„6"
Zebrałyśmy się z Sarą i udałyśmy się do ubera zamówionego 10 minut wcześniej.
Po 20 minutach znalazłyśmy się pod klubem. Patrząc na wejście do budynku przeszedł mnie dreszcz. Przecież ja nienawidzę pić alkoholu jaki patrzeć na ludzi po alkoholu. Jebiąc moje myśli podeszłam szybkim krokiem pod drzwi klubu i za nie pociągnęłam. Odrazu po wejściu dało się wyczuć zapach alkoholu, papierosów i potu.
~To co pijemy?- zapytała Sara.
~Wszystko co leci- powiedziałam olewając moje myśli przed wjescien do klubu.
Shot za shotem, sok za sokiem. Alkohol lał se co chwile. Nie wiem ile z hajsu wyjebałam ale napewno z 200 zloty poszło się ostro jebać.
~Stara ty dasz rade wrócic? Sory musze jechac do znajomego bo ma problem z pewną rzeczą- powiedziała o wiele mniej nawalona ode mnie Sara.
~Nie no luz, dam rade- powiedziałam i walnełam setnego chyba shota dziś.
Po 20 minutach od wyjściu Sary sama postanowiłam wstać i wrócić jakoś do domu. Chwiejnym krokiem wyszłam z klubu i kierowałam się chyba w stronę domu.
Nie wiem nawet po jakim czasie wpadłam na jakąś osobe.
~Boze uważaj jak chodzisz- zaśmiał sie pewnien chłopak.
~Sory
~Sandra? Siema!
~Kurwa skąd ty znasz moje imię? O chuj! Siema kiślu!- krzyknęłam patrząc na chłopaka.
~Widzę ze mamy tutaj okaz ostrej nie trzeźwości i jest potrzebny wujek Rafałek który pomoże. Mam racje?- zaśmiał się.
~Tak. Blagam pomóż ja do tego domu cały dzień się bede czołgać- zaczęłam marudzić.
Kiślu nic nie mowiąc wziął mnie pod ramie i zaczęliśmy iść w stronę chyba jego mieszkania.
Ledwo idąc doszliśmy i kislu odrazu położył mnie na kanapie w salonie.
~Miłych snów stara! I powodzenia rano- zaśmiał się Rafał i zniknął za drzwiami swojej sypialni.
Nic nie odpowiadając zasnęłam na kanapie Kiśla.
Chuj wie jaki to juz dzien
Godzina 10.20
Obudzialm sie z bólem głowy jak i ogromnym kacem który dał o sobie odrazu znać.
~Witam Panią alkoholiczke- przywitał się Rafał.
~Hej... Dasz mi tabletkę na ból głowy i wode, proszę?- poprosiłam.
~Jasne, trzymaj-powiedział i podal mi poproszone o wczesniej rzeczy.
~Dzieki
~Słyszałem ze między tobą a Kamilem nie jest za kolorowo-powiedział i siadł obok mnie.
~No nie jest i nie wiem co dalej bedzie. Niech sie dzieje wola nieba xzt czegos tam-odpowiedziałam i wzięłam łyk wody.
~Tęsknisz za nim?- zapytał po chwili ciszy.
~Nie... Nie no kurwa bardzo za nim tęsknię- powiedziałam i ukryłam twarz w dłoniach.
~Jak kochasz to bedzie dobrze- poklepał mnie po ramieniu Rafał i lekko przytulił.
~Dzieki Rafał za wczoraj i dzisiaj- podziękowałam z uśmiechem.
~Do usług- uśmiechnął się, a ja zaczęłam sie zbierać do domu.
***
~O witam- powitał mnie na wejsciu Stasiek.
~Hej...
~Widzę ze trochę zabalowalas wczoraj
~Nie trochę, a bardzo- poprawiłam i udałam sie w strone mojego pokoju.
Nadal w głowie miałam słowa Rafała które mi dzis powiedział "Jak kochasz to będzie dobrze" może i jest w tym jakies ziarenko prawdy, sama nie wiem czy w to wierzyć, ale to jedyne co mi aktualnie pozostaje.
Bez większego namysłu wzielam czystą bieliznę i poszlam w stronę łazienki. Główne światło sie nie palilo jedynie prześwitywała zapalona lampeczka przy lustrze, wiec uznałam, ze nikogo nie ma i odrazu weszłam zamykając za sobą drzwi.
~Hej...-uslyszlalam głos za sobą.
O kurwa mac to Kamil
~Kurwa sory juz wychodze- powiedziałam i chciałam juz złapać za klamke ale mi ją zblokował.
~Sandra poczekaj...
~Nie bede czekać na nic- Kamil olał moje słowa i przyparł mnie do ściany namiętnie całując- kurwa jak mi tego brakowało. Po 2 minutowym pocałunku odkleiliśmy się od siebie, a ja w pośpiechu wyszłam z łazienki.
halo?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro