Następstwo Mgły #1: Prosto z ulic Kirigakure.
Słowniczek:
Ichi, ni, san, shi - 1, 2, 3, 4
Shinu - giń
Hai - tak
Sokka - rozumiem
Oyasuminasai - dobranoc
Nani - co
40 LAT WCZEŚNIEJ
- Mamo, ile jeszcze będziemy tu czekać? - spytała dziewczynka. Mimo że stały tu dopiero od piętnastu minut, małą zaczynały już boleć nogi.
Trzymająca ją za rękę kobieta nie uciszyła jej. Właściwie to ledwo co dosłyszała głos swojej córeczki pośród fali szeptów i rozmów przebiegającej przez wszechobecny tłum.
Otarła pot z czoła. Nie... to nie był pot. Aurę panującą na zewnątrz znaczył raczej chłód. Unosząca się dokoła mgła musiała po prostu przekształcać się w wilgoć.
Dziewczynka uśmiechnęła się radośnie, podnosząc rączki do góry, gdy matka się po nią schyliła. Po chwili dorównywała już wzrostem większości dorosłych, chociaż przed chwilą mogła oglądać co najwyżej ich plecy.
- Ichi, ni, san, shi... - mówiła na głos, wskazując palcem po kolej na każdego z czterech strażników, którzy pojawili się na jednym z balkonów wielkiego budynku stanowiącego centrum całej tej ceremonii.
- Powitajmy naszego nowego obrońcę... - odezwał się mniej więcej dwudziestoletni mężczyzna.
Jego głos był brzmiał tak donośnie i uroczyście, jakby towarzyszył mu ogromny megafon, jednak dziewczynka ściskająca kurczowo czarny kosmyk swoich włosów niczego takiego przy nim nie zauważyła.
- Czwartego Mizukage! - obwieścił, a mgła nagle jakby zgęstniała.
Małej wydawało się, że biała maź zaraz wyrwie ją z rąk mamy. Te chwilowe obawy przerwało pojawienie się rzeczonego 'obrońcy'.
Z samego szczytu budynku zeskoczyła jakaś postać - dużo niższa od pozostałych, choć wyczuwalnie o wiele potężniejsza. A może takie wrażenie sprawiał huk, w akompaniamencie którego rozległy się słowa Czwartego.
- Nazywam się Yagura Karatachi - powiedział, skanując tłum bezosobowym wzrokiem.
Mimo mroźnego powietrza dziewczynka nie zamykała otwartych z wrażenia ust.
- Jako Mizukage obiecuję chronić Wioskę Krwawej Mgły i uczynić ją jeszcze silniejszą.
- Mamo, czemu ta laska jest wyższa od niego?
Kobieta wtuliła w siebie dziewczynkę, chcąc jak gdyby zagłuszyć jej słowa.
W tej chwili wszyscy mieli milczeć. Uważnie obserwować swojego nowego przywódcę. I wołać w duchu, by moc bestii uwięzionej wewnątrz tego chłopaka pozostała zdala od każdego z nich.
OBECNIE
Miodowowłosy chłopak wyszedł ze sklepu, mając zamiar wracać już do domu. Prosty plan, prawda? Ale już jedno spojrzenie na ulicę zapełnioną najróżniejszymi ludźmi wystarczyło, by go skomplikować.
"Chyba muszę wybrać sposób shinobi".
Kagura uśmiechnął się, zawiązując siatki z zakupami tak, by nic z nich nie wyleciało, gdy on sam wskoczy na dach, kontynuując drogę nadziemną, aż do chwili, w której dotrze do celu.
"Ciekawe, ile to jeszcze potrwa" - zastanawiał się. W trakcie skoku między dwoma wysokimi budynkami miał idealny widok na tłumny pochód mieszkańców zajmujący właśnie główną ulicę.
Już od dwóch dni w powietrzu wisiała groźba sporego zamieszania, jednak Kagura nie spodziewał się aż takiego zaangażowania mieszkańców. Nie widział tylu ludzi w jednym miejscu od... Właściwie nigdy nie widział!
Ugiął kolana, lądując miękko na twardym podłożu. Swój dom miał już na wyciągnięcie ręki. Wystarczyło się tylko odwrócić i...
Na krótki moment chłopak zamarł, ściskając mocniej obie siatki. Jego osłupienie trwało tylko chwilę. Od najmłodszych lat uczył się ignorować sygnały nienawiści kierowane w swoją stronę. Ten nie był dotkliwszy od wielu innych - nieraz fizycznych czy kierowanych większą grupą.
Kagura podszedł bliżej, pocierając palcami znak kanji, który z każdą minutą coraz bardziej wżerał się w jego drzwi.
"Shinu" - przeczytał, naciskając na klamkę i zastanawiając, czym najlepiej zmyć czerwoną farbę.
♙ ♔ ♙
- Ludzie nie próżnują - skomentował Chojuro, przypatrując się wszechobecnemu zamieszaniu, które od niedawna panowało w wiosce.
Nie żeby tłumy mieszkańców na ulicach wprawiły go w zdziwienie. Przeczuwał, że ten rok może okazać się pod pewnymi względami wyjątkowo uciążliwy.
- Nic dziwnego. W końcu niedługo dziesięciolecie Ukrytej Mgły. - Przymknął oczy, starając się odnaleźć w głowie przyczyny poruszenia Kirijczyków.
Wielu z nich przepełniał entuzjazm. Mimo że nieraz ukazywał się w - jak dla Chojuro - zbyt ekspresywnej formie, to nie stanowił większego problemu. Niestety okres ten był powodem nie tylko do świętowania. U niejednego odzywały się wciąż odnawiane, nienawistne wspomnienia.
- Przepraszam za najście - rozległ się znajomy dla Mizukage głos. Po chwili drzwi otwarły się, a w wejściu do gabinetu stanął Kagura. - Słyszałem, że chciał pan ze mną rozmawiać. - Podszedł w stronę mężczyzny, który skinął głową.
Mimo że ich relacje znacznie się poprawiły od czasu wizyty wycieczki z Konohy, obaj zachowywali w miejscach publicznych, w tym biurze przywódcy wioski, wszelkie formalności.
- Domyślam się, że ten okres nie należy dla ciebie do łatwych - podjął Chojuro.
Przez uchylone okno dobiegł dźwięk wypuszczonej w niebo racy. Błękit nieba przecięła smużka brudnego dymu.
- Chociaż udało nam się wzbudzić w mieszkańcach nadzieję na lepszą przyszłość dla naszej wioski, część z nich wciąż rozpamiętuje krwawe rządy poprzednich Mizukage... w tym twojego dziadka.
Kagura skinął głową. Gdzieś za plecami Chojuro zamajaczył mu obraz ochroniarza Mizukage, który przeciął rzucony wcześniej pocisk na pół, zanim ten zdążył narobić hałasu.
- W końcu okres jego panowania pozostawiał wiele do życzenia, lekki mówiąc - stwierdził młody shinobi. - Do tego to byłaby okrągła rocznica od mianowania go na Mizukage. Podwójne zamieszanie jest w tej sytuacji normalne.
Wydawało się, że całe to poruszenie przepełniające Kirigakure było zupełnie na miejscu. I jeszcze ta jego mentalna gotowość na potencjalne wybryki mniej tolerancyjnych obywateli...
Chojuro był pod wrażeniem dojrzałości Kagury. W porównaniu do swojego podopiecznego, jego sytuacja za młodu była lekka. Nie miał pojęcia, jak sam zachowałby się na jego miejscu.
- Mam nadzieję, że nie spotkały cię z tej uwagi żadne przykrości.
- Nie - odparł szybko Kagura, nie dopuszczając, by obraz jaki zastał po powrocie do domu, wdarł się do jego głowy. - W tym roku jest całkiem spokojnie.
Młody shinobi poczuł ucisk w żołądku. Nie był pewien, czy to, co mówi, jest rzeczywiście tym, co czuje. W czasie krótkich, wewnętrznych rozważań spostrzegł, że Mizukage stoi teraz odwrócony do niego plecami, zamykając okno. Podświadomie ulżyło mu, że zgiełk z zewnątrz choć na chwilę umilknie.
Po chwili znów patrzył w oczy swojego przełożonego, który spoglądał na niego z łagodnym uśmiechem.
- Pomyślałem, że gdyby to się jednak zmieniło lub miałbyś ochotę na chwilę się stąd wyrwać...
- Nie ma takiej potrzeby - zapewnił Kagura, podnosząc ręce w obronnym geście. - Zresztą niedługo wszystko wróci do normy, prawda?
Pytanie miało na celu upewnić w tym bardziej jego samego niż Mizukage.
Chojuro pokręcił tylko głową, ciągle się uśmiechając.
- Wiem, że od wizyty Boruto nie unikasz stawiania czoła przeszłości, ale Pamiętaj o tej propozycji. Tak na wszelki wypadek.
- Hai.
- Jesteś wolny - oznajmił Chojuro, samemu udając się za biurko.
Musiał jeszcze odpowiedzieć na kilka (czytaj kilkadzieścia) petycji, które pojawiły się w związku z 10-leciem Ukrytej Mgły. Do tej pory przeczytał już kilka niecodziennych pomysłów: powietrzny zamek na wodzie, pokaz fajerwerków prosto ze streowca, organizacja zawodów patroszenia dorszy na czas... Jak się okazuje, mieszkańcy potrafią być niesamowicie kreatywni.
- Jesteś zajęty jak zawsze, Chojuro. - Drzwi nie zdążyły domknąć się za Kagurą, a już pojawiła się w nich kolejna znajoma twarz.
- Mei-san. - Chojuro podniósł się z fotela.
- Nie przeszkadzaj sobie - zaprotestowała kobieta, podchodząc do niego z uśmiechem, który zaraz znikł z jej twarzy. - Chciałam odwiedzić Kagurę.
- Był tutaj przed chwilą.
Mej skinęła głową. Wiedziała o tym, bo w końcu minęła go przed wejściem do gabinetu.
- Ktoś zostawił mu wiadomość na drzwiach - oświadczyła.
Chojuro nawet nie pytał o treść tej wiadomości. Grobowy ton byłej Mizukage mówił wszystko, co trzeba było wiedzieć.
- Sokka... - Pochylił się nad biurkiem, splatając palce obu dłoni. - Dzięki Boruto Kagura bardzo się zmienił, prawda?
Jeszcze kilka miesięcy temu - jeśli chodzi o konfrontację z przeszłością - Karatachi był w stanie jedynie przepraszać za błędy swoich przodków. Nowi przyjaciela pomogli mu zaakceptować przeszłość i ruszyć do przodu. Mimo tego sytuacja Kagury nadal się do końca nie ustabilizowała.
- Nie da się ukryć. - Mei stanęła naprzeciwko biurka. - Ale nie wiem, czy mierzenie się na siłę z nastrojami panującymi w wiosce wyjdzie mu na zdrowie.
- Kagura jest shinobi. Nauka ignorowania sytuacji z zewnątrz to część... - Jakieś usilne przeczucie kazało mu spojrzeć na górującą nad sobą postać.
Z ręką opartą na biodrze i wzrokiem nieznoszącym sprzeciwu wyglądała trochę jak matka, która musi ogarniać wszystkie dzieciaki naraz. Choć prawda była taka, że Mei zawsze wywierała na dzieciach pozytywne wrażenie. Uśmiechnięta i charyzmatyczna zawsze potrafiła postawić się w sytuacji o wiele młodszych od siebie. W relacjach z Kagurą zachowywała się jak prawdziwa matka.
Chojuro zazdrościł jej tej łatwości w kontaktach z innymi. Sam często gubił się w roli przywódcy wioski i przełożonego Kagury, a jednocześnie jego opiekuna.
- Sugerujesz, żebym jednak znalazł mu jakąś misję poza wioską? - zapytał w końcu, licząc na wyjaśnienie toki myślenia kobiety.
Ta jednak rozłożyła ręce, znów uśmiechając się radośnie, co trochę zbiło Chojuro z tropu.
- To ty znasz go najlepiej, prawda?
Tego akurat Chojuro nie był pewien.
- Sugeruję tylko, żebyś pokazał mu, jaki ma wybór. - Odwróciła się z zamiarem odejścia. - W końcu sam mierzyłeś się z presją w akademii, prawda?
Szósty nie mógł zaprzeczyć. Nie wiedział jednak, co to ma w tej chwili do rzeczy, ani też skąd Mei w ogóle o tym wie. Ile niewygodnych rzeczy z jego życia zdążyła poznać, zanim został jej ochroniarzem? Postanowił zastanowić się nad oboma tymi kwestiami, kiedy już upora się z dokumentami.
♙ ♔ ♙
Shinu - Mizukage wciąż miał przed oczami znak nienawiści pozostawiony przez jednego z mieszkańców Kiri na drzwiach mieszkania Kagury.
Z tego, co zauważył po drodze do domu, chłopakowi nie udało się go jeszcze usunąć.
Najgorsze było to, że winowajca pozostawał bezkarny, ponieważ nie dało się go namierzyć. A jego karygodny czyn mógł tylko ośmielić pozostałych, którzy mścili się za siny Yagury na jego potomku.
"Ja też zastałem kiedyś w swoim mieszkaniu pewną wiadomość..." - przypomniał sobie, odsłaniając okno w kuchni.
Późna pora sprawiała, że do środka nie wpadał już żadnej promyk słońca. Mimo tego Chojuro nie skorzystał z opcji sztucznego światła. Wyjął z szuflady nóż i położył go na drewnianą deskę.
"Wtedy też było ciemno. Ciemniej niż dziś".
Spojrzał kątem oka na blaski świateł dobiegające ze sklepów, kurortów i z każdego innego źródła. Nie pomagały we wspominkach, jednak obecny Mizukage cieszył się na myśl, że dzisiaj dzieci nie są skazane na mroczne widoki, jakie on oglądał kiedyś każdego dnia.
41 LAT WCZEŚNIEJ
- Oyasuminasai! - odkrzyknął swojej mamie Chojuro, wbiegając po schodach prosto do swojego pokoju.
Nie miał zbyt wielkiej ochoty na spanie. Nie miał się zresztą czym dzisiaj zmęczyć. Akademia, pomoc rodzicom i wpadnięcie na jakiegoś dziwnego, marudnego staruszka - nic szczególnego go dzisiaj nie spotkało. Nie miał jednak nic ciekawego do roboty.
Po ostatniej wpadce mama zabroniła mu ćwiczyć z mieczem w domu. Książki niezbyt go ciekawiły. Więc może kontrola nad chakrą? Co prawda według nauczycieli dziesięć lat, to niewystarczający wiek na ninjutsu, jednak kontrola chakry to co innego.
Chojuro złożył specjalną pieczęć, koncentrując niebieską energię w swoich stopach, po czym bez trudu wskoczył na ścianę - i to w połowie jej wysokości. To chyba jedyna rzecz, która wychodziła mu jako przyszłemu shinobi...
Chłopiec przeszedł na teren sufitu. Stojąc do góry nogami, odsunął zasłony z okna.
- Nani? - niespodziewany widok za oknem i dekoncentracja spowodowały jego szybki powrót na podłogę.
Chojuro złapał się za obolałą głowę. Zupełnie jak za pierwszym razem, gdy ubzdurało mu się wejść na sufit, ale wtedy był na tyle przezorny, by zrobić to nad łóżkiem. Co prawda i tak spadł centralnie obok, ale...
- Co ty tam jeszcze robisz? Miałeś iść spać! - Dobiegło wołanie z dołu.
- Zrzuciłem lampkę! - wymyślił naprędce Chojuro, podnosząc się na nogi.
Co prawda nie chciał okłamywać mamy, ale nie chciał też ryzykować jej wizyta w swoim pokoju. Nie, gdy na oknie widniała wiadomość o dość niepokojącej treści...
Sprawdzian za pół godziny. Plac przed akademią. Przyjdź sam. Weź miecz.
- Sprawdzian o tej godzinie? Testują nas dosłownie o każdej porze dna i nocy... - mruknął sam do siebie, cytując ostrzegawcze słowa swojego wychowawcy.
Ślina stanęła mu w gardle, gdy wodny napis zaczął się rozpływać, rozmazując na szybie i zmieniając w zwykłą, cieknącą strużkę.
- Mama na pewno pomyśli, że ściemniam, żeby poćwiczyć szermierkę. - Podrapał się po karku, spoglądając na leżący pod łóżkiem miecz. - Ale jeśli nie przyjdę na ten sprawdzian, od razu nie zdam.
Chłopiec otworzył okno. Poczuł, jak chłodne powietrze omiata jego twarz tak gwałtownie, że prawie się zakrztusił. Z tego miejsca ledwo widział dach akademik ninja. Sam budynek należał do jednej z wyższych budowli w wiosce, jednak droga do niego zajmowała stąd jakieś dwadzieścia minut.
Jeżeli Chojuro miał zdążyć (doliczając jeszcze czas na przebranie się, chyba że chciał zaskoczyć senseia przybyciem w piżamie), musiał pospieszyć się z decyzją.
- Co powinienem zrobić...?
♙ ♔ ♙
Dam daram!
Witajcie czytelnicy w serii one-shotów (jeżeli słowo "seria" dojdzie do skutku) o Kirigakure! A raczej jej mieszkańcach, głównie trzech - Yagurze, Chojuro i Kagurze.
Ta historia będzie się opierać głównie na wspomnieniach. Mam odnośnie każdego z nich pewne nieruszone w serialach wątki do opowiedzenia.
Mam nadzieję, że chcecie je poznać, albo że uda mi się was nimi zaskoczyć ;)
A jak tam w ogóle rok szkolny się dla was zaczął? Czy jeszcze laba i polowy osób nie ma? (Wątpię 😜)
Sayonara!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro