"Skradziony skarb"
Ktoś zjadł moje serce
bez nadziei na powrót; pochłonął.
Walczyłam, lecz wyrwał je z piersi.
Teraz została czernią ziejąca pustka za białymi żebrami.
Ktoś zjadł moje serce.
Obrzydliwa bestia przeżuwała powoli,
a z brody i szponów ściekała jej szkarłatna krew.
Do dziś czuję zębiska jak igły
przebijające cenny organ.
Skomlałam i wyłam
rozpaczliwie zapychając ranę piaskiem.
Na próżno i tak to nic nie dało.
Rozejrzałam się oczami, które zasnuły łzy.
Ledwo co widziałam, wszystko rozmyte.
Dookoła mnie śnieg.
Wyszłam ze starej piaskownicy, bez zaginionego skarbu.
Zaczęłam szukać w zimnej brei jak obłąkana.
Do krwi zdzierając paznokcie na lodzie.
Znalazłam, lekko zamarznięty kamień;
ale to nie szkodzi.
Zastąpi mi serce i już nikt mi go nie odbierze.
Znów będę mogła udawać człowieka.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro