jednocześnie. Kłamałeś dla mnie i mojego ciała, co było dla mnie uczynkiem, a dla blond Esme kolejną porcją ciężkiego grzeszku.
Oh kochanie byłeś dokładnie taki sam jak ja kiedyś, kiedy pragnęłam cię dotknąć.
Nikczemny w swych własnych czynach i słowach, ale nie miałam mieć tobie tego z złe, gdyż zbyt mnie to nie obchodziło. Liczyłeś się dla mnie ty i to co możesz mi ofiarować. Tylko tego pragnęłam, dlatego się tu pojawiłam.
By odebrać to co zostało mi odebrane.
[...]
Słuchawka piszczała, ty pieprzyłeś mnie na kuchennym blacie, a ja z uśmiechem samej Lilith patrzyłam w odbicie okna, w którym widziałam odznaczający się twój tyłek i blizny, które rozpozna twoja kochana Esme.
Oko za oko ząb za ząb, Parker.
><><><><><><><><><
Tak na lepszy sen! <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro