Czy warto być Wyjątkowym
Mówili że ich nie ma, że wygineły.Krążyły plotki o ostatnim z nich.Pojawia się koło wioski Dudull w Mistfall.Nieliczni przyjeżdzali żeby go zobaczyć i sfotografować.Jednak jeszcze nikomu się nie udało, a ci co wyruszali go szukać już nie wracali.
Aż do czasu.....Pojawił się niewiadomo skąd i sfotografował go lub inaczej mnie.Tak ja jestem panterą śnieżną.
Szłam sobiemiędzy drzewami po śniegu który miał niecały metr wysokości. Z Dundull zaczeli poszukawania,rozwieszali specialne siatki które miały mnie zagonic w jedno miejsce . Chodziłam coraz wyżej aż do czasu gdy wpadłam w płapke kłusownika.
Przestraszyłam sie i wrzasnełam.Nieuniknione było to ze slyszeli i szukali mnie w miejsu skąd usłyszeli ryk.Gdy mnie znaleźli oczywiście musieli sie napatrzeć, zadzwonili do strażników przyrody.Przyjechali i uśpili mnie, dalej nie wiem co się stało ,
ale gdy sie obudziłam byłam w klatce.
Strażnik:obudziła się, wpuść ją na wybieg
Klatka się otworzyła,wyszłam i nie mogłam uwierzyć własnym oczom.Znajdowały się tu wszystkie klimaty świata.
Inne dzikie koty tylko na mnie spojrzały prócz jednego
?:jak się nazywasz?
Ja:em...Snow a ty?
?:Witcher miło mi
Ja:co to za miejsce?
Witch:mini świat, odrazu mówię nie da się uciec
Ja:... jesteś?
Witch:Pumą a ty?
Ja:Panterą śnieżną
Witch:ale przecież one wygineły
Ja:jestem ostatnim
Witch:wow to dlatego tu jesteś ,dobra ja już ide ale napewno jeszcze się spotkamy
Ja:okej
Gdy Witcher poszedł ja poszłam na lodową pustynie. Jednak po pewnym czasie zaczęłomi się nudzić ,więc ruszyłam na savanne.
Wystarczyła chwila by lwy się dowiedziały że ktoś wtargnął na ich teren.Zobaczyłam go.
Lew:co tutaj robisz?!
Ja:nic
Lew:niewidziałem cie tu jeszcze
Ja:nowa jestem,i pewnie nwsz kim jestem
Lew:Lampartem,tylko masz inny kolor
Ja:jestem Irbisem głąbie
Przyszły zaciekawione lwice ,ale gdy zobaczyły na co się szykuje
stały się agresywne.Przeżuciałam się na plecy i biłam ich 4 łapami.Tak bardzo skoncentrowałam się na obronie że moje cętki zaczeły się świecić na biało,zaczął padać śnieg.Korzystając z dezozrientacji Lwów uciekłam do dżungli,niespodziewałam się tam spotkania z Witcherem.
Witch:o hej Snow
Ja:hej Witcher
Witch:co tutaj robisz?
Ja:chowam się przed tymi lwami
Witch:ehh...Lio jest czasem wkurzający
Ja:kto to Lio?
Witch:przywódca tego stada lwów
Ja:aha
Witch:chodz
Ja:gdzie?
Witch:do nich
Wyszłam sama, Witcher miał wyjść pozniej.Lwy mnie zobaczyły i zaczęły isc w moją stronę, nie bałam się,bo wiedziałam że Witcher zaraz wyjdzie,ale gdy lwy były bardzo blisko zaczęłam się bać.
Lio:no znalazła się nasza zguba
Ja:chciałbyś
Lwica:nie kłóć sie z nami
Ja:bo co?
I w tym momencie wyszedł Wicher
Witch:siema Lio
Lio:o Witcher.....zostawcie, ją idziemy
Ja:dzięki
Witch:nie ma za co
Mijały dni,wiedziałam ze musze uciekać, obawiałam sie.
Planowałam ucieczkę, po pewnym czasie znów spotkałam sie z Witcherem.
Ja:Witcher ,uciekam z tąd
Witch:ale ja już mówiłem że nie ...
Ja:da się ,ale ja muszę
Witch:dlaczego?
Ja:on tu idzie
Witch:kto?
Ja:Valax....
Witch:a kto to jest Snow?
Ja:Valax to mój wróg, i tak naprawde nie nazywam sie Snow
Witch:a jak?
Ja:Forever
Witch:a dlaczego mi nie powiedziałaś odrazu?
Ja:nie wiesz tylu żeczy Witcher,nie mogłam ci powiedzieć żeby mnie nie znalazł ,ale to i tak już bez znaczenia,on ma tu szpiega
Ciąg dalszy nastąpi............
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro