30
Młody chłopak kolejny raz usiadł przy nowym, drewnianym biurku, było ono oświetlone czerwonym i niebieskim światłem, charakterystycznym dla organów ścigania. Przyciszony głos za oknem odliczał. Chłopak nadal trzymał w rękach stary notatnik, który otworzył na ostatniej, żółtawej stronie. Wyjął pióro i atrament, ropoczynając pisanie.
6 września 2018, środa.
On wygrał. To jest koniec, prawdziwy koniec.
Mój uśmiech już się nie pojawi, oczy nie spojrzą na nikogo.
Ręka nie skrzywdzi, nóż nie przetnie kolejnego ciała, a słowa płynące z moich ust umilkną na zawsze.
Czuję jak On mnie dotyka, czuję jak pozbywa się mojej osoby.
Czuję jak mówi, że jestem nikim.
Tym razem i On ma rację, jego słowa odbijają się echem w mojej głowie, a broń przed moją ręką ostatni raz zostanie poddana mej władzy.
Skoro On nie potrafi mnie zabić to dlaczego ja mam dalej wypożyczać mu swoje ciało?
Dlaczego On ma żyć, zabijając mnie, moją duszę, ciało i pochłaniając myśli?
Po co to wszytko? Po co ta cała maskarada?
Ja nie jestem już Śmiercią, nie jestem wybawicielem, nie jestem władcą, nie władam już niczyim życiem.
Teraz czuję się wolny, pierwszy raz od jakiegoś czasu — wolny. Zimna część powoli znajduje się przy mojej skroni, ciało wzdryga się, jakbym dał mu kolejną dawkę szybkiej, przemijającej adrenaliny.
Skoro maska opadła, a moje ciało wraz z nią, skoro On wygrał, nie powinienem dalej się ukrywać.
Dwadzieścia cztery lata temu nadano mi imię Christian, nienawidziłem go i do tej pory nienawidzę. Dlatego zniknęło. Moje blond włosy również zostały przysłonięte kapturem, a fiołkowe oczy zakryła maska. Niepozorny wygląd dopełniła czarna szata charakterystyczna dla Śmierci. Jestem nim, a nie dawnym sobą. Nie powinienem nawet się nim określać. Delikatny bibliotekarz od dawna nie żyje, On go zabił. Ja zabiłem...
Jestem potworem, którego zadanie dobiega końca. Śmierć zawsze pozostanie Śmiercią, a życie zawsze pozostanie bezlitosne.
Chyba już pora się pożegnać…?
Davidzie, byłeś mi wyjątkowo bliski. Jesteś aniołem, który postanowił pokochać diabła.
Jeśli ktoś kiedykolwiek to przeczyta, mam dla niego tylko jedną wiadomość:
Carpe Diem.
Śmierć.
Kilka sekund później na stronę poleciały pierwsze kropelki. Łzy zmieszały się ze szkarłatem, a skroń Christiana przeszyła kula.
Drzwi zostały zniszczone, policja znalazła się w środku i odnalazła ciało młodego mężczyzny. W oczy rzucił im się notatnik, który leżał na biurku. Otworzyli go i przeczytali.
Rodzina ofiary była zrozpaczona, wiedząc, że chłopak nie wytrzymał.
A tajemniczy On był wytworem uczuć — depresją.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro